We wtorek popołudniu śnieżyca sparaliżowała Warszawę. Ogromne opady śniegu utrudniają kierowcom poruszanie się po stołecznych drogach. Duże problemy występują także w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej. Przez cały wieczór możemy spodziewać się opadów śniegu oraz śniegu z deszczem. Warszawiacy mają problem z poruszaniem się po stołecznych drogach. Miejscami nie widać białych znaków poziomych oddzielających pasy ruchu na drodze. Z powodu złych warunków pogodowych tworzą się ogromne korki, co ma wpływ m.in. na komunikacje miejską.- Z powodu bardzo trudnych warunków atmosferycznych występują utrudnienia w kursowaniu pojazdów WTP. Możliwe znaczne opóźnienia kursów - informuje Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie.Również Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega przed zawiejami śnieżnymi oraz śliskimi drogami. Do końca dnia będzie padał śnieg i śnieg z deszczem. W Warszawie zasypane są drogi oraz chodniki. Miejscami może spaść nawet do 5 centymetrów śniegu.
Protest na WisłostradzieNa Wisłostradzie trwa demonstracja aktywistów ekologicznych z Extinction Rebellion, którzy w ramach protestu zablokowali ulicę. W ten sposób chcą zwrócić uwagę na problemy związane z katastrofą klimatycznąAktywiści z Extinction Rebellion zablokowali Wisłostradę chwilę przed godziną 11.Uczestnicy nagle weszli na jezdnię i przypięli się do metalowej rury. Zablokowana została droga w kierunku północnym. - Trwa blokada Wisłostrady przy moście śląsko-dąbrowskim. Protestujemy przeciwko bierności polityków wobec katastrofy klimatycznej, która zagraża naszej przyszłości na Ziemi. W dzisiejszym składzie głównie aktywistki i aktywiści XR Youth - czytamy na stronie Extinction Rebellion na Facebooku.Na miejscu natychmiast pojawiła się policja.- Na wysokości mostu Śląsko-Dąbrowskiego zablokowana została Wisłostrada w kierunku Gdańska. Policjanci przygotowali objazdy. Wyłączony został zjazd z mostu w kierunku Gdańska. Jak również ruch na ulicy Wioślarskiej w kierunku Gdańska - relacjonowała Komenda Stołeczna Policji.Na wysokości mostu Śląsko-Dąbrowskiego zablokowana została Wisłostrada w kierunku Gdańska. Policjanci przygotowali objazdy. Wyłączony został zjazd z mostu w kierunku Gdańska. Jak również ruch na ulicy Wioślarskiej w kierunku Gdańska.— Policja Warszawa (@Policja_KSP) May 24, 2021 Trasa była nieprzejezdna, utworzył się gigantyczny korek. Około godziny 11 funkcjonariusze zaczęli usuwać uczestników blokady z drogi.- Wobec protestujących podejmowane są zdecydowane kroki. W pojedynczych przypadkach używane są Środki Przymusu Bezpośredniego w Postaci Siły Fizycznej. Wszystkie osoby zostaną ukarane za utrudnianie i blokowanie ruchu - czytamy w komunikacie policji.Wobec protestujących podejmowane są zdecydowane kroki. W pojedynczych przypadkach używane są Środki Przymusu Bezpośredniego w Postaci Siły Fizycznej. Wszystkie osoby zostaną ukarane za utrudnianie i blokowanie ruchu.— Policja Warszawa (@Policja_KSP) May 24, 2021
W poniedziałek przed południem mężczyzna spadł z mostu Poniatowskiego na plażę. Zginął na miejscu.W miejscu zdarzenia natychmiast pojawiły się służby ratunkowe. Do akcji zaangażowano policję oraz śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Ofiarą był mężczyzna, '92 rocznik. Nie przeżył tego wypadku. Na miejscu pracuje policja, wyjaśniane będą okoliczności wypadku - mówi nadkom. Joanna Węgrzyniak z policji na Pradze-Południe.Służby zaalarmował przypadkowy świadek zdarzenia.Mimo przeprowadzonej na miejscu zdarzenia reanimacji życia mężczyzny nie udało się uratować.W akcji ratunkowej udział brali też strażacy- Zgłoszenie otrzymaliśmy między godziną 10 a 11. Mężczyzna skoczył z mostu na plażę. Na miejsce zadysponowaliśmy dwa zastępy - relacjonuje st. kpt. Michał Konopka ze stołecznej straży pożarnej.- Na miejscu wylądował także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ale z racji, że lekarz stwierdził zgon na miejscu, mężczyzna nie został zabrany do szpitala - podsumowuje st. kpt. Konopka.Prokuratura będzie wyjaśniać przyczyny tego wypadku.
W poniedziałek rano w Wyszkowie doszło do śmiertelnego wypadku. Nie żyje 72-letnia rowerzystka.Do zdarzenia doszło przy ul. Białostockiej nieopodal Sanktuarium Św. Idziego w Wyszkowie. - Ze wstępnych ustaleń policjantów pracujących na miejscu pod nadzorem prokuratora wynika, że 72-letnia rowerzystka jadąc ul. Białostocką w stronę ul. Kościuszki zmieniając pas ruchu z prawego, zjechała bezpośrednio pod jadący w tym samym kierunku lewym pasem ruchu autobus marki Mercedes - informuje Komenda Powiatowa Policji w Wyszkowie.Kierowca autobusu nie był w stanie wyhamować, ani wyminąć rowerzystki i doszło do zderzenia pojazdów.Pracujący na miejscu pod nadzorem prokuratora policjanci z wydziału ruchu drogowego wspólnie z technikiem kryminalistyki przez kilka godzin wyjaśniali przebieg i okoliczności wypadku. - Mundurowi wykonują m. in. oględziny miejsca, autobusu oraz roweru, sporządzają szkice zdarzeniowe, oraz dokumentację fotograficzną - relacjonowała wyszkowska policja.Badanie wykazało, że kierowca autobusu był trzeźwy.- Pamiętajmy, że rowerzysta w konfrontacji z samochodem zazwyczaj nie ma szans. Przed urazami chroni go czasem wyłącznie kask, a przede wszystkim zdrowy rozsądek. Rowerzyści nie mają poduszek powietrznych, pasów bezpieczeństwa, ani kontrolowanych stref zgniotu - poucza policja. - Kierowcy samochodów też powinni być bardziej świadomi, że na drogach znajduje się więcej miłośników ,, dwóch kółek”. Wykonując np. manewry włączania się do ruchu, czy tez wyprzedzania lub zmiany kierunku jazdy powinni kilkukrotnie patrzeć w lusterka oraz wykazywać się większą uwagą i skupieniem - czytamy w komunikacie wyszkowskiej komendy.
Uwaga na strzyżaki. Zbliżą się okres wysokiej aktywności tzw. "latających kleszczy". Powinniśmy uważać, bo ich ukąszenie niesie z sobą wiele zagrożeń. Jak uchronić się przed strzyżakami?Strzyżaki sarnie, zwane także strzyżakami jelenimi, potocznie nazywane bywają również "kleszczami ze skrzydłami" lub "latającymi kleszczami". Co prawda, nie są tak groźne jak kleszcze, ale ich ukąszenie może być bardzo bolesne i pozostawić skutki na kilka miesięcy.Jak rozpoznać strzyżaka? Jest to uskrzydlony, 5-6 milimetrowy owad o płaskim, brunatnym ciele i silnych odnóżach wyposażonych w pazurki czepne. Wpijając się w ciało zwierzęcia lub człowieka, strzyżak gubi skrzydła i zaczyna żywić się krwią ofiary. W przeciwieństwie do ukąszenia kleszcza, którego często można zupełnie nie zauważyć, ukąszenie strzyżaka może przerodzić się w bolesną reakcję alergiczną utrzymującą się na skórze przez okres od 2-3 tygodni do nawet roku.Po ukąszeniu strzyżaka na skórze odnaleźć można charakterystyczny wykwit, który w początkowej fazie swędzi, a następnie zaczyna boleć. W przypadku uczulenia na jad strzyżaka reakcja skórna może być wyjątkowo silna i obejmować utrzymujące się przez kilka miesięcy rumienie.Chociaż strzyżaki mogą być roznosicielami bakterii powodujących choroby skórne, to jednak nie ma dowodów na to, że roznoszą również drobnoustroje wywołujące anaplazmozmę czy boreliozę. Strzyżaki są więc zagrożeniem przede wszystkim ze względu na możliwe reakcje alergiczne, które w skrajnych przypadkach mogą wiązać się z trudnościami w oddychaniu.Strzyżaki napotkać można przede wszystkim w lasach i na ich obrzeżach w okresie letnim, ewentualnie także jesienią, o ile utrzymują się wtedy jeszcze wysokie temperatury i nie pada. "Latające kleszcze" wpijają się głównie w zwierzęta takie jak łosie, jelenie czy sarny, jednak mogą one atakować także ludzi.Aby się przed nimi zabezpieczyć, warto nosić jasne ubrania, jako że ciemne barwy mogą przyciągać te owady. Pewnym zabezpieczeniem przed strzyżakami mogą być także ubrania ze śliskiego materiału utrudniającego ukąszenie.
Dzięki spadkowi ilości zakażeń koronawirusem oraz postępom w szczepieniach maj upływa pod znakiem znoszenia i luzowania kolejnych obostrzeń epidemicznych. Jeden z nakazów pozostanie jednak z nami jeszcze długo.
Śmiertelny wypadek w centrum Warszawy. Nie żyje motocyklista, a 13-letni chłopiec walczy o życie w szpitalu.
Służby z Mazowsza postawione na nogi. Do szkół w regionie wpłynęły zgłoszenia o podłożonych bombach. Prawdopodobnie ma to związek z egzaminami ósmoklasistów, które rozpoczęły się we wtorek.
W środę rusza ogólnopolska akcja społeczna "Ciąża i pasy" organizowana przez fotelik.info, w ramach której nagłaśniane będą zasady prawidłowego zapinania samochodowych pasów bezpieczeństwa przez kobiety w ciąży.Chociaż zapinanie pasów bezpieczeństwa przez kobiety w widocznej ciąży nie jest w Polsce obowiązkowe, to jednak zdaniem ekspertów już dawno powinno się to zmienić.- W tej chwili w Europie tylko Bułgaria, Grecja, Rumunia, Włochy i Polska pozwalają kobietom w ciąży nie zapinać pasów bezpieczeństwa - wyjaśnia Paweł Kurpiewski, biomechanik zderzeń z Centrum Bezpieczeństwa fotelik.info.
Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie potwierdza plany przebudowy ulicy Puławskiej. W odpowiedzi na petycję mieszkańców zostanie ona zawężona. Miejsca parkingowe zostaną przeniesione z chodnika na obecny zewnętrzny pas ulicy.Niedawno informowaliśmy o przedstawionych przez stołeczny ratusz planach przebudowy Alei Jerozolimskich, które mają zostać przystosowane do potrzeb pieszych i rowerzystów.Arteria ma zostać obsadzona czterema rzędami drzew. Planowane są dwa pasy ruchu w każdym kierunku, z czego jeden przeznaczony byłby dla autobusów i taksówek. Projekt przewiduje również 3-metrowe drogi rowerowe po obu stronach Alei. Teraz okazuje się, że poważne zmiany nastąpią także na ulicy Puławskiej. W odpowiedzi na petycję stowarzyszenia Miasto Jest Nasze (MJN) oraz zrzeszającego mieszkańców Mokotowa stowarzyszenia MOKO Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie przygotował projekt przebudowy ulicy.- Kilka dni temu podczas posiedzenia Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Transportu padło zapewnienie, że na ulicy Puławskiej będzie przeniesienie parkowania samochodów z chodników na jezdnię - przekazała w rozmowie z Polską Agencją Prasową Melania Łuczak, radna z MJN.Proponowane zmiany miałyby przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa i komfortu pieszych. Plany te potwierdza także rzecznik ZDM Łukasz Dybalski. - BZRD zadeklarowało zatwierdzenie naszego projektu czasowej organizacji ruchu wschodniej jezdni Puławskiej na odcinku od Dolnej do Goworka - powiedział Dybalski.Wstępnie miałoby to być rozwiązanie tymczasowe, a jego dalsze funkcjonowanie zależeć będzie od tego, czy będzie się sprawdzać.
Zawalił się sufit w markecie przy ulicy Górczewskiej. Straż pożarna ewakuowała około 50 osób. Na miejsce jedzie zespół poszukiwawczo-ratowniczy. - O godzinie 12:08 wpłynęło zgłoszenie dotyczące wybrzuszonego sufitu w galerii Tesco przy ulicy Górczewskiej 218 - mówi w rozmowie z Wawa Info Michał Wichrowski ze stołecznej straży pożarnej.- W pierwszym rzucie zostały zadysponowane 3 zastępy straży pożarnej. Kierujący działaniami ratowniczymi zarządził ewakuację budynku, galerii handlowej. Ewakuowano około 50 osób - relacjonuje Wichrowski.- Na miejsce została zadysponowana dodatkowo specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza. Na ten moment stwierdzono urwanie się jednego z zawiesi podwieszanego sufitu, metalowej linki, co nie stwarza zagrożenia dla stabilności konstrukcji - słyszymy.Wewnątrz budynku prowadzone są prace rozbiórkowe mające na celu wyeliminowanie zagrożenia zerwania się sufitu.- Na tę chwilę policjanci są tam na miejscu, zabezpieczają miejsce przed dostępem osób postronnych - informuje z kolei kom. Marta Sulowska z Komendy Rejonowej Policji IV.- Czekają na przyjazd osoby z nadzoru budowlanego, która zadecyduje, co dalej w tej sytuacji, czy osoby będę mogły tam wejść, czy będą jakieś inne decyzje podjęte - dodaje kom. Sulowska.
W czwartek po południu na lotnisku w Modlinie doszło do awaryjnego lądowania samolotu.- Po godzinie 12 otrzymaliśmy zgłoszenie o awaryjnym lądowaniu małego samolotu - potwierdza w rozmowie z Wawa Info st. asp. Joanna Wielocha z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Dworze Mazowieckim.Ze wstępnych ustaleń wynika, że w samolocie doszło do uszkodzenia opony. Na pokładzie znajdowały się cztery osoby. Lądowanie zabezpieczała zarówno lotniskowa, jak i państwowa straż pożarna. Maszyna wylądowała bezpiecznie i bez komplikacji. - Przed 13 samolot bezpiecznie wylądował bez osób poszkodowanych - potwierdza Oficer Prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Nowym Dworze Mazowieckim bryg. mgr Tomasz Wołoszyn.
Chociaż na najbliższy piątek nie przypada żadne święto, to jednak urzędy w Warszawie będą nieczynne. Pracownicy odbierają dzień wolny za 1 maja.- Informujemy, że 4 czerwca br., zgodnie z zarządzeniem nr 543/2021 Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy, jest dniem wolnym dla pracowników Urzędu m.st. Warszawy, w zamian za święto przypadające w sobotę tj. w dniu 1 maja 2021 r. - czytamy na stronie stołecznego ratusza. - W związku z tym wszystkie siedziby urzędu miasta i urzędy dzielnic będą w najbliższy piątek zamknięte - dowiadujemy się z komunikatu.Informacje te potwierdziła w rozmowie z Wawa Info rzeczniczka prasowa urzędu miasta Monika Beuth-Lutyk.- W piątek mamy zamknięte urzędy, jest odbiór za 1 maja. Dotyczy to wszystkich urzędów w Warszawie. Wyjątkiem jest dyżur w urzędzie stanu cywilnego przy ul. Andersa, ale ten dyżur obejmować będzie tylko akty zgonu - tłumaczy Beuth-Lutyk.- 4 czerwca 2021 r. w Urzędzie Stanu Cywilnego przy ul. Andersa 5, będzie prowadzona rejestracja zgonów. Mieszkańcy będą obsługiwani w godz. 8.00-16.00 tylko w sprawach sporządzenia aktu zgonu na podstawie karty zgonu - dowiadujemy się ze strony dzielnicy Śródmieście.Część spraw będzie jednak można załatwić zdalnie, bez konieczności odwiedzania urzędu.Dla mieszkańców Warszawy niezmiennie dostępne będzie Miejskie Centrum Kontaktu obejmujące infolinię 19115, aplikację mobilną, portal warszawa19115.pl oraz czat i email [email protected], poprzez które można zasięgać informacji, a także składać zgłoszenia i wolne wnioski.Urzędy nieczynne będą również dzień wcześniej, w czwartek, ze względu na przypadające na ten dzień Boże Ciało.
Pożar w Pruszkowie. Nocą z środy na czwartek w bloku przy ulicy Wiosennej doszło do pożaru. Nie żyje 16-letni chłopiec, a dwie osoby zostały przewiezione do szpitala.Pożar w mieszkaniu przy ul. Wiosennej 1 w Pruszkowie wybuchł około godziny 3 rano.Do czasu, gdy na miejsce przybyła straż pożarna, mieszkanie zdążyło w całości zająć się ogniem.Istniało także ryzyko, że płomienie przedostaną się na wyższe piętro.W pożarze zginął 16-letni chłopiec. Dwie inne osoby trafiły do szpitala.Działania strażaków zakończyły się po godzinie 6.Oprócz pogotowia ratunkowego i kilku zastępów straży pożarnej na miejscu interweniowały policja, straż miejska, pogotowie energetyczne i pogotowie gazowe.Dojazd dla wozów strażackich jak najbliżej budynku, był mocno utrudniony ze względu na zaparkowane samochody mieszkańców.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 10-latka, którego zwłoki odnaleziono w środę w Brwinowie. Trwa śledztwo w sprawie tragedii w Brwinowie.Z nieoficjalnych ustaleń portalu wpr24.pl wynika, że 10-letni chłopiec, którego zwłoki odnaleziono w środę w Brwinowie (powiat pruszkowski), zginął śmiercią samobójczą. Doniesień tych nie potwierdza jednak ani policja, ani prokuratura, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.- Potwierdzam zgon 10-latka. Wszystkie pytania w tej sprawie proszę kierować do prokuratury rejonowej - mówiła w rozmowie z Wawa Info kom. Karolina Kańka z Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie.Także Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie nie zdradza póki co szczegółów śledztwa. - Nie udzialamy takich informacji - przekazał Wawa Info prokurator Adam Grzeczyński.W najbliższym czasie mają być znane wyniki sekcji zwłok 10-latka.
Strzelanina w Żyrardowie. Nie żyje 20-letni mężczyzna.O sprawie jako pierwsze poinformowało radio RMF FM. Strzelanina w Żyrardowie miała miejsce około godziny 2 w nocy ze środy na czwartek. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przed jedną z bram zgromadziła się grupka mężczyzn.Jak relacjonuje RMF FM, przed bramę miał podjechać samochód marki BMW, w którym siedziało kilka osób. Z auta padł strzał.Ofiarą był 20-letni mężczyzna, który został postrzelony w szyję. Zginął na miejscu.Policja pod nadzorem prokuratury pracuje nad wyjaśnieniem przyczyn i okoliczności zdarzenia.- Potwierdzam, że taka sytuacja miała miejsce. Zginęła jedna osoba, trwają czynności pod nadzorem prokuratury - mówi w rozmowie z Wawa Info sierż. Monika Michalczyk.
W środę na praskim brzegu Wisły w pobliżu Mostu Świętokrzyskiego znaleziono zwłoki mężczyzny. Śledczy ustalają kim była ofiara. Choć odkrycie było przypadkowe, to w maju jasnowidz Jackowski mówił, by w okolicy Wisły szukać zaginionego Mateusza Kłodnickiego.
Gradobicie w Warszawie. Zaczęło się od Pragi-Południe, gdzie chwilę po godzinie 16 zaczął padać grad. Okazuje się, że zjawisko tylko początkowo wydawało się lokalne. Po kilkunastu minutach aura gwałtownie zmieniła się również w pozostałych dzielnicach. Straż pożarna poinformowała, że do godziny 16.40 nie było interwencji w związku z załamaniem pogody.- Nie mamy żadnych zgłoszeń dotyczących gradobicia - przekazał redakcji Wawa Info st. kpt. Michał Konopka ze stołecznej straży pożarnej.
Koralewo. Wypadek na drodze nr 10. Nie żyje jedna osoba, a druga odniosła poważne obrażenia. Cała jezdnia jest zablokowana. Wyznaczono objazdy.Jak informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, do wypadku doszło w sobotę, 5 czerwca w okolicach godziny 21:45. Na drodze nr 10 zderzyło się dwóch motocyklistów.
Nowy Dwór Mazowiecki: rowerzysta uległ dziwnemu wypadkowi w Kampinowskim Parku Narodowym. Wjechał w drzewo. Jego życia nie udało się uratować. Jak na razie nie wiadomo, dlaczego doszło do wypadku.Mężczyzna był jeszcze reanimowany, ale nie udało się mu pomóc.
Nie żyje znana mazowiecka poetka, Wanda Gołębiewska. Artystka związana była przede wszystkim z Płockiem, gdzie się urodziła i mieszkała. Autorka wierszy chętnie kontaktowała się z innymi przedstawicielami kultury pisarskiej, chcąc uczyć się od nich i inspirować. Zmarła w Płocku. Miała 76 lat.Gołębiewska była doceniana w Polsce i na świecie - otrzymywała zarówno polskie jak i zagraniczne nagrody literackie.
Mężczyzna wspiął się na budynek Polsatu. Wszystko nagrał i wrzucił do sieci. Porażający materiał przedstawia całą wspinaczkę. Wystarczył jeden błąd, by doszło do tragedii. Nagranie ze wspinaczki zostało opublikowane przez mężczyznę dopiero kilka dni po wejściu na dach biura Polsatu. Akcja miała miejsce 30 maja w okolicach godziny 5 rano.
Po wypadku motorówki, do jakiego doszło w Zalewie Zegrzyńskim w sobotę, zdecydowano się na przeczesanie wody w celu odnalezienia ewentualnej przeszkody, w którą mogła ona uderzyć. Odpowiedź na pytanie dlaczego doszło do zdarzenia wciąż pozostaje zagadką. Sprawa dotyczy wydarzenia, do jakiego doszło w sobotę ok. godz. 20 w Zalewie Zegrzyńskim. 24-letni mężczyzna przygotowywał się do wyścigu sportowych motorówek. W pewnym momencie doszło do groźnego wypadku. Motorówka rozpadła się na drobne kawałki, wyrzucając mężczyznę kilka metrów dalej. Na miejscu natychmiast zjawiło się legionowskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Mężczyzna skarżył się na ból kręgosłupa, stwierdzono u niego również wstrząśnienie mózgu. Został przetransportowany helikopterem do jednego z warszawskich szpitali. Po rozmowie ze świadkami, m.in. ojcem poszkodowanego stwierdzono, że motorówka musiała uderzyć w jakiegoś rodzaju przeszkodę znajdującą się pod wodą, być może kłodę. WOPR natychmiastowo podjął decyzję o przeszukaniu Zalewu Zegrzyńskiego. Okazuje się jednak, że w wodzie nie ma nic, w co motorówka mogłaby uderzyć. - Myśmy sprawdzili okolice, w których on pływał, sprawdzili też organizatorzy tego treningu i nic nie stwierdziliśmy. W wodzie nie było nic, a dla nas jest bardzo ważne, gdyby coś było, żeby to znaleźć, by nikt inny nie uległ wypadkowi. Przeczesaliśmy hektary wody - poinformował nas prezes legionowskiego WOPR Krzysztof Jaworski. Po ponownej rozmowie z ojcem 24-latka stwierdzono, że motorówka nie mogła uderzyć o nic pod wodą, ponieważ w takim przypadku pozostałyby ślady na spodzinie, śrubie łodzi. - Nie wiem, co było przyczyną, nie chcę tutaj wyrokować tego, ale doszliśmy do wniosku, że ta łódź mogła dziobem nabrać dużą ilość wody w środek przy dużej prędkości i ona się po prostu rozleciała. Nie wiem dlaczego - orzekł Krzysztof Jaworski. Z informacji jakie przekazał nam prezes WOPR z Legionowa, mężczyzna, który uległ wypadkowi ma pęknięte żebro oraz wstrząśnienie mózgu.
Ogromny huk w Ostrołęce. Mieszkańcom aż zatrzęsły się okna. Nikt nie wiedział co się dzieje. Dźwięk był na tyle silny, że przypomniał eksplozję. Jak podaje portal moja-ostroleka.pl, w niektórych mieszkaniach zatrzęsły się nawet okna.Dziennikarze Wawa Info postanowili sprawdzić co się stało. Zaczęliśmy od straży pożarnej.- Nie mieliśmy takiego zgłoszenia, ani żadnej takiej interwencji - mówi w rozmowie z Wawa Info mł. bryg. Robert Chodkowski z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Ostrołęce.W Wojskowej Komendzie Uzupełnień również nie wiedzą co się stało. - Żadne ćwiczenia wojskowe nad Ostrołęką się nie odbywają - mówi ppłk. Dariusz Zdrojewski, kierownik Wojskowej Komendy Uzupełnień z Ostrołęce.Przedstawiciele urzędu miasta przypuszczają, że mogło jednak chodzić o ćwiczenia lotnicze, które odbywają się nad Polską.- Od czasu do czasu wojska lotnicze mają swoje manewry. Samolot przekracza barierę dźwięku i jest huk, nic nie możemy na to poradzić - tłumaczy Wojciech Merks, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Ostrołęce. Nie wiadomo jednak, która jednostka prowadzi te ćwiczenia. - To są sprawy tajne. Nam nawet nie wolno wiedzieć o takich rzeczach - dodaje Merks. W podobnym tonie wypowiada się policja.- Ostrołęccy policjanci otrzymali informację o planowanych między 24 maja a 11 czerwca ćwiczeniach wojskowych na terenie naszego kraju. Nasi policjanci zostali zapoznani ze wzorami identyfikatorów, jakimi posługują się osoby biorące udział w ćwiczeniach. Nie możemy potwierdzić, że odgłosy słyszalne w przestrzeni powietrznej to dźwięk samolotów wojskowych - odpowiedział na nasze pytania Krzysztof Kolator z Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce.
Tragiczny wypadek w Ostrołęce. Na mężczyznę przewrócił się zbiornik. Mimo natychmiastowej hospitalizacji, poszkodowany nie przeżył. Do incydentu doszło w okolicach godziny 14. W jednej z ostrołęckich firm pracownicy wykonywali powierzone obowiązki. W pewnym momencie wysoki zbiornik przewrócił się na jednego z mężczyzn, który wykonywał swoją pracę. Ten nie zdążył w porę uciec i został przygnieciony. Doznał poważnych urazów ciała. Na miejsce wezwane zostało pogotowie ratunkowe, które udzieliło pomocy poszkodowanemu i natychmiastowo przetransportowało go do szpitala. Niestety pomimo sprawnego transportu i rozpoczętej hospitalizacji, mężczyźnie nie udało się przeżyć wypadku. Ofiara wypadku to 45-letni obcokrajowiec, który wykonywał prace na rzecz jednej z ostrołęckich firm. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w roku ubiegłym w Polsce doszło do 62 740 wypadków przy pracy. 0,3 % z nich to przypadki śmiertelne.
Trwają poszukiwania mężczyzny, który 12 kwietnia miał molestować 13-latkę w autobusie linii L8 w gminie Nieporęt.Jak podaje gazetapowiatowa.pl, mężczyzna w średnim wieku miał się przysiąść do 13-latki oraz głaskać ją po rękach i nogach.Wystraszona dziewczynka we łzach wybiegła z autobusu, a po powrocie do domu opowiedziała o całej sytuacji swojej mamie, która zgłosiła sprawę na policję.Informacje na temat incydentu pojawiły się także w grupie zrzeszającej mieszkańców gminy Nieporęt w mediach społecznościowych.Sprawcą miał być mężczyzna w wieku około 50-60 lat. - Mama dziewczynki prosi, by osoby, które mogły coś widzieć, zgłosiły się do nieporęckiego komisariatu - czytamy we wpisie.Około godziny 14 mężczyzna miał wejść do autobusu na przystanku w kierunku Legionowa przy sklepie w Rembelszczyźnie. - Niewysoki, gruby, z siwym zarostem. Był ubrany w czarną czapkę baseballową i bluzę lub sweter - czytamy w podanym na Facebooku rysopisie mężczyzny.Jak podaje gazetapowiatowa.pl, w sprawie toczy się już postępowanie w prokuraturze. Ustaleni zostali świadkowie zdarzenia.- Aktualnie trwają czynności zmierzające do ustalenia danych personalnych sprawcy i przedstawienia mu zarzutu - przekazał portalowi gazetapowiatowa.pl Prokurator Rejonowy w Legionowie Ireneusz Ważny.
Już 20 czerwca Warszawa będzie przyznawać 14. Nagrodę Literacką. Wyróżnione 12 publikacji będzie można znaleźć w stołecznych bibliotekach. Wydarzenie odbędzie się na pokładzie literackiej barki. Publiczność będzie mogła gromadzić się na Bulwarach Wiślanych. Nagrody Literackie m.st. Warszawy są przyznawane od 2008 roku, jednak historia inicjatywy sięga 1926 roku. Zwycięzca będzie mógł liczyć na organizację wydarzeń popularyzujących literaturę. Mowa między innymi o czytaniu książek online, czy też organizacji konkursów w mediach.
Żyrardów. Po kolejnej strzelaninie "GW" podaje niepokojące fakty w sprawie. Niewykluczone, że incydenty stanowią wojnę gangów. Sąsiedzi potwierdzają tezę, choć prokuratura nie może potwierdzić doniesień. Co więcej, to nie Adrian G. miał zostać zastrzelony, a jego brat. O strzelaninie w Żyrardowie pisaliśmy jeszcze na początku czerwca. W nocy z 2 na 3 czerwca samochód marki BMW podjechał pod bramę przy ulicy Mielczarskiego. Wówczas padł strzał. Potwierdzono śmierć 20-letniego mężczyzny.
W czwartek około południa w Warszawie widoczne będzie częściowe zaćmienie słońca. Bezpiecznie można je oglądać tylko z użyciem specjalnych przesłon lub okularów.Zaćmienie słońca następuje, gdy księżyc znajdzie się pomiędzy ziemią a słońcem, zasłaniając część lub całość tarczy słonecznej.Czwartkowe zaćmienie słońca będzie zaćmieniem obrączkowym, co oznacza, że w pasie zaćmienia całkowitego na północy globu widać będzie ciemną tarczę księżyca otoczona świetlistym pierścieniem.W Polsce widoczne będzie w tym samym czasie zaćmienie częściowe. Księżyc pojawi się na tle słońca około godziny 11:55. Kulminacja zjawiska nastąpi o godz. 12:54, a godzinę później dobiegnie ono końca.Osoby chcące oglądać dzisiejsze zaćmienie słońca powinny jednak zachować ostrożność i nie patrzeć w stronę słońca "gołym okiem". Grozi to uszkodzeniem wzroku.Aby bezpiecznie obserwować zaćmienie słońca, należy wyposażyć się w odpowiednie przesłony lub specjalne okulary mające osłabić oślepiające światło słoneczne. Pod żadnym pozorem nie powinniśmy korzystać w tym celu z lornetek, lunet czy aparatów fotograficznych. Odradza się także obserwacje zaćmienia z pomocą płyt CD, dyskietek, klisz fotograficznych czy rentgenowskich. Jak podaje medonet.pl, najlepszym wyborem są dostępne w sklepach astronomicznych okulary z folią czy filtrem Baadera.
Autorka wpisuje się w ten nurt poezji współczesnej, który czerpie z języka potocznego i nie chce innych literackich fug, cegieł czy gipsów niż doświadczenie codzienne.Debiutancką książkę poetycką Joanny Bociąg czyta się szybko, bo i wiersze krótkie. Niech ta oszczędność w formie nas jednak nie zmyli. To tom pełen niedopowiedzeń i przemilczeń, a wiersze, choć byty – jak wiadomo – osobne, tworzą tu spójną, wielowątkową historię. "Z życia, również gatunków", Marcin Orliński (Joanna Bociąg, Boję się o ostatnią kobietę, Łódź 2020)Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa. Z wielu pojawiających się w tym tomie wątków wymienię – z przyczyn ekonomicznych – dwa: relacje międzyludzkie i ekologia. Ojciec, który się wyprowadził i założył nową rodzinę, pojawia się już w utworze otwierającym tom, co nie tylko nakreśla zakres tematyczny książki, ale również ustawia czytelnika: oto już nie ma tego, który mógłby być figurą źródła czy centrum. Odbiorca wchodzi w świat konstruowany za pomocą wyrazistych i zwięzłych opisów – tu stosunki rodzinne, tam rozbity nos, no i tajemnicza „ostatnia kobieta” z tytułu – czy to nawiązanie do filmu Marca Ferriniego lub powieści Kei Millera?
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa.Kosmos silniejszego - Marcin Orliński (Radosław Jurczak, Zakłady holenderskie, Biuro Literackie 2020) To druga książka poetycka Radosława Jurczaka, autora obsypanego nagrodami tomu Pamięć zewnętrzna. Tym razem poeta kreśli mroczną wizję przyszłości, w której ludzkość kolonizuje kosmos, a świat – jeszcze bardziej niż dziś – zorganizowany jest wokół technologii („Ach, jakże kiełkują na żywo sadzonki reflektorów”) i bezwzględnych reguł kapitalizmu („Komu na własność oddech, a komu powietrze?”). Do rzeczywistości chłodnych liczb i algorytmów odnosi się zresztą sam tytuł – „zakład holenderski” jest pojęciem z dziedziny epistemologii i teorii prawdopodobieństwa.To poetyka, w której na równi z szukaniem literackich syntez, liczy się wchodzenie z butami do ogrodu języka, rozkopywanie równych grządek zostawionych przez poprzedników, eksperymentowanie. Zakłady holenderskie są szalenie intertekstualne, pełne cytatów, kryptocytatów i nawiązań, od Jana Kochanowskiego poprzez Nilsa Bohra (fizyka) i Alana Turinga (informatyka) aż po młodych poetów, rówieśników autora, co wydaje się nie bez znaczenia – oto Jurczak wskazuje twórców, których ceni, ale też daje znać, że ważny jest dla niego horyzont pokoleniowego doświadczenia. Umie więc ów znajomy Kasandry operować nie tylko językiem uznawanym tradycyjnie za poetycki (a umie wspaniale, proszę choćby zwrócić uwagę na zastosowane w tym tomie powtórzenia czy antropomorfizmy), ale także właśnie strukturami formalnymi, logicznymi, które przypisujemy zwykle dyskursowi naukowemu. Poeta zderza ze sobą te języki, pozwala im ze sobą dialogować i nawzajem się znosić, dzięki czemu z rozoranej ziemi zer i jedynek wyrastają fosforyzujące kiełki najczystszej poezji.
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa.W trybach historii, Patrycja Pustkowiak (Julia Fiedorczuk, Pod słońcem) Julia Fiedorczuk w powieści „Pod słońcem” opisuje złożone losy ludzi zarazem zagubionych w codzienności, jak i wrzuconych w tryby wielkiej, XX-wiecznej historii, a jej czułe spojrzenie ocala każde pojedyncze istnienie od zapomnienia. Olga Tokarczuk w swoim słynnym eseju „Czuły narrator” pisała tak: „Tworzenie opowieści jest niekończącym się ożywianiem, nadawaniem istnienia tym wszystkim okruchom świata, jakimi są ludzkie doświadczenia, przeżyte sytuacje, wspomnienia. Czułość personalizuje to wszystko, do czego się odnosi, pozwala dać temu głos, dać przestrzeń i czas do zaistnienia i ekspresji”. Wydaje się, że Julia Fiedorczuk jest pisarką, która doskonale wpisuje się w program twórczy noblistki. „Pod słońcem” to powieść, która jest właśnie czuła, jeśli – znów sięgając do słów laureatki najważniejszej na świecie nagrody literackiej – rozumieć, że: „Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu”. Fiedorczuk, nominowana do Nike autorka, w swojej rozpiętej między I wojną światową, a współczesnością, po części historycznej, po części psychologicznej powieści przygląda się małomiasteczkowej społeczności ziem wschodnich. Jest wśród nich małżeńska para Miszka i Miłka, dziwaczny nauczyciel Franciszek czy zagadkowa, spacerująca nago po polach Marianna – do każdej z tych postaci Fiedorczuk podchodzi bardzo blisko, przypatrując się jej z wielką wrażliwością i drobiazgowością. Podobno pamięć poetów działa inaczej – wyczulona jest na fakturę ubrania, smak, kolor, chwilę, w której zdarzyło się coś ważnego, czego nikt inny nie zauważył – powieść Julii Fiedorczuk, wszak cenionej poetki, to potwierdza. Z takich okruchów codzienności buduje rzeczywistość swoich bohaterów, kontrastując ją z brutalnymi trybami historii i w ten sposób wyciąga ich losy z niebytu. Zresztą losy nie tylko ludzkie, bo ważnym bohaterem tej po części baśniowej książki jest też przyroda. To powieść, w której nawet rośliny są „natrętnie żywe”, a okrucieństwo historii nie oszczędza i zwierząt. „Tyle jest rzeczy do przeżycia” – myśli jeden z bohaterów. – „Tyle wszystkiego na świecie do oglądania, dotykania, słuchania”. Autorka „Pod słońcem” nie zapomina o tym nawet na chwilę, mimo że nie odwraca oczu od traumatycznych czy wojennych doświadczeń. Może i powieść Fiedorczuk podejmuje tropy już przez polską literaturę oswojone, ale czułego oka narratora nigdy dość, szczególnie w czasach narcyzmu kiedy króluje inne spojrzenie. Warto powtórzyć tę podróż przez ludzkie losy i meandry XX-wiecznej historii.
Stołeczny ratusz przedstawił plany przebudowy ulicy Chmielnej, która ma się zmienić nie do poznania. Powstaje Nowe Centrum Warszawy.Na Wawa Info informowaliśmy już o przedstawionym niedawno przez stołeczny ratusz projekcie przebudowy Alei Jerozolimskich. W ramach projektu budowy Nowego Centrum Warszawy główna arteria miasta zostanie przystosowana do potrzeb pieszych i rowerzystów, poszerzone zostaną chodniki i ścieżki rowerowe.Pojawią się także dodatkowe pasy zieleni. Okazuje się, że równie spektakularną przemianę przejdzie ulica Chmielna.- Chcemy, aby Warszawa była zielona, czysta i pełna przyjaznych przestrzeni dla każdego mieszkańca. I to nie tylko na obrzeżach, ale również w samym jej sercu - tłumaczy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.Odcinek Chmielnej od Nowego Światu do pasażu "Wiecha" obsadzony zostanie dwoma szpalerami drzew. Pojawią się też ogrody deszczowe. Stara nawierzchnia z kostki betonowej wymieniona zostanie na płyty granitowe.- Kładliśmy nacisk na zielone rozwiązania. Chcemy bowiem tworzyć zdrowe miasto i adaptować je do zmian klimatycznych. Zwiększamy ilość zieleni i pamiętamy o retencji wody - wyjaśnia stołeczna architekt Marlena Happach.Organizowany przez miasto konkurs na przebudowę ulicy Chmielnej wygrał projekt stworzony przez studio RS Architektura Krajobrazu Dorota Rudawa z Konstancina-Jeziornej.
W Warszawie brakuje koncesji na alkohol dla sklepów. Limit koncesji został wyczerpany, do czego mogło się przyczynić wydawanie ich lokalom gastronomicznym w czasie lockdownu.Jak podaje Business Insider, niemożliwość uzyskania koncesji na sprzedaż alkoholu jest dużym ciosem dla wielu sklepów spożywczych oraz - przede wszystkim - monopolowych.W małych, stołecznych sklepach spożywczych sprzedaż alkoholu przynosi nawet 40 proc. przychodów. Jednak od 6 maja uzyskanie koncesji jest w Warszawie niemożliwe ze względu na wyczerpanie się ich limitu.
W lipcu wchodzi w życie nowy obowiązek dla właścicieli i zarządców budynków. Będą musieli złożyć do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) deklarację dotyczącą źródeł ciepła i spalania paliw.Jak podaje Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB), od 1 lipca wszyscy właściciele i zarządcy budunków będą musieli składać w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) deklarację o źródłach ciepła i spalaniu paliw.Deklarację będzie można złożyć zdalnie poprzez system teleinformatyczny CEEB lub w formie papierowej. Obowiązek dotyczy budynków mieszkalnych oraz niemieszkalnych.Licząc od dnia 1 lipca, termin złożenia deklaracji dla nowopowstałych budynków wynosi 14 dni, a dla budynków pozostałych - 12 miesięcy.Jak tłumaczy p.o. Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego Dorota Cabańska, uruchamiany właśnie program ma pozwolić na realizację planów walki ze smogiem. Powstanie bazy danych dotyczącej źródeł ciepła i spalania paliw jest w interesie wszystkich obywateli. - To w ich imieniu i dla ich zdrowia będą wdrażane programy wymiany starych pieców na nowe, ekologiczne źródła ciepła - dodaje Cabańska.System pozwoli realizować ustawowe zadania dotyczące ochrony środowiska, termomodernizacji i walki z ubóstwem energetycznym.Termomodernizacja ma także bezpośredni wpływ na nasze zdrowie. Jak podaje GUNB, w 2018 roku pył zawieszony PM 2,5 - pochodzący z przestarzałych urządzeń grzewczych, np. pieców węglowych - był przyczyną 46 tys. zgonów w całym krajuZa niezłożenie lub nieterminowe złożenie deklaracji dotyczącej źródeł ciepła i spalania paliw grozić będzie 500-złotowy mandat, a nawet grzywna sięgająca 5 tys. zł.
Zarząd Dróg Miejskich (ZDM) inauguruje program Droga na Szóstkę mający poprawić bezpieczeństwo drogowe w okolicach szkół. Ulica Hirszfelda prowadząca do Szkoły Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków będzie pierwszą w stolicy Szkolną Ulicą. Częściowe wyłączenie ulicy prowadzącej do szkoły z ruchu kołowego to rozwiązanie wzorowane na Szkolnych Ulicach funkcjonujących w kilku innych miastach europejskich.Od września od 7:30 do 8:15 samochody nie będą mogły podjeżdżać pod Szkołę Podstawową nr 323 im. Polskich Olimpijczyków przy ul. Hirszfelda.Ma to poskutkować zwiększeniem bezpieczeństwa uczniów, spośród których ponad 80 proc. dociera do szkoły pieszo, rowerem lub hulajnogą.- Zarówno audyt BRD, jak i nagrania stref dojazdu i wejścia do szkoły, wskazują na liczne niebezpieczne sytuacje w obszarze, który pokonać muszą wszyscy – placu wejściowego i drzwi placówki - tłumaczy ZDM.Dodatkowo 20 proc. uczniów placówki przy ul. Hirszfelda doświadczyło w ciągu ostatnich dwóch lat niebezpiecznej sytuacji drogowej w drodze do szkoły. Czasowe ograniczenie ruchu na odcinku ulicy prowadzącym bezpośrednio do szkoły pozwoli także poprawić jakoś powietrza w okolicy placówki.Ponadto w ramach projektu na pobliskim przejściu dla pieszych przy ul. Indiry Gandhi zainstalowana zostanie sygnalizacja.Pierwsza w Warszawie Szkolna Ulica jest projektem pilotażowym, a zaproponowane rozwiązania mają być stopniowo wprowadzane także w pobliżu kolejnych pięciu szkół w stolicy.
W sobotę po południu na drodze krajowej nr 62 w Zakroczymiu doszło do niebezpiecznej kolizji. Będący pod wpływem alkoholu kierowca busa zderzył się z pojazdem wojskowym.Do kolizji doszło po godzinie 17 na odcinku drogi krajowej nr 62 pomiędzy Nowym Dworem Mazowieckim a Wyszogrodem.Jak podaje warszawawpigulce.pl, kierowca busa marki Fiat miał stracić panowanie nad kierownicą, doprowadzając do czołowego zderzenia z pojazdem marki Ford, którym poruszali się żołnierze.Na miejscu interweniowały policja, straż pożarna i pogotowie ratunkowe, które przebadało dwie osoby.Nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń, ani nie wymagał hospitalizacji. Badanie wykazało jednak, że kierowca fiata miał 2,5 promila alkoholu w organizmie.Kolizja spowodowała utrudnienia drogowe. Zablokowany był jeden pas ruchu, w związku z czym ruch odbywał się wahadłowo.Koniec utrudnień nastąpił o godzinie 19:10.
W niedzielę po południu na drodze krajowej nr 50 w Kołbieli doszło do wypadku z udziałem samochodu osobowego i ciężarówki. Dwie osoby zostały ranne.W niedzielę około godziny 13 na drodze krajowej nr 50 w Kołbieli pomiędzy Mińskiem Mazowieckim a Górą Kalwarią doszło do groźnego wypadku.Jak podaje GDDKiA, samochód osobowy zderzył się z ciężarówką.Dwie osoby zostały ranne. Na miejscu interweniowały policja, straż pożarna i pogotowie ratunkowe.Według portalu warszawawpigulce.pl ze wstępnych ustaleń wynika, że ciężarówka wjechała w samochód osobowy po tym, jak auto nagle zahamowało przed przejściem dla pieszych.Kierowca ciężarówki nie zdążył wyhamować i wjechał w tył poprzedzającego pojazdu.Wskutek wypadku powstały utrudnienia drogowe, zablokowany był jeden pas, a ruch odbywał się wahadłowo.Ruch na drodze krajowej nr 50 został przywrócony na krótko po godzinie 15.
Do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Wólce Radzymińskiej wpłynęło zawiadomienie o podłożeniu ładunku wybuchowego. Uczniowie oraz pracownicy szkoły zostali ewakuowani. Po przyjeździe na miejsce służb okazało się, że to fałszywy alarm. Do wydarzenia doszło 14 czerwca po godz. 11. Administracja Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Wólce Radzymińskiej zawiadomiła służby o uzyskaniu informacji dotyczącej podłożenia ładunku wybuchowego na terenie placówki. Dyrekcja zadecydowała o ewakuowaniu uczniów oraz personelu szkoły. Budynek opuściło łącznie 130 znajdujących się tam osób. Na miejsce niezwłocznie przybyły dwie jednostki straży pożarnej: JRG z Legionowa oraz OSP z Wólki Radzymińskiej. Stawiła się również policja z Nieporętu. Służby podjęły akcję poszukiwawczą w celu odnalezienia ładunku wybuchowego. Jak poinformowała nas Komenda Powiatowa PSP w Legionowie - strażacy nie odnaleźli żadnych materiałów niebezpiecznych. O 11.40 służby zakończyły akcję w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Wólce Radzymińskiej. Po oficjalnym stwierdzeniu bezpieczeństwa w szkole, uczniowie i nauczyciele powrócili do zajęć lekcyjnych.
W jednej z parafii na Ursynowie pojawiła się ofiaromat, popularnie zwany również e-tacą. Od tej chwili datki na rzecz kościoła przekazywać można w sposób elektroniczny - za pomocą karty płatniczej lub telefonu. Nietypowa dla tradycji Kościoła forma płatności wprowadzona została w parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego, znajdującej się przy al. KEN na Ursynowie. Dzięki urządzeniu każdy, kto zechce udzielić wsparcia finansowego na rzecz parafii, będzie mógł tego dokonać w sposób bezgotówkowy. Na ekranie urządzenia dostępne są określone kwoty: 5, 10, 20, 50 i 100 zł. Są to datki proponowane, ale parafianie mają również możliwość ręcznego wprowadzenia sumy na ofiarę. Na e-tacy znajduje się napis: "Bóg zapłać za ofiarę na Kościół". To nie pierwszy przypadek w warszawskich kościołach, gdy spotkać można się z elektronicznym ofiaromatem. Podobne urządzenie funkcjonuje również w kościele św. Jacka na Nowym Mieście, przy ul. Freta. Ofiaromaty stają się coraz popularniejsze w polskich parafiach. Zobaczymy je już także w niektórych kościołach w Krakowie, czy Białych Błotach obok Bydgoszczy. Koszt takiego urządzenia to ok. 2500 zł. W przypadku zakupu ozdobnego stojaka, cena dochodzi do 4 tys. zł. Czekamy na Wasze informacjewawainfo.pl - to portal z informacjami o Warszawie, dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Widzisz wypadek, pożar lub korek? - pisz na [email protected] lub daj nam znać na facebookowym profilu Wawa Info.Artykuły polecane przez redakcję WAWA INFO:Tragiczny wypadek: dwie osoby nie żyją, 10 rannych.Od poniedziałku wyższe opłaty za parkowanieGęste mgły nad Warszawą i Mazowszem. IMGW wydało ostrzeżeniaŹródło: wyborcza.plZdjęcie główne: pixabay.com/Yannick McCabe-Costa - zdjęcie ilustracyjne
Nie żyje profesor Witold Kieżun, powstaniec warszawski, żołnierz Armii Krajowej i wybitny polski ekonomista. Miał 99 lat. Zmarłego uhonorowali dostojnicy państwowi.Witold Kieżun urodził się w Wilnie 6 lutego 1922 roku. Do stolicy przeniósł się na początku lat 30., gdzie zdał maturę w Liceum Humanistycznym im. Księcia Józefa Poniatowskiego.Mimo trwającej wojny w 1942 roku ukończył studia techniczne w Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki. Kolejno rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Dokończył je dopiero kilka lat po zakończeniu wojny.
Siła uderzenia musiała być wyjątkowo duża, ponieważ zarówno mężczyzna jak i kobieta, wypadli z auta na zewnątrz. Na miejscu zjawiła się policja, straż pożarna oraz pogotowie ratunkowe. Karetka przetransportowała poszkodowanych do szpitala. Do zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 czerwca. Toyota Yaris, którym podróżowała 21-letnia kobieta i 23-letni mężczyzna, przejeżdżając ulicą Kosowską w Sokołowie Podlaskim, z niewiadomych przyczyn zjechała z pasa jezdni. Samochód przy dużej prędkości zderzył się ze słupem instalacji energetycznej, znajdującym się nieopodal drogi. - Od mężczyzny pobrana została krew. Kobieta przeprowadzoną będzie miała sekcję zwłok i dopiero po wynikach sekcji będziemy mieli takie informacje - przekazał nam rzecznik KPP z Sokołowa Podlaskiego. - Jest w stanie ciężkim. Obrażenia wielonarządowe wewnętrzne, obrażenia głowy, kręgosłupa - wyliczał w rozmowie z Wawainfo asp. Jakub Więsak z KPP w Sokołowie Podlaskim. Śmiertelny wypadek w Sokołowie Podlaskim. Auto zjechało z jezdni i uderzyło w słup instalacji energetycznej. Osoby znajdujące się w pojeździe wypadły z auta. Jedna nie żyje, druga walczy o życie. Po przeszukaniu wraku rozbitego auta, odnaleziono w nim torebki z narkotykami: amfetaminą i marihuaną. Policja zamierza ustalić kto kierował pojazdem, gdy doszło do wypadku oraz czy osoba ta była pod wpływem środków psychoaktywnych. 21-latki nie udało się uratować. Mężczyzna wciąż walczy o życie, choć jego stan jest bardzo poważny.
Około godziny 11:00 rozpoczął się protest pielęgniarek i położnych przed Sejmem. Zorganizowana 15 czerwca manifestacja odbywa się pod nazwą "Dzień testu wiarygodności polityków".Protest medyków rozpoczął się przed budynkiem Sejmu we wtorkowe przedpołudnie. W strajku udział biorą m.in. pielęgniarki, pielęgniarze i położni zrzeszeni w Forum Związków Zawodowych, podaje Interia.Na ulice Warszawy wyszli również współpracujący z FZZ farmaceuci, lekarzy, fizjoterapeuci, diagności czy ratownicy medyczni.
GDDKiA zleciło wykonawcy pilny przegląd kanalizacji w związku z zalaniem węzła Patriotów Południowej Obwodnicy Warszawy, do jakiego doszło w minioną sobotę 12 czerwca. Kierowcy, którzy uszkodzili wówczas swoje auta, oczekiwać mogą rekompensaty finansowej. 12 czerwca w wyniku wyjątkowo ulewnego deszczu, zalaniu uległ węzeł Patriotów Południowej Obwodnicy Warszawy. Przez długi czas był on niedostępny dla kierowców. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poczyniła kroki ku wyeliminowaniu tego rodzaju incydentów w przyszłości. W tym celu zlecono wykonawcy kanalizacji jej gruntowny przegląd, który odbyć ma się już wkrótce, z uwagi na objęcie jej gwarancją. Jako oficjalną przyczynę zalania węzła Patriotów instytucja podaje awarię przepompowni. Usterka została już wyeliminowana. Podczas sobotniej ulewy, niektórzy kierowcy postanowili podjąć próbę przejechania zalanego terenu, wskutek czego doszło do uszkodzenia niektórych z aut. Jak przekazała nam rzeczniczka warszawskiego oddziału GDDKiA Małgorzata Tarnowska, kierowcy ci mogą ubiegać się o odszkodowanie finansowe. - Należy napisać do nas, że uszkodzeniu uległo auto, wyjaśnić kiedy, podać informacje. Zgłoszenie do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad złożyć można w każdym przypadku, gdy do uszkodzenia dojdzie na drodze krajowej - wyjaśniła przedstawicielka instytucji.Czekamy na Wasze informacjewawainfo.pl - to portal z informacjami o Warszawie, dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Widzisz wypadek, pożar lub korek? - pisz na [email protected] lub daj nam znać na facebookowym profilu Wawa Info.Kontroler ruchu mógł spowodować katastrofę lotnicząWarszawa: awaria prądu w ŚródmieściuPies pogryzł 9-letnią dziewczynkęŹródło: wawainfo.pl, zycietstolicy.com.plŹródło zdjęcia: East News/Jakub Kaminski
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa.Doświadczona i doceniona pisarka dotąd konsekwentnie zaludniająca swoją prozę postaciami kobiecymi, teraz spojrzała w stronę facetów i jest to spojrzenie raczej bezlitosne. Tak o Nowej Hucie jeszcze nikt nie pisał, powieść – czy może raczej zbiór opowiadań – Elżbiety Łapczyńskiej to utwór brawurowy pod względem artystycznym i poznawczym.Autorka pokazuje nim to, co z reguły w opowieściach o rodzeniu się w latach 50. nowego miasta było pomijane (wstydliwie!) lub zakłamywane ze względów politycznych – spróbowała pokazać, jak i co się działo pod skorupą propagandowych opowieści o rodzeniu się nowego, socjalistycznego człowieka. A tymczasem nic takiego się nie działo, w bólach wprawdzie rodziła się nowa mentalność, ale nie tak gładko jak w socrealistycznych opowiadaniach, co zdemaskował dopiero "Poemat dla dorosłych” Ważyka. Łapczyńska wchodzi jednak w temat i głębiej i subtelniej, z większą swobodą niż autorzy "towarzyszący” tamtym zdarzeniom. Pisząc z perspektywy kilku dziesięcioleci, napisała właściwie powieść historyczną, swobodnie mogła sięgnąć do ludowych przesądów, co w połowie ubiegłego wieku nie było możliwe. I stworzyła niezwykłą wizję tego, jak zderzają się przesądy z nowoczesną techniką i agresywnym atakiem na naturę. I pokazuje, jak te dwa światy – przesądów i techniki – przeplatają się. Z jednej strony jest "strażnik Wielkiego Pieca”, z drugiej – powołany przez władze prorok, który z dymów wielkiego pieca i cementowni ma przewidywać powodzenie tego wielkiego przedsięwzięcia. To jest w tej książce najciekawsze i zaskakujące. Ale jest jeszcze mnóstwo portretów niesamowitych postaci, które uczestniczą albo błąkają się na marginesie wielkie chaosu, jakim jest wielka budowa kombinatu i miasta. Jest wiele opowieści o tym, że ci ludzie są ofiarami swoich marzeń, że mając dość ciężkiej pracy na roli, uciekają ku lepszej przyszłości, która okazuje się przyszłością pełną wysiłku w nieludzkich warunkach, przemocy i rozczarowań. Oczywiście w takim bałaganie najlepiej rodzą sobie kobiety, które posiadają naturalną umiejętność organizowania codzienności w ekstremalnych warunkach – one są cichymi bohaterkami książki Łapczyńskiej. No i finał: tak gigantyczny atak na porządek natury, która bezwzględnie jest niszczona i tak brutalne, rewolucyjne zakłócenie ładu ludzkiego świata musiały doprowadzić do katastrofy – ten świat zbudowany ze sprzeczności i agresji nie mógł przetrwać. Przynajmniej w powieściowej wizji. Leszek BugajskiCzekamy na Wasze informacjewawainfo.pl - to portal z informacjami o Warszawie, dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Widzisz wypadek, pożar lub korek? - pisz na redakcja@wawainfo.pl lub daj nam znać na facebookowym profilu Wawa Info.
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa.Taka książka musiała powstać, bo lata 1989-1993 to najbardziej burzliwy i artystycznie znaczący czas w polskim rocku. Cały kraj przeżywał zmiany, a młodzi muzycy wykorzystali znakomicie lukę, jaka powstała między upadkiem komuny z jej cenzurą, a twardą komercjalizacją rynku i "czyszczeniem” oficjalnego obiegu z nie rokującej na duży zarobek muzycznej dzikości. Stąd właśnie te dwie graniczne daty z tytułu książki. Skoro zaś opis tej "dzikiej muzycznej rzeczy” musiał powstać, to nic dziwnego, że napisał go właśnie Rafał Księżyk, autor który z miłości do muzyki rockowej wyrzekł się wyuczonego zawodu i został najwybitniejszym dziennikarzem zajmującym się tą dziedziną sztuki. To nie jest książka napisana przez uczonego, z konieczności zdystansowanego do zjawiska i badającego przy pomocy swoich narzędzi – jej autor jest teraz oczywiście badaczem obserwowanych zjawisk, ale najpierw był ich aktywnym uczestnikiem, czego nie ukrywa. Widział, jak wtedy muzyka stawała się medium najlepiej wyrażającym nastroje młodego pokolenia, jej się słuchało, myślało i rozmawiało o niej. I jak budowała inną świadomość. I także miała już inne społeczne znaczenie niż dla poprzedniego pokolenia, które przygotowało grunt pod tę eksplozję z okresu opisywanego przez Księżyka. Opowiada on w interesujący sposób o zespołach, które wtedy rozkwitły zdobywając duże powodzenie. Choć ich muzyka była ostra i gniewna wyrażała to, co grało w duszach młodego pokolenia, nieufnego w stosunku do tego, co robili politycy i jednocześnie zachwyconych poczuciem wolności, którego doświadczali wszyscy. To były też czasy chaosu prawnego, bałaganu gospodarczego i wykluwania się dopiero nowego ładu. Długo to jednak nie trwało. Nadszedł rok 1994, na którego początku sejm uchwalił ustawę o prawie autorskim, więc natychmiast na polskim rynku zaczęły działać wielkie światowe firmy muzyczne i krok po kroku cała scena muzyczna się sprofesjonalizowała. Jak to pisze Księżyk, "na topie jest elegancki pop. Królują wokalistki”. Tak jak w innych krajach. Dzika muzyka została odepchnięta na margines, gdzie jej miejsce w wizji mainstreamowych potentatów muzycznych. "Dziki” rynek został uporządkowany, nawet niektórzy producenci pirackich płyt znaleźli na nim swoje miejsce – tak zaczęła się muzyczna współczesność: świat discopolowego Zenka i "Sylwestra marzeń”. Leszek Bugajski
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa.Doświadczona i doceniona pisarka dotąd konsekwentnie zaludniająca swoją prozę postaciami kobiecymi, teraz spojrzała w stronę facetów i jest to spojrzenie raczej bezlitosne. A w każdym razie takie, w którym współczucie dla nich ukryte jest głęboko za zasłoną ze słów. Zyta Rudzka z werwą, a kiedy trzeba z poczuciem humoru, analizuje relacje ojcowsko-synowskie i jest to trafione w punkt – dokładniej: w tzw. "słaby punkt”. Para bohaterów to lekarze: ojciec pracuje, a właściwie pracował na wsi, syn jest wielkomiejskim pediatrą. Rudzka zmyślnie stworzyła takich właśnie bohaterów: lekarz, zwłaszcza dobry, a przynajmniej popularny, jest osobą wyjątkową w swoim otoczeniu, jest człowiekiem, który niesie pomoc, ale też jest w gruncie rzeczy panem życia i śmierci swoich pacjentów, a więc też uosobieniem nieomal boskiej siły. Oni zabiegają o jego względy, szanują go i też się go boją. To ktoś w rodzaju "małego boga”, któremu różne sprawy przychodzą łatwiej niż komukolwiek innemu. Ich "profesja jest męska, nawet bardziej męska niż samiec” – pada stwierdzenie. Ci dwaj wykorzystują te swoje przewagi głównie na polu relacji damsko-męskich, ale też na tym obszarze wychodzą na jaw ich słabości: relacje przez nich nawiązywane są puste, kobiety ich opuszczają i cała ta smakowita i wielowarstwowa powieść – gdyby chcieć ją maksymalnie streścić – okazuje się powieścią o zamierającej sile męskich ról społecznych. Traktuje o tym, jak faceci nie dorastają do ról, jakie nałożyła na nich tradycja i jak uświadamiają sobie, że światem rządzą kobiety. A jak światem, to i nimi. "Mali bogowie” z powieści Rudzkiej to bogowie upadli. Zyta Rudzka napisała więc powieść o procesie, który dzieje się na naszych oczach – jednych cieszy, innych smuci, ale jest. I zrobiła to błyskotliwie pokazując jego przebieg na poziomie codziennych zdarzeń. Jej bohaterowie jeszcze próbują jakoś mu się przeciwstawić, ale stać ich co najwyżej na jakieś teatralne gierki ("Wykwit elegancji pokrywa liszaj moralny”), na udawanie, że nic się nie zmienia, kiedy jednak się zmienia. Swoją opowieść snuje przy użyciu krótkich zdań, tworząc język pełen paradoksalnych stwierdzeń, przewrotnych, a kiedy trzeba dosadnych. Tu trzeba zaznaczyć, że ten opis "dekonstrukcji” męskości to jeden z wątków powieści. Najważniejszym z pozostałych jest przenikliwie przedstawiona relacja ojca i syna, słabnięcie tego pierwszego i zagubienie drugiego. "Tkanki miękkie” to taki utwór, którego bogactwo ukazuje się w pełni w trakcie drugiej, czy kolejnej lektury. Leszek Bugajski
Witold Sadowy zmarł w listopadzie 2020 roku. Przyjaciele aktora na ostatnie pożegnanie musieli czekać ponad pół roku. Urnę z prochami pochowano na Powązkach.Ostatnim życzeniem zasłużonego artysty było pożegnanie w gronie najbliższych przyjaciół. Aktor zmarł 15 listopada 2020 roku, jednak z powodu pandemii koronawirusa uroczystość została odłożona w czasie. Równe siedem miesięcy po śmierci aktor został pochowany na Wojskowych Powązkach w Warszawie. Pogrzeb miał charakter państwowy. Uroczystość pogrzebowa odbyła się w Kościele Pokamedulskim w Lasku Bielańskim. Po mszy kondukt odprowadził prochy Witolda Sadowego do jego grobu rodzinnego. W uroczystości wzięli udział przyjaciele zmarłego ze środowiska teatralnego, m.in. Krystyna Janda i Maja Komorowska. Oprawę artystyczną i muzyczną przygotowali studenci Akademii Teatralnej w Warszawie oraz Zespół Mazowsze. Witold Sadowy urodził się 7 stycznia 1920 r. Polski aktor teatralny i filmowy, felietonista "Gazety Wyborczej" i "Życia Warszawy". Grał m.in. w Teatrze Nowym, Studio, czy Teatrze Polskim. Zmarł w wieku 100 lat w Domu Aktora w Skolimowie. Aktor do końca życia pozostał aktywny zawodowo.
Maciej Dowbor, znany dziennikarz i prowadzący program "Twoja twarz brzmi znajomo" został okradziony. Opublikował post na Facebooku i Instagramie, w którym prosi fanów o pomoc. 14 czerwca, po meczu Polska-Słowacja, w centrum Warszawy skradziono samochód. Białe auto, KIA STINGER było zaparkowane w pobliżu Radiowej Trójki i stadionu Legii. Niestety na parkingu nie było monitoringu, z którego nagrania mogłyby pomóc w poszukiwaniach złodzieja. Dziennikarz stracił nie tylko samochód, ale też laptopa MacBook Pro oraz rakietę tenisową, które znajdowały się w środku pojazdu. Sprawa została zgłoszona stołecznej policji oraz straży miejskiej. Maciej Dowbor na Instagramie prosi o udostępnianie informacji o zdarzeniu oraz zachęca obserwujących by pomogli mu w poszukiwaniach. Dla osoby, która wskaże złodzieja, czeka nagroda.
Ministerstwo Finansów ostrzega przed oszustami, którzy dzwoniąc przez telefon informują o "nieautoryzowanej transakcji bankowej" powołując się na rządowy resort. MF otrzymało w tej sprawie wiele zgłoszeń.
Nietypową akcję na Żeraniu na Białołęce podjęła stołeczna straż miejska. Wezwanie dotyczyło roju pszczół, który obsiadł znak informujący o drodze dla rowerów. Ekopatrol natychmiast wezwał na miejsce pszczelarza.W poniedziałek mieszkańcy Żerania byli świadkami niecodziennego zdarzenia. Na jednym ze znaków drogowych roiło się od pszczół.Około południa wiadomość na temat wędrownego roju pszczół na Żeraniu na Białołęce dotarła do straży miejskiej. Ekopatrol natychmiast ruszył na miejsce.O ile pszczoły są niezwykle pożytecznymi i potrzebnymi zwierzętami, o tyle w momencie, gdy poczują się zagrożone, mogą być niebezpieczne. Szczególnie dla osób będących alergikami.
Kardynał Stefan Wyszyński zostanie beatyfikowany 12 września. Uroczystości rozpoczną się o godz. 12 w Świątyni Opatrzności Bożej. Przewodniczyć będzie im kardynał Marcello Semeraro. Razem z Wyszyńskim beatyfikowana zostanie matka Róża Czacka.
Prognoza pogody na najbliższy weekend nie pozostawia złudzeń. Instytut Meteorologii ostrzega przed realnym zagrożeniem dla życia i zdrowia upałami II stopnia. IMGW twierdzi, ze na Mazowszu pogoda będzie wręcz niebezpieczna. Wysokie temperatury nadejdą w piątek (do 29°C), ale dopiero w sobotę (19.06) od godzin porannych pogoda będzie wręcz upalna.Temperatury w weekend będą wahać się między 29, a nawet 32 stopniami Celsjusza w cieniu, na slońcu te wartości będą jeszcze większe. Zagrożenie upałami, według pomiarów IMGW będzie trwało nawet do wtorku 22.06.
Lesznowola: 80-letni mężczyzna został oszukany na 530 tys. złotych. Oszuści podali się za wiarygodnych maklerów, a potem wyłudzili od niego dane osobowe i dot. karty kredytowej. Niedługo później z jego konta wykonali 15 transakcji na kwotę ponad pół miliona złotych. Policja ostrzega. Przede wszystkim warto zastanowić się, czy oferta obiecująca wiele pieniędzy w krótkim czasie jest realna w swoich założeniach.
Z miłości do miasta Na warszawskich Sielcach, o rzut kamieniem od reprezentacyjnej ulicy Belwederskiej, stały tzw. sławojki. Ustawiały się do nich długie kolejki lokatorów okolicznych, pozbawionych kanalizacji ruder. Tak wyglądała rzeczywistość miasta, które do dziś, przez tych, którzy lubią sentymentalne mity, bywa nazywane Paryżem Północy. Chaos urbanistyczny odbijał dramatyczne kontrasty społeczne przedwojennej Polski.O tym kontekście warto pamiętać, przystępując do lektury „Najlepszego miasta świata”. Grzegorz Piątek opowiada w swojej książce o ludziach tworzących działające w latach 1944- 1949 Biuro Odbudowy Stolicy. O urbanistach i architektach, którym przyszło działać w czasach fatalnych, ale dla wizjonerów i marzycieli wymarzonym.Stanęli bowiem przed bezprecedensową szansą: zbudowania na gruzach zrujnowanej Warszawy nowego miasta. Niemal od zera. Piątek rozprawia się z mitem BOS jako przybudówki komunizmu, realizujących zadanie przełożenia jego ideologii, wedle sowieckich wzorów, na kształt domów i wygląd ulic. Mit ten kształtował się zresztą niemal na bieżąco: przecież Leopold Tyrmand już w 1954 roku pisał o Warszawie „padającej pod obuchem odbudowy”.Autor „Najlepszego miasta świata” pokazuje jednak, że nowy system polityczny dał architektom i urbanistom niezwykłą szansę, ale zarazem stanowił dla nich ograniczenie, a nawet zagrożenie. Pokazuje też, że w Biurze spotkali się ludzie najrozmaitszych przekonań: połączyła ich miłość do miasta, miasta w dużej mierze jedynie wyobrażonego. Bo idei BOS nigdy nie udało się do końca zrealizować, nie tylko ze względu na nadciągającą nad to miasto najczarniejszą noc stalinowską. Z tych niedokończonych idei wyłoniło się miasto nie budzące zachwytów. Gdzie tam mu było do niezniszczonego przez wojnę Krakowa. Ale to właśnie w Krakowie, o rzut kamieniem od Plant, jeszcze w 1989 roku bywałem w mieszkaniu ze sławojką w podwórzu. Zaś jeśli idzie o Paryż Północy – w latach 60. XX wieku Warszawa miała wyższy procent mieszkań z łazienką i kanalizacją niż przepiękna stolica Francji. Grzegorz Piątek, Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944-1949, Wydawnictwo WAB 2020 - Piotr Bratkowski.
Tragedia na przejeździe kolejowym. Zginęła 77-letnia rowerzystka. Kobieta wjechała prosto pod rozpędzony pociąg. Jak informuje policja, kilka minut przed godziną 9:00 pociąg osobowy jadący z Warszawy do Pragi potrącił 77-letnią rowerzystkę. Kobieta zginęła na miejscu. Służby wskazują, że przejazd było odpowiednio oznakowany, jednak nie był strzeżony.
Tuż po Paradzie Równości tłumy zebrały się w metrze przy Polach Mokotowskich. Miasto nie otworzyło bramek, co utrudniało ruch między peronami. Na miejscu była nasza reporterka. Warszawski Transport Publiczny jeszcze przed Paradą Równości zachęcał do korzystania z metra oraz pociągów Szybkiej Kolei Miejskiej i Kolei Mazowieckich. Tymczasem tuż po zakończeniu zgromadzenia w metrze stawiły się tłumy.
Tragedia na wsi pod Wyszkowem. Ciągnik wciągnął pod koła mężczyznę. Niestety, nie udało się go uratować. Do wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę. - Miał miejsce na drodze powiatowej w miejscowości Porządzie w powiecie wyszkowskim, bardzo późno, bo przed północą - powiedziała w rozmowie z wawainfo.pl mł. asp. Aleksandra Calik z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Na miejscu oprócz policji były też dwa zastępy strażaków i ratownicy pogotowia. Pomoc wezwała 64-letnia kobieta, która kierowała ciągnikiem.- Policjanci ustalili, że kierująca była trzeźwa - dodała Calik.
Wypadek na trasie S7. Dwie osoby są ranne po zderzeniu dwóch samochodów. Na trasie trwają prace policji. Droga w kierunku Gdańska jest zablokowana. - Do wyjeżdżających nad morze. Trasa numer 7 stoi. Był wypadek. Tworzy się mega korek - napisała nasza czytelniczka.Jak podała z kolei straż pożarna, dwie osoby poszkodowane trafiły do szpitala. Jedno z aut wpadło do rowu.- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że wypadkowi uległy dwa samochody osobowe. Do działań zadysponowano łącznie pięć zastępów straży pożarnej w tym dwa Państwowej Straży Pożarnej i trzy Ochotniczej. Na miejscu pojawiło się też pogotowie i nadal jest policja, która bada sprawę - powiedział nam mł. bryg. Tomasz Wołoszyn ze straży pożarnej w Nowym Dworze Mazowieckim.Na miejscu są strażacy, policjanci i ratownicy medyczni.
Garwolewo: spłonęła hala gospodarcza, w której spali pracownicy sezonowi z Ukrainy. Gmina Czerwińsk nad Wisłą prosi o pomoc dla poszkodowanych. Potrzebne są ubrania, buty i kosmetyki.Udało się już znaleźć zakwaterowanie dla grupy. Teraz pracownicy potrzebują produktów pierwszej potrzeby.
Ogromne kolejki mimo upałów przy warszawskich kąpieliskach. Na wejście do parku wodnego w Powsinie trzeba czekać około godziny. Ratownicy zaś ostrzegają, że Wisła nie jest dobrym miejscem do kąpieli. W taką pogodę należy szczególnie uważać na przegrzanie i pić dużo wody, szczególnie stojąc w tak długich kolejkach.
Działania ministra Czarnka wzbudzają oburzenie środowisk nauczycielskich. O 18:00 oficjalny protest pod Ministerstwa Edukacji.W poniedziałek (21.06) pod Ministerstwem Edukacji i Nauki rozpocznie się protest o nazwie "Czarnek, idź precz!" wobec polityki ministra edukacji. Dyrektorzy, nauczyciele i aktywiści z całej Polski okażą swój sprzeciw wobec polityki Przemysława Czarnka.”Żądamy szkoły bezpiecznej i akceptującej wszystkich uczniów. Dość ideologizacji! Dość kuratoriów! Dość dyskryminacji…” - piszą organizatorzy wydarzenia na Facebooku.Protest będzie dotyczył m.in centralizacji i przejęcia władzy nad szkołami przez kuratorów z nadania politycznego oraz zastraszaniu nauczycieli i uczniów. Sprzeciw budzi również pomysł obowiązkowych zajęć z religii lub etyki, czy nowy kanon lektur szkolnych.Nauczyciele i dyrektorzy szkół obawiają się, że szkoł w Polsce stopniowo utracą autonomię oraz zostaną podporządkowane władzy centralnej.Organizatorami protestu są m.in. Warszawski Strajk Kobiet, Protest z Wykrzyknikiem, Edukacja w Działaniu, My, Nauczyciele i KOD Mazowsze. Protest rozpocznie się o 18:00, na Alei Jana Chrystiana Szucha 25, pod budynkiem resortu edukacji.
Samochód z wypożyczalni jechał trasą S8, uderzył w barierki niedaleko zjazdu na ul. Łabiszyńską, a potem dachował. Na miejscu znalazły się szybko straż pożarna i pogotowie. Na trasie stworzył się korek. Sprawę badała również policja. Kierowca wyszedł z wypadku w jednym kawałku.
Powiat wołomiński stał się ofiarą szalejącego żywiołu. W Wołominie i okolicznych miejscowościach zalane są drogi, ulice i podwórka. Wcześniej na niebie mieszkańcy mogli zobaczyć błyskawice, a przed ich domami lał potężny deszcz. Wołominianie dzielili się swoimi zdjęciami i filmami w mediach społecznościowych, pokazując, że sytuacja w powiecie jest bardzo trudna.
52-letni Jacek G. popełnił samobójstwo na oczach swojej matki, która nie mogła nic zrobić. Tragedia w Siedlcach wydarzyła się na tle nieszczęśliwej miłości. Mężczyzna załamał się po tym, jak zostawiła go jego partnerka. W desperacji podciął sobie żyły w obu nogach i wykrwawił się. O sprawie napisał "Super Express".
Jest wyrok w głośnej sprawie podpalenia mieszkania w czasie Marszu Niepodległości. W pomieszczeniu znajdowały się bezcenne obrazy i fotografie. Straty wyceniono na ponad 4 tys. zł. Oskarżony 37-letni Piotr K. został skazany na 10 miesięcy więzienia oraz obowiązek naprawienia szkody. Piotr K. w czasie Marszu Niepodległości rzucił racą w mieszkanie znajdujące się na al. 3 Maja, podpalając w ten sposób balkon i wnętrze budynku.
Nawałnica po raz kolejny doświadczyła bloki przy ul. Gwiaździstej 27, Klaudyny 12 i Klaudyny 32 na Bielanach. Spółdzielnia twierdzi, że notorycznie dochodzi do podobnych zalań i od lat trwa na tym tle konflikt z MPWiK. Problemem ma być ustawienie bloków w niecce oraz za słaby poziom odprowadzania deszczówki.
Tragiczny dzień w Somiance w okolicach Wyszkowa. 84-letni mężczyzna najpierw potrącił 75-letnią rowerzystkę, a potem znaleziono go nieprzytomnego w jego garażu. Kierowca zmarł. Sprawę bada policja, wyklucza się jednak działania osób trzecich. Kobieta została odwieziona do szpitala.
Ambasada USA w Warszawie. Na miejscu zlokalizowano tajemniczą paczkę. Wystawały z niej kable. Na miejsce natychmiast ruszyli policyjni pirotechnicy. Otrzymaliśmy najnowsze informacje w sprawie zdarzenia.Do zdarzenia doszło na terenie ambasady USA 25 czerwca. Pierwsze blokady ruchu wystąpiły już o 16:40.W rozmowie z naszą redakcją Gabriela Putyra z warszawskiej policji potwierdziła medialne doniesienia o incydencie pod ambasadą USA.
Dzielnicowi z Targówka zapobiegli tragedii. Dziadek wezwał policję, zaniepokojony działaniami wnuczka, który zamknął się w łazience i powiedział, że nie chce już żyć. Dzięki szybkiej reakcji funkcjonariuszy, udało się go uratować. Było o krok od tragedii. Mężczyzna został zawieziony do szpitala.
Przez Warszawę 26 czerwca przetoczą się liczne marsze i protesty. W związku z tym wystąpić mogą utrudnienia komunikacyjne w niektórych miejscach. Warto pamiętać o tym podczas przemieszczania się przez centrum Warszawy.Niektóre z protestów nie będą mobilne. Sporo z nich ze zgromadzeń będzie miało miejsce na Krakowskim Przedmieściu, co może spowodować problemy z funkcjonowaniem komunikacji miejskiej na tym obszarze.
Pogrzeb 23-letniego Mateusza K. z Warszawy. Poruszająca uroczystość zgromadziła tłumy. Wcześniej poprowadzono specjalne modlitwy w intencji zmarłego. Reporterzy "Super Expressu" pokazali zdjęcia.O sprawie Mateusza K. z Warszawy pisaliśmy jeszcze 24 czerwca. 23-latek zaginął 23 kwietnia. W godzinach nocnych widziano w okolicach Mostu Poniatowskiego. Następnego dnia w okolicach mostu odkryto telefon komórkowy mężczyzny.
Metro Młociny. Nieznana osoba pozostawiła bagaż w komunikacji miejskiej. Ewakuowano trzy stacje. Na miejsce ruszyły służby. Co się dzieje?Otrzymaliśmy nieoficjalne informacje na temat bagażu pozostawionego przez nieznaną osobę. Bagaż został pozostawiony na terenie jednego ze sklepów przy stacji metra Młociny.
Łąck. Późną nocą zapłonęły aż trzy samochody. Na miejsce natychmiast ruszyły służby. Zaczęły akcję gaśniczą. Jak się dowiedzieliśmy, do zdarzenia doszło 26 czerwca w nocy z piątku na sobotę. OSP Łąck podało wiadomości po zakończonej interwencji. - O godzinie 00:50 zostaliśmy zadysponowani do pożaru trzech samochodów osobowych w miejscowości Grabina - poinformowali strażacy.
Imponujących rozmiarów kwiatostan ponownie zachwyca w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Dziwidło różowe zakwitło w stolicy.Stołeczny ogród botaniczny cieszył się w ostatnim czasie ogromnym zainteresowaniem za sprawą kwitnącego Dziwidła Olbrzymiego. Roślina o niecodziennych kształtach zakwitła po raz pierwszy w Polsce w połowie czerwca. Jak podaje gazeta.pl, Ogród Botaniczny, w związku z ogromnym zainteresowaniem kwitnieniem dziwidła olbrzymiego, uruchomił nawet na swojej stronie transmisję online, dzięki której można "podglądać na żywo" wyjątkową roślinę, a sam ogród był otwarty wyjątkowo do północy.
W tle spór między spółdzielnią, a dostawcą ciepła. Awaria na Rakowcu. Mieszkańcy siedmiu bloków nie mają dostępu do ciepłej wody. Usterka miała zostać naprawiona już w piątek, jednak w poniedziałek wciąż nie udało się wyeliminować dysfunkcji.
Już 3 lipca zainaugurowany zostanie Mozart 2021 organizowany przez Polską Operę Królewską. W jego ramach przez niemal cały miesiąc odbywać się będą koncerty jego muzyki i opery. Należy się spieszyć, zostało bardzo niewiele biletów!
Przejeżdżający ulicą Świętokrzyską 4 lipca w godzinach porannych mogli być zaniepokojeni widokiem tłumu strażaków pod wznoszonym wieżowcem Skysawa. Okazało się jednak, że były to rutynowe ćwiczenia. Efektowne ćwiczeniaDziś rano w 40-piętrowym budowanym wieżowcu Skysawa przy ul. Świętokrzyskiej odbyły się ćwiczenia warszawskiej straży pożarnej. Obejmowały one symulowany wybuch pożaru na 37 piętrze wznoszonego budynku, znajdującym się 140 metrów nad ziemią. Ćwiczenia miały za zadanie usprawnić metody i nauczyć strażaków działań dotyczących gaszenia pożarów na dużych wysokościach z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu technicznego. - Strażacy dotarli z linią gaśniczą na 140 metr wysokości podając wodę przy pomocy nowoczesnego sprzętu o parametrach roboczych ciśnienia 60 atmosfer - poinformowano na Twitterze Mazowieckiej Straży Pożarnej. Trwają ćwiczenia na 37 piętrze nowobudowanego budynku #SKYSAWA w Warszawie. Strażacy dotarli z linią gaśniczą na 140 metr wysokości podając wodę przy pomocy nowoczesnego sprzętu o parametrach roboczych ciśnienia 60 atmosfer. pic.twitter.com/2UAnLoy4ON— Mazowiecka Straż Pożarna (@Kw_PSP_Wwa) July 4, 2021 Zapierający dech w piersiach widokW mediach społecznościowych Komendy Wojewódzkiej PSP pojawiły się również fotografie przedstawiające widok Warszawy z powstającego wieżowca Skysawa. Panorama Warszawy z budynku #SKYSAWA #StrażPożarna #Ćwiczenia pic.twitter.com/stReXERcs2— Mazowiecka Straż Pożarna (@Kw_PSP_Wwa) July 4, 2021 To nie pierwsze tego rodzaju ćwiczenia straży pożarnej. W 2020 r. strażacy przeprowadzili je na 310-metrowym Varso Tower, będącym najwyższym budynkiem w Warszawie.
Na Pradze-Północ mieszkańcy ewakuowani zostali ze względu na nietypowe zagrożenie. Do ich kamienicy wlany został beton z sąsiadującego placu budowy.Remont na Pradze-Północ przyniósł ze sobą niespodziewaną akcję służb. Zagrożeniem dla mieszkańców jednej z kamienic okazał się beton wykorzystywany przy sąsiadującym z nimi budynku.
Kolejna akcja stołecznych strażaków. Przy Placu Trzech Krzyży funkcjonariusze wznieśli się nawet kilkadziesiąt metrów nad ziemię. Zagrożeni byli zarówno przechodnie, jak i zaparkowane w okolicy auta. To kolejne efekt burzy, która przeszła nad Warszawą.Czwartkowy wieczór nie jest dla warszawskich strażaków był bardzo pracowity. Do groźnego zdarzenia doszło również w Śródmieściu.
Skutki burzy w Warszawie widać zarówno na drogach, jak i w domach. Zalane zostały główne węzły warszawskiego ruchu, a w niektórych mieszkaniach nastąpiła przerwa w dostawach prądu. Awarie są w tej chwili naprawiane, a ruch - udrażniany. Na bieżąco w całym mieście działa straż pożarna. Ze względu na stosunkowo niską liczbę zgłoszeń, większość z nich udaje się rozwiązać szybko i bez problemów.
Niespodziewanie mieszkańcy Ursusa będą mogli zrobić zakupy w sklepie Biedronki. Gigant sieci dyskontów korzysta z wytrychu w przepisach i omija niedziele handlowe. To początek faktycznego końca zakazu handlu?Okazuje się, że część warszawiaków nie będzie musiała martwić się zakupami w niedzielę niehandlową. Wszystko dzięki jednemu z wielu sklepów sieci Biedronka. Na Ursusie na drzwiach Biedronki pojawiła się istotna dla klientów informacja. Dlaczego sklep przy ulicy Skoroszewskiej 5B oferuje możliwość zakupów również w niedzielę?
Mundurowi z Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji "BOA" trenowali skoki spadochronowe z policyjnego Black Hawka. Kontrterroryści prowadzili ćwiczenia na lotnisku Warszawskiego Aeroklubu Chrcynno EPNC pod Nasielskiem.Do obowiązków kontrterrorystów należy zwalczanie aktów terrorystycznych. Służby wysyłane są również do najcięższych rodzajów przestępstw, przez co ich trening jest wyjątkowo wymagający i obejmuje m.in. ćwiczenia strzeleckie, nurkowe czy skoki spadochronowe.Ostatni ze wspomnianych elementów ćwiczono na lotnisku Warszawskiego Aeroklubu Chrcynno EPNC pod położonym 50 kilometrów od stolicy Nasielskiem.
7 lipca 2021 roku zmarł ks. Jan Gwardiak, proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Szkaplerznej w Starych Wnorach oraz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Wachu. Kapłanem był przez 58 lat swojego życia. Ksiądz zmarł w wieku 82 lat.
Grójeccy policjanci z grupy SPEED zatrzymali busa, który przekroczył prędkość. Podczas kontroli okazało się, że w nieprzystosowanym samochodzie znajduje się aż 15 osób - to o 7 pasażerów za dużo.Kierowca okazał się mieć również inny problem, z którymi musieli zmierzyć się funkcjonariusze. Grozi mu więzienie.
Wypadek na trasie S8. Na wysokości miejscowości Wypędy kierowca golfa zjechał na prawy pas, uderzył w busa i finalnie w bariery. Osobówka stanęła w płomieniach. Na trasie występują utrudnienia.O szczegółach zdarzenia, do którego doszło w okolicy godziny 9:00 na trasie S8 w kierunku Warszawy, jako pierwszy poinformował TVN24.Na wysokości miejscowości Wypędy (pow. pruszkowski) osoby golf uderzył w bariery ochronne. W wyniku uderzenia doszło do pożaru samochodu.
20-latek skusił się na plik z pieniędzmi i wpadł w ręce policjantów ze Śródmieścia. Wkrótce w ręce stróżów prawa trafiło 4 jego kolegów również korzystających z oszustwa "na policjanta". 65-letnia niedoszła ofiara 20-latka podjęła współpracę z policją po tym, jak otrzymała podejrzane telefony od rzekomego funkcjonariusza i prokuratora. Intuicja jej nie zawiodła.Mimo publikowania kolejnych apeli, wciąż nie brakuje doniesień o kolejnych sukcesach złodziei parających się oszustwem na policjanta. 5 mężczyzn wykorzystujących naiwność, głównie osób starszych, znalazło się w rękach policjantów. Nie mają szczęścia, gdyż w tym przypadku funkcjonariusze są prawdziwi.Początkiem zakrojonej akcji wymierzonych w oszustów było zgłoszenie się 65-letniej kobiety. Przekazała ona, że rozmawiała z policjantem oraz prokuratorem. Otrzymała od niech informacje na temat grożącego jej niebezpieczeństwa. Niepokój i wątpliwości 65-letniej kobiety wywołały pytania na temat posiadanych przez nią rzeczy. Szybko okazało się, że podejrzenia były słuszne.
Kobieta nie wytrzymała i zgłosiła się na komendę przy ul. Żeromskiego na warszawskich Bielanach. Przez 8 lat była ofiarą swojego męża. Zgłoszenie przemocy domowej pomogło i teraz agresor ma obowiązek opuścić mieszkanie. To jednak nie wszystko.Przemoc domowa to w Polsce nadal ogromny problem. Wciąż nie brakuje rodzin i związków, gdzie agresja jest na porządku dziennym. Głos Pedagogiczny już w czerwcu zeszłego roku podawał, iż eksperci wyliczyli, że w okresie pandemii dochodzi do nawet 40 proc. więcej aktów przemocy domowej.Kobieta mieszkająca na Bielanach również znalazła się w niebezpieczeństwie. Sytuacja stała się tak poważna, a przemoc eskalowała tak mocno, iż postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Nie ulega wątpliwości, że wymagało to od niej wiele odwagi.
Płocka policja po długim czasie złapała poszukiwanego listem gończym mężczyznę. Chciał on oszukać śledczych i podał im fałszywe dane. Wcześniej przebywał poza granicami kraju, jednak policjanci wpadli na jego trop. Mężczyzna był zaskoczony.Współpraca policjantów przyniosła efekty i do więzienia trafi teraz poszukiwany listem gończym mężczyna. W Płocku doszło do sensacyjnego zatrzymania.Od czterech lat 34-latek był poszukiwany przez polski wymiar sprawiedliwości. Przed obowiązkiem odbycia kary pozbawienia wolności ukrywał sie poza granicami kraju. Wpadł w płockim autobusie.
Czarna seria wypadków na przejeździe kolejowym w Pomiechówku. W nocy życie na torach straciła kobieta, a po południu doszło do wypadku z udziałem motocyklisty. Mężczyzna walczy o życie. Droga w obie strony jest zablokowana. Samochody kierują się ku niestrzeżonemu przejazdowi kolejowemu, który również ma problem - przez awarię rogatki nie podnosi się szlaban i trzeba go omijać.
Śmiertelny wypadek na wysokości Brochocina. Na drodze nr 60 między Drobinem a Płockiem doszło do zderzenia samochodu osobowego i motocyklisty. Droga jest zablokowana. Policja kieruje kierowców na objazdy lokalnymi drogami.
Około godz. 19 w centrum handlowym Arkadia doszło do ataku nożownika. Napastnik uciekł. Trwa obława.Pierwsze informacje i zdjęcie otrzymaliśmy od naszych czytelników.Z ich relacji wynika, że sprawca miał być "napakowanym bandziorem".
Trynosy Osiedle. 17-latek wjechał motocyklem w dwie nastolatki. Jedna dziewczyna nie żyje, a druga została odwieziona do szpitala. Chłopak wrzucił kolegom nagranie z karetki, na którym twierdził, że "tak się kończą balety".Dziewczyny siedziały na ławce przy kapliczce, gdy nagle motocykl zjechał z drogi.
Nie milknie dyskusja na temat śmiertelnego potrącenia na ul. Marszałkowskiej w nocy z soboty na niedzielę. W sieci sformułowano już pierwsze zarzuty, a dyskusja na temat ignorowania ograniczenia prędkości w mieście rozgorzała na nowo. Czy do śmierci osoby z niepełnosprawnością przyczynił się znany patoinfluencer?Miasto Jest Nasze (MJN) utrzymuje, że za kierownicą białego Porsche, siedział dobrze znany w sieci patoinfluencer Pat.Derra.Miejscy aktywiści przedstawili kilka informacji potwierdzających te przypuszczenia.W dojściu do wystosowaniu w kierunku influencera oskarżeń o spowodowanie śmiertelnego potrącenia osoby z niepełnosprawnością pomogły zapewne obszerne materiały udostępniane w sieci. Widać na nim również białe Porsche.Policja oraz śledczy pracujący nad sprawą nie ujawniają, kto jest odpowiedzialny za wypadek z soboty na niedzielę. Informacja ta nie została podana do publicznej wiadomości, a oskarżenia MJN są jedynie prywatnymi przypuszczeniami miejskich działaczy, którzy od lat walczą z patologią na ulicach Warszawy.
Nowe informacje w sprawie śmiertelnego wypadku w Grębiszewie. Wstępne informacje zebrane przez śledczych rzucają nowe światło na zachowanie kierowcy pojazdu ciężarowego.W poniedziałek informowaliśmy o tragicznym wypadku w Grębiszewie koło Mińska Mazowieckiego. W wyniku zderzenia samochodu osobowego i ciężarowego zmarło dwoje dzieci, kierujący samochodem osobowym oraz kierujący ciężarówką.Do zdarzenia doszło na DK nr 50 tzw. warszawskiej obwodnicy dla tirów. We wtorek pojawiły się pierwsze ustalenia śledczych w sprawie tego wypadku. Okazuje się, że kierowca samochodu ciężarowego próbował nie dopuścić do tragicznego zderzenia.
Patryk D. usłyszał zarzuty w związku ze śmiertelnym potrąceniem osoby z niepełnosprawnością na ul. Marszałkowskiej. Prokuratura chce, by influencer trafił do aresztu. To jednak nie wszystko, w mieszkaniu kierującego białym porsche znaleziono narkotyki.W nocy z soboty na niedzielę w centrum Warszawy kierujący białym porsche śmiertelnie potrącił osobę z niepełnosprawnością. Prędkość samochodu była tak duża, że mężczyźnie oderwało nogę.Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze podało, że kierowca to Pat Derra, a w sieci pojawiły się zarzuty w stronę patoinfluencera. Miejscy aktywiści wksazywali, że chwalił się nie tylko białym porsche, ale również jazdą 300 km/h.
Po roku od wstrząsającej zbrodni pod Siedlcami 20-letni Jakub B. opowiedział, jak zamordował swoją dziewczynę Anię Ż. Powodem zabójstwa miała być miłość. Szczegóły makabrycznego zdarzenia wstrząsnęły wszystkimi obecnymi na sądowej sali. Do zeznań dotarł "Super Express".Najpierw wydawało się, że 16-letnia Ania Ż. tylko zaginęła. W poszukiwania nastolatki włączyli się wszyscy, w tym jej chłopak Jakub B.Krótko później śledczy przekazali, że nastolatka została zamordowana. Podejrzanym stał się jej chłopak. 20-letni Jakub B.
Tragiczny wypadek na DK 7 w Ćwiklinku. Dwa samochody osobowe zderzyły się ze sobą czołowo, a potem uderzyło w nie jeszcze jedno auto. Jedna osoba nie żyje.Na miejscu pojawiło się Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Użytkownicy warszawskich kart miejskich będą mieli powody do zadowolenia. ZTM urochomiło nową opcję, która pozwoli im na sprawdzenie ważności karty bez wychodzenia z domu. Wystarczy aplikacja. Aplikację można już pobierać od środy.
O sprawie Patryka D. wiadomo coraz więcej. Młody kierowca trafi do aresztu na trzy miesiące. Śledczym udało się również zidentyfikować ofiarę. Trwają prace prokuratury, która wyjaśnia okoliczności zdarzenia. Wiadomo już, że kierujący autem przekroczył znacznie prędkość, wyprzedzając inny pojazd.
Rondo Dmowskiego zostanie odmienione. Pojawią się na nim naziemne przejścia dla pieszych, przebudowane zostaną przystanki tramwajowe. Czy oznacza to również zmiany dla kierowców?Będą musieli na pewno bardziej uważać podczas przejazdu.
Wypadek na ul. Grochowskiej. Samochód osobowy zderzył się z motocyklem. Na miejscu jest już policja, straż pożarna i pogotowie.Zablokowana jest ulica Grochowska od ul. Zielenieckiej do ronda Wiatraczna.
W Polsce z roku na rok poprawia się jakość i dostęp do transportu zbiorowego, który w dużych miastach jest podstawowym środkiem komunikacji. Warszawski ZTM (Zarząd Transportu Miejskiego) już kilka lat temu wprowadził możliwość zakupu biletów przez internet. Od niedawna natomiast zmienił się system kasowania biletów. Aby poruszać się z ważnym biletem, należy zeskanować kod QR znajdujący się w środkach komunikacji miejskiej. Pomysł ten spotkał się jednak ze sporą krytyką, a wielu mieszkańców stolicy jest rozgoryczonych nowym systemem. O komentarz poprosiliśmy rzecznika prasowego ZTM Warszawa, Tomasza Kunerta.W Warszawie pojawiły się nowe możliwości zakupu biletów. Teraz nie musimy już kupować biletu kartonikowego, wystarczy kilka kliknięć w aplikacji. Do tej pory bilet mogliśmy skasować w dowolnym momencie z użyciem naszego telefonu. Jednak od kilku miesięcy, aby bilet był ważny, musimy zeskanować specjalny kod QR umieszczony w autobusie, tramwaju lub na stacji metra.Warszawiacy nie są szczególnie zadowoleni z tego pomysłu. Na internetowych forach, czy na Twitterze można znaleźć wiele osób, które zaznaczają, że pomysł ten jest nietrafiony i bardzo utrudnia życie. Problem widzą także osoby niepełnosprawne. Zapytaliśmy mieszkańców stolicy, co sądzą na temat zmian w ZTM.https://twitter.com/MateuszKlys/status/1380520257404731394
Po 4 latach od uchwalenia, zmianie ma ulec uchwała antysmogowa. W związku z tym do 16 sierpnia trwaja konsultacje z mieszkańcami Mazowsza, w których udział wziąć może każdy zainteresowany.Zmiana ma dotyczyć wymiany pieców.
Awaria gazociągu w Legionowie. Podczas prac budowlanych jeden z gazociągów przy ul. Zegrzyńskiej 51 został uszkodzony. Dopływ gazu do okolicznych domów został odpięty, trwa naprawianie awarii.Pogotowie gazowe jest na miejscu, a straż zakończyła swoje działania.
Mieszkania za 2 tys. zł za metr w Warszawie? To kolejne projekty ratusza dot. formuły TBS, czyli najmu długotrwałego, w którym najemcy płaczą bardzo niski czynsz. To kolejne tego typu budownictwo powstające na terenie Warszawy.Tym razem kolejne TBS-y wybudowane zostaną na Bemowie.
Aż 2,5 tys. absolwentów szkół podstawowych nie dostało się do żadnej ze placówek, spośród tych, które wybrali. Rekrutacja wciąż trwa.Wywieszono już pierwsze listy. Teraz czas na "ruch świadectw".
Radomska policja poinformowała o niezbyt udanej próbie kradzieży hulajnogi z jednego z mieszkań. Złodzieje dość szybko przekonali się, że mityczna karma istnieje. Nie tylko zostali zatrzymani. Jeden z nich doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu w czasie ucieczki z łupem.Zamiast kupić sobie hulajnogę, dwoje złodziei stwierdziło, że po prostu sobie ją ukradną. Na ich celownik trafił pojazd znajdujący się w jednym z mieszkań.Radomscy policjanci informują, że złodzieje nie wiedzieli, że w środku budynku znajduje się właściciel. Sprawy potoczyły się wyjątkowo szybko. Nie były one korzystne dla włamujących się mężczyzn.
Tragiczny wypadek w Pruszkowie. Na torach zginęła kobieta, która weszła pod nadjeżdżający pociąg. Nie wiadomo, co pchnęło ją do tak dramatycznego kroku.Do wypadku doszło na na wysokości stacji PKP Pruszków. Policja potwierdza, że nie żyje jedna osoba.
Było już po 21, gdy policjanci otrzymali zgłoszenie o wypadku na ul. Łopuszańskiej. W ojca z synem stojących na motocyklach na czerwonym świetle wjechała Skoda. Za kierownicą siedział ksiądz.W nocy z soboty na niedzielę doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Trudno uwierzyć, że w wyniku tej sytuacji nie doszło do poważniejszych obrażeń.
Od poniedziałku poważne utrudnienia na Alejach Jerozolimskich. Zamknięte zostaną pasy ruchu na wiaduktach w kierunku Żoliborza i Mokotowa. Remont powinien zakończyć się w połowie sierpnia.Przejazd w innych miejscach będzie możliwy bez trudu.
Pożar pod Warszawą. W Mosznie-Parceli niedaleko autostrady A2 płonął nieużytek pełen śmieci i opon. Na miejscu pożar gasiła miejscowa straż. Ogniem objętych było kilkadziesiąt mkw powierzchni nieużytku.
Wiadomo już, co stanie przy ul. Canaletta 4. Na miejscu zburzonego biurowca z czasów PRL pojawi się hotel. To nie pierwsza podobna inwestycja właściciela hotelarskiej sieci Puro.Już wcześniej firma postawiła w Warszawie hotel na miejscu zburzonego biurowca. Teraz inwestor przedstawił swoje najnowsze plany.
25 lipca w kilku miastach w Polsce zorganizowano protesty dot. przetrzymywania w więzieniach białoruskiego reżimu Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Wzruszające sceny pod ambasadą Białorusi.Na miejscu zebrała się grupa Polaków i Białorusinów, cały protest osłaniała policja.
Antyszczepionkowcy wdarli się do punktu szczepień. Twierdzili, że w ramach szczepień dokonuje się eksperymentów na dzieciach. Grupa "Polskie Żółte Kamizelki" chce stawić "opór bezprawiu rządu i policji".- Zjednoczeni do walki, zmęczeni systemem. Wolni ludzi podejmują inicjatywę stawiającą opór bezprawiu rządu i policji. W nas siła i moc. Bez podziałów, bezpartyjni. Idziemy po wolność. Dołącz do nas! - piszą o sobie "Polskie Żółte Kamizelki" na Facebooku.
Ile kosztują jagodzianki u Magdy Gessler? Cena może zaskakiwać. Niektórzy zapłaciliby tyle za danie obiadowe. Czy restauratorka jest do ceny przekonana podobnie, jak przy pączkach?Już na tłusty czwartek pączki u Gessler wywołały spore oburzenie wśród części warszawiaków. Ich cena wydawała się im nieadekwatna do jakości.
Łomianki: z wód Jeziora Fabrycznego wyłowiono ciało kobiety. Policja jest w trakcie ustalania jej tożsamości. Badane są również okoliczności utonięcia.W takich sytuacjach sprawdza się m.in. rejestr zaginionych.
Warkot silników i hałas niemal, jak przy startującym odrzutowcu to codzienność mieszkańców Warszawy, którzy mieszkają lub pracują w okolicach dróg szybkiego ruchu. Niemal co noc odbywają się tam wyścigi motocykli i przerobionych samochodów. Jest głośno i niebezpiecznie, a policja wciąż nie umie sobie z tym poradzić. Nie pomagają w tym nawet ekrany - ci, którzy mieszkają ponad ich poziomem lub pomiędzy nimi, wciąż doświadczają okrutnego hałasu.
Wypadek we Łagowie (pow. zwoleński). Samochód dachował na trasie, pięć osób, w tym troje dzieci, zostało poszkodowanych w wyniku wypadku. Droga krajowa nr 12 jest zablokowana. Jedno dziecko zostało poddane resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Potem zabrał je śmigłowiec LPR.
Śledczy zatrzymali mężczyznę podejrzanego o śmiertelne potrącenie motocyklisty na Grochowskiej. Kierujący jednośladem w wyniku zdarzenia zmarł, a kierujący samochodem marki Renault uciekł z miejsca zdarzenia. Właśnie usłyszał zarzuty.Przełom w sprawie śmiertelnego potrącenia na Grochowskiej. Kierowca, który po potrąceniu motocyklisty uciekł z miejsca zdarzenia, został znaleziony dzięki pomocy psów tropiących.O sprawie informowaliśmy 21 lipca. Początkowo ratownicy obecni na miejscu walczyli o życie motocyklisty. Reanimacja nie przyniosła jednak efektów i stwierdzono jego zgon.
Już w czwartek mieszkańcy Warszawy muszą przygotować się na duże utrudnienia. Protest pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów zapowiedzieli pracownicy sądów oraz prokuratur. Wiemy, dlaczego zdecydowano się na ten krok.Pracownicy sądów i prokuratur nie są zadowoleni z decyzji, jakie podjął premier Mateusz Morawiecki. Swój sprzeciw wyrażą już w czwartek 29 lipca.Wydaje się, że w związku z protestem pracowników sądów i prokuratur najbardziej ucierpieć mogą kierowcy. Zablokowana zostanie jedna z głównych ulic w stolicy.
Warto zajrzeć dziś do zamrażarki i sprawdzić, czy nie mamy w niej zakazanych produktów. Komisja Europejska zadecydowała o wycofaniu z rynku niektórych produktów stworzonych przez firmę Froneri. Chodzi o część lodów Milka, w których wykryto substancje zakazane w Unii Europejskiej.
Czy tzw. antyaborcyjne furgonetki wrócą na stołeczne ulice? Tak, jeśli wojewoda przychyli się do wniosku Prokuratury Okręgowej, która żąda unieważnienia decyzji Rady Warszawy.
Zarząd Dróg Miejskich zainwestuje w zwiększenie ilości samochodów przeznaczonych do e-kontroli płatnego parkowania. Dzięki podpisanej umowie liczba pojazdów już za dwa miesiące zwiększy się ponad dwukrotnie.System sprawowanych przez samochody elektryczne e-kontroli, które mają pozwolić na uszczelnienie strefy płatnego parkowania, funkcjonuje w Warszawie od przeszło półtora roku.– I spisuje się bardzo dobrze – poinformowali redakcję Wawa Info Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa Urzędu miasta stołecznego Warszawy, oraz Jakub Dybalski , rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich. – Każdy z pojazdów wykonuje pracę porównywalną do 10 dwuosobowych pieszych patroli – dodali. Całość ma pomóc w zwiększeniu rotacji pojazdów i w efekcie ułatwić kierowcom znalezienie wolnego miejsca parkingowego.
Mundurowi z warszawskiej drogówki zatrzymali kierowcę toyoty, który prowadził, mając w organizmie 1,5 promila alkoholu. Ustalono, że 32-latek był wielokrotnie karany za to samo przestępstwo i miał zakaz prowadzenia pojazdów. Grozi mu do 5 lat więzienia.Zgłoszenie o jadącym ul. Dworkową w kierunku ul. Puławskiej pijanym kierowcy toyoty wpłynęło do stołecznego wydziału ruchu drogowego po godzinie 21:00 w środę 28 lipca.Widząc dojeżdżających na miejsce mundurowych mężczyzna dał im sygnał głową, że zatrzyma samochód.– Jednakże zignorował polecenie funkcjonariuszy i zaczął przyspieszać kierując się w stronę ul. Odyńca, Racławickiej, a potem Kazimierzowskiej – poinformowała mł.asp. Iwona Kijowska ze stołecznej policji.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga postawiła w stan oskarżenia adwokata Piotra P. Mężczyzna miał dopuścić się 36 przestępstw, w tym utrudniania śledztwa w sprawie tragicznego wypadku z grudnia 2015 roku, gdy na Bródnie zginęła 16-latka.O fakcie skierowania aktu oskarżenia przeciw Piotrowi P., który trafił do sądu 29 lipca, poinformowała PAP prokurator Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka organu dla Warszawy-Praga.Adwokat został oskarżony między innymi o utrudnianie postępowania prowadzonego wobec wypadku, do którego doszło na warszawskim Bródnie 28 grudnia 2015 roku. Piotr P. miał pomagać sprawcy, Adrianowi M, w uniknięciu odpowiedzialności.
Na służbowym sprzęcie wewnątrz Komendy Głównej Policji działała kopalnia kryptowalut. Osobą wydobywającą walutę był pracujący w policji informatyk będący na cywilnym etacie. O możliwości popełnienia przestępstwa powiadomiono już warszawską prokuraturę.Do nieoficjalnych informacji dotarli dziennikarze TVN24. Reporterzy potwierdzili je w dwóch niezależnych źródłach.Jak ustalono, na trop kopalni kryptowalut, która funkcjonowała wewnątrz Komendy Głównej Policji, wpadli sami funkcjonariusze.
Zderzenie dwóch aut w Bartnikach. 5 osób, w tym jedno dziecko, potrzebowało pomocy medycznej. Na miejsce wezwano dwa śmigłowce LPR. Na miejscu pracują już śledczy.Poważny wypadek na skrzyżowaniu w Bartnikach, jedno z aut dachowało. Wśród poszkodowanych jest jedno dziecko.- O 11:26 oficer dyżurny przasnyskiej komendy dostał informacje o zdarzeniu drogowym, do którego doszło w Bartnikach powiecie przasnyskim - przekazał w rozmowie z WawaInfo Paweł Rykowski z KPP w Przasnyszu.
Wymowne słowa powstańca. - [...] gdy widzę tych młodych ludzi ze znakiem Polski Walczącej [...] to aż przykro się robi - powiedział Stanisław Jan Majewski. W rozmowie w wp.pl podzielił się również obawami o stosunek młodego pokolenia do Powstania Warszawskiego oraz swoim marzeniem z tym związanym.1 sierpnia 2021 roku obchodzimy 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Wciąż wielu naocznych świadków historii dzieli się świadectwem tamtych pełnych dramatycznych zdarzeń dni.Pan Stanisław Jan Majewski, który w wieku 15 lat wcielony został do batalionu Armii Krajowej, w rozmowie z wp.pl podzielił się nietypowym spojrzeniem na temat powstańców. Podkreślił, że symbol Polski Walczącej jest teraz nadużywany.
Trudno uwierzyć w to, co działo się za zamkniętymi drzwiami jednego z mieszkań w gminie Serock. Na policje zgłosili się rodzice, którzy od wielu lat byli ofiarami swojego syna. Szczegóły tej sprawy są wstrząsające.37-letni syn się nad nimi znęcał. Dopiero po latach horroru zdobyli się na odwagę i zgłosili się na policję.- We wtorek policjanci z komisariatu w Serocku zostali wezwani na interwencje związaną z przemocą domową - przekazuje podkom. Justyna Stopińska z KPP w Legionowie. Prawda na temat życia małżeństwa okazała się wstrząsająca.
Podkarpacka policja prosi mieszkańców Mazowsza o pomoc. To właśnie tutaj widziana była po raz ostatni zaginiona Alicja Rokosz. Wyszczególniono trzy miasta, gdzie przebywać miała 36-latka.Od 5 czerwca policjanci z Radymna na Podkarpaciu poszukują Alicji Rokosz. Kobieta wyszła z domu i do tej pory do niego nie wróciła. Dlaczego policjanci z drugiego końca Polski apelują do mieszkańców Mazowsza. Okazuje się, że ostatnie tropy wskazują, że to właśnie tutaj znajdować miała się 36-latka.
Kobieta z dzieckiem na rękach zgłosiła się do policjantów z Otwocka z prośbą o pomoc. Podjęto interwencję w związku z przemocą domową, jednak funkcjonariusze znaleźli się w trudnej sytuacji. 39-latek groził im śmiercią oraz podpaleniem. To jednak nie wszystko.5 dni temu, w ostatnią środę lipca na komendę policji w Otwocku przyszła kobieta. Towrzyszyło jej dziecko. Ze zgłoszenia wynika, że nie może wrócić do domu, gdyż boi się o bezpieczeństwo swoje oraz dziecka.Od jakiegoś czasu jej 39-letni konkubent miał być wobec niej agresywny. — Nadmieniła, że mężczyzna od marca bieżącego roku często wszczyna awantury, podczas których wyzywa ją, ubliża i popycha — informuje mł. asp. Paulina Harabin z KPP w Otwocku.Sprawa bardzo szybko nabrała niespodziewanego obrtou. Okazało się, że interwencja wobec sprawcy przemocy domowej nie będzie łatwa.
Wołomińscy policjanci zwracają się z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu wypadku z udziałem 11-letniego rowerzysty. Świadkowie są w tym przypadku kluczowi.24 lipca około godziny 10 rano doszło do wypadku w Nowych Lipinach w powiecie wołomińskim. Śledczy pracujący nad sprawą opublikowali apel.Osoby, które tego dnia widziały wypadek z udziałem rowerzysty i samochodu osobowego proszone są o kontakt. Ich słowa mogą okazać się istotne dla dalszego toku śledztwa.
Na początku roku w całej Warszawie trwały poszukiwania Dariusza K., który zaginął w noc sylwestrową. Finał poszukiwań okazał się tragiczny. Teraz warszawska prokuratura postawiła zarzuty mężczyznom, którzy byli z nimi w chwili śmierci. Tomasz B. opowiedział, jak zabił, a potem zakopał zwłoki 33-latka.Zeznania, jakie złożyli Tomasz B. i Paweł Z. pozwoliły na postawienie im prokuratorskich zarzutów. Chodzi o sprawę, która rozpoczęła się w noc sylwestrową. To właśnie wtedy po raz ostatni widziano Dariusza K.Rodzina do końca wierzyła, że 33-letniego Dariusza K. uda się odnaleźć żywego. Apelowali za pośrednictwem mediów o pomoc. Wynajęli również prywatnego detektywa, którego opłacenie było możliwe dzięki otwartej w tym celu zbiórce.To właśnie wynajęty przez najbliższych detektyw ustalił, że Dariusz K. może już nie żyć. Teraz znamy już więcej szczegółów w tej sprawie. Tomasz B. i Paweł Z. byli z 33-latkiem w ostatnich chwilach jego życia. Ich zeznania to prawdziwa spowiedź mordercy.
Śródmiejscy policjanci postanowili upublicznić wizerunki mężczyzn podejrzewanych o przestępstwa. Mowa o kradzieżach, w wyniku których straty wyceniono na ponad 6 tys. złotych.Możliwe, że w twoim otoczeniu znajdują się osoby, które poszukiwane są przez śródmiejska policję. Trzej mężczyźni dopuścić się mieli kradzieży.Funkcjonariusze chcą znaleźć osoby odpowiedzialne za kradzież roweru, portfela, kosmetyków oraz telefonu. Policjanci pracują również nad wyjaśnieniem oszustwa. Ze wszystkimi tymi sprawami powiązani mają być trzej mężczyźni, których wizerunki upubliczniono. Poznajesz ich?
Samolot, który lądować miał w Warszawie nie doleciał do celu. Maszyna zawrócona została na bułgarskie lotnisko tuż po starcie. Znane są już pierwsze ustalenia. Podróżujący do Polski znaleźli się w realnym niebezpieczeństwie?Rejs W6 2857 linii Wizz Air z lądowaniem w Warszawie bardzo szybko po starcie ponownie znalazł się w punkcie wyjścia. Pasażerowie nie dolecieli do Polski.Lot rozpoczynał się w Burgas nad Morzem Czarnym. To popularny wśród Polaków punkt wakacyjnych wycieczek. W kilka minut po rozpoczęciu drogi powrotnej do Warszawy maszyna zawróciła na lotnisko w Bułgarii. Co się stało?
31 sierpnia prof. Wiesław Wysocki otrzymał honorowe obywatelstwo Warszawy. Dzień później w rocznicę Powstania Warszawskiego jako ekspert TVP Info grzmiał o braku "polskiego genu" w Donaldzie Tusku.Niestety nawet wyważona i stonowana wypowiedź Donalda Tuska na temat poświęcenia osób walczących w Powstaniu Warszawskim nie przypadła do gustu TVP. Na antenie TVP Info pojawił się prof. Wiesław Wysocki z UKSW. Dzień przed 77. rocznicą Powstania Warszawskiego otrzymał medal honorowego obywatela Warszawy. Nie przeszkodziło mu to jednak w najważniejszy dla stolicy dzień, zamiast mówić o ofierze powstańców, uderzać w Donalda Tuska i rozbierać jego DNA na czynniki pierwsze.Co doprowadziło do stwierdzenia, że lider Platformy Obywatelskiej nie ma "polskiego genu", lub jest on też zagłuszany przez "gen niemiecki"? Trudno zrozumieć tok rozumowania osoby, która szczycić może się tytułem profesora nauk humanistycznych.
Wypadek na warszawskiej Falenicy. Pociąg śmiertelnie potrącił człowieka. Na miejscu są służby, które wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia.Nasi czytelnicy są na miejscu i przesyłają zdjęcia z miejsca zdarzenia. >>
Apetyt Rafał Trzaskowskiego rośnie w miarę jedzenia? Prezydent Warszawy pochwalił się statystykami, ale nie zapomniał przypomnieć, że liczby mogą być jeszcze lepsze. Również w ten weekend skorzystać będzie można z wakacyjnych punktów szczepień.Koronawirus w Polsce: Rafał Trzaskowski zachęca warszawiaków do zaszczepienia się. W związku z planowaną na weekend zdecydował się na krótki komunikat.Okazuje się, że Warszawa na tle innych miast w Polsce wypada pod względem szczepień wyjątkowo dobrze. Prezydent Rafał Trzaskowski chce, by dane były jeszcze lepsze.
Warszawa: na sobotę 7 sierpnia planowane są spore utrudnienia w ruchu. Powodem jest wydarzenie, które odbywa się jedynie raz w roku. Kulminacja nastąpi w godzinach wieczornych. O co chodzi?Nie ulega wątpliwości, że w ten weekend w Warszawie będzie się działo. Nie wszyscy bedą jednak z tego zadowoleni.Tylko na sobotę 7 sierpnia zaplanowane są dwie duże imprezy. Wydarzenia są bezpośrednio związane z obchodami 77. rocznicy Powstania Warszawskiego.
To oficjalny koniec FSO na Żeraniu. Teren dawnej fabryki samochodów wykupił deweloper. Wiadomo, jakie ma plany i jak wypowiada się na temat dziedzictwa tego miejsca.Tajemnicą handlową jest to, ile deweloper zapłacił za 62 hektary tereny dawnej FSO Żerań. Znany jest natomiast plan na przyszłość dla tego miejsca.FSO Żerań zakupiła firma OKAM. Nie ulega wątpliwości, że działka jest gigantyczna, ale gigantyczna jest również praca, jaka ma zostać wykonana. Co powstanie na terenie dawnego FSO Żerań?
Dramatyczne wiadomości z Bemowa. W jednym z tamtejszych mieszkań doszło do pobicia dwumiesięcznego dziecka. Czy koszmar dziecka trwał od chwili jego narodzin?Policja podjęła działania w związku ze zgłoszeniem, że w jednym z mieszkań na Bemowie ofiarą przemocy ma być zaledwie dwumiesięczne dziecko.W rozmowie z wawainfo.pl potwierdza to stołeczna policja. - Około godziny 14 otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące pobicia dwumiesięcznego dziecka - przekazuje Małgorzata Wersocka z warszawskiego zespołu prasowego policji.
Policja wyłowiła ciało mężczyzny z Potoku Służewieckiego. Trwają działania mające na celu identyfikację zwłok oraz poznania okoliczności tragedii.Sprawa jest bardzo niejasna. Identyfikacja może potrwać dłużej niż zazwyczaj.
Wypadek na trasie S8 w kierunku Białegostoku. Ciężarówka spadła z wiaduktu. Na miejscu znalazły się już służby, wylądował też helikopter LPR. Kierowca zginął na miejscu. Doszło również do uszkodzenia innych samochodów na trasie.
W Warszawie amatorzy jazdy na hulajnogach elektrycznych zaczynają mieć problem z wypożyczaniem pojazdów. Wszystkie firmy w stolicy borykają się ze zmasowanym atakiem wandali. O co chodzi?Od jakiegoś czasu w sieci aż huczy od zdjęć hulajnóg ze zniszczonymi kodami QR. Mały fragment pojazdu jest z punktu widzenia klienta kluczowy.Wydaje się, że grupa wandali wzięła sobie na cel ograniczenie ilość hulajnóg elektrycznych przemierzających stolicę. Świadkiem jednej z akcji chuliganów był Marek Borkowski, grochowski radny.- Idę sobie spokojnie ulica, a tu jakiś typ na rowerze, podjeżdża [...] i mazakiem zamalowuje kody QR na hulajnogach Bolt - napisał na Twitterze pod koniec lipca Marek Borkowski. Jako dowód zamieścił zdjęcie zniszczonego kodu. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem‼️Idę sobie spokojnie ulica, a tu jakiś typ na rowerze, podjezdza ma rowerze i mazakiem zamalowuje kody QR na hulajnogach @bolt Ciekawe czy to z konkurencji jakiś przedstawiciel fanatyzmu rowerowego 🤔 @wrr_wawa pic.twitter.com/wjvPtHMnCh— Marek Piotr Borkowsk (@BorkowskMarek) July 23, 2021
Przechodnie nie zwracali uwagi na mężczyznę na wózku. Okazało się, że przy Rondzie Wiatraczna zmarł bezdomny. Obok mężczyzny, który ze zwieszoną głową siedział na wózku inwalidzkim przy Rondzie Wiatraczna przeszło wiele osób. Praktycznie nikt jednak nie zainteresował się, czy potrzebuje on pomocy.Prawda okazała się makabryczna. Bezdomny siedzący na wózku już nie żył.
Lepiej sprawdźcie, co wylądowało ostatnio w waszych koszykach. Sanepid pilnie wycofuje ze sklepów popularne chipsy. Z powodu jednego błędu spora część konsumentów znalazła się w ogromnym zagrożeniu.Pilna informacja sanepidu dotycząca popularnej marki chipsów. Znaleźć można było je na półkach sklepów w Warszawie oraz na całym Mazowszu. Sytuacja jest poważna, gdyż z powodu błędnego oznaczenia spora część klientów mogła znaleźć się w ogromnym niebezpieczeństwie. O co chodzi?
Poważna kolizja na S8. Na trasie w kierunku na Marki doszło do zderzenia dwóch osobówek. Kierowca jednego z pojazdów nie miał prawa, by siadać za kółkiem – ustaliła stołeczna policja.– Do kolizji doszło na trasie S8, na wysokości ulicy Jagiellońskiej w kierunku na Marki – potwierdziła w rozmowie z wawainfo.pl aspirant sztabowy Małgorzata Wersocka z Komendy Stołecznej Policji.
Mieszkanka Konstancina-Jeziorny usiłowała ratować "amerykańskiego lekarza wojskowego", który przebywa na pierwszej linii frontu w Jemenie. 50-latka wysłała nawet list do generałów z amerykańskiej armii. Kobieta straciła łącznie 56 tysięcy złotych.Mundurowi z Konstancina-Jeziorny zajęli się sprawą po otrzymaniu telefonu od pracowników jednego z banków, którzy poinformowali policjantów o podejrzanym przelewie, jakiego usiłowała dokonać 50-latka.– Funkcjonariusze ustalili, że od kilku miesięcy przy użyciu jednego z komunikatorów internetowych jest ona w kontakcie z "amerykańskim lekarzem" – poinformował nadkom. Jarosław Sawicki z KPP w Piasecznie.
Sezon na grzyby zbliża się wielkimi krokami. Niewielu jednak pamięta, że grzybobranie może zakończyć się mandatem. Warto znać podstawowe zasady, by uniknąć interwencji Straży Leśnej.Spacer po lesie kojarzy się nam z pełną wolnością. Warto wiedzieć jednak, że nawet tam obowiązują pewne zasady, których złamanie może zaowocować mandatem do nawet 500 zł.
"Bistro Wiejska poleca: ***** *** i Konfederację i Kukiza" - to napis z tablicy restauracji, którą od budynku Sejmu dzieli zaledwie kilkanaście metrów. Zamiast reklamowania najlepszych dań tworzonych przez szefa kuchni Bistro Wiejska umieściło na swojej tablicy wulgarne hasło, które popualrność zdobyło w czasie Strajku Kobiet. Zwrot znowu stał się popularny po środowym głosowaniu w sprawie ustawy medialnej potocznie nazywanej "lex TVN".- Śledziliśmy głosowanie w sejmie i mimo że bistro jest otwarte do 21, zamknęliśmy je dopiero po skończeniu obrad i sami pobiegliśmy pod sejm protestować z ludźmi. I dziś już otwarcie zamiast menu promujemy coś innego - przekazał redakcji WawaInfo Artur Błesnowski z restauracji Bistro Wiejska.Sąsiedzi Sejmu nie ukrywają, że nie są sympatykami frakcji rządzącej. Środowe powtórzone głosowanie sprawiło, że pracownicy chwycili za kredę i zmienili to, co przeważnie można zobaczyć na tablicy przymocowanej na ścianie budynku.
Wojewódzki lekarz weterynarii wydał rozporządzenie nakładające zakazy i nakazy w związku ze zwalczaniem "wysoce zjadliwej grypy ptaków (HPAI)". Ptasia grypa grasuje na Mazowszu - w dwóch powiatach sytuacja jest tragiczna. Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki nałożył szereg obostrzeń z powodu kolejnych ognisk HPAI.
Julian Eugeniusz Kulski nie żyje. Powstaniec, wykładowca i architekt Banku Światowego. Miał 92 lata.- Wraz z pogrążoną w bólu rodziną i przyjaciółmi, z ogromnym żalem zawiadamiamy, iż wczoraj odszedł od nas prof. Julian Eugeniusz Kulski - bohater Powstania Warszawskiego - poinformowała na Twitterze Fundacja Kulskich.Wraz z pogrążoną w bólu rodziną i przyjaciółmi, z ogromnym żalem zawiadamiamy, iż wczoraj odszedł od nas prof. Julian Eugeniusz Kulski – bohater Powstania Warszawskiego, architekt Banku Światowego, wykładowca akademicki i niekwestionowany autorytet kilku pokoleń Polaków. pic.twitter.com/UK1jDAhBhH— Fundacja Kulskich (@FKulskich) August 13, 2021 Powstaniec na stałe mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Odszedł w swoim domu w Waszyngtonie.
Andrzej Duda podpisał w niedzielę ustawę o odbudowie Pałacu Saskiego, trzech kamienic przy ulicy Królewskiej oraz Pałacu Brühla. Koszt przedsięwzięcia to miliardy złotych w ciągu dziesięciu lat.Uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim. W trakcie wydarzenia nie zabrakło odniesień do strat poniesionych przez Polskę podczas okupacji. Warto pamiętać, że Pałac Saski został zburzony przez wojska niemieckie po upadku powstania warszawskiego, w grudniu 1944 roku.– Bezczelnością jest twierdzenie, że my, Polacy, i Polska jest komukolwiek cokolwiek winna w związku z II wojną światową – mówił w niedzielę Andrzej Duda.Prezydent podkreślał, że "to nie my rozpętaliśmy wojnę", a naród polski był jedną z jej licznych ofiar.
Podpisujący ustawę o odbudowie Pałacu Saskiego Andrzej Duda podkreślał, że "Polska była ofiarą II wojny światowej". Prezydent za "bezczelność" uznał twierdzenie, że "Polacy i Polska są komukolwiek cokolwiek winni".Prezydent podpisał dziś ustawę dotyczącą odbudowy Pałacu Saskiego, kamienic przy ulicy Królewskiej, a także Pałacu Brühla. Inwestycja pochłonie blisko 2,5 mld zł w trakcie najbliższych dziesięciu lat.Najszerzej komentowana jest decyzja o zrekonstruowaniu pierwszego z historycznych budynków. Przypomnijmy, że został on zburzony przez wojska niemieckie w grudniu 1944 roku, już po upadku powstania warszawskiego.
Według wyliczeń władz miasta, Warszawa może stracić nawet 1,7 mld zł po wprowadzeniu zmian podatkowych zawartych w Polskim Ładzie. Dokładne dane powinno przedstawić Ministerstwo Finansów. Resort nadal jednak liczy, trzymając samorządy w niewiedzy.Samorządy twierdzą, że Polski Ład przyniesie ogromne straty. Według zapisów w ustawie wyniosą one około 13,5 mld zł rocznie przez kolejną dekadę. Rzecz prosta: jedni stracą mniej, inni – więcej. Jak wygląda to w przypadku konkretnych miast? Nie wiadomo.Nie wiadomo, ponieważ rząd nie dysponuje odpowiednimi wyliczeniami, a Ministerstwo Finansów, jak ustaliło OKO.press, nadal szacuje.
Mazowieckie wojsko żegna swojego kapelana. Nie żyje ks. prał. płk Leszek Kołoniecki, wieloletni kanclerz Kurii Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Zmarł w święto tej formacji, 15 sierpnia. Przez wiele lat był również proboszczem w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Chotomowie.
Znamy już datę i godzinę pogrzebu abpa Henryka Hosera. Uroczystości pogrzebowe będą rozłożone na dwa dni. Drugiego dnia w bazylice pojawią się ważne kościelne osobistości. Abp Henryk Hoser zmarł 13 sierpnia w Warszawie.
Trwa protest na autostradzie A2. Zablokowany jest węzeł Wiskitki - wokół tworzą się potężne korki, występują problemy z przejazdem w obie strony. Utrudnienia mogą potrwać nawet 6 godzin. Protestujący to mieszkańcy okolicznych miasteczek i wsi, którzy nie zgadzają się na budowie na ich terenie Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Płock: trzech mężczyzn wpadło do Wisły w okolicach miejscowości Świniary. Dwóch udało się uratować, trzeci z nich wciąż jest poszukiwany. To płocki starosta, Mariusz Bieniek. Udało się odnaleźć również łódź, która z niewiadomych przyczyn się przewróciła. Po jej dokładnych oględzinach będzie można stwierdzić, co było przyczyną zdarzenia.
Mokotów. Fachowiec okradał domy, które miał remontować. Okazało się, że był recydywistą i uciekał od kary 10 miesięcy więzienia za wcześniejsze kradzieże. Policji udało się schwytać złodzieja. Teraz kara 10 miesięcy więzienia będzie mogła wydawać się nawet przyjemną alternatywą wobec groźby spędzenia za kratami kolejnych 5 lat.
Paprotnia. Zaskakujące kulisy napadu - 47-latek napadł na 55-letnią kobietę. Miał w ręku nóż, którym jej groził. Tymczasem kobieta wyciągnęła mopa i zaczęła nim bić napastnika, który uciekł. Ujęła go już policja. Rzadko kiedy zdarzają się tak zaskakujące obrazki. Pokazują one, że czasem przeciw niebezpiecznym narzędziom można użyć nawet sprzętu do sprzątania.
Tuż przed powrotem do szkół opublikowano wyniki raportu "Szkoła po pandemii". Stołeczny samorząd wydał szereg rekomendacji dotyczących bezpieczeństwa i komfortu zarówno uczniów, jak i nauczycieli.Podczas konferencji prasowej pod warszawskim Ratuszem, przewodnicząca komisji edukacji, Dorota Łoboda oraz Dominik Kuc przedstawili najważniejsze rekomendacje dla warszawskich szkół. Raport zawiera 24 wytyczne dotyczące organizacji nauczania stacjonarnego po roku funkcjonowania obostrzeń sanitarno-epidemicznych.
Rafał Trzaskowski wygrał walkę o Szpital Południowy. Sąd nie miał złudzeń. Wprost wskazano na naruszenie przepisów. Prezydent zażądał przekazania nadzoru nad placówką do 25 sierpnia. W 2020 roku Rafał Trzaskowski wraz z wojewodą mazowieckim zadecydował o przemianowaniu Szpitala Południowego na covidowy szpital tymczasowy. Minister zdrowia jeszcze w marcu przejął władzę nad placówką, kierując do niej pełnomocnika.
Płock. Wędkarze mieli odnaleźć ciało. Straż natychmiast ruszyła na miejsce. Z nieoficjalnych ustaleń chodzi o zaginionego starostę, Mariusza Bieńka. Marszałek województwa już opublikował pożegnanie.25 sierpnia w godzinach porannych, w mediach społecznościowych ukazał się niepokojący wpis. - Prawdopodobnie starosta odnaleziony przez rybaków na Wiśle, koło centrum konferencyjnego - napisał jeden z mieszkańców Płocka.Do zdarzenia odniosła się rzeczniczka płockiej policji, Marta Lewandowska. W rozmowie z "Tygodnikiem Płockim" potwierdziła zdarzenie, jednak nie wskazała, czy chodzi o działacza PSL-u.
Radzymin. Trwają poszukiwania Kazimierza Kowalskiego, który najprawdopodobniej wyszedł na grzyby. Mieszkaniec Starego Jankowa cierpi na cukrzycę. Ostatnią dawkę insuliny 31 sierpnia w godzinach porannych. Wołomińska policja wydała komunikat dotyczący poszukiwań 66-letniego Kazimierza Kowalskiego. 31 sierpnia mieszkaniec Starego Jankowa w Radzyminie wyszedł z domu, nie informując bliskich, gdzie idzie. Jak podają funkcjonariusze, zaginiony najprawdopodobniej udał się prosto do pobliskiego lasu. - Zaginiony jest zdrowy psychicznie, ma natomiast problemy z orientacją, zwłaszcza w terenie leśnym - deklaruje aspirant sztabowy, Tomasz Sitek.Kowalski choruje na serce i cukrzycę, przez co trzy razy w ciągu dnia powinien przyjmować insulinę. Ostatnią dawkę przyjął wczoraj rano. 66-latek ma 176 centymetrów wzrostu, krótkie, proste, ciemne blond włosy, niebieskie oczy i prosty nos. W chwili zaginięcia ubrany był w jasny sweter, granatowe spodnie dresowe, niebieskie skarpety i ciemne adidasy. Mieszkańca Radzymina wyróżnia jeden ząb oraz lekko zgarbiona postawa. Kazimierz Kowalski utyka na prawą nogę przez wzgląd na przeprowadzoną amputację dwóch palców. Każdy, kto posiada informacje na temat miejsca pobytu zaginionego, powinien niezwłocznie zgłosić się na policję. Kontakt z funkcjonariuszami można nawiązać pod numerami: +48 47 7247780 i +48 47 7247782.Poniżej publikujemy zdjęcia 66-latka udostępnione przez wołomińską policję. >>
Początek roku do szkół ruszył pełną parą, jednak już w samej Warszawie brakuje około dwóch tysięcy pedagogów. Na terenie całego Mazowsza mowa o aż trzech tysiącach wakatów. - Sytuacja już jest dramatyczna - komentowała Dorota Łoboda. 21 sierpnia o fatalnej sytuacji kadrowej w oświacie informowała nas przewodnicząca stołecznej komisji edukacji, radna Dorota Łoboda. Z danych udostępnionych przez kuratorium widać, że w samej stolicy brakuje około dwóch tysięcy nauczycieli. Poza stolicą, na terenie Mazowsza doliczyliśmy się kolejnego tysiąca wakatów.
Policja podała przykre informacje o śmierci starszego sierżanta, Kamila Deca. Funkcjonariusz ostatnie cztery lata spędził w warszawskiej i wołomińskiej komendzie. 30-latek zmarł po długiej i ciężkiej chorobie."Kamil pozostanie w naszej pamięci jako oddany służbie zaangażowany policjant" - czytamy w komunikacie.Kamil Dec miał zaledwie 30 lat, a do służb wstąpił w 2017 roku. "Odchodząc tak wcześnie, pozostawił pogrążoną w smutku rodzinę, bliskich" - deklaruje biuro prasowe policji w Wołominie.
Węgrów. Kierowca opla wjechał prosto pod ciągnik, a następnie zderzył się z innym pojazdem. Mężczyzna zginął na miejscu zdarzenia. Ogromne utrudnienia. Policja kieruje objazdy drogami lokalnymi.Informacji udzieliła nam rzeczniczka prasowa węgrowskiej policji, Monika Księżopolska. Wypadek miał miejsce w czwartek, przed godziną 11:00. - Między Łochowem a Kamionną na drodze krajowej 62 doszło do zderzenia drogowego, gdzie kierujący pojazdem opel, z nieustalonych dotąd przyczyn, zjechał na przeciwległy pas, doprowadzając do zderzenia z zespołem pojazdów - wyjaśniła.
Nie żyje boss pruszkowskiej mafii, Zygmunt Raźniak. W latach 90. współpracował między innymi z "Masą", "Malizną" i "Wańką". Przestępca w 2017 roku doznał udaru, a następnie zdiagnozowano u niego raka trzustki. Zmarł na początku września.Informacje o śmierci Zygmunta Raźniaka podał portal pruszkownews.pl. "Bolo" dowodził grupą przestępczą wraz z "Żabą", "Malizną", "Wańką", "Barabaszem", czy też "Parasolem". Karierę w świecie przestępczym prowadził aż do 2000 roku.
Nie żyje ksiądz Maksymilian Sowa. Przez 50 lat realizował posługę kapłańską dla parafian z Marek i Słupna. Zmarł w wieku 83 lat. "Dobry Jezu, okaż Księdzu Maksymilianowi swoje miłosierdzie" - apeluje kuria biskupia.- Z usposobienia cichy, opanowany, otwarty na szczere relacje we wspólnocie braterskiej, w kontaktach z parafianami życzliwy i przyjazny - opisują go kapłani z diecezji warszawsko-praskiej.
Diecezja warszawsko-praska poinformowała o śmierci księdza Zbigniewa Gaszkowskiego. Duchowny poświęcił kapłańsku 62 lata. W 1987 roku został odznaczony przywilejem rokiety i mantoletu. Pogrzeb zaplanowano na 9 września. Ksiądz Zbigniew Gaszkowski zmarł 3 września w wieku 85 lat. Dzień po ogłoszeniu śmierci duchownego, wydano kolejny nekrolog dotyczący księdza Maksymiliana Sowy. Gaszkowski urodził się w 1936 roku w Łodzi, jednak posługę kapłańską świadczył w województwie mazowieckim. Święcenia przyjął w 1960 roku z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Wołomin. 13-letnia Zuzia i Kinga odebrały sobie życie w dobczyńskim zagajniku. Prokuratura wykluczyła, by do śmierci doszło z udziałem osób trzecich. Co dokładnie wydarzyło się, gdy uczennice ostatni raz wyszły ze swoich domów?W nocy z 30 na 31 sierpnia policja rozpoczęła poszukiwania Zuzi z Wołomina i Kingi z Warszawy. 31 sierpnia około 11:00 dziewczynki znalazł przypadkowy spacerowicz. Przy wiszących na wierzbie ciałach, leżały duże donice.
Episkopat Polski i Archidiecezja Warszawska wydały komunikat dotyczący śmierci biskupa pomocniczego Mariana Dusia. Hierarchowie już poinformowali o planowanych uroczystościach pogrzebowych, które odbędą się na warszawskim Wilanowie.Duchowny zmarł w 9 września w godzinach popołudniowych. Informacje o śmierci potwierdził kardynał Nycz. Jak podaje metropolita warszawski, zmarły przegrał z ciężką, przewlekłą chorobą.
Warszawski Transport Publiczny wydał komunikat w sprawie zamknięcia Wybrzeża Helskiego i Szczecińskiego. Drogowcy będą remontować nawierzchnie, wywołując zmianę tras trzech linii autobusowych. Objazdy wyznaczono także dla kierowców samochodów.Prace ruszą 10 września, o godzinie 22:00 i będą trwać do 13 września. Remont będzie polegał na kończeniu zabezpieczenia przeciwpowodziowego Wybrzeża Helskiego i Szczecińskiego na odcinku od Portu Praskiego do mostu Gdańskiego.
Pracownicy systemu ochrony zdrowia wyszli na ulice Warszawy. Wraz z nimi ruszyli rolnicy z Agro Unii. Wspólnie walczą o poprawę sytuacji ratowników, lekarzy, pielęgniarek i położnych. Warszawski Transport Publiczny ostrzega przed ogromnymi utrudnieniami.O godzinie 11:30 ruszyły przygotowania do protestu, który ruszy spod gmachu Sądu Najwyższego i skrzyżowania ulic Bonifraterskiej i Świętojerskiej. Pracownicy systemu ochrony zdrowia wyruszą pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów o godzinie 12:00.
Maciej Knapik wydał komunikat dotyczący ceremonii pogrzebowej swojego ojca. Syn słynnego lektora zaapelował, by zamiast kwiatów, przekazać pomoc finansową na rzecz organizacji wspierających rodziny z Afganistanu.- Bardzo serdecznie dziękuję za całą lawinę wyrazów sympatii i szacunku dla mojego Taty i za serdeczne współczucie dla naszej rodziny i dla mnie. To dla nas ogromne wsparcie - podał za pośrednictwem Facebooka Maciej Knapik.
Białe Miasteczko zawiesza działalność w związku z samobójstwem 94-letniego Stanisława M. Senior wsadził do ust odpaloną petardę, wywołując rozległe obrażenia twarzy. 19 września, wieczorem medycy poinformują o dalszym planie protestu.Komitet Protestacyjny Białego Miasteczka zwołał kolejną konferencją prasową po otrzymaniu informacji dotyczących śmierci mężczyzny. Sprawna reakcja służb i strajkujących umożliwiła zapewnienie mu natychmiastowej pomocy. Niestety, senior zmarł chwilę po dojechaniu do szpitala.
Nie żyje profesor Jan Stanienda. Wybitny skrzypek i kameralista odszedł w wieku 68 lat. Blisci i dawni współpracownicy wydali poruszające komunikaty. Pedagog Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie występował na największych scenach."Dzisiaj w nocy, w wieku 68 lat odszedł mój Tata. Nieoceniony człowiek, skrzypek, pedagog" - poinformował syn zmarłego, Krzysztof Stanienda. "Proszę Was o modlitwę i szturm do nieba, aby otworzyli mu bramy niebieskie. To ostatnia rzecz jaką możemy dla niego zrobić" - dodał.
W województwie mazowieckim posypały się pierwsze wnioski o ukaranie za odmowę udziału w spisie powszechnym. Jak informuje Radio Dla Ciebie, na ten moment chodzi o dziewięć osób. Grozi im pięć tysięcy złotych grzywny.Narodowy Spis Powszechny 2021 odbywa się raz na 10 lat. Tegoroczny trwa od początku kwietnia i zakończy się 30 września. Od tego czasu mieszkańcy Mazowsza mogą się spisać przy pomocy rachmistrza, aplikacji lub infolinii.
Straż Miejska może zapukać do twoich drzwi. Wraz z początkiem jesieni rozpoczęły się kontrole smogowe. - Mieszkańcy zaczynają zgłaszać więcej problemów dotyczących zauważenia w swoim otoczeniu dymiących kominów - przekazuje Sławomir Smyk ze straży miejskiej. Mandat, jaki wystawić mogą strażnicy nie jest mały, to aż 500 złotych.W zeszłym roku wydano aż 672 mandaty w związku z paleniem w piecach niewłaściwymi rzeczami. 900 osób otrzymało od straży miejskiej pouczenia. Kontrole smogowe 2021 właśnie się rozpoczęły. Mieszkańcy Warszawy w przypadku zaobserwowania niewłaściwości mogą zostać obciążeni karą. Prawo upoważnia do tego strażników miejskich. Wiadomo, w jakich dzielniach największe problemy ze smogiem i niewłaściwym opałem odnotowano w zeszłym sezonie grzewczym.
Jak poinformował portal Remiza.pl, w wyniku wypadku na ul. Radzymińskiej ucierpiał Marcin "Borkoś" Borkowski, znany ratownik niosący pomoc na motocyklu i popularyzator wiedzy w dziedzinie ratownictwa medycznego. Mężczyzna jest w śpiączce. Cała Warszawa modli się o jego powrót do zdrowia."Borkoś" jechał skuterem-ambulansem i zderzył się z autem osobowym. Trwa ustalanie przyczyn wypadku.
Legionowo: napad na mężczyznę przed bankiem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że łupem padło około 100 tys. złotych Ofiarą jest mężczyzna, który chwilę wcześniej wyszedł z placówki.Napad pod bankiem w Legionowie potwierdza policja. - Dziś na terenie Legionowa doszło do kradzieży nesesera z pieniędzmi - powiedziała w Wawainfo.pl podkom. Justyna Stopińska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Legionowie.- W tej chwili policjanci prowadzą działania mające na celu ujawnienie i zatrzymanie osoby, która dopuściła się kradzieży - dodała w rozmowie z naszą redakcją rzeczniczka legionowskiej policji.
67-letnia Ewa Wrzesińska nie spodziewała się tego co ją spotka podczas wizyty na grobach przed zbliżającym się Świętem Zmarłych. Sprzed pomniku jej bliskich po 60 latach zniknęła ławka. Przy próbie wyjaśnień z pracującymi obok kamieniarzami - usłyszała, że jedna z płyt może zaraz spaść ... na nią. A wszystko przez sentyment do ławki.Kobieta nie wierzyła własnym oczom, gdy po kilkudziesięciu latach ławka z metalowym stelażem i zielonymi deskami, po prostu zniknęła. Jak relacjonowała dziennikarzom Super Expressu - w ziemi zostały jedynie cztery kikuty po odciętych nogach. Ławka nie miała dla Pani Ewy wartości materialnej, natomiast miała wartość sentymentalną gdyż stawiała ją jej mama, która w międzyczasie zmarła.- W ubiegły poniedziałek przyszłam na cmentarz posprzątać grób mojej mamy przed zbliżającym się świętem. Stanęłam zdumiona . Ławka, która była tu wmurowana prawie 60 lat temu zniknęła - opowiedziała pani Ewa Super Expressowi.Kobieta podczas wizyty na cmentarzu zauważyła pracujących obok robotników z firmy kamieniarskiej. Była pewna, że to właśnie Ci panowie są odpowiedzialni za wycięcie ławki. Według niej, dzięki przesunięciu ławki, kamieniarze mieliby lepszy dostęp do budowanego pomnika. Między kobietą a robotnikami doszło do szarpaniny.Według relacji Pani Ewy, jeden z robotników miał wygrażać się wobec niej słowami - Przejedziemy pani po nogach. Przy czym drugi wtórował mu - Zaraz może na panią ta płyta przypadkiem upaść. Sprawę zgłosiła na policję. Zanim jednak patrol dotarł na miejsce - robotników już tam nie było.Oprócz policji Pani Ewa zgłosiła sprawę do zarządu cmentarza. Ten jednak co do samej ławki - rozkłada ręce - gdyż zarząd nie odpowiada za szkody, kradzieże czy zdarzenia losowe.
Tragiczny wypadek w miejscowości Wyczółki na drodze wojewódzkiej nr 698. Jak wynika z wstępnych ustaleń - samochód podczas zakrętu wypadł z drogi i dachował. Autem podróżowały dwie osoby. Jedna z nich zginęła na miejscu, druga z obrażeniami ciała trafiła do szpitala.Samochodem podróżowały dwie osoby. Kobieta, pasażer zginęła na miejscu. - Kierowca, 27-letni mężczyzna został przewieziony do szpitala - poinformowała w rozmowie z Tygodnikiem Siedleckim oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach, nadkom. Agnieszka Świerczewska.- Ze wstępnych ustaleń wynika, że samochód na łuku jezdni wyrzuciło z drogi. Osoba nim podróżująca, prawdopodobnie wypadła z pojazdu podczas dachowania. Została znaleziona w odległości około 40 metrów od auta. Nie żyła - dodał w rozmowie z siedleckim portalem, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Siedlcach, mł. bryg. Paweł Kulicki.Do zdarzenia zostały zadysponowane jednostki JRG 1 Sieldce, OSP Mordy, Policji oraz Ratownictwa Medycznego. O zdarzeniu poinformowali także na swoim facebookowym profilu strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Mordach. Jak informują do zdarzenia zostali dysponowani o godzinie 7.25 w czwartek rano.
Śmiertelny wypadek w Złotych Tarasach. Nie żyje mężczyzna, który spadł z wysokości. Policja informuje, że obecnie rozpatruje to zdarzenie jako nieszczęśliwy wypadek.Kilka minut po godzinie 19 w czwartek 28 października stołeczna policja otrzymała zgłoszenie o wypadku w Złotych Tarasach w centrum Warszawy. Zmarł około 40-letni mężczyzna.
Wypadek z udziałem trzech aut w rejonie skrzyżowania Marsa z Okularową. W zdarzeniu brały udział trzy pojazdy - jedno marki BMW oraz dwa auta marki Toyota. Tworzy się duży korek w kierunku ulicy Rekruckiej.- W zdarzeniu brały udział trzy pojazdy. Kierowca samochodu BMW został zabrany przez zespół Ratownica Medycznego do szpitala. Pozostałe osoby nie odniosły obrażeń. Jeden pas ruchu jest zablokowany. Obecnie trwają czynności służb na miejscu - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, sierż. sztab. Gabriela Pucyra z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.Jak informuje Zarząd Dróg Miejskich na swojej stronie internetowej, występują utrudnienia w kursowaniu linii 143, 183 i 514. Możliwe są opóźnienia w kursowaniu autobusów.- Z powodu zdarzenia drogowego w rejonie skrzyżowania Marsa / Okularowa w kierunku ulicy Rekruckiej występują utrudnienia w kursowaniu autobusów linii 143, 183 i 514. Możliwe opóźnienia w kursowaniu autobusów - informuje ZDM.Według informacji dostępnych w serwisie Google Maps, korek na Marsa w kierunku Rekruckiej rozpoczyna się już przy skrzyżowaniu z Płowiecką. Zator ma długość ponad jednego kilometra. Utrudnień w ruchu możemy spodziewać się także na drogach dojazdowych do Marsa. W tym na Chełmżyńskiej i Żołnierskiej.
Do śmiertelnego wypadku doszło w nocy z wtorku na środę na Wybrzeżu Gdyńskim na Wisłostradzie. Kobieta podczas wysiadania z taksówki wyszła wprost pod nadjeżdżający samochód. 40-latka zginęła na miejscu.Kierowca taksówki zatrzymał się na skrajnym lewym pasie, tuż przed przejściem dla pieszych na wysokości skrzyżowania z ul. Wenedów. Kobieta wysiadła z prawej strony tuż pod nadjeżdżający samochód osobowy marki Mazda. Jak informuje Policja - kierowcy byli trzeźwi.- Do wypadku doszło na wysokości mostu Gdańskiego, przy ul. Wenedów, w kierunku Żoliborza. Taksówka zatrzymała się na lewym pasie ruchu, a kobieta wysiadła z prawej strony pojazdu, wprost na ulicę. Została potrącona przez samochód marki Mazda jadący środkowym pasem - mówił w rozmowie z Gazetą Wyborczą, st. sierż. Rafał Markiewicz z Komendy Stołecznej Policji.O bezmyślności wszystkich uczestników zdarzenia opowiadał także podkom. Rafał Retmaniak ze stołecznej policji na antenie Radia dla Ciebie.<iframe src="https://www.facebook.com/plugins/post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fportalowarszawie%2Fposts%2F445424836917464&show_text=true&width=500" width="500" height="486" style="border:none;overflow:hidden" scrolling="no" frameborder="0" allowfullscreen="true" allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; picture-in-picture; web-share"></iframe>- Doszło do śmiertelnego potrącenia pieszej. Taksówka, która zatrzymuje się na lewym pasie ruchu Wisłostrady i wypuszcza pasażerkę prawymi drzwiami, a pojazd, który jedzie środkowym pasem ruchu, uderza w tę osobę, jest bezmyślnym działaniem wszystkich uczestników tego zdarzenia - komentował Retmaniak.Do sprawy odniósł się nawet na Twitterze rzecznik stołecznej policji - nadkom. Sylwester Marczak.- Można realizować rekordową liczbę służb, kontroli prędkości, badań trzeźwości. Można także mówić o bezpieczeństwie w ruchu we wszystkich mediach, ale można także wysiąść z taksówki na Wisłostradzie, na lewym skrajnym pasie wprost pod nadjeżdżające auto - czytamy na oficjalnym profilu Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Według ustaleń Radia dla Ciebie, na miejscu przez kilka godzin pracowali policjanci pod nadzorem prokuratora.
W środę przed południem z 11. piętra bloku mieszkalnego przy ulicy Hirszfelda na Ursynowie wypadł mężczyzna. Zginął na miejscu.Jak informują dziennikarze "Super Expressu", tragiczne wydarzenia rozegrały się około godziny 10.30 przy ulicy Hirszfelda. Mieszkańcy okolicznych bloków usłyszeli głośny huk. - Kilka minut później na blokowisku pojawiły się służby ratunkowe - straż pożarna, policja i pogotowie. Ratownicy rozstawili parawan i przystąpili do akcji ratunkowej - czytamy na www.se.plPomimo podjętej reanimacji, nie udało się uratować jego życia. Według informacji uzyskanych przez "Super Express", na miejscu pracowała policja pod nadzorem prokuratora. Śledzwo ma wykluczyć udział osób trzecich.W Polsce funkcjonują telefony zaufania dla osób w kryzysie. Pamiętaj - jeżeli potrzebujesz pomocy możesz zgłosić się do wielu instytucji po wsparcie i pomoc. Antydepresyjny telefon zaufania fundacji ITAKA - 22 484 88 01Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dorosłych 116 123Pamiętaj. W sytuacji zagrożenia życia dzwoń na numer 112! Więcej informacji i spis organizacji można znaleźć na portalu www.samobojstwo.pl
Nie żyje Tomasz Jan Rakowski - poinformował Urząd Miasta w Ostrołęce. Na stronie ostrołęckiego ratusza pojawiły się kondolencje skierowane do rodziny i przyjaciół zmarłego. Tomasz Jan Rakowski był osobą bardzo dobrze znaną w regionie. Był przedsiębiorcą i byłym pracownikiem ratusza. Od ponad 20 lat prowadził agencję nieruchomości. Od 1 lutego 1990 roku do 18 grudnia 2018 roku pracował w Urzędzie Miasta. Tomasz Jan Rakowski pracował dla Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. "Rodzinie i bliskim w imieniu samorządu Miasta Ostrołęki najszczersze kondolencje składają Łukasz Kulik - Prezydent Miasta Ostrołęki, Anna Gocłowska - wiceprezydent Ostrołęki oraz Wojciech Zarzycki - Przewodniczący Rady Miasta" - czytamy na stronie ratusza. Tomasz Jan Rakowski zmarł w wieku 67 lat. Wystawienie i różaniec w Domu Pogrzebowym Arka przy ul. Sienkiewicza 41 odbędzie się 6 listopada o godz. 12.30. Następnie odbędzie się wyprowadzenie z domu pogrzebowego o godz. 13.30. Z kolei msza święta żałobna zostanie odprawiona w Kościele pw. Św. Franciszka z Asyżu w Ostrołęce o godz. 14.00. Tomasz Jan Rakowski zostanie pochowany na cmentarzu komunalnym w Ostrołęce.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci niepełnosprawnej Katarzyny D. z Olszewki na Mazowszu. Kobieta, która chorowała na porażenie mózgowe zmarła z niedożywienia. Mieszkała w domu jednorodzinnym ze swoim ojcem.- Kobietę 27 października odnalazł jej brat, który przyjechał odwiedzić dom rodzinny. Mężczyzna wezwał pogotowie. Lekarz stwierdzili zgon - powiedziała w rozmowie z portalem wawainfo.pl Renata Zadrożna z Prokuratury Rejonowej w Przasnyszu. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że Katarzyna D. chorowała na porażenie mózgowe i była pod opieką ojca Mieczysława D. Jak podaje z kolei Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce, córka z ojcem mieszkali sami, a ich dom usytuowany jest w znacznej odległości od sąsiednich zabudowań. Brat Katarzyny przyjeżdżał do Olszewki czasami - na sobotę i niedzielę. Jak powiedział nam rzecznik policji z Przasnysza, rodzina wcześniej nie sprawiała kłopotów. - Nie mieliśmy interwencji w tym domu, ani wobec tej rodziny - przekonywał w rozmowie z naszym serwisem asp. szt. Krzysztof Błaszczak. Co wydarzyło się w Olszewce? - Jest za wcześnie, żeby stawiać zarzuty i wyciągać wnioski - stwierdziła prokurator Zadrożna.Wiadomo, że sekcja zwłok Katarzyny D. wykazała, że przyczyną jej śmierci była niewydolność wielonarządowa, która powstała w przebiegu długotrwałych niedoborów żywieniowych. Zmarła miała także rozległe odparzenia i odleżyny na całym ciele. "Stan ciała pokrzywdzonej wskazuje, że wobec Katarzyny D. dopuszczono się zaniedbań higienicznych oraz że była osobą stale niedożywioną." - podaje prokuratura Okręgowa z Ostrołęki. Śledczy do momentu publikacji naszego artykułu przesłuchali rodzinę i sąsiadów. Nikt nie usłyszał zarzutów. - Więcej informacji będziemy mogli udzielić za około dwa tygodnie - podsumowała Renata Zadrożna.
Do nietypowego zdarzenia doszło w piątek rano we wsi Osieck, w powiecie Otwockim. Na drodze wojewódzkiej 805 został uszkodzony traktor, który po zderzeniu z autem osobowym przełamał się na pół.Na miejscu pojawił się patrol policji. Funkcjonariusze zastali na środku jezdni traktor marki Ursus, który był przełamany po środku. Jak się okazało mężczyzna kierujący pojazdem chciał wykonać manewr skrętu, aby zjechać z drogi na łąkę. Podczas skrętu w mężczyznę uderzyła z dużą prędkością kobieta prowadząca samochód osobowy marki toyota.- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w piątek około godziny 12:00, w miejscowości Osieck, na drodze wojewódzkiej nr 805 na 11. kilometrze, doszło do zderzenia ciągnika Ursus oraz samochodu osobowego Toyota. Nikt z uczestników zdarzenia nie wymagał pomocy. Kierowcy byli trzeźwi - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, sierż. sztab. Rafał Markiewicz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Po usunięciu uszkodzonego pojazdu z drogi, trasa była przejezdna w obydwu kierunkach.Zdjęcie do redakcji wawainfo.pl przesłał nam czytelnik, który był świadkiem nietypowego zdarzenia. Informacje o zdarzeniu doprecyzowała nasza czytelniczka, która skontaktowała się z nami w tej sprawie.
Tłumy ludzi wyszły na ulicę, by demonstrować sprzeciw przeciwko ostremu prawu aborcyjnego, które miało - zdaniem rodziny zmarłej w 22. tygodniu ciąży Izy - przyczynił się do śmierci pacjentki w szpitalu w Pszczynie. Protest "Ani jednej więcej" ruszył spod Trybunału Konstytucyjnego. Chwilę po rozpoczęciu manifestacji prezydent Warszawy odniósł się do wydarzeń i wystosował apel do zgromadzonych. Pierwsze protesty po śmierci Izabeli w szpitalu w Pszczynie odbyły się już 1 listopada. - Zmarła, bo lekarze bali się przerwać ciążę zagrażającą jej życiu. Nie możemy przemilczeć tej tragedii - pisała na Twitterze posłanka Magda Biejat we Wszystkich Świętych.Posłanka Lewicy również zapowiedziała swój udział w protestach 6 listopada. Swój udział w demonstracji pod Trybunałem Konstytucyjnym zadeklarowało w mediach społecznościowych ponad 10 tys. osób. Łącznie jest nim zainteresowanych łącznie ponad 38 tys. osób.
W niedzielę rano samochód osobowy uderzył w ogrodzenie jednego z domów w Duchnicach pod Ożarowem Mazowieckim. Siła uderzenia była tak duża, że z samochodu wypadł silnik. Do wypadku doszło chwilę przed godziną 10.30 w niedzielę. Samochód osobowy marki renault uderzył w ogrodzenie domu przy ulicy Ożarowskiej. - Samochód osobowy uderzył w ogrodzenie jednego z domów. Nikt nie został poszkodowany. Na miejscu działania prowadzili strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Ożarowie Mazowieckim, Policja oraz Pogotowie - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, st. kpt. Kazimierz Jaworski z Komendy Powiatowej PSP Warszawa Zachód.Poniżej prezentujemy zdjęcia, które wykonali strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Ożarowie Mazowieckim.
Policja otrzymała zgłoszenie o nieprzytomnym mężczyźnie w Parku Znicza w Warszawie. Po dotarciu na miejsce, funkcjonariusze zastali mężczyznę, który nie wykazywał funkcji życiowych - ustalił portal wawainfo.pl. Pomimo podjętej reanimacji, 46-latka nie udało się odratować. Sprawą zajęła się prokuratura.- Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce zaczęli reanimować mężczyznę. Następnie działania przejął zespół ratownictwa medycznego. 46-letniego mężczyzny nie udało się uratować - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, sierż. sztab. Rafał Markiewicz z zespołu prasowego stołecznej policji.Na miejscu ze zmarłym 46-latkiem była także kobieta, która wymagała pomocy medycznej. - Kobieta została zabrana do szpitala przez zespół ratownictwa medycznego - dodaje Markiewicz.Jak udało nam się dowiedzieć - na miejscu pracował także prokurator, który zarządził sekcje zwłok. Ciało mężczyzny zostało przewiezione do zakładu medycyny sądowej.Według relacji świadków obydwie osoby przebywały w samochodzie i zostały zauważone nieprzytomne przez przechodzącą osobę, która zawiadomiła służby. Do zdarzenia doszło w sobotę w godzinach popołudniowych. Czynności trwały do późnych godzin wieczornych. Około godziny 23 auto przy którym mężczyzna stracił przytomność bądź w nim przebywał - zostało zabrane na policyjną lawetę.
Wypadek na Ursynowie. Czarne BMW wjechało w przystanek autobusowy znajdujący się przy skrzyżowaniu al. KEN z ulicą Indiry Ghandi. Jedna osoba została ranna, trafiła do szpitala. Kierowca w rozmowie z naszym reporterem stwierdził, że wpadł w poślizg.Jak podaje stołeczna policja, do wypadku doszło chwilę po godzinie 14. - Jedna osoba, która stała na przystanku, została ranna. Karetka zabrała ją do szpitala - powiedziała w rozmowie z portalem wawainfo.pl, Małgorzata Wersocka z Komendy Stołecznej Policji. Na miejscu jest nasz reporter. - Czarne BMW stoi tyłem do kierunku jazdy. Przystanek jest mocno zniszczony. Z ławki, na której zazwyczaj siedzą pasażerowie, nie zostało nic - opisuje Jakub Bujnik. Nasz reporter rozmawiał z kierowcą. To mężczyzna w średnim wieku. - Twierdzi, że jechał zgodnie z kierunkiem jazdy. Wpadl w poślizg, bo miał letnie opony. Mężczyznę, który stał na przystanku zabrało pogotowie - relacjonuje rozmowę nasz korespondent. Z powodu wypadku przystanek został wyłączony z użytku. - W związku ze zdarzeniem w bezpośredniej lokalizacji przystanku METRO IMIELIN 02, do odwołania zawieszeniu ulega jego funkcjonowanie - poinformował na swojej stronie Warszawski Transport Publiczny. - Dla autobusów linii 136, 148, 179, 185,192 oraz 503 w zastępstwie obowiązywać będą przystanki zlokalizowane w pobliskich zespołach przystankowych - czytamy w komunikacie WTP. ZOBACZ GALERIĘ Z WYPADKU:
Marsz Niepodległości 2021 przejdzie ulicami Warszawy. Rząd zdecydował o nadaniu uroczystości charakteru państwowego. - Apelujemy o godne przejście marszu, który nie traci swojego społecznego charakteru - przekazała we wtorek rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska.Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, pytana we wtorek o wezwania do "obywatelskiego nieposłuszeństwa" organizatorów tegorocznego Marszu Niepodległości, odpowiedziała, że wydarzenie będzie miało charakter państwowy.Niemal w tym samym czasie szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk ogłosił, że w świetle "niezrozumiałej" decyzji Rafała Trzaskowskiego "podjął decyzję, aby nadać uroczystości status formalny". - W obliczu niezrozumiałej decyzji Prezydenta Stolicy Rafała Trzaskowskiego odmawiającej legalności Marszowi Niepodległości, a także krzywdzących organizatorów Marszu Niepodległości decyzji sądów, w poczuciu odpowiedzialności za to społeczne wydarzenie i bezpieczeństwo wszystkich, którzy 11 listopada chcą obchodzić w tej formule Święto Niepodległości, podjąłem decyzję, aby nadać uroczystości status formalny - czytamy. Marsz Niepodległości 2021, zgodnie z pierwotną wolą społecznych organizatorów, rozpocznie się o godzinie 13:00 na Rondzie Dmowskiego w Warszawie. Następnie uczestnicy Marszu Niepodległości przejdą tradycyjną trasą.- W Parku Skaryszewskim delegacje złożą kwiaty pod popiersiem jednego z ojców naszej Niepodległości Ignacego Jana Paderewskiego. W uroczystości złożenia kwiatów weźmie udział wojskowa asysta honorowa. Bezpieczeństwo uczestnikom obchodów zapewni Policja i Żandarmeria Wojskowa - dodał szef UdSKiOR.Stołeczna policja deklaruje gotowość na 11 listopada i jak podkreśla jej rzecznik, przygotowania trwają od wielu tygodni, a w czwartek na ulicach Warszawy bedą pracować funkcjonariusze z całego kraju.- Za nimi, gdybyśmy mieli podsumować, jest to kilkadziesiąt, jak nie kilkaset godzin odpraw, spotkań, elementy szkoleniowe związane z przygotowaniem policjantów do aktualnych sytuacji, przepisów, ale również kwestie związane z bezpieczeństwem w ruchu drogowym, to są kwestie związane z działaniem pododdziałów zwartych - mówi na antenie Radia dla Ciebie, Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.Policja będzie uzbrojona, a działania policjantów będą wsparte przez armatki wodne.- To tak, jakby kucharz, idąc do kuchni, nie wziął ze sobą noża. Jest to po prostu niepoważne. Policjant, który przystępuje do służby, musi być do tej służby przygotowany. A zatem musi posiadać konieczne środki przymusu bezpośredniego, w tym broń palną - dodaje rzecznik KSP.Miejski ratusz poinformował, że 11 listopada w centrum Warszawy zaplanowanych jest 27 zgromadzeń publicznych. Włodarze miasta ostrzegają, że po godz. 8 w czwartek - najprawdopodobniej Rondo Dmowskiego zostanie całkowicie wyłączone dla ruchu kołowego i pieszego - do czasu zakończenia wszystkich zgromadzeń.
Marsz Niepodległości 2021 idzie ulicami Warszawy. Na kilka godzin przed startem marszu na rondzie Dmowskiego pojawiły się tysiące osób. Wydarzenie rozpoczęło się o godzinie 13. Pierwsi uczestnicy pojawili się już po godzinie 11.Na miejscu widzimy bardzo dużo biało-czerwonych flag. Obecnie formuje się czoło marszu narodowców. Rafał Bąkiewicz z platformy dał sygnał uczestnikom, aby weszli na rondo i utworzyli kolumnę.Obywatele RP jednak informują o pierwszych incydentach, już na samym początku wydarzenia. Według ich relacji "faszystowskie bojówki Bąkiewicza" zaatakowały kontrmanifestacje. Poszkodowana miała zostać Kinga Kamińska. Policja wycofała się.3/3 Atak bojówek faszystowskiego bandyty @RBakiewicz.Chwilę po tym gdy @PolskaPolicja dostała rozkaz wycofania się. poszkodowana została Kinga Kamińska. pic.twitter.com/toGyPQVdTp— Obywatele RP #FBPE (@ObywateleRP) November 11, 2021 Centrum Warszawy zostało wygrodzone przez policje. Miasto usunęło kosze na śmieci, stojaki na rowery oraz kostkę brukową - która mogłaby prowokować uczestników do zamieszek.Tras marszu przebiega od ronda Dmowskiego, przez rondo de Gaulle' i dalej alejami Jerozolimskimi. Następnie uczestnicy przejdą przez most Poniatowskiego. Wydarzenie ma zakończyć złożenie wieńców przed popiersiem Ignacego Jana Paderewskiego przy wejściu do Parku Skaryszewskiego.Władze miasta Warszawy, w tym prezydent Rafał Trzaskowski chciały, aby Marsz Niepodległości został zdelegalizowany. Głównym powodem był fakt, że marsz narodowców w 2020 roku odbył się nielegalnie - a więc nie został spełniony warunek o cykliczności zgromadzenia.Innego zdania był wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwił, który nadał mu taki status - na lata 2021-2023. Zażalenie na tę decyzję złożył prezydent Warszawy - Rafał Trzaskowski. Uważał, że marsz nie powinien się odbyć m.in. ze względów trwającej pandemii oraz powodów kontrowersyjnych.- Tego typu manifestacje w Warszawie, która ma tak dotkliwe historyczne doświadczenia, nie powinny mieć miejsca. Wszyscy widzieliśmy, jak rok temu wyglądało to nielegalne zgromadzenie, te race wpadające do mieszkań, te wykrzykiwane hasła nienawiści i tę niesłychaną agresję - komentował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.27 października Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zażalenie Trzaskowskiego i uchylił decyzję wojewody mazowieckiego o przyznaniu dla marszu - statusu wydarzenia cyklicznego.- Złożyliśmy to odwołanie, ponieważ stoimy na stanowisku, że nie została spełniona bardzo istotna przesłanka formalna, a mianowicie to zgromadzenie nie odbywało się w sposób legalny przez trzy lata z rzędu - tak decyzje sądu komentował prezydent Rafał Trzaskowski.Wojewoda mazowiecki oraz organizatorzy Marszu Niepodległości złożyli zażalenie na decyzje sądu. 29 października jednak Sąd Apelacyjny oddalił zażalenie i utrzymał w mocy decyzje Sądu Okręgowego.Pomimo tego, Robert Bąkiewicz oświadczył, że marsz się odbędzie i przejdzie planowaną wcześniej trasą.- Zgromadzenie, zgodnie ze standardami covidowymi - będzie mogło liczyć 150 osób. Wszystkich polski patriotów na to zgromadzenie zapraszam. Jeśli nie będzie możliwości, żebyśmy się wszyscy na tym zgromadzeniu pomieścili, zapraszam wszystkich, żeby spacerowali w okolicach naszego marszu i z nami przeszli na błonia Stadionu Narodowego - tłumaczył organizator Marszu Niepodległości.9 listopada - rząd zdecydował o nadaniu uroczystości charakteru państwowego.- Apelujemy o godne przejście marszu, który nie traci swojego społecznego charakteru - przekazała we wtorek rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska.Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, pytana we wtorek o wezwania do "obywatelskiego nieposłuszeństwa" organizatorów tegorocznego Marszu Niepodległości, odpowiedziała, że wydarzenie będzie miało charakter państwowy.Prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski skomentował decyzję rządu jako "wzięcie na swoje barki, pełnej odpowiedzialności za Marsz Niepodległości".
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek rano w miejscowości Radestów w powiecie przysuskim. Samochód osobowy potrącił śmiertelnie kobietę, następnie uderzył w betonowy most. Dwoje pasażerów zginęło na miejscu.Jak informuje Policja Mazowiecka, kierujący subaru prawdopodobnie jadąc z nadmierną prędkością potrącił śmiertelnie idącą poboczem kobietę, następnie uderzył w betonowy przepust. Oprócz potrąconej kobiety, zginęło na miejscu dwóch pasażerów.Na miejscu lądował helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Potrącona kobieta miała ok. 70 lat, dwóch pasażerów było w wieku ok. 40 lat.Wypadek miał miejsce w miejscowości Radestów na drodze wojewódzkiej nr 727, w powiecie przysuskim. Miejscowość znajduje się około 40 km od Radomia.Tragiczny #wypadek na dw727 w m. Radestów. Kierujący subaru prawdopodobnie jadąc z nadmierną prędkością potrącił śmiertelnie idącą poboczem kobietę, następnie uderzył w betonowy przepust. Zginęło 2 pasażerów❗Apelujemy o zdjęcie nogi z gazu❗❗ pic.twitter.com/2IHaiXDM6M— Policja Mazowsze (@PolicjaMazowsze) November 11, 2021
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w piątek w miejscowości Radotki na drodze wojewódzkiej nr 555. Samochód osobowy marki honda wypadł z drogi i dachował. Mężczyzna trafił do szpitala. Na miejscu interweniowała straż pożarna, policja i pogotowie.- Dostaliśmy zgłoszenie z systemu samochodowego o wypadku. Po przybyciu na miejscu zastaliśmy auto, które wypadło z pasa drogi. Poszkodowanemu udało się wyjść samemu z pojazdu. Strażacy udzieli na miejscu kwalifikowanej pierwszej pomocy. Mężczyzna z urazem głowy trafił do szpitala - mówił w rozmowie z wawainfo.pl, mł. asp. Stanisław Rokicki z Komendy Powiatowej PSP w Płocku.Jak udało nam się dowiedzieć, 58-latek nie dostosował prędkości do warunków na drodze.- Mężczyzna kierujący hondą nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Zjechał z niej i dachował. 58-latek został przewieziony do szpitala - mówiła w rozmowie z wawainfo.pl, podkom. Marta Lewandowska z Komendy Powiatowej Policji w Płocku.Poniżej prezentujemy zdjęcia z miejsca zdarzenia, wykonane przez Ochotniczą Straż Pożarną w Siecieniu.- Po dotarciu na miejsce kierowca znajdował się poza pojazdem. Zadaniem straży pożarnej było zabezpieczenie miejsca zdarzenia, udzielenia kwalifikowanej pierwszej pomocy, odłączenie zasilania prądu oraz wprowadzenie ruchu wahadłowego - czytamy w komunikacie Ochotniczej Straży Pożarnej w Siecieniu.Zdarzenie zabezpieczały JRG 1 PSP Płock, OSP Siecień, Zespół Ratownictwa Medycznego oraz policja.
5 października dwóch mężczyzn ukradło ze sklepu w Galerii Północnej na Białołęce - telefon warty ponad 5 tys. złotych. Sprawcy, pomimo kamer, wynieśli urządzenie jak gdyby nigdy nic. Teraz policja publikuje ich wizerunek i prosi o pomoc w ustaleniu sprawców.Jak informuję kom. Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI - mężczyźni ze zdjęć mogą mieć bezpośredni związek z tym przestępstwem.- Policjanci z Komisariatu Policji Warszawa Białołęka prowadzą czynności do sprawy kradzieży telefonu komórkowego o wartości 5200 złotych ze sklepu przy ul. Światowida 17 w Warszawie, do której doszło 5 października - dodaje kom. Paulina Onyszko z KRP VI.Policja publikuje zdjęcia osób podejrzanych oraz przesyła ich rysopisy.Pierwszy mężczyzna jest w wieku około 30 lat, wzrostu około 175 cm, szczupłej budowy ciała, ma ciemne krótkie włosy z wyraźnymi zakolami, ciemny zarost widoczny spod założonej maseczki ochronnejDrugi mężczyzna ma około 30 lat, wzrostu około 180 cm, krótkie ciemne włosyPolicja prosi o kontakt osoby, które rozpoznają mężczyzn ze zdjęć - z funkcjonariuszami prowadzącymi tę sprawę w siedzibie jednostki przy ul. Myśliborskiej 65 lub pod numerem tel. 47 723-52-19.
W piątek odbyła się ostatnia rozprawa Krystiana O. w sprawie śmiertelnego wypadku do, którego doszło na ulicy Sokratesa w Warszawie w 2019 roku. Przedstawiciele organizacji społecznej "Miasto Jest Nasze" oraz prokuratura domagają się dla oskarżonego surowej kary - sądzenia za zabójstwo oraz 15 lat pozbawienia wolności. Sąd jednak rozważa zmianę kwalifikacji czynu.Krystian O. został oskarżony przez prokuratora za zabójstwo z zamiarem ewentualnym - to tzw. zabójstwo drogowe. Mężczyzna podczas zdarzenia był trzeźwy. W miejscu, w którym doszło do tragicznego w skutkach wypadku występuje ograniczenie do 50 km/h. Mężczyzna w momencie wypadku miał na liczniku 136 km/h. Krystian O. potrącił śmiertelnie Adama G.Dodatkowo prokurator wnioskuje o narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia żony Adama G. i jego trzyletniego syna. Jak przypomina Gazeta Wyborcza - żona wraz z dzieckiem przechodziła wtedy z Adamem G. przez przejście dla pieszych.- Maks. 8 lat zamiast dożywocia? Sąd poinformował o możliwości zmiany kwalifikacji wypadku na Sokratesa. Wypadek i narażenie na niebezpieczeństwo zamiast zabójstwa - relacjonowała rozprawę na swoim profilu na Twitterze organizacja społeczna "Miasto Jest Nasze".Siedzicie? To usiądźcie. Obrońa oskarżonego ws. wypadku na Sokratesa oskarża… ofiarę wypadku. O co?O to, że nie usłyszała ryku nielegalnie przerobionego auta oskarżonego 😡😡😡 Przy okazji obrońca wyraził swój sceptycyzm co do tegorocznych zmian w prawie na rzecz #BRD 🤦🏼♂️— Miasto Jest Nasze 🌳🚊♻️ (@MiastoJestNasze) November 12, 2021 - Przyjęcie kwalifikacji czynu z artykułu 177 Kodeksu karnego (red. wypadek komunikacyjny) oznaczałoby, że przy ocenie podmiotowej tego przestępstwa uznalibyśmy, że oskarżony nie chciał popełnić przestępstwa, ani też nie przewidywał, że je popełni - mówiła podczas mowy końcowej mecenas Marta Zakrzewska, cytowana przez TVN Warszawa.Obrona Krystiana O. chce zmienić kwalifikacje czynu na nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Jak podkreślają obrońcy - nie ma przesłanek, aby oskarżać go o zabójstwo.- Nie było czerwonego światła nadawanego dla O., nie kontynuował jazdy z ogromną prędkością w sytuacji dostrzeżenia zagrożenia w postaci możliwości potrącenia pieszego i wreszcie podjął manewr obronny hamowania, co absolutnie wyklucza kwalifikacje z artykułu 148 Kodeksu karnego - stwierdził podczas mowy końcowej mecenas Tomasz Ode, cytowany przez TVN Warszawa.Oskarżony Krystian O. podczas ostatnie rozprawy powiedział, że nie potrafi wytłumaczyć co się wtedy wydarzyło.- Bardzo tego żałuje. Jeżeli mógłbym cofnąć czas, cokolwiek zrobić, to bym to zrobił. Możecie mi wierzyć albo nie, ale przez tę ostatnie dwa lata jak jestem w areszcie, za każdym razem wieczorem modlę się za państwa syna, męża i ojca - zwrócił się do rodziny poszkodowanego Krystian O.Wyrok w sprawie zostanie wydany 22 listopada.
Nie żyje ojciec Maksymilian Adam Świerżewski, który służył w parafii w Siedlcach. Zakonnik trafił do szpitala z ciężkimi obrażeniami ciała. Niestety nie udało się go uratować. Został pobity ze skutkiem śmiertelnym.35-letni ojciec Maksymilian miał nieprzytomny trafić do szpitala 11 listopada wieczorem. Został znaleziony w siedleckim parku Aleksandria. Zmarł w szpitalu z licznymi obrażeniami ciała w nocy z 11 na 12 listopada.Jak donosi portal podlasie24.pl, sprawą zajmuje się prokuratura, a przyczynę śmierci będzie można wskazać po przeprowadzeniu sekcji zwłok.Osoby z otoczenia parafii donoszą, że duchowny miał zostać pobity podczas wieczornego spaceru.- Ojcowie franciszkanie dopiero w piątek rano zorientowali się, że o. Maksymilian nie wrócił na noc do klasztoru - czytamy na lokalnym portalu podlasie24.plInformacje o śmierci oraz przyczynie śmierci duchownego, podał na swoim profilu - katolicki ośrodek religijny "Niebo".Jak przekazuje portal podlasie24.pl, ojcowie franciszkanie proszą o modlitwę w intencji zmarłego brata.- O. Maksymilianie, dziękujemy Bogu za twojąpracę i posługę. Odpoczywaj w pokoju - napisał biskup pomocniczy diecezji siedleckiej Grzegorz Suchodolski.
Pięć związków zawodowych kierowców zrzeszonych przy Miejskich Zakładach Autobusowych w Warszawie prowadzi spór z zarządem spółki. Postulatem związkowców są podwyżki dla pracowników. Kwota o jaką walczą to 800 zł brutto.- Do dnia dzisiejszego (15 listopada) Zarząd Spółki oraz władze miasta nie przygotowały żadnych propozycji dla pracowników. Tym samym w MZA trwa spór zbiorowy, a pracownicy szykują się do konfrontacji z pracodawcą - czytamy w piśmie przesłanym przez związkowców do Polskiej Agencji Prasowej.Głównym powodem sporu między związkowcami a zarządem MZA jest walka o podwyżki dla kierowców. Wzrost płac miałby zostać podzielony na dwa etapy. Pierwsza podwyżka o 500 zł. od 1 października 2021 roku, a druga w wysokości 300 zł. od 1 stycznia 2022 roku.- Nasze postulaty związane są z galopującą inflacją i wzrostem kosztów utrzymania. Regulamin stał się narzędziem do zarabiania pieniędzy przez zarząd - powiedział w rozmowie z PAP przewodniczący Związku Zawodowego Kierowców RP przy MZA, Adam Cybulski.Jak dodaje Cybulski, zarząd spółki MZA nie przedstawił żadnych propozycji chociaż w minimalnym stopniu zbliżających się do żądań przedstawicieli pracowników.- Wymienione żądania to kropla w morzu problemów, z jakimi w ostatnim czasie borykają się pracownicy MZA oraz niedawno sprzedanego MPT - komentuje Adam Cybulski.Związkowcy zarzucają także zarządowi spółki, utrudnianie prowadzenia zbiorowego sporu - chociażby przez przekazywanie protokołu ze spotkania z dużym opóźnieniem, pomimo tego, że w zasadach prowadzenia rokowań jest wyraźnie napisane, że protokół będzie przedstawiony i podpisywany w dniu spotkania.- W chwili obecnej Związki Zawodowe są gotowe do podpisania protokołu rozbieżności lecz Zarząd Spółki zasłaniając się rozmowa w urzędzie miasta odmawia jego podpisania, twierdząc, że do zakończenia rozmów nie ma pieniędzy na realizację naszych postulatów.W sporze zbiorowym z MZA są: ZZ Kierowców RP przy MZA, NSZZ Solidarność 80, OZZKiM MZA Warszawa, WZZ Sierpień 80 i WZZKRP przy MZA w Warszawie.Dodatkowo kierowcy zrzeszeni w związkach zawodowych planują 24 listopada akcję oddawania krwi.- W ten sposób chcemy wspomóc mieszkańców, naszych pasażerów - dodaje Adam Cybulski.Kierowcom za oddanie krwi przysługują dwa dni wolnego. Czy to oznacza, że 24 listopada kierowcy nie wyjadą na stołeczne ulicę? Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie Miejskie Zakłady Autobusowe. - Zarząd Miejskich Zakładów Autobusowych w najbliższych dniach planuje kolejne rozmowy z przedstawicielami związków zawodowych. Liczymy, że doprowadzą one do osiągnięcia porozumienia we wszystkich dyskutowanych kwestiach. Nie ma żadnego zagrożenia dla normalnego funkcjonowania transportu publicznego - powiedział w rozmowie z wawainfo.pl Adam Stawicki, rzecznik prasowy MZA.
Warszawa zajęła pierwsze miejsce w rządowym konkursie na "Najbardziej Odporną Gminę" w kategorii duże gminy. Wskaźnik w pełni zaszczepionych osób w stolicy kraju wynosi prawie 69 proc. Ale to nie w Warszawie mamy najlepszy wynik w naszym kraju. Pierwsze miejsce w Polsce zajęła Podkowa Leśna z powiatu grodziskiego, gdzie wskaźnik wyniósł 70,2 proc.Rządowy konkurs, który miał za zadanie zmobilizować samorządowców a także mieszkańców do wzięcia udziału w programie szczepień był podzielony na trzy kategorie w zależności od wielkości gminy.Kategoria: duże gminy (powyżej 100 tys. mieszkańców)Kategoria: średnie gminy (od 30 do 100 tys. mieszkańców)Kategoria: małe gminy (do 30 tys. mieszkańców)W kategorii tych największych zwyciężyła Warszawa z wskaźnikiem zaszczepionych mieszkańców na poziomie prawie 69 proc. Nagrodą była kwota w wysokości 1 mln złotych. Wśród średnich gmin w województwie mazowieckim znalazły się Piaseczno (65 proc.) oraz Pruszków (63 proc.). W najmniejszej z kategorii znalazły się Podkowa Leśna (70,2 proc.), Grójec (56 proc.), Szulborze Wielkie (55 proc.) oraz Przasnysz (55 proc.). W kategorii średnich gmin oraz małych - wyróżnione gminy również otrzymają 1 mln złotych.Wyjątkiem jest Podkowa Leśna, która za zdobycie tytułu "Najbardziej Odporna Gmina w Polsce" otrzyma nagrodę w wysokości dwóch milionów złotych.Dodatkowo w konkursie "Gmina na Medal", w której to zostało nagrodzonych pierwsze 500 gmin, które osiągnęły poziom zaszczepienia na poziomie minimum 67 proc. znalazły się Podkowa Leśna, Raszyn oraz Warszawa. W zamian za osiągnięty wynik gminy otrzymają nagrodę w wysokości 100 tys. zł.Wojewoda Mazowiecki Konstanty Radziwił, podziękował gminom ale w szczególności mieszkańcom - za to, że zechcieli się zaszczepić dla dobra swojego i swoich najbliższych.- Szczególne podziękowania należą się mieszkańcom, którzy zechcieli się zaszczepić dla dobra swojego i swoich najbliższych. Obecnie do szpitali trafiają w zdecydowanej większości osoby niezaszczepione, część z nich walczy o życie pod respiratorem. Dlatego jeszcze raz apeluję do osób niezaszczepionych, aby przyjęły szczepionkę, ponieważ każda kolejna zaszczepiona osoba chroni nie tylko siebie, ale również swoich najbliższych - komentuje wyniki Konstanty Radziwił.Wiemy także na co pieniądze z rządowego konkursy wyda Warszawa. Prezydent Rafał Trzaskowski ogłosił, że pieniądze zostaną przeznaczone na dalszą walkę z pandemią.- Środki skierujemy między innymi na wsparcie psychiatryczne i psychologiczne dla osób, które mierzą się z kryzysami spowodowanymi pandemią - w tym izolacją społeczną - czytamy we wpisie prezydenta Warszawy.
Drogowcy wciąż mają problem z tunelem pod Ursynowem, będącym ostatnim etapem Południowej Obwodnicy Warszawy. Według zapowiedzi podziemna przeprawa miała zostać oddana do użytku jesienią tego roku. Zepsuty wentylator został jednak wysłany na naprawę do Portugalii. Jak tłumaczy w rozmowie z Gazetą Wyborczą rzeczniczka firmy Astaldi "Nie jest to urządzenie, które można wymienić w supermarkecie"Ostatni odcinek Południowej Obwodnicy Warszawy według zapewnień miał zostać oddany do użytku jesienią tego roku. Astronomiczna zima rozpocznie się 21 grudnia, więc teraz drogowcy zabezpieczają się stwierdzeniem "zakładamy otwarcie, przed nastaniem zimy".Największym problemem tunelu POW okazały się trwające od końca 2015 roku próby straży pożarnej. Jak informuje Gazeta Wyborcza, strażacy testowali go po raz pierwszy we wrześniu, potem pod koniec października. Obydwie decyzję dotyczące bezpieczeństwa okazały się negatywne. Powód? Zepsuty wentylator awaryjny.- Aby przeprowadzić kolejną kontrolę straży pożarnej, należy usunąć usterkę w wentylatorze i przeprowadzić jego testy. Leży to w gestii generalnego wykonawcy tunelu i podwykonawcy urządzeń wentylacyjnych - powiedziała Małgorzata Tarnowska z GDDKiA cytowana przez "Stołeczną".Do sprawy odniosła się także Aleksandra Kralkowska z firmy Astaldi, która została zapytana - dlaczego wentylator musiał pojechać na naprawę aż do Portugalii- Dlaczego tak daleko? Nie jest to urządzenie, które można wymienić w supermarkecie - mówi Gazecie Wyborczej.Według informacji przekazanych "Stołecznej" z firmy Astaldi - wentylator jest naprawiony i jest już w drodze do Polski.Jeżeli tunel pod Ursynowem przejdzie pozytywnie testy straży pożarnej, czeka go jeszcze sprawdzenie dokumentacji i samego tunelu z dojazdami przez nadzór budowlany. Ostatecznym etapem przed uruchomieniem wyczekiwanej inwestycji będzie decyzja wojewody o dopuszczeniu tunelu do ruchu.
Od dłuższego czasu właściciele stacji diagnostycznych walczą o zmianę cennika obowiązkowych badań technicznych pojazdów. Rząd w tej sprawie milczy, więc przedsiębiorcy zaplanowali 18 listopada strajk w Warszawie.Protest ma rozpocząć się o godzinie 12:00 przy Hali Torwar przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie. Demonstranci zaplanowali zbiórkę już na godzinę 11.00.Jak informuję na swojej stronie Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, trasa protestu odbywać się będzie ulicami: Łazienkowska, Myśliwiecka, Park Agrykola, Agrykola, Al. Ujazdowskie przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Tam protestujący zamierzają złożyć petycję wraz z deklaracjami poparcia.Przedstawiciele PISKP podkreślają, że nie zamierzają 18 listopada zamykać stacji. Przedsiębiorcy, którzy nie mogą przyjechać na protest, mogą w nim wziąć udział poprzez oznaczenie swojej stacji wydrukowaną niebieską kartką z napisem "PROTEST. AKCJA - WALORYZACJA. 18 LISTOPADA 2021".Chęć udziału w proteście zgłosiło do tej pory ponad 300 osób.
Donald Tusk stracił prawo jazdy, pędząc 107 km/h w terenie zabudowanym. Do zatrzymania przewodniczącego Platformy Obywatelskiej doszło w miejscowości Wiśniewio za Mławą na krajowej "siódemce". Jak ustalił portal wawainfo.pl - interwencja przebiegła bez zarzutów, a polityk przyjął grzecznie mandat. Do zdarzenia doszło w sobotę przed godziną 11. Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Mławie prowadzili nadzór statyczny w miejscowości Wiśniewio na drodze krajowej numer 7.- Funkcjonariusze zauważyli kierowce skody, który przekraczał prędkość w terenie zabudowanym. Urządzenie do pomiaru wykazało 107 km/h. 64-letni mężczyzna został zatrzymany - mówi w rozmowie z wawainfo.pl asp. sztab. Anna Pawłowska z KMP w Mławie.Kontrola miała przebiegać bez zarzutów, kierowca nie zachowywał się w sposób arogancki a także nie kwestionował swojej winy.- Mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych oraz 10 punktami karnymi. Nie protestował tylko przyjął mandat. Za przekroczenie prędkości o 57 km/h w terenie zabudowanym, 64-latkowi zostało zatrzymane prawo jazdy na okres trzech miesięcy - dodaje Pawłowska.Jak wynika z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez Wirtualną Polskę, do zatrzymania miała dojść niedługo przed znakiem wskazującym koniec terenu zabudowanego.- Jeżeli nadzór prowadzi pomiar w danym miejscu to jest to poparte wcześniejszymi analizami. Punkty wybierane przez funkcjonariuszy ruchu drogowego nie są dowolne - mówi w rozmowie z wawainfo.pl asp. sztab. Anna Pawłowska z KMP w Mławie.Funkcjonariusze byli umundurowani oraz prowadzili pomiar obok oznakowanego radiowozu.Policja nie ujawnia personaliów osoby, która straciła w sobotę prawo jazdy na drodze krajowej nr 7 w miejscowości Wiśniewio, jednak Donald Tusk przyznał się do incydentu na swoim profilu na Twitterze.Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji.— Donald Tusk (@donaldtusk) November 20, 2021
Nie żyje poszukiwany 19-letni Igor, który zaginął w czwartek 18 listopada. Chłopiec wyszedł z domu i przez prawie 4 dni nie nawiązał kontaktu z rodzicami. Mama Igora prosiła w mediach społecznościowych o pomoc w odnalezieniu jej syna. Post został udostępniony dziesiątki tysięcy razy. W niedzielę dotarły do nas smutne informacje. Chłopiec nie żyje.Przypomnijmy, że Igor zaginął w Warszawie w czwartek 18 listopada. O jego zaginięciu mówiła cała Polska. Tylko na naszym koncie na Facebooku post został udostępniony ponad 5 tys. razy. W niedzielę mama Igora edytowała swój post z adnotacją, że Igor nie żyje.- Poszukiwania zostały zakończone. Igor niestety nie żyje. Dziękujemy za okazana pomoc i wsparcie - czytamy w poście Pani Beaty.Początkowo w rozmowie z wawainfo.pl, ojciec Igora powiedział nam - Syn się odnalazł. Jednak po reakcji jednego z naszych czytelników dotarliśmy do informacji, że poszukiwany 19-latek jednak nie żyje.Informacje o śmierci nastolatka potwierdziła także Komenda Stołeczna Policji w Warszawie.- Ciało 19-latka zostało znalezione w sobotę około godziny 17 w dzielnicy Śródmieście. Na miejscu pracowali policyjni technicy pod nadzorem prokuratora. Przyczyna śmierci zostanie ustalona po sekcji zwłok - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji.>>>Przeczytaj o tym TUTAJ<<<Jak udało nam się ustalić, rodzice zgłosili zaginięcie Igora w regionie działania bielańskiej komendy. Ciało odnaleziono natomiast w Śródmieściu.Tak zaginięcie 19-latka opisywała wcześniej w mediach społecznościowych Pani Beata.- Chłopiec wyszedł z mieszkania przy ul. Rodziny Połanieckich na Bielanach w dniu 18 listopada około godziny 8:30. Jak informuje jego mama pani Beata - Igor nie nawiązał od tamtej pory kontaktu z rodziną, ani ze znajomymi. Miał przy sobie telefon, który jest nieaktywny. Igor ma 180 cm wzrostu, krótkie brązowe włosy, piwne oczy i jest szczupłej budowy ciała. 19-latek w dniu, w którym zaginął był ubrany w czarną, zimową kurtkę. Miał ze sobą także czarny plecak - czytaliśmy w poście Pani Beaty, mamy chłopca.Około godziny 17.
W sobotę udaremniono próbę samobójczą w galerii Złote Tarasy w Warszawie. Do incydentu miało dojść w podobnym miejscu, w którym w ciągu ostatniego miesiąca doszło do dwóch tragedii, kiedy to mężczyzna a następnie kobieta spadli w tym miejscu z dużej wysokości.Z nieoficjalnych informacji, do których dotarł portal wawainfo.pl, do zdarzenia miało dojść w sobotę, 20 listopada. Próba samobójcza została udaremniona, dzięki szybkiej reakcji ochrony galerii handlowej. W zdarzeniu interweniowali również funkcjonariusze policji.
Igor już dzień przed śmiercią pojawił się w bloku, z którego skoczył. Według relacji świadków zachowywał się dziwnie, jakby czegoś szukał na ostatnich piętrach budynku. Miał być też przygnębiony. "Było widać, że chłopak ma jakiś problem, że coś się stało" - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Pan Aleksander gospodarz bloku.Pierwszą osobą na miejscu zdarzenia był gospodarz bloku znajdującego się obok - Pan Czesław. Jak wspomina, podczas wieczornych prac, które wykonywał, usłyszał głośny huk, jakby coś ciężkiego spadło.- Robiłem porządki. Było ciemno. Nagle usłyszałem huk. Jakby spadł ciężki worek. Najdziwniejsze było to, że nie słyszałem żadnego krzyku, ani żadnej reakcji, jaką mógłby wydać spadający człowiek. Podbiegłem na miejsce i od razu wezwałem pomoc. Nie wiedziałem kim jest ten chłopak. Moja pomoc skończyła się w momencie, gdy przyjechały służby. Niestety wiedziałem, że temu człowiekowi nie da się już pomóc. Najdziwniejsze jest to, że nie spadł na chodnik, a na trawnik. Sam pan widział, że okienka na klatce są bardzo wąskie. Ciężko byłoby się odbić - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Pan Czesław, gospodarz sąsiedniego budynku.O zdarzeniu mieliśmy okazję porozmawiać także z mieszkańcem bloku, z którego wyskoczył Igor. - Wyszedłem w sobotę około 20 z psem na spacer. Patrze chłopak leży. Na miejscu policja. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że 19-latek wyskoczył z 13. piętra. Pomimo wysokości zastanawiające jest to jak daleko udało się mu skoczyć. Tak czy inaczej jest to ogromna tragedia. Bardzo szokujące zdarzenie - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, anonimowo jeden z mieszkańców bloku.Jak dodaje, wiadro z białą farbą pojawił się na miejscu zdarzenia dopiero po tym gdy zabrano ciało 19-latka. Nie wiemy co to może oznaczać, jednak nie przypadkowo pojawiły się tam także dwie białe róże oraz biały znicz. W niedzielę na miejsce przyjechał także ojciec Igora.
Nie milkną echa sporu, który trwa w Miejskich Zakładach Autobusowych w Warszawie. Zarząd spółki podpisał w zeszłym tygodniu porozumienie z trzema reprezentatywnymi związkami zawodowymi, o którym nie wiedzieli nawet ich członkowie. Nastroję wśród kierowców są podłe. W środę większość z nich pójdzie oddać krew, za co będą im przysługiwały dwa dni wolne. Czy przedłużający się konflikt oznacza paraliż warszawskiej komunikacji?W czwartek, 18 listopada, zarząd MZA podpisał porozumienie dotyczące roszczeń zwiazków zawodowych z ich reprezentatywnymi przedstawicielami. Podpisały się pod nim trzy z dziewięciu związków biorących udział w sporze - Związek Zawodowy Pracowników KM, KM OM NSZZ "Solidarność" i TW oraz Związek Zawodowy "Kontra". Jak możemy jednak usłyszeć w rozmowie z pracownikami Miejskich Zakładów Autobusowych - o podpisanym porozumieniu decydowały zarządy związków zawodowych bez konsultacji ze zrzeszonymi w ich strukturach kierowcami.- Nie było żadnych konsultacji z członkami reprezentatywnych związków zawodowych. Przecież można było dyskutować o kwotach, które są w sporze. Mogliśmy rozmawiać, mediować a tego nie było. Stąd jest ten spór. Ten przekaz w mediach, że większość pracowników przyjęła z radością to porozumienie jest błędem. Nie wolno tak mówić bo tak nie jest. Nasze sześć związków zawodowych reprezentuje wszystkich pracowników - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Michał Nowicki, przewodniczący WZZKRP.Według słów rzecznika MZA - Adama Stawickiego - 1/3 kierowców pracujących w Miejskich Zakładach Autobusowych jest zrzeszona w związkach zawodowych. Z tego aż 75% z tej liczby należy do organizacji, które podpisały porozumienie. Jednak jak udało nam się dowiedzieć do tych trzech organizacji należy około 1250 z 4600 pracowników MZA.Dodatkowo doszło do absurdu w podpisanym 18 listopada porozumieniu. Według jego treści, pod którym podpisał się zarząd MZA oraz przedstawiciele trzech ugrupowań reprezentatywnych - "wszyscy pracownicy MZA, za każdy pełny miesiąc pozostawania w zatrudnieniu w MZA w okresie 1.12.2020 - 30.11.2021 i pozostający w zatrudnieniu na dzień 30 listopada 2021 roku, otrzymają jednorazową rekompensatę w łącznej wysokości 1500 zł."Związkowcy żartują więc z popełnionego błędu w tekście, mówiąc, że mają chyba zbyt małe wymagania skoro zarząd tak od ręki zaoferował im 1500 zł. rekompensaty za każdy miesiąc, w prawie trwającym rok okresie.
Służby potwierdziły doniesienia naszego czytelnika. Za chwilę podamy więcej informacji. Pożar w bloku przy ulicy św. Wincentego 87 w Warszawie. Płonie mieszkanie na 7. piętrze. O akcji straży pożarnej, policji i pogotowia poinformowali nas czytelnicy. - Spłonął mężczyzna - napisał do nas Kamil. ZOBACZ TEŻ: Wstrząsające relacje świadków śmierci 19-letniego Igora z Warszawy
Do tragicznego zdarzenia miało dojść na początku listopada w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. Zmarła tam 38-letnia kobieta, która była w ósmym miesiącu ciąży, będąc jednocześnie chora na COVID-19. Była niezaszczepiona. Szpital zawiadomił w tej sprawie prokuraturę.Jak informuje "Gazeta Stołeczna", 38-latka została przyjęta do szpitala tydzień po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu na zakażenie koronawirusem. Początkowo była w dobrym stanie, jednak w pewnym momencie doszło do pogorszenia. Zdecydowano się wykonać cesarskie cięcie. Dziecko zostało umieszczone w specjalnym inkubatorze dla wcześniaków. Kobieta po porodzie trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej, na którym po kilku dniach zmarła.- Ze względu na tajemnicę lekarską nie mogę udzielić informacji, ale mogę potwierdzić, że niestety jedna z pacjentek w ciąży, która została przyjęta do naszego oddziału z powodu choroby COVID-19, mimo intensywnej terapii zmarła - przekazała "Stołecznej" prof. Katarzyna Kosińska-Kaczyńska, ordynatorka Oddziału Patologii Ciąży w Szpitalu Bielańskim.38-latka miała być wyjątkiem w swojej rodzinie jeżeli chodzi o szczepienie przeciwko COVID-19. Reszta jej rodziny, jak informuje "Stołeczna" - była zaszczepiona. Pacjentka miała zajść w ciąże przed dostępem do szczepionki dla jej grupy wiekowej.W sprawie zostało wszczęte śledztwo w związku z nieumyślnym spowodowaniem śmierci.- Jest prowadzone śledztwo z artykułu 155 Kodeksu Karnego tj. nieumyślne spowodowanie śmierci. Obecnie gromadzony jest materiał dowodowy. Sekcja zwłok wyjaśni przyczynę zgonu 38-letniej kobiety. Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Żoliborz. Z uwagi na dobro śledztwa i dobro rodziny osoby zmarłej, nie udzielamy szerszych informacji - powiedziała w rozmowie z wawainfo.pl, prokurator Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Radni dzielnicy Ochota chcą zlikwidować buspas na ulicy Bitwy Warszawskiej 1920 roku. Podczas ostatniej sesji rady przyjęli stanowisko zaadresowane do Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. Powodem mają być korki, które są jeszcze większe niż przed wprowadzeniem buspasa. Według radnych autobusy również mało zyskały na wprowadzeniu uprzywilejowanego 600 metrowego odcinka.- Rada Dzielnicy kierując istotnym interesem społecznym mającym na celu poprawę warunków korzystania z ulicy Bitwy Warszawskiej 1920 r. i wychodząc naprzeciw żądaniom mieszkańców tej części dzielnicy Ochoty oraz wszystkich pozostałych osób zarówno pieszych jak i zmotoryzowanych, zwraca się do Zarządu Dróg Miejskich o likwidację pasa przeznaczonego dla transportu publicznego - informują radni dzielnicy Ochota.600-metrowy buspas na ulicy Bitwy Warszawskiej 1920 r. został uruchomiony 30 sierpnia br. Oprócz autobusów został także dopuszczony na nim ruch karetek, pojazdów miejskiego transportu osób niepełnosprawnych, motocykli i taksówek. W trakcie wprowadzania zmian ZDM zlikwidował trzy lewoskręty. Z ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. nie można skręcać w lewo w ulicę Białobrzeską jadąc w obu kierunkach, a także w lewo w ul. Szczęśliwicką, podróżując od strony ul. Grójeckiej.- Wprowadzenie buspasa doprowadziło do zwiększenia korków, zmniejszyło przepustowość tej ulicy i to jest rzecz, którą naocznie możemy obserwować. Buspas został wprowadzony bez wcześniejszych konsultacji. Ten buspas nie spełnił globalnie swoich założeń. Natomiast przyczynił się do zwiększenia korków. Nie mamy żadnych danych, ze wpłynął na przyspieszenie komunikacji miejskiej czy autobusów - mówił podczas sesji Łukasz Kwaśniewski, radny Prawa i Sprawiedliwości.Odmienne zdanie mają jednak radni z Komitetu Wyborczego Wyborców "Ochocianie". Według nich to normalne, że duże warszawskie ulice korkują się w godzinach szczytu.- Mówi się, że ulica stała się nieprzejezdna w godzinach szczytu po wprowadzeniu buspasa. Mam wrażenie, że nie jest to prawda. Ona nie była już drożna wcześniej tzn. zanim ten buspas został wprowadzony. To normalne, że na dużych ulicach w Warszawie w godzinach szczytu tworzą się korki. Właśnie dlatego ten buspas był potrzebny. Żeby pasażerowie nie musieli stać w tych korkach - komentował decyzje podczas sesji rady dzielnicy Łukasz Gawryś, radny KWW "Ochocianie".O komentarz w tej sprawie zapytaliśmy Zarząd Dróg Miejskich. Według jego przedstawicieli, w Warszawie powinno się do dążyć do lepszej przepustowości ulic, a nie maksymalnego udrożnienia ruchu samochodowego.- Rzecz w tym, że o utworzeniu bądź likwidacji buspasa nie decyduje ZDM, ale Zarząd Transportu Miejskiego w porozumieniu z Biurem Zarządzania Ruchem Drogowym. Jesteśmy zdziwieni nie tylko skierowaniem tej uchwały do nas, ale też samą treścią. W mieście powinno się dążyć nie tyle do maksymalnego udrożnienia ruchu samochodowego, ile do lepszej przepustowości ulic, a tę mierzy się nie liczbą aut, tylko liczbą osób, które mogą się ulicą przemieścić. Oczywiste jest, że z pasa dla autobusów, którymi jednorazowo jedzie kilkadziesiąt lub sto kilkadziesiąt osób, skorzysta więcej warszawiaków niż ze standardowego pasa ruchu, na którym w każdym aucie siedzi zwykle jedna osoba - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Mikołaj Pieńkoś, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej w Zarządzie Dróg Miejskich w Warszawie.
W ostatni weekend listopada spodziewamy się pierwszych w tym sezonie intensywnych opadów śniegu oraz deszczu ze śniegiem. Jak ostrzega IMGW warunki na drogach mogą być trudne - będzie ślisko. Z piątku na sobotę opady śniegu przesuną się z południa Polski nad Mazowsze. Jak informuje IMGW - miejscami spadnie do 10 cm śniegu.- Już w piątek około południa strefa opadów śniegu i deszczu ze śniegiem nasunie się od południa nad obszar województw opolskiego, śląskiego oraz małopolskiego. Do piątkowego wieczoru miejscami spaść może do 10 cm śniegu. Opady te w nocy będą przemieszczać się w kierunku północno-wschodnim, nad Ziemię Świętokrzyską, częściowo Lubelszczyznę, Mazowsze oraz woj. łódzkie po Podlasie - informuje w komunikacie Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.W sobotę zrobi się też chłodniej, temperatura minimalna będzie się wahać od -2 stopni do +2 stopni Celsjusza. Maksymalnie termometry wskażą +2 stopnie. Jedynie w niedzielę na wschodzie kraju temperatura może wzrosnąć do 6 stopni na plusie.Jak ostrzega IMGW, od piątkowego popołudnia zalegać może pokrywa śnieżna lub błoto pośniegowe, a w sobotni poranek miejscami topniejący śnieg może zamarzać. Z tego powodu musimy spodziewać się, że nawierzchnie dróg i chodników będą śliskie.
Policjanci z Sierpca dostali zgłoszenie we wtorek wieczorem o mężczyźnie leżącym na środku jezdni na drodze krajowej nr 10. Po przybyciu na miejsce, funkcjonariusze zastali ok. 60-letniego mężczyznę, który był kompletnie pijany. Nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania.- We wtorek wieczorem otrzymaliśmy anonimowe zgłoszenie o mężczyźnie, który leżał na DK-10, na wysokości miejscowości Borkowo Kościelne. Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce zastali 60-latka, który leżał na jezdni w stanie upojenia alkoholowego - mówi w rozmowie z wawainfo.pl mł. asp. Katarzyna Krukowska z Komendy Powiatowej Policji w Sierpcu.Badanie alkomatem wykazało ponad 2 promile alkoholu we krwi. Mężczyzna został ukarany trzema mandatami za: brak odblasków, wybryk nieobyczajny oraz tamowanie ruchu drogowego.Po interwencji policjanci odwieźli 60-latka do jego domu, jednak z uwagi, że nikogo tam nie zastano, sprawca wykroczenia spędził noc na komisariacie.Policjanci apelują i przypominają, że aktualne przepisy nakładają na osoby piesze obowiązek używania elementów odblaskowych w momencie poruszania się poza obszarem zabudowanym po zmierzchu. - Zaleca się również noszenie odblasków w obszarach zabudowanych. To znacząco poprawi bezpieczeństwo - dodaje mł. asp. Katarzyna Krukowska z Komendy Powiatowej Policji w Sierpcu.
Wizyty duszpasterskie, czyli potocznie kolędy, ze względu na trwające zagrożenie epidemiologiczne, nie będą kolejny rok z rzędu odbywać się w sposób tradycyjny. Jedna z warszawskich parafii, umieściła ogłoszenie informujące, że "księdza trzeba zaprosić". Inaczej taka wizyta się nie odbędzie. Inna zaprasza na wspólne mszę święte organizowane dla poszczególnych bloków.Podczas spotkań duszpasterskich w roku 2020/2021 o sposobie spotykania z parafianami decydowali proboszczowie parafii, uwzględniając w wyborze sytuację parafii, opinie wiernych, możliwości a przede wszystkim obowiązujące obostrzenia sanitarne.Pierwszą formą wytyczoną w tamtym roku przez Archidiecezję Warszawską było zapraszanie wiernych z wyznaczonej części parafii (np. bloku, sąsiedztwa) na wspólną mszę świętą w kościele, drugą - wizyta duszpasterska na zaproszenie parafian, zaś trzecią (zwłaszcza w małych parafiach, poza miastem) - wizyta w formie najbardziej przypominającej tradycyjną kolędę.W tym roku Archidiecezja Warszawska jeszcze nie wystosowała jeszcze swoich zaleceń do podległych jej parafii. Dotarliśmy jednak do ogłoszeń dwóch z nich. - W tym roku 2021/22 wizyta duszpasterska w naszej parafii będzie przeprowadzona w inny sposób. Będziemy zapraszali mieszkańców poszczególnych bloków na wieczorną Mszę św. w ich intencji. Rodziny które indywidualnie chcą poświęcić mieszkanie, prosimy o kontakt z księdzem - czytamy na stronie parafii Opatrzności Bożej w Wilanowie Bardziej ostrożnie do tematu wizyt duszpasterskich postanowili podejść duchowni z parafii św. Rity z Cascii na Pradze Południe. Jej parafianie muszą zaprosić księdza indywidualnie- inaczej nie przyjdzie. - Pragniemy poinformować, że w tym roku z wizytą duszpasterską (kolędą) udamy się do tych Parafian, którzy wcześniej nas zaproszą.Każdego, kto chce i może gościć księdza na spotkaniu kolędowym prosimy o przesłanie zaproszenia - informuje parafia św. Rity z Cascii na Pradze Południe.Zaproszenie można złożyć mailem, telefonicznie, bezpośrednio w kościele lub przy pomocy formularza zamieszczonego na stronie parafii.
W sobotę, w Otwocku 18-letni kierowca rajdowy Oliwier Dobrowolski, wpadł w poślizg sportowym McLarenem 720S i uderzył w latarnie. Samochód został poważnie zdewastowany, na szczęście w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Wartość rynkowa pojazdu to ponad 1,5 mln złotych. Samochód po tym jak wpadł w poślizg, uderzył w słup i pozrywał przewody elektryczne. Jak informuje portal sportowefakty.wp.pl - za kierownicą siedział początkujący i bardzo obiecujący kierowca wyścigowy Oliwer Dobrowolski. 18-latek trzy razy w tym roku był na podium mistrzostw Polski w Rallycross.- Syn jest załamany sytuacją. Dodał gazu i uślizgnął się tył mimo włączonej kontroli trakcji. Tył poszedł w lewo, szybka kontra i brak reakcji auta, przednie koła płużyły w kierunku krawężnika. Nastąpiło uderzenie w krawężnik pod kątem prostym. Urwane koło, uderzenie w latarnie i ślizg bez hamulców - opowiada w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl Piotr Dobrowolski, ojciec Oliwera, a także kierowca rajdowy oraz właściciel firmy Select Automotive, do której należał samochód.Powodem wypadu miało być nie dostosowanie prędkości do panujących warunków na drodze. - Do zdarzenia doszło w sobotę około godziny 11.50. Jak ustalili policjanci, 18-latek kierujący McLarenem nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze i stracił panowanie nad pojazdem. Samochód uderzył w betonowy słup i zerwał przewody elektryczne. Dlatego apelujemy o ostrożną i rozważną jazdę, a także unikanie ryzykownych manewrów - mówi w rozmowie z wawainfo.pl mł. asp. Paulina Harabin z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku.18-letni Oliwer Dobrowolski został ukarany mandatem karnym w wysokości 500 złotych. Według jego ojca - zabrakło mu doświadczenia na ulicy.- 720S to bardzo trudne auto. Prawie 800 KM i napęd na tył. Syn jeździł nim po Silesia Ring kręcąc bardzo dobre czasy zarówno na suchym, jak i mokrym torze. Zabrakło mu doświadczenia w bardzo różnych warunkach atmosferycznych, takie doświadczenie nabywa się latami - dodaje w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl ojciec Olwiera Doborowolskiego Zdjęcia rozbitego McLarena opublikowała OSP Otwock Jabłonna
25 listopada zmarła porucznik Jadwiga Rojek ps. "Magda", kombatantka Armii Krajowej. Miała 95 lat. O śmierci poinformował wójt gminy Górzno, w której mieszkała - Waldemar Sabak. - Kiedy w listopadzie 1942 roku mając 16 lat składała przysięgę żołnierską o treści: "W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej, kładę rękę na ten Św. Krzyż, znak męki i zbawienia, i przysięgam być wierna Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej..." wykazała się wielką odwagą, patriotyzmem i heroiczną postawą - powiedział cytowany przez podlasie24.pl Waldemar Sabak, wójt gminy Górzno.Jadwiga Rojek była łączniczka i sanitariuszką. Za działalność w okresie II wojny światowej, decyzją Ministra Obrony Narodowej, została awansowana na stopień porucznika Wojska Polskiego w dniu 16 kwietnia 2003 roku.- Nieustannie troszczyła się o losy mieszkańców gminy Górzno. Jej ogromne zaangażowanie w upamiętnianie prawdy historycznej, miejsc pamięci oraz pobudzanie ducha patriotyzmu, zasługuje na wielkie uznanie - dodaje Sabak, cytowany przez podlasie24.plKombatantka AK była inicjatorką wielu ważnych wydarzeń w gminie Górzno m.in.: nadanie publicznej szkole podstawowej imienia Władysława Jóźwickiego, żołnierza AK; utworzenia izby patriotycznej w szkole podstawowej, gdzie do dziś gromadzone są pamiątki po bohaterach walk o niepodległość z terenu gminy Górzno; ufundowania tablicy pamiątkowej poświęconej Piotrowi Michalakowi - żołnierzowi AK oraz wójtowi gminy Górzno w okresie okupacji hitlerowskiej czy wielu spotkań z kombatantami z okresu II wojny światowej.Uroczystości pogrzebowe odbędą się 3 grudnia, w katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie przy ul. Długiej 13/15.
Z soboty na niedzielę, strażnicy miejscy zatrzymali na Białołęce dostawcę jedzenia z popularnej aplikacji na telefon, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Zatrzymany obywatel Ukrainy miał blisko 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W samochodzie znaleziono puste butelki.Funkcjonariusze Straży Miejskiej z VI Oddziału Terenowego legitymowali w nocy nietrzeźwą osobę na ulicy Milenijnej, kiedy to nagle podbiegły do nich dwie osoby. Z ich relacji wynikało, że przed nimi jechał samochód marki opel, którego kierowca jest prawdopodobnie pod wpływem alkoholu. Pojazd zatrzymał się na skrzyżowaniu Milenijnej i Światowida nieopodal Urzędu Dzielnicy Białołęka i zablokował przejazd.- Gdy kierowca opla zauważył funkcjonariuszy, ruszył, skręcił w Światowida, a następnie w Modlińską. Samochód zatrzymał się dopiero na czerwonym świetle przy ulicy Ekspresowej. Strażnicy podbiegli do auta. Kierowca nie zareagował na polecenie wyłączenia silnika i opuszczenia pojazdu. Po otwarciu drzwi funkcjonariusze wyprowadzili go z auta. Mężczyzna miał mętny wzrok i mówił bełkotliwie - mówi Jerzy Jabraszko, z biura prasowego Straży Miejskiej w Warszawie. Na miejsce zdarzenia wezwano patrol policji. Kierowcą okazał się 35-letni obywatel Ukrainy, którego badanie alkomatem wskazało prawie 2,5 promila w wydychanym powietrzu. Jak później ustalono, mężczyzna pracował jako dostawca jedzenia.- Prowadząc opla, pił z kolegą piwo. W aucie znaleziono otwarte, niedopite butelki - dodaje Jabraszko.Mężczyzna został przekazany policji.
W sobotę, 27 listopada, dokonano makabrycznego odkrycia na rynku w Legionowie. Przy ujęciu wody oligoceńskiej znaleziono siedzącego na ławce mężczyznę, który był martwy. Ciało znaleziono przed godz. 8 rano.Jak informuje "Gazeta Powiatowa", o godz. 7:47 służby ratownicze z powiatu legionowskiego zostały poinformowane, że na ławce przy ujęciu wody oligoceńskiej na rynku w Legionowie siedzi mężczyzna, który może potrzebować pomocy. - Po przybyciu służb ratowniczych na miejsce zdarzenia okazało się, że na ławce rzeczywiście siedzi mężczyzna. Niestety jak się okazało pomoc przyszła za późno, lekarz stwierdził zgon - czytamy w lokalnej gazecie.Mężczyzna, który zmarł miał 62 lata. Był najprawdopodobniej osobą bezdomną. Według informacji uzyskanych przez "Gazetę Powiatową" w biurze prasowym Komendy Stołecznej Policji - lekarz, który stwierdził zgon mężczyzny wykluczył udział osób trzecich, które mogły się przyczynić do śmierci mężczyzny.W miejscu zdarzenia pracowali policyjni technicy pod nadzorem prokuratora. Ciało zmarłego mężczyzny trafiło do zakładu medycyny sądowej, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja zwłok.
W sobotę, 27 listopada, 18-letni kierowca rajdowy Oliwier Dobrowolski rozbił w Otwocku McLarena 720S wartego ponad 1,5 mln złotych. Według ustaleń policji - nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze. Jak wynika z informacji portalu BRD24.pl - ojciec 18-latka wcześniej sam szalał tym samochodem po publicznych drogach.Po wypadku w Otwocku, syna bronił jego ojciec - Piotr Dobrowolski. Podczas wywiadu dla portalu sportowefakty.wp.pl opowiadał o tym, że McLaren 720S jest bardzo trudnym samochodem w prowadzeniu.- Prawie 800 KM i napęd na tył. Syn jeździł nim po Silesia Ring kręcąc bardzo dobre czasy zarówno na suchym, jak i mokrym torze. Zabrakło mu doświadczenia w bardzo różnych warunkach atmosferycznych, takie doświadczenie nabywa się latami - mówił ojciec Oliwiera DobrowolskiegoJak się jednak okazuje, sportowym autem szalał nie tylko syn. W sieci bowiem znalazło się kilka filmów wrzuconych przez Piotra Dobrowolskiego, w których m.in. driftuje pojazdem w nocy po rondzie na drodze publicznej. Na nagraniu co prawda nie widzimy innych pojazdów, natomiast widzimy przechodniów.W innym nagraniu udostępnionym w internecie przez Piotra Dobrowolskiego, ojciec 18-latka tłumaczy, że "McLaren nie wybacza błędów". Dowodem na to ma być nagranie z momentu, w którym traci kontrolę nad sportowym samochodem na drodze publicznej i ląduję na pasie zieleni.W sieci było więcej filmów z brawurowej jazdy Piotra i Oliwiera Dobrowolskich, jednak po publikacji portalu BRD24.pl zniknęły sieci. Wśród nich dwa szczególne nagrania - jedno, gdy Piotr Dobrowolski testuje progi zwalniające, przejeżdżając przez nie ze znaczną prędkością, pomimo ograniczenia do 30 km/h - a także drugie, gdzie wraz z synem jadą motocyklami crossowymi po drodze dla rowerów na Moście Południowym. Jak informuje BRD24.pl, potem poruszali się chodnikiem.Czy takie przykłady brawurowej jazdy w mieście to odpowiedni przykład dla 18-latka? Jak widać po sobotnim wypadku - niestety nie.
Do makabrycznego odkrycia doszło w sobotę rano, 27 listopada, na parkingu centrum handlowego na pograniczu Targówka i Marek. W zaparkowanym samochodzie znaleziono ciała dwóch młodych osób. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Z wstępnych ustaleń wynika, że w zdarzeniu nie brały udział osoby trzecie, a śmierć młodych osób to nieszczęśliwy wypadek.Dwoje młodych ludzi zostało znalezionych martwych w samochodzie w sobotę, 27 listopada, około godziny 10.30. Zgłoszenie dotyczyło dwóch nieprzytomnych osób w pojeździe przy ulicy Malborskiej na parkingu przy jednym ze sklepów pomiędzy Targówkiem a Markami. Lekarz po przybyciu na miejsce stwierdził zgon obydwu z nich. Nie wiadomo jak długo tam przebywali. Na miejscu pracowali policyjni technicy pod nadzorem prokuratora. W toku prowadzonych czynności zabezpieczono m.in. samochód, w którym zostali znalezieni, a także zlecono sekcje zwłok młodej pary. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi w tej sprawie śledztwo z artykułu 155 kodeksu karnego - nieumyślne spowodowanie śmierci. - Ofiary zdarzenia nie były spokrewnione. W toku śledztwa zabezpieczono telefony 18-latki i 21-latka, a także samochód, w którym zostali znalezieni. Przesłuchaliśmy także w charakterze świadków osoby najbliższe ofiar. Po wstępnych oględzinach ciał wykluczamy udział osób trzecich. Wszystko wskazuje na to, że było to zatrucie spalinami - mówi w rozmowie z wawainfo.pl prokurator Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
W poniedziałek, 29 listopada, po krótkiej i ciężkiej chorobie zmarł Robert Pożarski, śpiewak i znawca chorału gregoriańskiego. Był uznawany za najwybitniejszego śpiewaka kościelnego wśród polskich łacinników. Wzruszający wpis po jego odejściu dodał Marek Piekarczyk - wokalista grupy TSA oraz juror programu "The Voice of Poland".- Trudno w to uwierzyć, jeszcze trudniej zaakceptować. Nie żyje Robert Pożarski - wybitny kantor i śpiewak gregoriański. Wszyscy zawdzięczamy mu bardzo wiele - napisała na swoim profilu fundacja inCanto.Robert Pożarski był śpiewakiem, teologiem, solistą muzyki barokowej, współczesnej i pieśni tradycyjnej, a od 2010 roku - kantorem kościoła pokamedulskiego na warszawskich Bielanach.- Był jednym z najwybitniejszych śpiewaków gregoriańskich, znawcą tradycji dominikańskiej, krzyżackiej i cysterskiej. Wziął udział w kilkudziesięciu nagraniach płyt z muzyką dawną i współczesną - tak opisuje zmarłego fundacja Dominikański Ośrodek Liturgiczny."Odchodzą ludzie, bez których świat już nie będzie taki sam..." - napisał na swoim profilu na Facebooku Marek Piekarczyk, wokalista grupy TSA oraz juror i trener programu "The Voice of Poland".- Wspaniały człowiek, przyjaciel i wybitny śpiewak. Słuchaliśmy go w Kościele na Bielanach, szczególnie gdy rozpoczynaliśmy kolejne Festiwale Poniedziałkiem Mazurkowym. Śpiewaj Robercie w Niebiańskim Chórze Kondolencje Żonie Beacie i wszystkim Bliskim - napisał Janusz, Kaja, na profilu Festiwal Wszystkie Mazurki Świata.
Tłum oburzonych ludzi pod Sejmem. Oburzeni demonstranci protestują przeciwko projektowi karania kobiet za aborcję pod hasłem "Nie chciej, Polsko, mojej krwi!". - Dziś jest dzień, by opór trwał. Dzisiaj będzie straszna debata, lepiej jest być tu, nawet w deszczu. Wytrzymamy! Lepiej być tu, niż tam [w Sejmie - przyp. red.] i słuchać tego p*********a - powiedziała do zgromadzonych Marta Lempart.Setki osób pod Sejmem. Od godziny 18 tłum na ulicy Wiejskiej się zwiększał. W czasie czytania obywatelskiego projektu zaostrzającego prawo aborcyjne pod budynkiem w centrum stolicy narasta oburzenie.- Aborcja znaczy życie - mówiła do mikrofonu Agnieszka Czerederecka. - Nie oceniajmy cudzych wyborów. Nieważne, czy ktoś chciał urodzić i wychowywać dziecko z niepełnosprawnością, czy miał cztery aborcje. To nie jest nasza sprawa. Chcemy wyboru, a nowe prawo się pisze na naszej skórze - dodała Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu.
Portal wawainfo.pl łączy się z serwisem goniec.pl i przyjmie nazwę goniec.pl - Warszawa. Rebranding to efekt długoterminowej strategii grupy mediowej Iberion, która dąży do wzmocnienia flagowego produktu. To właśnie chęć umocnienia pozycji lidera na polskim Facebooku jest powodem decyzji spółki.Redakcje obu portali zostaną połączone, a na stronie goniec.pl w przyszłości pojawią się również sekcje z innych regionów. Portal goniec.pl będzie publikował treści informacyjne z Polski, Warszawy oraz wiadomości ze sportu i z rozrywki. Brand goniec.pl będzie równolegle rozwijać swoje kanały wideo w mediach społecznościowych - na platformach TikTok, Facebook i YouTube. - Iberion od dawna jest liderem, jeśli chodzi o zasięgi na Facebooku. Połączenie naszych projektów sprawi, że w najbliższym czasie nasza przewaga nad konkurencją w tym zakresie znacznie się powiększy - mówi Maksymilian Tomanek, COO i współwłaściciel Iberion. - Naszym celem jest stworzenie jakościowego portalu docierającego do każdego zakątka Polski. Goniec.pl ma być nie tylko obiektywny, ale przede wszystkim ma przekazywać najważniejsze wiadomości do lokalnych społeczności - dodaje Mateusz Dolak, który będzie odpowiadał za rozwój projektu. Redaktorem odpowiedzialnym za dział Warszawa, będzie Jakub Bujnik, który do tej pory tworzył treści dla Wawa Info.
Nie żyje Zofia Gordon pseudonim "Iskra", sanitariuszka z Powstania Warszawskiego. Smutną wiadomość o śmierci kombatantki przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych fundacja "Nie zapomnij o nas". Weteranka miała 96 lat.Zofia Gordon przyszła na świat 10 stycznia 1927 roku w Warszawie. Gdy rozpoczęła się wojna, była małą dziewczynką, ale wspomnienia z tragicznych lat towarzyszyły jej do końca życia. W wywiadach wspominała, że patriotyzm pozostał dla niej jednak największą wartością.
Na przestrzeni ostatniego miesiąca doszło w centrum handlowym Złote Tarasy do dwóch udanych prób samobójczych i jednej udaremnionej. Przedstawiciele galerii tłumaczą w rozmowie z wawainfo.pl, że ich obiekt jest bezpieczny, a barierki i ruchome schody spełniają wszystkie wymogi bezpieczeństwa. Dodatkowo we współpracy z policją odbyły się konsultację dotyczące zabezpieczeń w Złotych Tarasach.Do pierwszego tragicznego zdarzenia doszło 28 października, kiedy to około 40-letni mężczyzna spadł z ruchomych schodów z wysokości około 12 metrów. Po kilku dniach media obiegła informacja o kolejnym zdarzeniu w tym samym miejscu. 2 listopada, z dużej wysokości spadła kobieta - zginęła na miejscu. O trzecim zdarzeniu jako pierwsza poinformowała nasza redakcja. 20 listopada, w sobotę, doszło do udaremnienia próby samobójczej. Tym razem na swoje życie chciała targnąć się kobieta. 43-latkę, która przekładała nogi przez barierki zauważyli klienci galerii handlowej. Lecz na tym się nie skończyło - kobieta nadal krążyła po galerii handlowej. Jej zachowaniem zainteresowała się ochrona obiektu, która powiadomiła policję.- W sobotę miała miejsce interwencja policji w galerii handlowej Złote Tarasy w związku z próbą samobójczą. Najpierw przed tragedią zapobiegli klienci, następnie ochroniarze, których podejrzliwość wzbudziło zachowanie kobiety. 43-latka została zatrzymana przez wezwany na miejsce patrol policji i przewieziona do szpitala - mówi w rozmowie z wawainfo.pl podinsp. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji I w Śródmieściu.Według nieoficjalnych informacji, do których udało się dotrzeć naszej redakcji - kobieta miała krzyczeć w stronę ochroniarzy i policjantów, że "nie chce ratunku". Kobieta była już wcześniej leczona psychiatrycznie, a próba w Złotych Tarasach nie była jej pierwszą.O bezpieczeństwo w galerii postanowiliśmy zapytać przedstawicieli C.H. Złote Tarasy.- Centrum handlowe jest bezpieczne, a barierki i ruchome schody spełniają wszystkie wymogi bezpieczeństwa, zgodnie z obowiązującym prawem budowlanym oraz wytycznymi Urzędu Dozoru Technicznego - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Weronika Kendra, Marketing Manager Złotych Tarasów.Według ustaleń naszej redakcji, po wydarzeniach z 28 października i 2 listopada, miało dojść w trybie natychmiastowym do konsultacji z przedstawicielem Komendy Rejonowej Policji Śródmieście dotyczących planowanych zabezpieczeń na terenie obiektu. - Obecnie Zarządca pracuje nad wieloaspektowymi działaniami techniczno-konstruktorskimi celem ich jak najszybszego wdrożenia. Dodatkowo, do środków bezpieczeństwa, które zostały wdrożone należą m.in. zwiększenie liczby pracowników ochrony obiektu, wzmożenie monitoringu, jak również przeszkolenie pracowników pozostałych serwisów budynkowych (serwis sprzątający, obsługa techniczna, inni pracownicy) o konieczności zwracania uwagi na klientów CH Złote Tarasy wykazujących nietypowe zachowania - dodaje w rozmowie z wawainfo.pl Weronika Kendra.
Atak z użyciem noża na Dworcu Zachodnim w Warszawie. Dwóch napastników zaatakowało w toalecie mężczyznę, przystawiając mu ostre narzędzie do brzucha i żądając gotówki. Policja już złapała podejrzanych, którzy trafili do aresztu. DNiebezpieczne zdarzenie miało miejsce w rejonie Dworca Zachodniego na warszawskiej Ochocie w ubiegłym tygodniu. Sprawą zajęli się funkcjonariusze z wydziału ścigania przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.
Do śmiertelnego potrącenia doszło w poniedziałek wieczorem na stacji Warszawa Powązki. Młoda dziewczyna weszła wprost pod nadjeżdżający pociąg Szybkiej Kolei Miejskiej. Na miejscu trwają czynności policyjnych techników pod nadzorem prokuratora.- Potwierdzamy, że po godzinie 17 doszło do potrącenia młodej kobiety przez pociąg na stacji Warszawa Powązki w kierunku Dworca Gdańskiego. Kobieta nie żyje. Na miejscu trwają czynności z udziałem prokuratora - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji.Według nieoficjalnych informacji, do których dotarła nasza redakcja - była to udana próba samobójcza.Występują utrudnienia w kursowaniu pociągów SKM oraz KM.- W wyniku zdarzenia w rejonie stacji kolejowej Warszawa Powązki, występują opóźnienia w kursowaniu pociągów SKM linii S3, oraz pociągów KM - informuje Warszawski Transport Publiczny.Informacje o potrąceniu człowieka przez pociąg podała także Szybka Kolej Miejska w Warszawie. Pociągi linii S3 moga być opóźnione do około 60 minut.
Artykuł zewnętrznyKoniec listopada i okres przedświąteczny kojarzą się z jednym hasłem: „wyprzedaż”. Kurtki damskie osiągają wtedy najniższe ceny. Warto wykorzystać tę okazję, aby uzupełnić swoją garderobę. Co wybierasz — zimowe czy przejściowe kurtki damskie? Wyprzedaż sprawi, że zdecydujesz się na oba rodzaje. Większość osób kupuje kurtkę raz na kilka sezonów. Zwłaszcza modele zimowe traktowane są jak długoterminowy zakup ze względu na ich dość wysokie ceny. Na szczęście, trendy w tym obszarze nie ulegają dużym zmianom. Wyprzedaż kurtek daje sposobność upolowania ich w niskich cenach.
Trwa protest mieszkańców Mszczonowa i okolic, na drodze krajowej nr 50, przy rondzie na ulicy Wschodniej w Mszczonowie. Protestujący obwiniają burmistrza o "śmieciowe inwestycje" w ich okolicy. Manifestacje zabezpiecza policja a także służby GDDKiA.Uczestnicy zgromadzenia blokują rondo DK50 z ul. Wschodnią. Protestujący co kilkanaście minut będą udostępniać przejazd. Protest planowany jest do godziny 17.30 - informuje GDDKiA.- Chodzi o to, żeby nie powstało sześć inwestycji śmieciowych, które są podejrzane, zatrują powietrze, środowisko, ziemię i zlikwidują ten wspaniały krajobraz. Ta miejscowość zostanie stale zdegradowana - mówi w rozmowie z naszą reporterką Mają Staśko, Piotr Ikonowicz. "Chodzi o to, żeby nie powstało 6 inwestycji śmieciowych, które są podejrzane, zatrują powietrze, środowisko, ziemię i zlikwidują ten wspaniały krajobraz. Ta miejscowość zostanie stale zdegradowana" - @PiotrIkonowicz1 #mszczonów #protest pic.twitter.com/WvAkGj9X8h— Wawa Info (@wawa_info) November 29, 2021 W podobnym tonie wypowiada się w rozmowie z naszą reporterką - Jerema Dubiel.- Zajmuje się tematem ekologii od 30 lat. Nie słyszałem o takim pomyśle w Polsce, żeby sześć lokalnych znalazło się w jednym miejscu. To co się tutaj dzieje zakrawa na jakąś gigantyczną inwestycje, gdzie ocena wpływu na środowisko tej firmy niemieckiej Sarvia zostawia wiele do życzenia. Opisy, że odór będzie oczyszczany tylko w 50 proc. i jest to sukcesem albo, że zbudują bazę dla toksycznych odpadów są absurdem - mówi w rozmowie z reporterką Mają Staśko, Jerema Dubiel.Według Dubiela, jeżeli inwestycję związane z odpadami dojdą do skutku, to wpłyną negatywnie na mszczonowskie termy. A wręcz odstraszą z tego miejsca potencjalnych klientów.- Dla mnie jest to niezrozumiałe, że łączy się najbardziej toksyczną inwestycje z najbardziej ekologiczną (red. termy). Jeżeli te inwestycje powstaną to będzie tam taki smród i takie zanieczyszczone, że wszyscy będą to miejsce omijać szerokim łukiem - dodaje Dubiel.O planowanym proteście ostrzega także na swoim profilu na Twitterze - GDDKiA.📢W poniedziałek (29.11) ok.16.00 planowany jest protest w Mszczonowie. Uczestnicy zablokują rondo #DK50 z ul. Wschodnią. Adresatem postulatów nie jest #GDDKiA. Nad bezpieczeństwem będą czuwały Policja i służby GDDKiA. Proponujemy korzystać z tras alternatywnych. @MI_GOV_PL pic.twitter.com/5d0Ov8kl3q— GDDKiA Warszawa (@GDDKiA_Warszawa) November 29, 2021
W poniedziałek rano wywrotka z piachem przewróciła się na zaparkowany samochód na placu budowy przy skrzyżowaniu Wawrzyszewskiej i Świętego Stanisława. Auto zostało kompletnie zmiażdżone. Nikt w zdarzeniu nie został poszkodowany.Strażacy po przybyciu na miejsce, zabezpieczyli obydwa pojazdy. Specjalistyczna grupa techniczna Straży Pożarnej postawiła pojazd na koła przy użyciu dźwiga oraz stabilizatora. Dodatkowo zniszczony samochód osobowy został przeszukany. - Dostaliśmy zgłoszenie około 7.15, że ciężarówka typu kiper tzw. wywrotka, przewróciła się na samochód osobowy. Na szczęście pojazd nie był w ruchu, tylko był zaparkowany. Na miejscu pracowali strażacy ze specjalistycznej grupy technicznej, którzy sprawdzili czy rzeczywiście w przysypanym pojeździe nikogo nie było. Dodatkowo ratownicy zabezpieczyli miejsce zdarzenia oraz przy użyciu ciężkiego sprzętu postawili ciężarówkę na koła - mówi w rozmowie z wawainfo.pl st. kpt. Michał Konopka z Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.Ulica Wawrzyszewska podczas zabezpieczania miejsca zdarzenia była całkowicie nieprzejezdna. Jak informuje tvnwarszawa.pl, do wypadku doszło przy budowie osiedla Wola Skwer. - W zdarzeniu uczestniczył pojazd jednego z podwykonawców. Miał miejsce wyładunek i rzeczywiście, w wyniku awarii technicznej, samochód budowlany przewrócił się na auto osobowe. Zdarzenie zostało rozliczone przez policję i sprawą zajmą się teraz najpewniej ubezpieczyciele - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl Andrzej Miś, rzecznik prasowy inwestora - firmy Spravia.
W poniedziałek rano doszło do śmiertelnego potrącenia na wysokości stacji Milanówek. Pod pociąg relacji Grodzisk Mazowiecki - Warszawa wpadł mężczyzna w starszym wieku. Obecnie na miejscu pracują policyjni technicy pod nadzorem prokuratora. Występują utrudnienia w kursowaniu pociągów.- Około godziny 9.20 otrzymaliśmy informacje od dyżurnego ruchu o śmiertelnym potrąceniu osoby. Do zdarzenia doszło pomiędzy stacją Milanówek a stacją Brwinów. Mężczyzna przechodził w miejscu do tego nie przeznaczonym, poza stacją. Obecnie prowadzimy czynności pod nadzorem prokuratura - mówi w rozmowie z wawainfo.pl asp. szt. Katarzyna Zych z Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Mazowieckim.Jak udało się ustalić naszej redakcji - był to starszy mężczyzna. Policja prowadzi czynności mające na celu ustalić tożsamość ofiary oraz okoliczności w jakich doszło do wypadku. Śledczy mają ustalić czy był to nieszczęśliwy wypadek czy samobójstwo.Koleje Mazowieckie informują o utrudnieniach na odcinku Warszawa Wschodnia - Skierniewice.- Utrudnienia w ruchu pociągów na linii Warszawa – Skierniewice (odcinek Grodzisk Mazowiecki - Pruszków). Niektóre pociągi mogą być odwołane, kursować w skróconej relacji, opóźnione.Opóźnienia pociągów mogą ulegać zmianie - informuje przewoźnik.
Makabryczne odkrycie w samochodzie zaparkowanym przed centrum handlowym przy ul. Malborskiej. W pojeździe znaleziono ciała dwóch osób. Okoliczności zdarzenia wyjaśnia prokuratura.Tragiczne zdarzenie miało miejsce około godziny 10:30. Służby zostały zawiadomione o tym, że w zaparkowanym na parkingu przed centrum handlowym przy ulicy Malborskiej samochodzie znajdują się dwie nieprzytomne osoby.
Dyrekcja Szkoły Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Gąbinie z powodu pandemii koronawirusa wprowadziła obowiązek noszenia maseczek. Z decyzją placówki nie zgadzają się jednak rodzice dwóch uczennic, więc dyrekcja odmawia wpuszczenia dziewczynek na teren szkoły.Jak informuje Super Express, dwie dziewczynki nie są od półtora tygodnia wpuszczane na zajęcia w szkole. Sytuacji nie zmienia fakt, że jedna z nich posiada zaświadczenie o przeciwwskazaniach do noszenia maseczki. Dodatkowo placówka będzie się starać, aby do obiektu nie zostały wpuszczone także dzieci niezaszczepione.- Panie na lekcjach robią wykład na temat mojego dziecka z imienia i nazwiska. Straszy dzieci, że jeśli nie będą nosić maski, to będą konsekwencje: wyrzucenie ze szkoły, niewpuszczanie na lekcje. Totalny terror maseczkowy w szkole jest" - mówi matka jednej z dziewczynek, które nie są wpuszczane do szkoły w Gąbinie, cytowana przez Portal Płock.Interwencji w szkolę podjęli się w środę aktywiści inicjatywy społecznej Obywatele Płocka. Oprócz matek dwóch uczennic, w szkole pojawił się także Andrzej Mańkowski, który jest właścicielem jednej z płockich restauracji. Wygrał on w przeszłości sprawę w sądzie z sanepidem, odnośnie przestrzegania obostrzeń.Aktywiści transmitowali "spotkanie" na Facebooku. Dyrektor szkoły jednak nie chciał się z nimi spotkać, ponieważ nie mieli oni wspomnianych maseczek. W momencie publikacji naszego artykułu - nagranie zniknęło z sieci.Wcześniej Andrzej Mańkowski, poinformował, że sprawę zgłosi do prokuratury z powództwa karnego, z art. 191 kodeksu karnego, którego treść brzmi - "kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Artykuł zewnętrznyPraca zdalna z każdym rokiem zyskuje na popularności, do czego przyczynił się m.in. wybuch pandemii koronawirusa. Home office to dla wielu pracowników niezwykle korzystna forma wypełniania swoich obowiązków zawodowych, ale jednocześnie niesie ze sobą sporo trudności. Częstym problemem okazuje się obniżona wydajność pracowników zdalnych, której przyczyn można szukać w obniżonej koncentracji czy nieodpowiednich warunków w domu. Zatem jak sprawić, aby efektywność pracy na home office stała na wysokim poziomie? Podpowiadamy.
Do śmiertelnego w skutkach wypadku doszło w piątek przed 11 na drodze krajowej nr 62 w miejscowości Skrzeszew, na odcinku Sokołów Podlaski - Drohiczyn. W wyniku zdarzenia jedna osoba zmarła. Na czas prowadzonych działań droga jest zablokowana.- Około 10.20 doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych marki citroen oraz peugeot. Pomimo podjętej reanimacji zmarła 60 letnia pasażerka pojazdu citroen. Kierowca został zabrany przez zespół ratownictwa medycznego. 31-latek kierujący drugim samochodem nie wymagał hospitalizacji. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy. Obecnie trwają na miejscu czynności pod nadzorem prokuratora - mówi w rozmowie z wawainfo.pl sierż. Aleksandra Borkowska z Komendy Powiatowej Policji w Sokołowie PodlaskimMiejsce wypadku zabezpieczało 6 zastępów straży pożarnej, zespół ratownictwa medycznego oraz policja. Obecnie działania prowadzą policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego. Służby sugerują objazd drogami lokalnymi.- Łącznie w pojazdach znajdowały się trzy osoby. Strażacy musieli wykonać dostęp do poszkodowanych za pomocą narzędzi hydraulicznych. Następnie ratownicy udzielili pierwszej pomocy i przekazali poszkodowanych ratownikom medycznym. Kobieta, która znajdowała się na miejscu pasażera w jednym z pojazdów zmarła - mówi w rozmowie z wawainfo.pl mł. asp. Łukasz Tomczuk z KP PSP w Sokołowie Podlaskim.
Rafał Trzaskowski otrzymał zaproszenie od Kongresu USA. Prezydent Warszawy weźmie udział w wysłuchaniu na temat stanu demokracji w Polsce i Europie Środkowej. To pierwsza tego typu sytuacja.
Do dramatu na torach w rejonie Lasku na Kole doszło w czwartek, 25 listopada 2021 roku, po godzinie 17:00. Pociąg potrącił kobietę i mężczyznę, który znaleźli się na torach w miejscu niedozwolonym. Oboje zginęli na miejscu.Dwie osoby potrącił Pociąg PKP Intercity, jadący z Warszawy Gdańskiej w kierunku Łodzi Fabrycznej. Doniesienia o wypadku potwierdził w rozmowie z "Super Expressem" Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji. - Do wypadku doszło na wysokości ul. Dalibora w rejonie Lasku na Kole. Pociąg jadący z Warszawy Gdańskiej w kierunku Łodzi potrącił dwie osoby. Obie nie przeżyły wypadku - przekazał dziennikarzom Rutkowski.Zdjęcia z miejsca zdarzenia:
Do wypadku z udziałem czterech aut osobowych doszło w czwartek około południa w al. Jerozolimskich, na wysokości Włoch. Kierowcy muszą spodziewać się utrudnień w kierunku Pruszkowa.- Zgłoszenie o zdarzeniu otrzymaliśmy po godzinie 11. W wypadku udział brały cztery samochody osobowe marki chevrolet, nissan, toyota i porsche. Nie ma osób rannych. Kierowcy byli trzeźwi - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Marta Garlicka z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Jak informuje tvnwarszawa.pl, nissan po zdarzeniu zawisł na toyocie, która jest taksówką. Porsche ma z kolei mocno rozbity przód.Miejsce zdarzenia zabezpiecza straż pożarna, zespół ratownictwa medycznego i policja.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w środę wieczorem w miejscowości Pomiechówek pod Nowym Dworem Mazowieckim. Kierujący samochodem osobowym potrącił pieszego na ulicy Warszawskiej. Poszkodowany miał wtargnąć na jezdnie w miejscu niedozwolonym.- Dostaliśmy zgłoszenie o potrąceniu pieszego. Strażacy na miejscu udzielili mężczyźnie pierwszej pomocy. Następnie poszkodowany został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego - mówi w rozmowie z wawainfo.pl mł. bryg. Łukasz Kochanowski z Komendy Powiatowej PSP w Nowym Dworze Mazowieckim.Miejsce zdarzenia zabezpieczały trzy zastępy straży pożarnej, policja oraz zespół ratownictwa medycznego.- Doszło do zderzenia pomiędzy kierującym samochodem osobowym marki kia, a osobą pieszą. Mężczyzna wtargnął na jezdnie w miejscu niedozwolonym. Nikt poważnie nie ucierpiał. Sprawca zdarzenia został na miejscu ukarany przez policjantów - mówi Gabriela Putyra z Komendy Stołecznej Policji.Osoby uczestniczące w zdarzeniu były trzeźwe.
W środę wieczorem doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych na drodze krajowej nr 50 pod Sochaczewem. Na miejscu trwa akcja służb.- Otrzymaliśmy zgłoszenie o zderzeniu dwóch samochodów osobowych. W obydwu pojazdach podróżowali wyłącznie kierowcy. Wyszli o własnych siłach. Strażacy w tej chwili udzielają im pomocy. Droga jest zablokowana - - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, st. kpt. Rafał Krupa z KP PSP w Sochaczewie.Miejsce zdarzenia zabezpieczają dwa zastępy Państwowej Straży Pożarnej w Sochaczewie. - Około 16.30 doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych. Z ustaleń policjantów wynika, że kobieta, która kierowała pojazdem marki opel vectra uderzyła w tył pojazdu marki opel astra. Uczestniczy sa trzeźwi. Nikt nie odniósł żadnych obrażeń. Na miejscu jest służba drogowa i policjanci - mówi w rozmowie asp. Agnieszka Dzik z Komendy Powiatowej Policji w Sochaczewie.Kierowcy muszą przygotować się na duże utrudnienia. Droga nr 50 jest zablokowana. W kierunku Sochaczewa korek ma już ponad 2 kilometry. Policja kieruje ruch na objazd przez miejscowość Czerwonka. Sporych problemów muszą się spodziewać także kierowcy jadący drogą nr 92, która przecina się z drogą nr 50.
Do śmiertelnego w skutkach potrącenia doszło w środę około godziny 15.15 na skrzyżowaniu ulic Wspólna i Szosowa w Wesołej. Na przejściu dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej zginęła 30-letnia kobieta. Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego prowadzą na miejscu czynności.- Około godziny 15.15 doszło do potrącenia 30-letniej kobiety przez kierującego samochodem osobowym marki fiat, na przejściu dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej. Kobieta zmarła. Zgon potwierdził zespół ratownictwa medycznego, który również był obecny na miejscu zdarzenia - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Gabriela Putyra z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Kierowcy muszą przygotować się na duże utrudnienia w tym rejonie.- Z powodu zablokowanego przejazdu w rejonie skrzyżowania Wspólna / Szosowa autobusy linii 115 i 173 skierowane zostały w obydwu kierunkach na trasy objazdowe: … – Korkowa – Jagiellońska – Warszawska – Brata Alberta – Wspólna - informuje na swojej stronie Warszawski Transport Publiczny.
Redakcji wawainfo.pl udało się dotrzeć do nagrania z dezynfekcji autobusów w Miejskich Zakładach Autobusowych. Film nie przypomina ani trochę tego co mogliśmy zobaczyć w przekazach publikowanych m.in. przez Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie. Czy w dobie trwającej czwartej fali pandemii tak powinna wyglądać dezynfekcja miejskich autobusów, którymi codziennie podróżują dziesiątki tysięcy warszawiaków?Na filmie widzimy jak pracownik odpowiedzialny za dezynfekcje autobusu wykonuje swoją prace w sposób bardzo "powierzchniowy". Idąc od przodu do końca pojazdu przeciera delikatnie, niektóre elementy wyposażenia pojazdu - kilka poręczy a także biletomat.Do zdarzenia miało dojść niedawno, jednak z uwagi na dobro kierowców nie możemy opublikować dokładnej daty, kiedy to miało miejsce.Czy tak powinna wyglądać dezynfekcja w @MZA_Warszawa ? #warszawa #mza #koronawirus #dezynfekcja pic.twitter.com/D92yK5gBNt— Wawa Info (@wawa_info) November 24, 2021 Podczas oglądania filmu możemy niestety zaobserwować jak pracownik zewnętrznej firmy pomija część siedzeń, wybierając tylko te, które znajdują się w zasięgu jego rąk. Przetarcie całego, długiego autobusu przegubowego o długości 18 metrów zajmuje mu około 20 sekund.Czynności związane z dezynfekcją autobusów miejskich wykonywane są po zjeździe pojazdu z miasta, czyli po zakończonej obsłudze pasażerskiej. Tak, aby pojazd był gotowy do następnego dnia pracy.Według informacji uzyskanych przez wawainfo.pl, dezynfekcja miejskich autobusów wygląda tak samo od początku pandemii.- Może jak wybuchła pandemia wyglądało to trochę lepiej, ponieważ zadanie wykonywały dwie osoby jednocześnie. Jednak sposób i jakość jego wykonania wyglądały tak samo jak na nagraniu, które widzimy. Była to tzw. "jedna szmata" na kilkaset autobusów - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, anonimowo kierowca MZA.Jak dowiadujemy się od naszych informatorów jeszcze gorzej sytuacja wygląda na zajezdni R-2 Kleszczowa, gdzie w ogóle odstąpiono od dezynfekcji pojazdów po przyjeździe do bazy.- Miałem taki przypadek, że musiałem zainterweniować. Pan, który dezynfekował autobus, po przetarciu całej kabiny pasażerskiej chciał tą samą szmatą wytrzeć kabinę kierowcy m.in. kierownicę, której dotykam przez 10 godzin pracy - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, anonimowo inny kierowca MZA.A jak wygląda sprawa środków ochrony osobistej? Według jednego z naszych rozmówców, kierowcy raz na jakiś czas otrzymują środki ochrony osobistej w postaci maseczek i płynów do dezynfekcji.Inaczej na to patrzy miasto. Według publikacji na stronie Warszawski Transport Publiczny, dezynfekcja jest przeprowadzana w bardzo dokładny sposób przez wykwalifikowaną ekipę. "Tak dezynfekujemy autobusy w zajezdniach - by było bezpiecznie" - brzmi opis postu udostępnionego przez WTP.O całą sprawę zapytaliśmy Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie oraz Urząd m.st. Warszawy. Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W środę Warszawa wystawi rządowi "rachunek" za Marsz Niepodległości, który w tym roku zorganizowany był jako impreza państwowa. Choć podczas samego wydarzenia nie doszło do poważniejszych incydentów, jak w poprzednich latach, to miasto ponownie straciło sporo pieniędzy. Przed marszem uprzątnięto m.in. okolice Ronda Dmowskiego, przy którym trwa remont. Zniknęła niemal cała kostka brukowa, która według radnych PiS miała stanowić zagrożenie i "prowokować".
Policja na Mazowszu zapowiedziała kontrole pojazdów w celu ustalenia, czy jadący w nich pasażerowie przestrzegają obostrzeń. Za niestosowanie się do nakazów m.in. zasłaniania ust i nosa, grozi mandat. Kontrole rozpoczęli już m.in. wyszkowscy policjanci. Przypomnieli również o tym, czego należy przestrzegać w związku z obecną sytuacją pandemiczną.
Funkcjonariusze z Wawra interweniowali akurat przy wypadku, gdy podjechał do nich roztrzęsiony mężczyzna i opowiedział, że jego przyjaciel został pogryziony przez psa, a zwierzę odgryzło mu kawałek nosa. Policjanci nie czekali i od razu zajęli się sprawą, odwożąc kawałek odgryzionego nosa na sygnale do szpitala, gdzie leżał poszkodowany.Gdyby nie ich szybka reakcja, mężczyzna mógłby w ogóle stracić nos. Policjanci nie wahali się pomóc przyjacielowi poszkodowanego. Dzielnymi funkcjonariuszami okazali się sierżant Marek Głowacki i posterunkowy Michał Szczepanowski.
Na drodze DK-50 w miejscowości Zawiszyn doszło do zderzenia czołowego ciężarówki i samochodu osobowego. Jedna osoba zginęła na miejscu. Droga jest zablokowana. Do zdarzenia doszło niedługo po godzinie 13. Na miejscu pojawiła się straż pożarna i pogotowie.
Zmiany w opłatach za śmieci uderzą w wielu warszawiaków. Oburzeni mieszkańcy pokazali swoje niezadowolenie w komentarzach. Nowe zasady będą obowiązywały od 1 stycznia 2022 roku. - Pomysł beznadziejny. Uderza głównie w osoby samotne, które pozostały w mieszkaniach po śmierci współmałżonków oraz po wyprowadzeniu się przez dorosłe dzieci. Dlaczego nie można ustalić opłat najbardziej sprawiedliwych tj. od ilości osób zamieszkałych w lokalu? - pisali rozżaleni warszawiacy.
20 listopada podczas imprezy w bloku przy ulicy Surowieckiego w Warszawie doszło do tragicznego wypadku. 16-letni Jeremi wypadł z okna mieszkania znajdującego się na trzecim piętrze budynku. Zmarły nastolatek został pożegnany przez nauczycieli i uczniów Publicznego Liceum Ogólnokształcącego nr III w Opolu, którego był uczniem.Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie w rozmowie z naszym portalem poinformowała, że 16-latek, który wypadł z okna ursynowskiego bloku, zmarł na miejscu. Prokuratura rozpoczęła śledztwo w tej sprawie.
Zmarł Waldemar Brzostek, ważna postać dla szpitala w Ostrowi Mazowieckiej. 58-latek zmagał się z koronawirusem. Jak wspominają pracownicy szpitala, jeszcze przed trzema tygodniami był wśród nich wesoły i uśmiechnięty, służący pomocą. Brzostek był technikiem elektroradiologii. Pracował w szpitalu w Ostrowi od 37 lat. Był ceniony przez cały szpitalny personel.
Materiał zewnętrznyTo już ostatnie dni promocji Black Weeks w KODANO Optyk! Odwiedź nasz salon i kup okulary 50% taniej! Sprawdź co jeszcze dla Ciebie przygotowaliśmy!W coraz krótsze jesienne dni jesteśmy bardzo narażeni na przesyt sztucznego światła. Ekrany telefonów, laptopów czy telewizorów odbijając ostre światło żarówki mają negatywny wpływ na wzrok. Włączone ogrzewanie w chłodne wieczory powoduje dodatkowe wysuszanie naszych oczu. Taka jesienna mieszanka powinna zwrócić naszą uwagę na profilaktykę i ochronę oczu. Warto się zbadać i dobrać okulary do codziennego użytku nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że nie mamy żadnej wady wzroku. Spieszymy z informacją, że w każdym salonie KODANO Optyk można zbadać swój wzrok, a dodatkowo końcówka listopada i wyprzedaż na Black Weeks to świetna okazja, aby kupić swoje wymarzone okulary w wyjątkowej cenie! Tylko do 4.12 w salonach KODANO Optyk czeka na Ciebie nie jedna, ale aż trzy rewelacyjne promocje! Ty decydujesz, którą wybierasz!Kompletne okulary korekcyjne (oprawki + dwie soczewki okularowe) 50% taniej?A może dowolne oprawki okularowe z rabatem aż 75%?Potrzebujesz dwóch par okularów? Kup jedną parę w regularnej cenie, a drugą tańszą otrzymasz za 1 zł!
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w sobotę wieczorem. Podczas imprezy w mieszkaniu przy ul. Surowieckiego 16-latek wypadł z okna z trzeciego piętra. Sprawą zajmuje się policja pod nadzorem prokuratury.- Potwierdzamy, że w sobotę wieczorem doszło do tragicznego wypadku na Ursynowie. 16-latek wypadł z okna. Poniósł śmierć na miejscu. Obecnie trwają na miejscu czynności prokuratorskie - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Prokuratura prowadzi czynności mające na celu ustalenie czy podczas imprezy doszło do nieszczęśliwego wypadku, samobójstwa czy może w zdarzeniu miały swój udział osoby trzecie. Z informacji uzyskanych przez nasz portal, najbardziej brane pod uwagą są dwa pierwsze scenariusze - nieszczęśliwy wypadek lub samobójstwo. Na miejscu trwają czynności techników policyjnych pod nadzorem prokuratora.- To był 16-letni chłopak. Spadł z balkonu na trzecim piętrze. Zgłoszenie dostaliśmy ok. 21:10 od lokatora - cytuje ochronę budynku portal haloursynow.plJak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, w mieszkaniu przebywało około 15 osób. Według relacji sąsiadów - impreza była bardzo głośna. Osoby bawiące się na imprezie pochodziły głównie z województwa opolskiego. Wszystkie z nich zostaną przesłuchane.
W sobotę wieczorem doszło do potrącenia pieszego na pasach przy skrzyżowaniu ulicy Dworcowej i Nadarzyńskiej w Piasecznie. Miejsce zdarzenia zabezpiecza policja, pogotowie oraz straż pożarna.- Do zdarzenia doszło o godzinie 19.07. Kierujący pojazdem marki chrysler potrącił pieszego na przejściu. Kierowca był trzeźwy. Poszkodowany został zabrany do szpitala przez zespół ratownictwa medycznego - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji.Droga jest zamknięta. Występują utrudnienia w komunikacji miejskiej.- Z uwagi na zdarzenie drogowe w Piasecznie w rejonie ulic Dworcowa / Nadarzyńska autobusy linii: 707, 709, L-1, L23, L24, L25, L39 w obu kierunkach skierowano ulicami: … – Dworcowa – Nadarzyńska – Żytnia – Jana Pawła II – …, z pominięciem przystanków w zespołach: Dworcowa, Jarząbka - informuje Warszawski Transport Publiczny.
Samochód osobowy potrącił pieszego na ul. 3 Maja w Ząbkach. Około 40-letni mężczyzna wszedł na jezdnie w oświetlonym miejscu wprost pod nadjeżdżający samochód. Poszkodowanego pomimo podjętej reanimacji nie udało się uratować.Do śmiertelnego w skutkach potrącenia doszło w sobotę około godziny 17.- Mężczyzna wszedł na oświetloną jezdnie wprost pod nadjeżdżający samochód marki opel vectra. 40-latek przechodził w niedozwolonym miejscu. Obecnie funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego prowadzą na miejscu czynności - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Kierujący oplem był trzeźwy. Policja zbada okoliczności wypadku.Miejsce zdarzenia zabezpieczali policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego oraz zespół ratownictwa medycznego.
Sieć sklepów IKEA zamyka sklep w galerii handlowej w Blue City. To efekt zmian w strategii szwedzkiej firmy. Warszawiacy ostatni raz zakupy w tym punkcie zrobią 12 grudnia.Obiekt zajmujący dwa piętra w centrum handlowym przy al. Jerozolimskich został otwarty w 2018 roku i był swego rodzaju przełamaniem dotychczas utartych schematów jeżeli chodzi o sklepy IKEA. Do czasu otwarcia placówki w Blue City, wszystkie obiekty szwedzkiej firmy były wielkopowierzchniowymi sklepami na obrzeżach miasta m.in. w Jankach oraz na Targówku.- IKEA w Blue City była jednym z pierwszych mniejszych formatów IKEA na skalę światową, którego celem było przetestowanie nowego konceptu sklepu z ograniczoną ofertą, ale zlokalizowanego bliżej klientów, w centrum handlowym. Zgodnie z podejściem firmy do rozwoju oraz w reakcji na zmieniające się potrzeby i oczekiwania klientów, niektóre projekty testowe dobiegają końca - informowało biuro prasowe sieci IKEA w lipcu br.Placówka w Blue City ostatni raz otworzy swoje drzwi dla klientów 12 grudnia.- My się wyprowadzamy. Ty korzystasz z okazji. Sklep IKEA w Blue City tylko do 12.12.2021 r - informuje plakat na jednym z przystanków w pobliżu galerii.Po tak krótkim okresie funkcjonowania sklepu w galerii handlowej możemy wnioskować, że nie spełnił on oczekiwań szwedzkiego koncernu.
Zmarła Zofia Kozłowska, pseudonim "Grażyna", sanitariuszka z powstania warszawskiego. Miała 97 lat. Smutną informację przekazała organizacja społeczna "Nie zapomnij o Nas, Powstańcach Warszawskich". W trakcie powstania Zofia Kozłowska brała udział w szturmie na budynki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW). W trakcie walk została ranna.Organizacja społeczna "Nie zapomnij o Nas, Powstańcach Warszawskich" opublikowała w tej sprawie post na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.We wpisie wspomina zmarłą sanitariuszkę z powstania warszawskiego. "Spoczywaj w pokoju, Bohaterko", czytamy. Organizacja dołączyła fotografię i złożyła kondolencje córce zmarłej - pani Marii, oraz wszystkim bliskim.
W piątek w Płocku 13-latek doprowadził do kolizji z innym pojazdem. Podczas próby ucieczki, nastolatek wpadł pod przejeżdżający samochód. Jego pasażerami była starsza o kilkanaście lat para - oboje byli nietrzeźwi. Sprawą zajęła się prokuratura.Ze wstępnych ustaleń wynika, że 13-latek kierował samochodem osobowym marki volkswagen. Oprócz niego w pojeździe znajdował się 29-letni mężczyzna oraz 24-letnia kobieta - oboje pod wpływem alkoholu. Do zdarzenia miało dojść w piątkowe popołudnie na obrzeżach Płocka.- Gdy kierujący volkswagenem 13-latek uderzył swym samochodem w tył forda, wysiadł z auta i zaczął uciekać. Niestety podczas tej ucieczki został potrącony przez przejeżdżający akurat inny samochód, także forda. W wyniku tego zdarzenia trafił do szpitala - powiedziała podkom. Lewandowska. Na razie nie ma informacji, że nieletni odniósł poważniejsze obrażenia - mówi w rozmowie z polsatnews.pl, podkom. Marta Lewandowska z Komendy Miejskiej Policji w Płocku.Jak informuje tvnwarszawa.pl, 13-latek odpowie za zdarzenie przed sądem rodzinnym, natomiast 29-latek, który podróżował z nieletnim, odpowie przed sądem za udostępnienie pojazdu osobie nieletniej.Badanie krwi na zawartość alkoholu w organizmie obojga dorosłych wykazało prawie 1,5 promila.
Do niebezpiecznego wypadku doszło na ulicy Poniatowskiego w Zielonce. Bus zderzył się z motocyklistą. Na miejscu lądował helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Motocyklistą został przetransportowany do szpitala. Na drodze numer 634 tworzy się ogromny korek.- Do wypadku doszło około godziny 15:40. Bus zderzył się z motocyklem. Kierujący jednośladem został przetransportowany przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala. Kierowcy byli trzeźwi - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Kierowcy muszą przygotować się na bardzo duże utrudnienia na ul. Poniatowskiego w Zielonce. Na drodze 634 w kierunku Wołomina tworzy się ogromny korek. Jego długość to ponad 2 kilometry.Droga jest zablokowana w obydwu kierunkach.Zdjęcia z miejsca zdarzenia opublikowała strona "Fundacja Ratownictwo Motocyklowe Polska"
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku z udziałem BMW, do którego doszło 8 listopada na ul. Gandhi na Ursynowie. Kierowca stracił panowie nad samochodem i uderzył w przystanek. 18-latek poszkodowany w zdarzeniu trafił w ciężkim stanie do szpitala. 8 listopada, czarne BMW wjechało w przystanek autobusowy znajdujący się przy skrzyżowaniu al. KEN z ulicą Indiry Gandhi. Kierowca w rozmowie z naszym reporterem stwierdził, że wpadł w poślizg. Stracenie panowania nad samochodem miało być spowodowane "letnimi oponami".O konsekwencjach wypadku zaalarmował ojciec 18-letniego Igora, który trafił do szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej w ciężkim stanie. Jak mówi w rozmowie z wawainfo.pl tata poszkodowanego chłopca - jego syn doznał wielu obrażeń wewnętrznych, przez co musiał zostać wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.- Najbardziej boli mnie to, że kierowca po zatrzymaniu nie zajął się osobami poszkodowanymi. Pierwsze co zrobił to obejrzał auto. Następnie wykonał kilka telefonów. A co dziwne - zdjął tablicę rejestracyjną. Jedna spadła podczas wypadku, drugą ściągnął sam. Czy tak się zachowuje kierowca po wypadku? - opowiadał w rozmowie z wawainfo.pl Dariusz Kozłowski, ojciec poszkodowanego Igora.Na przystanku oprócz 18-letniego Igora była także młoda dziewczynka oraz para. Oni w zdarzeniu nie ucierpieli. Pan Dariusz sugerował, że być może sprawca jest "synem kogoś ważnego", ponieważ według jego relacji, policja na początku zajmowała się sprawą bardzo opieszale. Dopiero po reakcji mediów i apelu na lokalnych grupach - śledztwo nabrało tempa.
W Miejskich Zakładach Autobusowych w Warszawie trwa spór między zarządem spółki a przedstawicielami związków zawodowych. Jak udało się ustalić redakcji wawainfo.pl, na ręce związkowców wpłynęła propozycja zarządu dotycząca wzrostu wynagrodzenia. Trzy z dziewięciu związków zgodziły się na zaproponowane warunki. Reszta jest oburzona i zapowiada dalsze działania w związku z trwającym konfliktem. Pierwszy raz o sprawie informowaliśmy 16 listopada, gdy związki zawodowe poinformowały o sporze zbiorowym spowodowanym brakiem porozumienia oraz propozycji wobec związków ze strony zarządu MZA. Pracownicy oczekiwali łącznie 800 zł brutto podwyżki, w dwóch etapach - 500 zł netto od 1 października br. oraz 300 zł netto od 1 stycznia 2022 roku.W piątek naszej redakcji udało się dotrzeć do pisma, które zarząd spółki wystosował do pozostałych sześciu związków zawodowych, w którym zaproponował wypłatę jednorazowej rekompensaty w kwocie 1500 zł brutto wraz z listopadową pensją oraz podwyżkę 300 zł brutto od 1 stycznia 2022 roku. Jak mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Adam Cybulski ze Związków Zawodowych Kierowców RP przy MZA - jednorazowa rekompensata miałaby być wypłacona "proporcjonalnie" do etatu.- Pomimo, że jestem ekonomistą, nie rozumiem słowa "proporcjonalnie" do etatu. Co to ma oznaczać? Chcemy równego traktowania wszystkich kierowców. Walczymy o kwotę 300 zł ale netto, nie brutto. Przy kwocie brutto na rękę zostanie nam ok. 240 złotych. W obecnych czasach nie starczy to nawet na zatankowanie samochodu do pełna. A proszę pamiętać, że wielu kierowców dojeżdża do pracy swoim samochodem. MZA zlikwidowało przewozy pracownicze - mówi Adam Cybulski, przewodniczący ZZ Kierowców RP przy MZA.W prywatnych spółkach m.in. w Arrivie - nadal funkcjonują przewozy pracownicze dla kierowców, aby mogli się dostać na zajezdnie w godzinach porannych i nocnych.Zadaliśmy więc pytanie - ile zarabia prezes zarządu w Miejskich Zakładach Autobusowych w Warszawie? Według oświadczeń majątkowych Jana Kuźmińskiego, szef MZA zarobił w roku 2020 kwotę 346 tys. zł. W latach 2019 i 2018 było to odpowiednio - 344 tys. zł i 346 tys. zł.
Warszawiacy otrzymali alerty RCB. Ostrzeżenie dotyczy w szczególności nocy z piatku na sobotę. Możliwy silny wiatr i deszcz. Warto zabezpieczyć mienie i nie wychodzić z domu.- Uwaga! Dziś w nocy możliwy silny wiatr (19/20.11). Możliwe utrudnienia komunikacyjne i przerwy w dostawie prądu. Zabezpiecz wolno stojące rzeczy - ostrzegał alert, który dotarł do naszego dziennikarza.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło na podwórku jednej z kamienic przy ulicy Brzeskiej na Pradze-Północ. Ktoś rozpalił tam wielkie ognisko, które zagrażało kamienicom. W akcji brała udział straż pożarna oraz straż miejska.Jak informuje Straż Miejska w Warszawie, gdyby iskry z ogniska przeniosły się na dach komórek lub budynku to przedwojenna zabudowa ulicy mogła się w każdej chwili zapalić.- Około godziny 21 strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie o zakłóceniu porządku na terenie jednej z posesji przy ulicy Brzeskiej. Funkcjonariusze podjęli interwencję. Kilka minut później na miejscu nikogo nie zastali. Jednak przy jednej z kamienic w dużej metalowej beczce palił się wielkim płomieniem ogień - informuje st. insp. Jerzy Jabraszko z biura prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.Jak dodaje Jabraszko, bbok porzucono sporą ilość drewna i plastikowych przedmiotów, które prawdopodobnie miały zostać spalone.Dodatkowo z ogniska strzelały iskry, którę w każdej chwili mogły się przenieść na dachy budynków. Strażnicy postanowili wezwać straż pożarną, która ugasiła ogień.W zdarzeniu nikt nie został poszkodowany.
Metro Warszawskie zapowiada kolejne weekendowe wyłączenie stacji metra. Tym razem warszawiacy nie będą mogli skorzystać aż z 12 stacji. Pociągi pojadą w skróconej relacji Świętokrzyska-Młociny. Dodatkowo w ten sam weekend drogowcy zaplanowali pracę na ul. Marszałkowskiej.Jak informuje Metro Warszawskie w najbliższy weekend będzie kontynuowana przebudowa systemu sterowania ruchem na linii M1- Zakończyły się prace na stacji Centrum i przełączona została transmisja pomiędzy stacją A13 Centrum a przebudowywanym odcinkiem, dlatego podczas najbliższego weekendu pociągi będą mogły jeździć na dłuższej, niż w zeszłym tygodniu trasie - informuje Anna Bartoń, rzecznik prasowa Metra Warszawskiego.Od piątku 19 listopada, ok. godziny 18:00 i do końca niedzieli 21 listopada pociągi będą kursować wyłącznie pomiędzy stacjami Świętokrzyska a Młociny, z częstotliwością ok. 5 minut.Na tory wyjadą tramwaje linii uzupełniającej 75. Będą kursowały do ok. godziny 2.30 trasą:75: PL.NARUTOWICZA – Filtrowa – L. Krzywickiego – Nowowiejska – pl. Zbawiciela – Marszałkowska – pl. Konstytucji – Marszałkowska – pl. Bankowy – gen. W. Andersa – A. Mickiewicza – pl. T. W. Wilsona – A. Mickiewicza – MARYMONT-POTOK.Jednocześnie zwiększona będzie częstotliwość kursowania składów linii 17 i 18, a linia tramwajowa 31 zostanie zawieszona.Tak jak w ubiegły weekend, pasażerowie będą mogli skorzystać również z autobusów linii zastępczej ZM1. Będą one jeździły trasą zamknięta odcinka metra do północy. Wtedy rozpoczną się pracę drogowe na rondzie Dmowskiego autobusy pojadą w centrum objazdem z pominięciem stacji metra Centrum i Politechnika.Trasa ZM1 w godzinach 18.00 – 00.00: METRO KABATY 01 – al. Komisji Edukacji Narodowej – al. Harcerzy Rzeczypospolitej – Rolna – al. Wilanowska – al. Niepodległości – al. Armii Ludowej – rondo Jazdy Polskiej – L. Waryńskiego – pl. Konstytucji – Marszałkowska – pl. Bankowy – gen. W. Andersa – METRO RATUSZ-ARSENAŁ 02Trasa ZM1 w godzinach 00.00 – 2.30, w kierunku stacji metra Ratusz-Arsenał: METRO KABATY 01 – al. Komisji Edukacji Narodowej – al. Harcerzy Rzeczypospolitej – Rolna – al. Wilanowska – al. Niepodległości – T. Chałubińskiego – rondo Czterdziestolatka – al. Jana Pawła II – Grzybowska – Królewska – Marszałkowska – pl. Bankowy – gen. W. Andersa – METRO RATUSZ-ARSENAŁ 02,w kierunku osiedla Kabaty: METRO RATUSZ-ARSENAŁ 01 – gen. W. Andersa – pl. Bankowy – Marszałkowska – Świętokrzyska – rondo ONZ – al. Jana Pawła II – rondo Czterdziestolatka – T. Chałubińskiego – al. Niepodległości – przejazd przez pętlę autobusową Metro Wilanowska – al. Wilanowska – Rolna – al. Harcerzy Rzeczypospolitej – al. Komisji Edukacji Narodowej – METRO KABATY 02Dodatkowo na najbliższy weekend 19 - 22 listopada, drogowcy zaplanowali pracę na ul. Marszałkowskiej w rejonie ronda Dmowskiego. Obydwie jezdnie głównej arterii Warszawy będą nieprzejezdne. Zmienią się trasy autobusów Warszawskiego Transportu Publicznego.Pracę rozpoczną się w piątek, 19 listopada, o godz. 22:00 i potrwają do poniedziałku, 22 listopada, do godziny 5:00. - W tym czasie zamknięty będzie przejazd ul. Marszałkowską przez rondo Dmowskiego. Nie będzie można również skręcić z Al. Jerozolimskich w ul. Marszałkowską. Aleje Jerozolimskie pozostaną przejezdne, a ul. Marszałkowską będą kursowały tramwaje - mówi Jakub Dybalski z Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.Pracę na Marszałkowskiej będą prowadzone przy pl. Konstytucji, na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Żurawią oraz na Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. Komunikacja miejska zostanie skierowana na objazdy. Linie dzienne w piątek do końca kursowania będą jeździły trasami podstawowymi, a objazdami pojadą od początku kursowania w sobotę. Z kolei linie nocne zmienią swoje trasy od początku kursowania w nocy z piątku na sobotę.Trasy zmienią autobusy linii: 131, 171, 517, 519, 520, 522, 525 oraz linie nocne N25, N31, N32, N35, N37, N38, N42, N81, N85, N88.
37-latek zmarł na serce w taksówce w Piasecznie. Do dramatycznych zdarzeń doszło na jednej z głównych ulic miasta. Mężczyzna jechał do szpitala, bo wcześniej dyspozytor odmówił mu wysłania do niego karetki. Sprawą zajęła się prokuratura.Jak informuje "Super Express" do zdarzenia doszło w środę, 10 listopada, około południa. Mieszkaniec Piaseczna poczuł się źle i zadzwonił po pomoc.- Według naszych informacji, uskarżał się na problemy z sercem. Dyspozytor miał wysłuchać mężczyzny, jednak nie podjął decyzji o wysłaniu karetki. Mężczyzna postanowił na własną rękę dotrzeć do szpitala taksówką - relacjonuje zdarzenie "Super Expres"W trakcie kursu 37-latek poczuł się bardzo źle. Mężczyzna stracił przytomność. Taksówkarz, który zatrzymał pojazd na rogu ul. Jana Pawła II i Dworcowej od razu wezwał pomoc. Na miejscu jako pierwsi pojawili się strażacy. Następnie zespół ratownictwa medycznego i helikopter LPR.- Otrzymaliśmy powiadomienie z centrum powiadamiania ratunkowego. Strażacy po przybyciu na miejsce ewakuowali mężczyznę z pojazdu i przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Po przyjeździe ZRM przekazali pacjenta medykom. Dodatkowo zabezpieczaliśmy miejsce zdarzenia m.in. pod kątem lądowania helikoptera LPR - powiedział w rozmowie z wawainfo.pl, mł. bryg. Łukasz Darmofalski z KP PSP w PiasecznieJak informuje w rozmowie z "Super Expressem" Jarosław Sawicki z KPP w Piasecznie - Mężczyzna pomimo próby reanimacji zmarł.O komentarz zapytaliśmy biuro prasowe wojewody mazowieckiego, które nadzoruje pracę dyspozytorów medycznych w województwie mazowieckim. - Każdy sygnał dotyczący działania dyspozytorni medycznej jest dokładnie sprawdzany. Z dotychczasowych informacji wynika, że podczas prowadzenia wywiadu medycznego przez dyspozytora medycznego, osoba zgłaszająca nie sygnalizowała objawów mogących wskazywać na stan zagrożenia zdrowia u pacjenta. Sprawa (również nagrania) jest szczegółowo analizowana i prowadzone jest postępowanie wyjaśniające - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Ewa Filipowicz, rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego. Czekamy na Wasze informacjewawainfo.pl - to portal z informacjami o Warszawie, dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Widzisz wypadek, pożar lub korek? - pisz na [email protected] lub daj nam znać na facebookowym profilu Wawa Info.Artykuły polecane przez redakcję WAWA INFO:Spór w MZA. Związkowcy chcą 800 zł podwyżkiZielone światło dla S7 Warszawa-KiełpinMakabryczna śmierć w Piasecznie. Mężczyzna znaleziony w plastikowym workuźródło: wawainfo.pl, "Super Express"
We wtorek przed południem robotnicy budowlani znaleźli na Białołęce granaty moździerzowe. Teren budowy, który był zagrożony wybuchem został zabezpieczony przez straż miejską. Wstrzymano także ruch na ul. Płochocińskiej.Rankiem do VI Oddziału Terenowego Straży Miejskiej wpłynęło zgłoszenie o znalezieniu niewybuchów na budowie przy ulicy Płochocińskiej. Na miejsce natychmiast wysłano patrol, który zabezpieczył teren przed dostępem osób niepowołanych. Wezwano także saperów.- W trakcie oczekiwania na ich przyjazd strażnicy ustalili, że granaty moździerzowe znajdowały się w wykonanym przez robotników wykopie pod fundament. Około godziny 11.30 na budowę przyjechał patrol saperski - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, st. insp. Jerzy Jabraszko z biura prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.Na czas akcji saperów ulica Płochocińska została zamknięta dla ruchu drogowego.- Łącznie w wykopie znaleziono 10 granatów moździerzowych z czasów II wojny światowej. Po wydobyciu niewybuchów saperzy wywieźli niebezpieczne "wojenne pamiątki" na poligon - dodaje rzecznik straży miejskiej.
We wtorek wieczorem policjanci ze Śródmieścia otrzymali zgłoszenie o pijanym kierowcy przemieszczającym się Wisłostradą. Funkcjonariusze zablokowali jedno ze skrzyżowań i po kolei kontrolowali kierowców. W końcu natrafili na podejrzanego mężczyznę, ten jednak zachowywał się agresywnie i nie chciał opuścić samochodu. Mężczyzna został zatrzymany na blokadzie ustawionej na skrzyżowaniu ulic Wybrzeże Gdyńskie i Grodzkiej. Podczas kontroli wszystkich kierowców natrafili na 34-letniego obywatela Ukrainy, który prowadził samochód marki ford pod wpływem alkoholu.- Po otrzymaniu informacji, że pijany mężczyzna może poruszać się Wisłostradą, zdecydowaliśmy się na ustawienie blokady. Mężczyzna początkowo nie chciał opuścić pojazdu. Zamknął się od środka i był agresywny. Po podjęciu interwencji przez funkcjonariuszy m.in. założeniu podejrzanemu kajdanek, mężczyzna został zaprowadzony do radiowozu, gdzie badanie alkomat wykazało 1,5 promila - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, podinsp. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji I w Warszawie.Dodatkowo od 34-letniego obywatela Ukrainy została pobrana krew do analizy. Śledczy chcą sprawdzić czy mężczyzna nie był także pod wpływem środków odurzających.Jak przekazał nam podinsp. Szumiata - mężczyzna przebywa w policyjnej izbie zatrzymań i jeszcze dziś najprawdopodobniej usłyszy zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu.
Główna Dyrekcja Dróg i Autostrad poinformowała o otrzymaniu ostatecznej decyzji środowiskowej dla budowy trasy S7 na odcinku Warszawa-Kiełpin. Otwiera to drogę dla GDDKiA do pozyskania finansowania na realizację inwestycji.Przyszły odcinek drogi ekspresowej S7 pomiędzy Kiełpinem i Trasą Armii Krajowej w Warszawie, ułatwiający dojazd do stolicy od północy, będzie miał po trzy pasy ruchu w każdym kierunku, a w niektórych miejscach nawet cztery. - Trasa o długości około 12,9 km w początkowej części przebiegać będzie po istniejącym śladzie ul. Kolejowej w Dziekanowie Leśnym. Następnie, za węzłem Kolejowa w kierunku Kanału Młocińskiego, zaprojektowana będzie na nasypie - informuje Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka prasowa GDDKiA.Dalej droga będzie biegła wschodnim obrzeżem Kampinoskiego Parku Narodowego, aż do węzła Wólka Węglowa. Droga przez Bemowo oraz Bielany ma przebiegać pod ziemią dwoma tunelami. - Następnie, za ul. Arkuszową w Warszawie, planowana trasa zejdzie do tuneli - pierwszego o długości około 1000 m i kolejnego o długości około 1100 m. Po wyjściu z tuneli wznosie się ponad teren nad drogą ekspresową S8 - komentuje Tarnowska Pomiędzy tunelami zaprojektowano węzeł Generała Maczka, a na przecięciu dróg ekspresowych S8 i S7 zaplanowano węzeł NS. - Oprócz wspomnianych tuneli powstaną również wiadukty, przejścia podziemne, kładki pieszo-rowerowe oraz urządzenia ochrony środowiska, tj. ekrany akustyczne. Wykonawca robót wybuduje również przejścia dla zwierząt i ogrodzenie trasy - dodaje rzeczniczka GDDKiA. Wjazd na trasę S7 będzie możliwy poprzez następujące węzły: Kolejowa, Wólka Węglowa, Generała Maczka, NS (połączenie z Trasą Armii Krajowej S8).Główny Dyrektor Ochrony Środowiska wprowadził zmiany w decyzji środowiskowej w zakresie m.in. lokalizacji zaplecza budowy, przeprowadzenia wycinki drzew i krzewów kolidujących z przyszłą trasą, skontrolowana - przed rozpoczęciem robót - obszaru budowy pod kątem występowania zwierząt, zabezpieczenia drzew w rejonie budowy przed uszkodzeniami czy zapewnia szczególnego nadzoru herpetologa (badacz płazów i gadów).- Harmonogram realizacji odcinka S7 Warszawa-Kiełpin będziemy mogli podać po uzyskaniu środków finansowych. Przygotowujemy dokumentację niezbędną do ogłoszenia przetargu na kolejny etap realizacji inwestycji - informuje Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka prasowa GDDKiA.
Makabrycznego odkrycia dokonali w Piasecznie strażacy oraz policjanci, którzy weszli do wynajmowanego przez 52-letniego mężczyznę pokoju. Jak donosi "Super Express" - w mieszkaniu znajdowały się zwłoki szczelnie zamknięte w worku. Mężczyzna leżący w środku dzierżył butlę z gazem, prawdopodobnie ze sprężonym azotem. Według wstępnych ustaleń śledczych, 52-latek popełnił samobójstwo.Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godziny 19.30. Policjanci wraz ze strażakami weszli do mieszkania znajdującego się przy ul. Kajki w Piasecznie, w którym znaleziono martwego mężczyznę w 200 litrowym worku- Prowadziliśmy działania zabezpieczające, w związku ze znalezioną w worku butlą z gazem. Na miejscu pracowało pięć zastępów straży pożarnej, w tym grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Warszawy. Ostatni zespół dokonał pomiaru. Stwierdzono, że jest to sprężony azot. Dodatkowo chemicy stwierdzili w pomieszczeniu zwiększoną ilość dwutlenku węgla, a także obniżony poziom tlenu - mówi w rozmowie z wawainfo.pl mł. bryg. Łukasz Darmofalski z Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie.Według informacji, do których dotarł "Super Express", mężczyzna musiał wejść do worka, wziąć do rąk butlę z gazem, a następnie szczelnie się zakleić.- Otrzymaliśmy wezwanie w godzinach wieczornych. Na miejscu policjanci znaleźli ciało nieżyjącego już mężczyzny - potwierdza w rozmowie z "Super Expressem" Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie.
W kamienicy przy ulicy Wyspiańskiego na Żoliborzu doszło do pożaru. Na miejscu trwa akcja służb. Strażacy wynieśli z budynku mężczyznę - pomimo reanimacji nie udało się go uratować.- Dostaliśmy zgłoszenie około 14.30 o pożarze mieszkania na parterze w kamienicy przy ulicy Wyspiańskiego. Na miejscu podczas akcji strażacy znaleźli mężczyznę, którego ewakuowali z budynku. Podjęli oni reanimację, następnie przekazali poszkodowanego zespołowi ratownictwa medycznego. Pomimo podjętej reanimacji, mężczyzny nie udało się uratować - mówi w rozmowie z wawainfo.pl asp. sztab. Łukasz Płaskociński z Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.Jak dodaje, sytuacja została opanowana. W mieszkaniu spłonęło łóżko oraz fotel.W akcji udział brały cztery zastępy straży pożarnej oraz dwa zespoły ratownictwa medycznego. Oprócz ofiary pożaru - z budynku nie trzeba było nikogo ewakuować.
Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Wołominie poszukują 16-letniej Laury Kopik. Dziewczyna ostatni raz była widziana w miejscu zamieszkania 1 listopada, skąd samowolnie się oddaliła i do chwili obecnej nie wróciła oraz nie nawiązała kontaktu z rodziną.Poszukiwana 16-latka, będąc na przepustce z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego u matki, samowolnie oddaliła się z domu.Policja podaje rysopis zaginionej dziewczyny: 178 cm wzrostu, budowa ciała szczupła, długie proste, ciemne, w odcieniu czerwonym, kolor oczu ciemne (odcień piwny), uszy średnie, przylegające, nos średni, prosty, uzębienie pełne.- Z relacji zgłaszającej wynika, że dziewczyna miała ze sobą ubrania na zmianę oraz telefon komórkowy. W dniu ucieczki miała na sobie niebieskie spodnie jeansowe, czarną kurtkę, białe buty sportowe. Do chwili obecnej nie nawiązała kontaktu z rodziną oraz nie powróciła do miejsca zamieszkania - informuje Wydział Kryminalny Komendy Powiatowej Policji w Wołominie.Wszelkie informacje o zaginionej dziewczynie prosimy kierować do Komendy Powiatowej Policji w Wołominie przy ul. Wileńskiej 43a, tel. (22)776-20-21 bądź kontaktować się z najbliższą jednostką Policji lub za pośrednictwem poczty elektronicznej: [email protected]
Akcja służb w metrze. - W związku z podejrzeniem niebezpiecznego przedmiotu na polecenie policji zamknięta została stacja centrum - przekazała Anna Bartoń, rzecznik metra. Szczegóły zdarzenia nie są przez rzeczniczkę ujawniane. Zazwyczaj, gdy chodzi o błahą sprawę, służby od razu informują o szczegółach.Przy głównych stacjach metra działa policja oraz straż pożarna. - Mogę potwierdzić nasze działania na miejscu. Nie przekazujemy szczegółów - powiedziała w rozmowie z wawainfo.pl mł. asp. Natalia de Laurans, rzecznik komisariatu metra. Chwilę po godzinie 21 Warszawski Transport Publiczny przekazał, że kursowanie metra ulega zmianie. Z ruchu całkowicie wyłączone zostały stacje: Ratusz Arsenał, Świętokrzyska, Centrum, Politechnika, Pole Mokotowskie, Racławicka oraz Wierzbno.Kapitan Wojciech Kapczyński potwierdza, że na miejscu pojawili się strażacy. - Dostaliśmy zgłoszenie, że może znajdować się tam podejrzany pakunek - przekazał w rozmowie z redakcją wawainfo.pl rzecznik warszawskiej PSP.
Funkcjonariusz z Płocka wylegitymowali na stacji benzynowej mężczyznę, który nie miał maseczki. Jak się okazało, 34-latek był poszukiwany w celu odbycia kary pozbawienia wolności. Poszukiwany po interwencji trafił do zakładu karnego.W niedzielę wieczorem funkcjonariusze z Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego z płockiem komendy, zauważyli mężczyznę, który nie miał zasłoniętych ust i nosa w jednej ze stacji paliw. Mundurowi podjęli interwencję wobec mężczyzny.- Po sprawdzeniu w policyjnych systemach informatycznych okazało się, że 34-letni mężczyzna był poszukiwany w celu odbycia kary pozbawienia wolności, za swoje wcześniejsze przewinienia. Za popełnione wykroczenie dotyczące niestosowania się do nakazu zasłaniania ust i nosa został ukarany mandatem - przekazała Marta Lewandowska z Komendy Powiatowej Policji w Płocku.Po wykonanych czynnościach policjanci doprowadzili 34-latka do zakładu karnego.- Pomimo wielu apeli o przestrzeganie reżimu sanitarnego i troski o bezpieczeństwo, zarówno swoje jak i innych, nadal nie brakuje osób świadomie łamiących przepisy - dodaje Lewandowska.
W sobotę informowaliśmy o śmierci o. Maksymiliana Adama Świerżewskiego, z parafii w Siedlcach. Zakonnik trafił do szpitala z ciężkimi obrażeniami ciała. Niestety nie udało się go uratować. Prokuratura podaję wstępne informację, po wykonanej w niedzielę sekcji zwłok.35-letni ojciec Maksymilian miał nieprzytomny trafić do szpitala 11 listopada wieczorem. Został znaleziony w siedleckim parku Aleksandria. Zmarł w szpitalu z licznymi obrażeniami ciała w nocy z 11 na 12 listopada.Jak udało się ustalić portalowi Onet.pl, śledztwo w tej sprawie trwa, na razie nikt nie został zatrzymany, a sprawca lub sprawcy uderzyli duchownego za pomocą narzędzia. Zdarzenie zakwalifikowano jako pobicie ze skutkiem śmiertelnym.- Bez wątpienia śmierć tego mężczyzny była wynikiem działania osoby trzeciej. Osoba lub osoby użyły do tego celu jakiegoś narzędzia. W medycynie sądowej tego określenia używa się bardzo szeroko i narzędzie tępokrawędziste to może być również pięść. W tym przypadku użyte zostało jednak inne narzędzie niż ręka. Na tym etapie nie możemy przekazać więcej informacji - powiedział w rozmowie z Onetem, prok. Jarosław Wardak z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.Śledztwo prowadzone jest z art. 156 kodeksu karnego - pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Jak podkreśla Wardak - kwalifikacja czynu może ulec zmianie - Możliwe, że zdarzenie zostanie ostatecznie zakwalifikowane jako zabójstwo - dodaje prokurator.Śledczy do tej pory nie wytypowali osób podejrzanych. Nie jest znany także motyw działania sprawcy. Osoby z otoczenia parafii donoszą, że duchowny miał zostać pobity podczas wieczornego spaceru.
Do dwóch gwałtów w taksówkach z aplikacji miało dojść na przełomie ostatnich trzech miesięcy w Warszawie. Dwóch mężczyzn pochodzenia gruzińskiego zostało tymczasowo aresztowanych. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo.Jak informuje "Gazeta Wyborcza", dwaj mężczyźni usłyszeli zarzuty zgwałcenia kobiet w pojazdach zamawianych przez aplikacje na telefon. Do nadużyć miało dochodzić podczas kursu, kiedy to kierowcy zamykali pojazd od wewnątrz i przesiadali się na tylne siedzenie.- Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście prowadzi dwa śledztwa. W obu mamy dwóch podejrzanych. Są to osoby obywatelstwa gruzińskiego. Przedstawiono im zarzuty dopuszczenia się przestępstw zgwałcenia. Jeden czyn pochodzi z listopada, drugi z września. W dalszym ciągu zabezpieczamy materiał dowodowy - powiedziała w rozmowie z tvnwarszawa.pl Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie.Sprawcy mieli wykorzystywać kobiety podczas nocnych kursów, kiedy wracały z imprez. Auta były zamykane od wewnątrz - a oni przesiadali się na tylne siedzenia.Z uwagi na dobro prowadzonego śledztwa, dziennikarzom Gazet Wyborczej nie udało się ustalić, której aplikacji dotyczą zdarzenia. Przedstawicielka Ubera, zapewnia jednak, że nie dotyczy to ich firmy.- Nie otrzymaliśmy zgłoszeń dotyczących wspomnianych incydentów ani od pasażerów, ani ze strony policji. W związku z tym nie możemy się odnieść do opisanych sytuacji, ani potwierdzić, że miały one miejsce na platformie Uber - komentuje w rozmowie z Gazetą Wyborczą Iwona Kruk, rzeczniczka Ubera.O weryfikacji kierowców i o tym jak można ją ominąć, mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą anonimowy kierowca.- Co jakiś czas aplikacja prosi kierowcę o zrobienie sobie zdjęcia i przesłanie go w celu weryfikacji, czy za kierownicą siedzi odpowiednia osoba. Ten algorytm jest taki, że mógłbym sobie za kogoś zrobić zdjęcie, a i tak mnie przepuści. Zdarzają się sytuacje, gdy ktoś jeździ na aplikacji innej osoby - mówi informator Gazety Wyborczej.Do zarzutów po publikacji naszego artykułu odnieśli się także przedstawiciele Ubera, chociaż z uwagi na dobro śledztwa nie uzyskaliśmy informacji czy do opisanych incydentów doszło akurat podczas przejazdu pod ich szyldem.- Od 1 października 2020 roku Uber Poland sp. z o.o. posiada licencje pośrednika przy przewozie osób wydaną przez GITD. Nasza firma współpracuje tylko z licencjonowanymi partnerami. Partnerzy realizujący przejazdy za pośrednictwem platformy Uber są niezależnymi podmiotami. W świetle znowelizowanych przepisów ustawy o transporcie drogowym partnerzy muszą posiadać licencję taxi oraz pojazdy dostosowane do prowadzonej działalności - czytamy w komunikacie prasowym Ubera, który został do nas wysłany po publikacji artykułu.Jak podkreślają przedstawiciele Ubera aplikacja posiada funkcję "Zawszę wiesz, z kim jedziesz", która przypomina podróżującym o sprawdzeniu czy numer rejestracyjny samochodu , marka i model oraz wizerunek kierowcy zgadzają się z tym co widzimy w aplikacji.- W celu uniknięcia nadużyć, Uber wprowadził w Polsce system Real Time ID Check pozwalający na weryfikowanie tożsamości kierowcy w czasie rzeczywistym. Aby korzystać z aplikacji osoba prowadząca pojazd może zostać poproszona o wykonanie zdjęcia selfie, które zostanie porównane z fotografią dodaną w systemie w momencie rejestracji - dodaje biuro prasowe Ubera.
Od poniedziałku 15 listopada, Ochota oraz Żoliborza zostają objęte Strefą Płatnego Parkowania Niestrzeżonego. To największe poszerzenie strefy w historii. Zmiana, jak zapowiada ratusz - ma ulżyć mieszkańcom obu dzielnic, które służyły dotąd za darmowy parking dla osób spoza dzielnicy.Mieszkańcy Ochoty i Żoliborza będą mieli prawo do abonamentu, który uprawnia do bezpłatnego postoju. Pozostali kierowcy za parkowanie muszą zapłacić. Według stołecznego ratusza, ma to zachęcić kierowców do krótszego postoju lub przesiadki do transportu publicznego, zamiast pozostawiania auta na cały dzień na terenie płatnej strefy.- Obie dzielnice są położone blisko centrum, co skłania część kierowców dojeżdżających z przedmieść do zaparkowania tu auta i przesiadki na metro lub tramwaj. Wprowadzenie SPPN ma zapobiec temu zjawisku - informuje Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa Urzędu m.st. Warszawy.W ramach rozszerzenia strefy znakowane są miejsca postojowe na ponad 250 ulicach o łącznej długości 140 km. Powierzchnia, o którą powiększyła się Strefa Płatnego Parkowania Niestrzeżonego jest niemal równa powierzchni, jaką obejmowała cała strefa jeszcze 2 lata temu. - Liczba płatnych miejsc postojowych zwiększa się do 52 tys. - to niemal tyle, co w sześciu największych miastach w Polsce łącznie - dodaje Monika Beuth-Lutyk.Mieszkańcy Ochoty i Żoliborza mogą wybrać spośród 2 rodzajów abonamentu na parkowanie. Do wyboru jest abonament rejonowy (obowiązujący na niewielkim obszarze wokół domu) lub abonament obszarowy (uprawniający do bezpłatnego postoju na dużym obszarze, obejmującym ok. tysiąca miejsc).- W pierwszych dniach funkcjonowania strefy nie będą pobierane kary. Obecnie kluczowej jest, aby informacja o ich uruchomieniu dotarła do wszystkich mieszkańców - informuje Jakub Dybalski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich.To jednak nie koniec zmian jakie Warszawa chce wprowadzić w temacie płatnego parkowania. Obecnie trwają konsultacje społeczne dotyczące zmian na ulicach Saskiej Kępy, Mokotowa i Pragi-Północ.
Mężczyzna spadł na tory w metrze na stacji Ratusz Arsenał. 58-latek prawdopodobnie zasłabł. Na miejscu pracuje policja oraz pogotowie. Cztery stacje metra zostały zamknięte.Do zdarzenia doszło w poniedziałek po godzinie 13. Jak informuje Komenda Stołeczna Policji - mężczyzna najprawdopodobniej zasłabł.- Do zdarzenia doszło ok. godziny 13.20. Mężczyzna w wieku 58-lat najprawdopodobniej zasłabł i spadł na tory w metrze na stacji Ratusz Arsenał. Na szczęście nic mu się nie stało. Na miejscu poszkodowanym zajął się zespół ratownictwa medycznego. We wstępnej analizie wykluczamy udział osób trzecich - powiedziała w rozmowie z wawainfo.pl, sierż. sztab. Gabriela Putyra z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Jak informuje ZTM - z powodu zdarzenia na stacji Ratusz Arsenał występują utrudnienia w kursowaniu pociągów linii M1. Zamknięty został odcinek POLITECHNIKA - PLAC WILSONA.- Pociągi metra kursują w pętli: KABATY – POLITECHNIKA oraz MŁOCINY – PLAC WILSONA. Uruchomiono linię zastępczą Z za Metro na trasie: Metro Politechnika – Marszałkowska – Andersa – pl. Wilsona. Uruchomiono dodatkowe kursy linii 15 w relacji skróconej plac Narutowicza – Marymont Potok. Przepraszamy za utrudnienia - czytamy w komunikacie ZTM.
Po wypadku BMW na Ursynowie, 18-latek walczy o życie w jednym ze stołecznych szpitali. Był w śpiączce farmakologicznej, przetoczono mu krew i był wspomagany oddechowo. Kierowca po wypadku nawet nie spojrzał w stronę poszkodowanych, a zaraz po zdarzeniu zdjął tablicę rejestracyjne. Teraz ojciec 18-letniego Igora, który walczy w szpitalu o życie podnosi apel i szuka świadków zdarzenia. Domaga się sprawiedliwości i ukarania sprawcy zdarzenia.Kierowca prawdopodobnie znacznie przekraczając prędkość, wpadł w poślizg, obrócił się tyłem do kierunku jazdy i uderzył w przystanek, na którym znajdowały się cztery osoby. Młoda dziewczynka, para oraz 18-letni Igor - który w zdarzeniu ucierpiał najbardziej.Jak tłumaczył sprawca zdarzenia w rozmowie z wawainfo.pl, powodem wypadku były letnie opony.- Jechałem zgodnie z kierunkiem jazdy. Wpadłem w poślizg ponieważ mam letnie opony - mówił na miejscu zdarzenia w rozmowie z naszym reporterem kierowca samochodu marki BMW.Innego zdania co do stylu w jakim poruszał się sprawca wypadku jest ojciec 18-letniego Igora, który został poszkodowany w zdarzeniu.- Mój syn uległ wypadkowi. Został stratowany przez kierowcę BMW, który chciał wykonać kontrolowany drift. Tak mi zdarzenie opisywali świadkowie. Jadąc od Kabat, skręcał w prawo w ul. Ganhdi. Nie ruszył normalnie. Nie kontrolował tego co się dzieje z pojazdem - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Dariusz Kozłowski, ojciec poszkodowanego chłopaka.Jak relacjonuje, jego syn był w szoku. Zaraz po zdarzeniu zerwał się do ucieczki - wybiegł na ulicę. Na szczęście został powstrzymany przez świadków, którzy od razu udzielili mu pierwszej pomocy. Według ich relacji - wypadek wyglądał makabrycznie.Na przystanku oprócz 18-letniego Igora była także młoda dziewczynka oraz para. Oni w zdarzeniu nie ucierpieli.- Najbardziej boli mnie to, że kierowca po zatrzymaniu nie zajął się osobami poszkodowanymi. Pierwsze co zrobił to obejrzał auto. Następnie wykonał kilka telefonów. A co dziwne - zdjął tablicę rejestracyjną. Jedna spadła podczas wypadku, drugą ściągnął sam. Czy tak się zachowuje kierowca po wypadku? - komentuje pan Dariusz.Jego syn, zaraz po zdarzeniu został przewieziony do szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej, gdzie okazało się, że 18-latek posiada rozległe obrażenia wewnętrzne. Jak się okazało - miał m.in. rozerwany pęcherz moczowy i pogruchotaną miednicę. Chłopiec został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Dodatkowo zostały mu przetoczone 3 jednostki krwi. Jego stan się poprawił jednak Igor przebywa nadal na oddziale intensywnej opieki medycznej.- Stan mojego dziecka poprawił się dopiero w środę, 10 listopada, czyli trzeciego dnia od zdarzenia. Obecnie jest wybudzony i oddycha samodzielnie, jednak nadal ma problemy z krążeniem. Dodatkowo jest unieruchomiony. Igor jest zdruzgotany stanem swojego zdrowia. Jest maturzystą i tym się bardzo przejmuje - mówi Dariusz Kozłowski.Pan Dariusz zwrócił się na lokalnej grupie społecznościowej o pomoc. W poście, który zamieścił poszukuje świadków zdarzenia, którzy pomogliby mu wyjaśnić co się dokładnie stało tamtego dnia.- Nie chce prowadzić żadnego linczu. Zwróciłem się o apel do ludzi, ponieważ kierowca dbał tylko o swój interes. To jest tragedia mojego syna. Nie zostawię tego tak. Przecież tam mogła stać grupa przedszkolaków. Mogli wyjść ludzie z metra. Mogło dojść do prawdziwej masakry. Pani, która udzielała pomocy mojemu dziecku opisała to tak, że się po prostu popłakałem - komentuje swój post w rozmowie z wawainfo.pl, ojciec poszkodowanego nastolatka.Powodem, dla którego pan Dariusz zdecydował się dodać post - jest wg niego mało profesjonalne podejście policji do sprawy wypadku. Kiedy to dwa dni po zdarzeniu skontaktował się z policjantem prowadzącym sprawę, usłyszał bardzo lakoniczną odpowiedź w stylu "Kierowca jechał za szybko. BMW posiada napęd na tylne koła. Po prostu kierowcę zniosło".Został także poinformowany, że sprawa z komisariatu na Wita Stwosza 31 została przekazana do komendy rejonowej przy ulicy Malczewskiego.- Chciałem dowiedzieć się co tam się stało. Jakie dowody zabezpieczono. Ale na Malczewskiego usłyszałem, że dokumenty są jednak tam gdzie były, czyli na Wita Stwosza. A tam jak usłyszałem zajmują się wykroczeniami i drobnymi sprawami. Tego wypadku nie zaliczam jednak do takiej kategorii - mówi nam Dariusz Kozłowski. Jak dodaje - być może sprawca jest synem kogoś ważnego, że sprawa jest tak wolno prowadzona.O komentarz zapytaliśmy oficera prasowego Komendy Rejonowej Policji II w Warszawie. Jak podkreśla - policja wykonała wszystkie czynności, które powinna wykonać w przypadku wypadku drogowego.- W sprawie zdarzenia drogowego z dnia 8 listopada, w KRP II jest prowadzone postępowanie pod nadzorem prokuratora. Bezpośrednio po wypadku wykonano szereg czynności, mających na celu zabezpieczenie dowodów. Zabezpieczono miejsce zdarzenia, przeprowadzono oględziny, ustalono obrażenia poszkodowanych, ustalono kierującego pojazdem marki BMW, ustalono świadków oraz zabezpieczono samochód. Na obecnym etapie sprawą zajmuje się prokuratura rejonowa na Ursynowie - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, podkom. Robert Koniuszy z KRP II w Warszawie.Prokuratura Rejonowa Warszawa Ursynów, do czasu publikacji tekstu, nie odniosła się do zadanych przez naszą redakcje pytań.
Już wkrótce mogą zmienić się opłaty za wywóz śmieci dla mieszkańców Warszawy. Stołeczny ratusz chce, abyśmy płacili od wielkości mieszkania - tym samym miasto zrezygnuje z pobierania opłat od zużytej wody w gospodarstwie domowym.Jeżeli dojdzie do kolejnej zmiany w naliczaniu opłat za wywóz śmieci, będzie to już trzecia zmiana podczas kadencji prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Najpierw mieszkańcy stolicy dostali ujednolicone opłaty - 65 zł miesięcznie dla osób w mieszkaniach i 94 zł miesięcznie dla osób żyjących w domach jednorodzinnych.1 kwietnia nastąpiła jednak zmiana, według której opłata dotycząca wywozu śmieci była związana ze zużyciem wody w danym gospodarstwie domowym.- Obydwa nasze systemy naliczania opłat za śmieci: od gospodarstwa domowego, a potem od ilości zużytej wody, zostały zakwestionowane przez sądy. W międzyczasie doszła kolejna nowelizacja przepisów, więc i tak uchwały ustalające zasady płacenia są do zmiany - tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", Monika Beuth-Lutyk, rzecznik urzędu miasta.Zmiana naliczania opłat, będzie swego rodzaju powrotem do płacenia od gospodarstwa domowego - jednak z pewną modyfikacją. Ma ona dotyczyć zróżnicowania opłat w zależności od wielkości mieszkania.Radni mają się zająć sprawą w najbliższy czwartek. Jak informuje Gazeta Wyborcza, propozycję modelu płacenia w oparciu o najnowsze przepisy i koszty - przygotowało na zlecenie miasta (za 30 tys. zł netto) krakowskie biuro inżynierskie IVW Polska.W zależności od wielkości mieszkania, warszawiacy zapłacą stawkę, która została podzielona w projekcie w następujący sposób: do 30 m kw. - 65 zł miesięcznie, od 30,01 m kw. do 40 m kw. - 76 zł., od 40,01 m kw. do 60 m kw. - 86 zł., od 60,01 do 80 m kw. - 96 zł. i w przedziale powyżej 80,01 m kw. - 102 zł. miesięcznie.Mieszkańcy domów jednorodzinnych, niezależnie od ich wielkości zapłacą 105 zł miesięcznie. Jak informuje "Gazeta Wyborcza" - nowe stawki miałyby wejść w życie 1 stycznia 2022 r. Opłaty będą dotyczyć wyłącznie osób segregujących śmieci. Kto nie zadba o selekcje - zapłaci dwa razy więcej.
Pięknym gestem wykazali się stołeczni strażnicy miejscy podczas codziennej służby. Gdy 90-letnia kobieta wyszła po zakupy i zabrakło jej sił - Ci stanęli na wysokości zadania, aby jej pomóc. Jak się później okazało kobieta mieszka sama i nie może liczyć na niczyją pomoc.- Do zdarzenia doszło w poniedziałek 8 listopada, kilka minut przed godziną 13. Strażnicy otrzymali zgłoszenie o starszej pani, która ma problem z poruszaniem - informuje Straż Miejska w Warszawie.Po przybyciu na miejsce, funkcjonariusze zastali starszą panią opartą o ogrodzenie. Usłyszeli od niej, że mieszka w pobliżu, ale musiała wyjść po zakupy, a nie miała kogo poprosić o pomoc.Kobieta nie wymagała pomocy medycznej, więc funkcjonariusze pomogli 90-latce dojść do sklepu. Po zrobieniu zakupów, odprowadzili starszą panią do domu.Starsza pani po drodze opowiedziała, że nie ma żadnej pomocy od rodziny i wszystko musi robić sama. Strażnicy jeszcze tego samego dnia poinformowali o sytuacji 90-latki pracowników ośrodka opieki społecznej, którzy się nią zaopiekuje.
IMGW wydało ostrzeżenie I stopnia dla województwa mazowieckiego. Prognozuje się gęste mgły o poranku, ograniczające widoczność nawet do 100 metrów. Ostrzeżenie obowiązuje od 19:00 w piątek, do 9:00 rano w sobotę. - Prognozuje się gęste mgły, w zasięgu których widzialność będzie ograniczona do 100 metrów - czytamy w komunikacie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.Ostrzeżeniem zostały objęte powiaty: makowski, miński, ostrołęcki, pułtuski, przasnyski, siedlecki, sokołowski, węgrowski, wołomiński oraz wyszkowski.W piątek rano mogliśmy zaobserwować mgłę również w Warszawie.W sobotę IMGW prognozuje duże zachmurzenie, z większymi przejaśnieniami. Na południu województwa możliwe rozpogodzenia. Opadów deszczu natomiast możemy spodziewać się na północy oraz zachodzie naszego województwa. Temperatura maksymalna w sobotę to 10 stopni.Niedziela rozpocznie się również pod znakiem mgieł, które będą ograniczać widoczność do 300 metrów. IMGW prognozuje, że w niedzielę termometry wskażą od 7 do 10 stopni.
Na Stegnach na warszawskim Mokotowie doszło w piątek przed południem do zderzenia dwóch samochodów osobowych. Jedna osoba została ranna i trafiła do szpitala.Do zdarzenia doszło przed godziną 11 w piątek. Na skrzyżowaniu ulicy Nałęczowskiej i Sobieskiego zderzyły się ze sobą samochody marki opel i seat.- O godzinie 10:49 otrzymaliśmy zgłoszenie o zderzeniu dwóch samochodów osobowych na skrzyżowaniu ulicy Nałęczowskiej i Sobieskiego. Kobieta, która kierowała seatem została zabrana przez pogotowie do szpitala. - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Policjanci prowadzą na miejscu czynności mające na celu wyjaśnienie przyczyn wypadku.Na ulicy Sobieskiego blokuje się pas ruchu w kierunku Belwederskiej.
W czwartek ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Podczas wydarzenia uczestnicy mogli zakupić słodkie wypieki, biało-czerwone flagi, a także książki poświęcone aborcji i Żydom.Jak relacjonował na twitterze dziennikarz RMF, Tomasz Fenske - przy patelni stoiska ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, a także wielu anonimowych sprzedawców. Można kupić słodkie wypieki, biało-czerwone flagi i opaski, a także wiele interesującej literatury poświęconej aborcji i Żydom.Na zdjęciach wykonanych przez dziennikarza, możemy zauważyć takie książki jak "Jak rozmawiać o aborcji?", "Żydowscy kolaboranci Hitlera", "Niemcy, Żydzi i folksdojcze", "Tęczowy terror", "Powrót do Jedwabnego 3" czy "Przedsiębiorstwo Holokaust".Przy patelni stoiska ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, a także wielu anonimowych sprzedawców. Można kupić słodki wypieki, biało-czerwone flagi i opaski, a także wiele interesującej literatury poświęconej aborcji i Żydom.#MarszNiepodległości2021 pic.twitter.com/4gMcGkVKHW— Tomasz Fenske (@tomaszfenske) November 11, 2021
W czwartek rano doszło do śmiertelnego wypadku przy ul. Kampinoskiej na Bielanach. Kierowca samochodu osobowego wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Na miejscu znaleziono ciało 20-latki. Sprawca zdarzenia uciekł. Trwają poszukiwania.- Przed godziną 7 przy ulicy Kampinoskiej osobowy opel na zakręcie wypadł z drogi i uderzył w drzew. W wypadku zginęła 20-letnia pasażerka auta - powiedziała w rozmowie z PAP, Elwira Kozłowska, rzeczniczka Komendy Rejonowej Policji V w Warszawie.Jak dodaje, w tej chwili trwają ustalenia, kto kierował tym autem.- Na miejscu są policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej i wydziału ruchu drogowego. Ustalamy świadków zdarzenia - mówi Kozłowska.Policjanci na miejscu przeprowadzili oględziny pojazdu, miejsca zdarzenia i zwłok. Na miejscu był także funkcjonariusz z psem tropiącym. Policja szuka kierowcy samochodu, który uciekł z miejsca zdarzenia.
Trasa Marszu Niepodległości 2021 prowadzi również jak rok temu przez Most Poniatowskiego. Straż marszu narodowców postanowiła zasłonić płachtami budynek, aby uniknąć sytuacji z poprzedniego roku - kiedy to uczestnicy wrzucili palącą się racę na balkon jednego z mieszkań.Straż marszu narodowców zasłoniła płachtami balkony, na których znajdują się tęczowe flagi w kamienicach na Powiślu. Wśród nich balkon, który rok temu podpalono podczas marszu. Poniżej prezentujemy galerię zdjęć.Rok temu podczas Marszu Niepodległości doszło do pożaru mieszkania przy ulicy 3 maja. Na czwartym piętrze bloku został wywieszony plakat "Strajku Kobiet" a także tęczowa flaga. Nieznani sprawcy rzucili w budynek podpaloną racą. Trafili jednak w balkon na drugim piętrze. Do pożaru zadysponowano 4 zastępy straży pożarnej. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Straż marszu narodowców zasłoniła płachtami balkony, na których znajdują się tęczowe flagi w kamienicach na Powiślu. Wśród nich balkon, który rok temu podpalono podczas marszu @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/DDUWovKyQ4— Piotr Drabik (@piotrdrabik) November 11, 2021
Niebezpieczna sytuacja podczas Marszu Niepodległości. Podczas palenia flagi Niemiec, płonący strzęp padł na rękaw dziewczynki i zaczął się palić.Według relacji Eska.pl doszło do niebezpiecznego incydentu podczas palenia flagi Niemiec. jak informuje radio - gdy materiał zajął się ogniem, płonący strzęp padł na rękaw kilkunastoletniej dziewczynki, który również zaczął się palić.Sytuacje uwieczniono na poniższym nagraniu.Mam nadzieję, że ten margines nie będzie rzutował na resztę uczestników marszu.Przykro, że niektórzy pod przykrywką patriotyzmu robią takie rzeczy...#11Listopada#MarszNiepodleglosci pic.twitter.com/fnEsrC9yRv— Paweł T. (@PawelT_PL) November 11, 2021 To kolejny incydent na trasie Marszu Niepodległości w Warszawie. Na samym początku doszło do ataku narodowców na kontrmanifestacje - o czym informowali Obywatele RP. Jedna osoba została ranna.Drugie zdarzenie to siłowe wyciągnięcie Babci Kasi przez policje z przejścia podziemnego pod rondem Dmowskiego.
Skandal podczas Marszu Niepodległości. Kilkaset metrów od czoła marszu narodowców zgromadzili się członkowie i sympatycy ONR wraz z członkami skrajnie nacjonalistycznej formacji Forza Nuova. Włoska organizacja posiada charakter nacjonalistyczny i neofaszystowski. W poprzednich latach członkowie "Forza Nuova" również brali udział w Marszu Niepodległości.- Imponujące wydarzenie. Nie ma sobie równych w świecie. Pokaz polskiego i europejskiego patriotyzmu. Odnowienie wieloletniego sojuszu z polskimi braćmi" - twierdzili Włosi Marsz Niepodległości na Facebooku.Zdjęcia grup nacjonalistycznych przekazał na twitterze dziennikarz Radia Zet - Piotr Drabik.Grupa członków i sympatyków ONR wraz z Forza Nuovo zgromadzili się kilkaset metrów od czoła marszu narodowców @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/bG9ORPZXVN— Piotr Drabik (@piotrdrabik) November 11, 2021 Liderem organizacji Forza Nuova jest Roberto Fiore, legenda skrajnej prawicy w EuropieW ostatnim miesiącu, 10 października, Roberto Fiore został aresztowany po zamieszkach w Rzymie. Włoski rząd dąży do delegalizacji organizacji "Froza Nuova"Marsz Niepodległości 2021 bez udziału prezydenta i premieraMarsz Niepodległości 2021 w Warszawie odbywa się legalnie po wtorkowej decyzji Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Wydarzenie ma charakter państwowy, jednak na wzięcie udziału w Marszu Nieodległości nie zdecydowali się prezydent Andrzej Duda oraz premier Mateusz Morawiecki. Pierwszy z nich według szefa gabinetu prezydenta "nie ma tego w planach", drugi według rzecznika rządu "będzie przebywał w tym czasie w Krakowie".
Podczas trwającego Marszu Niepodległości w Warszawie dochodzi do kolejnych incydentów. Policja siłą wyciągnęła babcię Kasię z przejścia podziemnego pod rondem Dmowskiego.Jak podaje na twitterze Dariusz Grzędziński, powołując się na dziennikarkę tygodnika "Wprost" - Klaudię Zawistowską - policja siłą wyciągnęła ją z przejścia podziemnego, które znajduje się w okolicy Marszu Niepodległości.Dziennikarka @TygodnikWPROST Klaudia Zawistowska informuje, że policja siłą wyciągnęła Babcię Kasię z przejścia podziemnego pod Rondem Dmowskiego. pic.twitter.com/eIn3cyGk3j— Dariusz Grzędziński (@grzedzinski) November 11, 2021 To już drugi incydent na trasie Marszu Niepodległości. Jak informowali wcześniej obywatele RP - doszło do ataku uczestników marszu na uczestników kontrmanifestacji. Według ich relacji "faszystowskie bojówki Bąkiewicza" zaatakowały kontrmanifestacje. Poszkodowana miała zostać Kinga Kamińska. Policja wycofała się.
Marsz Niepodległości 2021. Obywatele RP zorganizowali małą kontrmanifestację w okolicach Ronda Dmowskiego wobec uczesników marszu. Najpierw doszło do starć z uczestników manifestacji z policją, a część z nich została przeciągnięta przez korytarze pod rondem. Jedna z uczestniczek demonstracji ucierpiała podczas starć manifestantów z policją i osobami ze środowisk narodowych. Nagrania zamieszczone w mediach społecznościowych pokazały również bardzo brutalne działania policji w stosunku do Obywateli RP.
W środę wieczorem doszło do tragedii na torach w rejonie PKP Radość. Pociąg potrącił pieszego, mężczyzna nie żyje.Do zdarzenia doszło w środę, 10 listopada br., około godziny 21:00. Na miejscu pracują służby. Do akcji skierowano trzy zastępy straży pożarnej, a policja prowadzi czynności wyjaśniające okoliczności i przyczyny wypadku.ZOBACZ ZDJĘCIA Z AKCJI SŁUŻB:- Z powodu zdarzenia w rejonie stacji PKP Radość występują utrudnienia w kursowaniu pociągów SKM S1 i KM R7. Kursowanie pociągów odbywa się po jednym torze. Możliwe opóźnienia, odwołania i relacje skrócone pociągów - przekazał na swojej stronie internetowej Warszawski Transport Miejski.
We wtorek wieczorem policja otrzymała zgłoszenie o mężczyźnie, który został potrącony przez tramwaj linii 18 w centrum Warszawy. Do zdarzenia doszło na ulicy Marszałkowskiej, nieopodal ronda Dmowskiego. Jak się później okazało - mężczyzna był kompletnie pijany.- Otrzymaliśmy zgłoszenie o potrąceniu pieszego przez tramwaj, między ulicą Świętokrzyską a rondem Dmowskiego. Po przybyciu na miejsce okazało się, że tramwaj linii numer 18, jadący w kierunku Mokotowa potrącił pieszego - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, mł. asp. Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji.Motorniczy oraz pieszy, który został potrącony zostali przebadani na zawartość alkoholu we krwi. Kierujący tramwajem był trzeźwy, natomiast mężczyzna, który przebiegał przez ulice w miejscu niedozwolonym - wydmuchał, aż 3,5 promila.Jak dodaje Monika Nawrat - w sprawie będzie prowadzone postępowanie.Mężczyzna został przewieziony do jednego ze stołecznych szpitali.
Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT lądował awaryjnie we wtorek wieczorem na Lotnisku Chopina w Warszawie. Pilot zgłosił usterkę i poprosił o lądowanie w asyście służb.Samolot o numerze rejsu LO654 leciał z Kluż-Napoka w Rumunii do Warszawy. Maszyna, która obsługiwała ten lot to Bombardier Dash Q-400 o numerze rejestracyjnym SP-EQK. Udało nam się dowiedzieć, że samolot bezpiecznie wylądował na Lotnisku Chopina w Warszawie- Kapitan samolotu wskutek usterki jednego z systemów, zgodnie z procedurą zgłosił lądowanie w trybie awaryjnym. Samolot wylądował bezpiecznie w Warszawie o godzinie 18:12 - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy PLL LOT.Jak dodaje rzecznik LOT-u - pasażerowie i załoga opuszczą samolot w trybie normalnym. Zostanie im także zapewniona opieka, oraz asysta w przypadku rejsów transferowych.
We wtorek popołudniu doszło do pożarów tworzyw sztucznych w sortowni odpadów przy ulicy Wólczyńskiej 249. W akcji brało udział 7 zastępów straży pożarnej.- Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 15:45. Dotyczyło one palących się tworzyw sztucznych na terenie zakładu przy ulicy Wólczyńskiej. Na miejscu potwierdziliśmy zdarzenie. W akcji brało udział 7 zastępów Państwowej Straży Pożarnej - mówi w rozmowie z wawawinfo.pl, kpt. Wojciech Kapczyński z Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.Pożar został ugaszony. Nikt podczas zdarzenia nie ucierpiał.
Marsz Niepodległości będzie miał charakter państwowy. W wydarzeniu jednak nie weźmie udziału ani prezydent Andrzej Duda ani premier Mateusz Morawiecki. Pierwszy z nich na razie nie ma tego w planie, drugi będzie w tym czasie w Krakowie.We wtorek rząd zdecydował o nadaniu uroczystości charakteru państwowego. Na pewno podczas Marszu Niepodległości nieobecny będzie premier Mateusz Morawiecki, który w tym czasie będzie w Krakowie.- Premier bierze udział w innych uroczystościach związanych ze Świętem Niepodległości, w tym w uroczystościach odbywających się w Krakowie - przekazał TVN24 rzecznik rządu Piotr Mueller.A co z prezydentem Andrzejem Dudą? Jak informuje szef jego gabinetu - prezydent w tym momencie nie ma Marszu Niepodległości w swoich planach.- Nie chce tutaj dywagować w tym momencie, na razie prezydent nie ma tego w swoim planie - powiedział TVN24, szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Prezydent Rafał Trzaskowski powiedział, że rządzący wzięli na swoje barki pełną odpowiedzialność za Marsz Niepodległości. On jednak jako gospodarz miasta zrobi jednak wszystko, aby we współpracy z policją - zapewnić bezpieczeństwo podczas wydarzenia.- Na ulicach Warszawy nie ma miejsca na nacjonalistyczne hasła, chwalące ustrój totalitarny. Warszawa jest zbyt mocno naznaczona krwią tych, którzy walczyli z faszyzmem - mówił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, komentując decyzję Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, który zadecydował, że nielegalny marsz będzie miał charakter państwowy.Podczas konferencji prasowej dziennikarze pytali także, czy nie jest zdziwiony dzisiejszą decyzją o legalizacji marszu.- To wygląda tak, jakby Bąkiewicz stał się członkiem rządu - mówił Trzaskowski.Prezydent był także pytany jak miasto chce zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców i marszu. - Rozmawialiśmy z Komendantem Głównym Policji o współpracy. Niestety ale policja została postawiona w bardzo trudnej sytuacji przez rządzących. Nie jest możliwe usunięcie wszystkich ławek czy koszy na śmieci, a wiemy, że te były wykorzystywane. Jednak razem z Komendą Główną Policji staramy się zabezpieczyć wszystkie potencjalnie niebezpieczne miejsca na trasie marszu - komentuje Rafał TrzaskowskiUważa on także, że rząd na pewno nie dotrzymał wszystkich formalnych procedur w sprawie nadania uroczystości charakteru państwowego.- To jest sprawa dla prawników, aby rozstrzygnąć wszystkie wątpliwości. Rząd na pewno nie dotrzymał procedur. Od dawna mówiłem, że rząd i państwo powinny wziąć odpowiedzialność za te wydarzenia. Ale kilka miesięcy temu. Nie dwa dni przed. Teraz to my musimy skupić się na bezpieczeństwie - mówił prezydent Warszawy.We wtorek rząd zdecydował o nadaniu uroczystości charakteru państwowego. - Apelujemy o godne przejście marszu, który nie traci swojego społecznego charakteru - przekazała we wtorek rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska.Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, pytana we wtorek o wezwania do "obywatelskiego nieposłuszeństwa" organizatorów tegorocznego Marszu Niepodległości, odpowiedziała, że wydarzenie będzie miało charakter państwowy.
W październiku, w szpitalu w Sochaczewie podczas porodu zmarła kobieta. Jak informuje maż kobiety w rozmowie z portalem sochaczewianin.pl, ciąża przebiegała prawidłowo, a para czekała na narodziny drugiego dziecka. Na prośbę rodziców poród miał się odbyć poprzez cesarskie cięcie. Lekarze odmówili.Mężczyzna po śmierci żony, złożył na policje zawiadomienie o spowodowaniu śmierci z powodu błędu lekarskiego. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Sochaczewie.- Prowadzimy postępowanie w tej sprawie. Jest ono w toku. Oczekujemy na wyniki sekcji zwłok. Planowane są czynności, aby przesłuchać osoby, które miały bezpośredni udział w przedmiocie prowadzonego śledztwa. Postępowanie jest prowadzone w związku z art. 160 czyli narażenia na niebezpieczeństwo, w tym przypadku utraty zdrowia lub życia - mówi prokurator Małgorzata Borek z prokuratury rejonowej w Sochaczewie.Jak opisuje Pan Dariusz w rozmowie z lokalnym portalem sochaczewianin.pl - nic nie wskazywało na możliwość komplikacji podczas porodu.- Ciąża przebiegała prawidłowo, nie było żadnych komplikacji. Szczęśliwi z żoną czekaliśmy na narodziny naszej córeczki. Od początku wiedzieliśmy, że będzie dziewczynka, mamy już chłopca. Dlatego z niecierpliwością czekaliśmy na jego siostrę, a ta miała przyjść na świat w wyznaczonym terminie, czyli 1 października, w sochaczewskim szpitalu - opowiada pan Dariusz w rozmowie z portalem sochaczewianin.pl.Para mieszka w Żyrardowie, jednak skuszona dobrymi opiniami o sochaczewskim oddziale położniczym zdecydowała się na urodzenie dziecka w tamtejszym szpitalu powiatowym.Małżeństwo chciało, aby poród ze względu na wiek kobiety oraz wcześniejsze poronienia, odbył się poprzez cesarskie cięcie. Lekarz prowadzący nie zgodził się jednak na prośbę pary, uznając, że najlepszą metodą będzie poród naturalny.Jak relacjonuje portal sochaczewianin.pl, w pewnym momencie lekarze oraz pielęgniarki zaczęli między sobą głośniej rozmawiać i byli coraz bardziej zdenerwowani. Mężczyzna na początku nie zorientował się, że coś jest nie tak.- Byłem tak przejęty porodem i oczekiwaniem na córkę, że początkowo nie zorientowałem się, o co chodzi i co dzieje się z żoną. Potem dotarło do mnie, że nastąpił krwotok - relacjonuje Pan Dariusz w rozmowie z lokalnym portalem.Kobieta po kilkunastu minutach została wywieziona z sali na oddział intensywnej terapii. Pan Dariusz nie mógł jednak się udać za swoją żoną.- Zapytałem, co z dzieckiem, czy żyje? Powiedzieli mi, że przez moment nie oddychało, ale już jest w porządku. I dziecku nic nie zagraża. Kiedy to usłyszałem, poszedłem na intensywną terapię, aby dowiedzieć się, co z żoną, aby być przy niej - opowiada dalej Pan Dariusz na łamach portalu sochaczewianin.pl.Po 4 godzinach oczekiwania, lekarz, który wyszedł do mężczyzny na korytarz - oznajmił, że jego żona zmarła.- Zapytałem, dlaczego zmarła. Odparł, że doszło do pęknięcia macicy, a w wyniku tego do rozległego krwotoku wewnętrznego, którego nie udało się zatamować - mówi Pan Dariusz.Mężczyzna obawia się, że córka w wyniku niedotlenienia w pierwszych minutach po porodzie może być niepełnosprawna. Dlatego postanowił dochodzić sprawiedliwości nie tylko za śmierć żony, ale i dla córki. Jak zapowiada w rozmowie z portalem sochaczewianin.pl - będzie walczył o odszkodowanie i rentę dla córki.A wszytko to miało miejsce po tragedii, do której doszło we wrześniu w innym szpitalu - w Pszczynie. 22 września zmarła tam 30-latka, która była w 22-tygodniu ciąży. U kobiety stwierdzono poważne wady płodu, jednak lekarze odmówili aborcji. Decyzja była spowodowana prawem. Lekarze czekali, aż uszkodzony płód obumrze.Z tego powodu w ostatnią sobotę odbył się m.in. w Warszawie - "Marsz dla Izy"
Mężczyzna zamordował kobietę, jej zwłoki poćwiartował a ciało w walizkach wrzucił do Wisły. Dwa lata temu doszło do makabrycznej zbrodni w Modlinie pod Warszawą. Policja we współpracy z amerykańskim FBI od wielu miesięcy prowadzi działania mające na celu odnalezienie zwłok.Jak donosi portal wirtualnynowydwor.pl, do zdarzenia miało dojść około 2 lata temu. Mężczyzna na wysokości mostu im. Józefa Piłsudskiego miał wrzucić w kilku paczkach poćwiartowane zwłoki kobiety.- Po zatrzymaniu i przeprowadzonej wizji lokalnej, rozpoczęło się poszukiwanie z udziałem sonarów oraz nurków. W akcję zaangażowani byli policjanci z wydziału Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji oraz agencji FBI - czytamy na nowodworskim portalu.Dodatkowo w działaniach wykorzystano m.in. łodzie Komisariatu Rzecznego Policji w Warszawie i Legionowskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.Według ustaleń portalu wirtualnynowydwor.pl, mimo dużego zaangażowania służb i sprzętu, nie udało się zlokalizować ciała porzuconego w rzece.
Od początku roku wykryto 84 przypadki wścieklizny u zwierząt wolno żyjących na terenie województwa mazowieckiego. Ostatnie zachorowania odnotowano w powiatach: garwolińskim, kozienickim, otwockim i wołomińskim oraz na terenie dzielnicy Wawer m.st. Warszawy.Wojewoda Mazowiecki Konstanty Radziwił ostrzega mieszkańców województwa mazowieckiego przed chorymi zwierzętami. Jak informuje, na obszarze naszego województwa wciąż są odnotowywane nowe przypadki wścieklizny u zwierząt.- Apeluję do Państwa o zachowanie ostrożności w sytuacji spotkania dzikich zwierząt na swojej drodze. Pamiętajmy o tym, że lisy, jeże, nietoperze i inne mogą być zarażone wścieklizną. Nawet jeśli zobaczymy ranne zwierzę i chcemy mu pomóc, nie dotykajmy go. Należy powiadomić odpowiednie służby. Nie podejmujmy działań na własną rękę. Pamiętajmy też, że szczepienie przeciw wściekliźnie psów jest obowiązkowe, a kotów zalecane – powiedział Wojewoda Mazowiecki, Konstanty Radziwił.Poniżej prezentujemy listę miejsc wraz z datami, w których potwierdzono przypadki wścieklizny u zwierząt:23 lipca - Wesoła - Mazowiecki Park Krajobrazowy - lis2 września - Wawer - okolice ul. Wiązowskiej 47 - lis6 września - Wawer - ul. Krajobrazowa 5 - lis11 października - Wawer - ul. Wolęcińska - lis18 października - Targówek - ul. Janowiecka 77 - jenot22 października - Wawer - ul. Podkowy 93 - lis29 października - Wawer - ul. Podkowy 133 - lis29 października - Wawer - ul. Patriotów - lisJak się jednak okazuje chorują nie tylko dzikie zwierzęta. W podwarszawskiej Zielonce, 5 listopada stwierdzono wścieklizne u kota. Wcześniej w październiku w powiecie Otwockim zakażenie wykryto u psa.25 października Wojewoda Mazowiecki zmienił obszar zagrożony wystąpieniem zjawiska wścieklizny w Warszawie na następujący: Wawer, Wesoła, Targówek (część dzielnicy ograniczoną od zachodu ul. Radzymińską), Rembertów, Praga Południe (część dzielnicy ograniczoną od południa linią kolejową przebiegającą wzdłuż ul. Makowej).Poza Warszawą obszar zagrożony obejmuje powiat miński, otwocki, garwoliński, kozienicki, radomski, miasto Radom, zwoleński oraz wołomiński.
W czwartek samochód osobowy wjechał pod tramwaj na ulicy Światowida na Białołęce. Kierowca oraz jego żona trafili w ciężkim stanie do szpitala. Mężczyzna zmarł. Kobieta nadal walczy o życie.- Niestety mężczyzna, który brał udział w wypadku i prowadził pojazd zmarł w szpitalu. W tej chwili dokumenty zostały przekazane do prokuratury celem wszczęcia postępowania w kierunku wypadku w ruchu drogowym - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, kom. Paulina Onyszko z komendy policji na Białołęce.Żona mężczyzny, która podróżowała na miejscu pasażera - nadal walczy o życie w szpitalu.4 listopada, w godzinach popołudniowych, samochód osobowy marki kia wjechał pod tramwaj na skrzyżowaniu ulic Światowida ze Strumykową na osiedlu Nowodwory na Białołęce. Tramwaj linii nr 2 uderzył z impetem w samochód osobowy. Siła uderzenia była tak duża, że auto zostało doszczętnie zniszczone. W pojeździe podróżowało małżeństwo.Na miejscu oprócz straży pożarnej, policji i pogotowia - lądował także helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.Poniżej prezentujemy galerię zdjęć z czwartkowego wypadku:
W najbliższy weekend I linia metra będzie kursować tylko na odcinku Dworzec Gdański - Młociny. W zamian zostaną uruchomione zastępcze linie tramwajowe i autobusowe. Utrudnienia rozpoczną się w czwartek wieczorem i potrwają do niedzieli.Ograniczenie ruchu na I linii metra związane jest z modernizacją urządzeń sterowania ruchem pojazdów. Pociągi pomiędzy Dworcem Gdańskim a Młocinami będą kursowały według niestandardowych rozkładów jazdy.- W czwartek, 11 listopada i 14 listopada w metrze będzie obowiązywał świąteczny rozkład jazdy. W piątek, 12 listopada pociągi będą kursowały zgodnie z sobotnim rozkładem jazdy, ale ze zwiększoną częstotliwością w godzinach szczytów komunikacyjnych. W sobotę, 13 listopada pociągi będą jeździły według sobotniego rozkładu jazdy. W nocy z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę nie będzie kursów nocnych - informuje Metro Warszawskie.W dniach 12-14 listopada zostanie uruchomiona komunikacja zastępcza. Na tory wyjadą tramwaje uzupełniającej linii 71. Składy w godzinach szczytu będą podjeżdżały na przystanki co 4-5 minut.71: METRO MARYMONT – J. Słowackiego – pl. T.W. Wilsona – A. Mickiewicza – gen. W. Andersa – pl. Bankowy – Marszałkowska – Puławska – METRO WILANOWSKA.Ponadto w piątek, 12 listopada zmieni się trasa tramwajów linii 14:14: BANACHA – … – Puławska – J. P. Woronicza – Wołoska – Marynarska – PKP SŁUŻEWIEC,Składy linii 17 będą miały dodatkowe kursy na trasie: Twardowska – PKP Służewiec. Tego dnia tramwaje linii 17 i 18 (w godzinach szczytów) będą podjeżdżały na przystanki częściej niż normalnie.Kolejne zmiany zostaną wprowadzone w dniach 13-14 listopada. Zawieszone zostanie kursowanie linii 14, a składy linii 17 będą jeździły z większą częstotliwością do pętli Winnica.Będą także dwie autobusowe linie zastępcze ZM1 i Z-1. W czwartek 11 listopada autobusy ZM1 będą kursowały w godzinach 21.00-0.30 (co 5-10 minut) a od 12 do 14 listopada w godzinach 5.00-24.00 (co 3 minuty podczas szczytów komunikacyjnych w piątek, 12 listopada oraz co 4-5 min w sobotę i niedzielę).ZM1: METRO KABATY – al. KEN – al. Harcerzy Rzeczypospolitej – Rolna – al. Wilanowska – al. Niepodległości – Trasa Łazienkowska – rondo Jazdy Polskiej – L. Waryńskiego – pl. Konstytucji – Marszałkowska – pl. Bankowy – gen. W. Andersa – METRO RATUSZ-ARSENAŁ.W noce z piątku na sobotę 12/13 listopada i z soboty na niedzielę 13/14 listopada, w godzinach nocnych kursów metra autobusy linii ZM1 pojadą całą trasą linii M1: ZM1: METRO KABATY – al. KEN – al. Harcerzy Rzeczypospolitej – Rolna – al. Wilanowska – al. Niepodległości – Trasa Łazienkowska – rondo Jazdy Polskiej – L. Waryńskiego – pl. Konstytucji – Marszałkowska – pl. Bankowy – gen. W. Andersa – A. Mickiewicza – pl. T. W. Wilsona – J. Słowackiego – S. Żeromskiego – A. Sacharowa – J. Kasprowicza – METRO MŁOCINY.Od piątku do niedzieli będą również kursowały autobusy linii Z-1. Na trasę wyjadą w okresach największego wykorzystania metra,czyli: w piątek 6.00-22.00, w sobotę 7.00-19.00 i w niedzielę – 9.00-19.00. Na przystanki podjadą z taką samą częstotliwością jak ZM1:Z-1: METRO WILANOWSKA – al. Niepodległości– Trasa Łazienkowska – rondo Jazdy Polskiej – Waryńskiego – pl. Konstytucji – Marszałkowska – pl. Bankowy – gen. W. Andersa –METRO RATUSZ-ARSENAŁ.
Mieszkańcy Warszawy i okolicznych powiatów informują, że coraz częściej możemy spotkać policjantów kontrolujących maseczki w sklepach m.in. w sieci Biedronka. Przedstawiciele policji jednak nie widzą w tym nic nadzwyczajnego, tłumacząc to rutynowymi zadaniami związanymi z przestrzeganiem obostrzeń.Jak przekonuje w rozmowie z naszym portalem nadkom. Jarosław Sawicki, policja prowadzi codziennie działania mające na celu wykrywanie nieprawidłowości w przestrzeganiu obostrzeń.- Być może taka sytuacja miała miejsce, jednak nie jest to wydarzenie nadzwyczajne. Takie zadania wykonujemy codziennie. Nawet jeżeli miejsce należy do prywatnej firmy ale jest ogólnodostępne to jest to miejsce publiczne. Nadal występuje zagrożenie epidemiologiczne i są to rutynowe zadania policjantów - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, nadkom. Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie.Sklepy to jednak nie jedyne miejsca, gdzie pojawiają się funkcjonariusze policji kontrolujący czy rzeczywiście mieszkańcy przestrzegają obostrzeń - w tym obowiązku zakrywania ust i nosa. Ostatnio coraz częściej możemy napotkać kontrole w warszawskim metrze.- Wreszcie wzięli się do roboty. Wcześniej nie można się było doprosić o kontrole w komunikacji miejskiej, teraz policja sprawdza pasażerów na skalę niespotykaną od początku pandemii - ocenia w rozmowie z Gazetą Wyborczą, jeden z miejskich urzędników.W poniedziałek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 7316 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem, z czego 1878 nowych zakażeń miało miejsce w województwie mazowieckim. 📊 Dzienny raport o #koronawirus. pic.twitter.com/DGPWX9nalz— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) November 8, 2021 Czekamy na Wasze informacjewawainfo.pl - to portal z informacjami o Warszawie, dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Widzisz wypadek, pożar lub korek? - pisz na [email protected] lub daj nam znać na facebookowym profilu Wawa Info.Artykuły polecane przez redakcję WAWA INFO:Płock. Brutalne morderstwo przy al. JachowiczaAwantura na trasie "Marszu dla Izy"Grochów. Tajemnicza śmierć w Parku Zniczaźródło: wawainfo.pl, "Gazeta Wyborcza"
Awaria gazociągu w Warszawie. W związku z uszkodzeniem rury gazowej, zablokowana jest trasa na moście Śląsko-Dąbrowskim. Tramwaje i autobusy kierowane są na objazdy. Trwa usuwanie awarii. - Doszło do uszkodzenia rury gazowej pomiędzy ul. Ratuszową a ul. Okrzei - poinformowała Gabriela Putyra ze stołecznej policji. Awaria jest już usuwana. W tym czasie zablokowany jest ruch przez most Śląsko-Dąbrowski. Samochody, tramwaje i autobusy skierowano na trasy objazdowe. - W związku z zamknięciem dla ruchu tramwajowego i kołowego trasy mostu Śląsko-Dąbrowskiego, tramwaje linii 4, 13, 20, 23, 26 oraz autobusy linii 160, 190 kierowane są na trasy objazdowe - informował WTP.Tramwaje kursować będą m.in. przez Most Gdański w obie strony. Poniżej prezentujemy galerię z miejsca zdarzenia:
W tragicznym wypadku zginął 30-letni obywatel Szwecji. Na miejscu pracują policjanci ruchu drogowego wspólnie z technikiem kryminalistyki. Wszystkie czynności wykonywane są pod nadzorem Prokuratora - podaje policja.Do zdarzenia doszło w miejscowości Turzyn-Kolonia na obwodnicy Wyszkowa na trasie S8 w kierunku Białegostoku.- Obecnie funkcjonariusze zabezpieczają ślady, wykonują oględziny miejsca, samochodu marki Land Rover, przesłuchują świadków oraz sporządzają szkice zdarzeniowe - informuje Komenda Powiatowa Policji w WyszkowieZe wstępnych ustaleń wynika, że kierowca jadąc w stronę Białegostoku nagle zjechał do przydrożnego rowu gdzie dachował. - Pojazd był bardzo zniszczony. W środku znajdowała się uwięziona osoba bez widocznych funkcji życiowych. Strażacy ewakuowali mężczyznę z pojazdu. Lekarz z zespołu ratownictwa medycznego stwierdził zgon - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, st. bryg. Sławomir Pietrzak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wyszkowie.W stronę Białegostoku ruch odbywa się po jednym pasie ruchu. Główna Dyrekcja Dróg i Autostrad zaleca objazd drogą serwisowa trasy S8 przez Turzyn - Budykierz.Poniżej prezentujemy zdjęcia wykonane przez policjantów z Wyszkowa.
Sandra, 19-letnia tancerka z Teatru Ognia Widmo zmarła 3 listopada w jednym z warszawskich szpitali. Od miesiąca walczyła o życie po tragicznym wypadku samochodowym, do którego doszło na koniec września pod Płońskiem.- Po ciężkiej walce... dziś opuściła nas Sandra... Iskierko zrobimy jeszcze wiele pokazów, poczekaj tam na nas cierpliwie... - czytamy we wpisie Teatru Ognia Widmo na Facebooku.26 września w miejscowości Dolanówek w gminie Płońsk zderzyły się czołowo dwa samochody osobowe - skoda z hondą. Kierujące pojazdami kobiety oraz dwie pasażerki trafiły z obrażeniami ciała do szpitala. Na miejscu również lądowało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.Jak informowała we wrześniu Komenda Powiatowa w Płońsku, z wstępnych policyjnych ustaleń wynikało, że kierująca skodą 53-letnia mieszkanka Warszawy jadąc w stronę drogi krajowej nr 7, w pewnym momencie zjechała na przeciwległy pas ruchu.- W wyniku zderzenia pojazdów obie kierujące oraz dwie pasażerki z hondy z obrażeniami ciała trafiły do szpitali w Ciechanowie, Płocku i Płońsku. Jedna z pasażerek z uwagi na ciężki stan przetransportowana została do szpitala pogotowiem lotniczym - czytamy w komunikacie płońskiej policji.
Pożar mieszkania w kamienicy przy ulicy Marszałkowskiej 87 w Warszawie. Na miejscu trzy zastępy straży pożarnej oraz zespół ratownictwa medycznego. Spaliła się część kuchenna w jednym z mieszkań.Jak udało nam się dowiedzieć, na miejscu strażacy musieli skorzystać z wozu strażackiego z drabiną. Oprócz tego na miejsce zadysponowano dwa inne wozy z JRG 3.- Pożar wybuchł w mieszkaniu na trzecim piętrze, w części kuchennej. Na miejscu pracowały trzy zastępy straży pożarnej, w tym wóz z drabiną - mówił w rozmowie z wawainfo.pl, asp. sztab. Leszek Borlik z Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.Na miejscu oprócz straży pożarnej był także obecny zespół ratownictwa medycznego. Z mieszkania ewakuowano dwie osoby. Nikt nie ucierpiał podczas zdarzenia.Do podobnych zdarzeń w kamienicach przy ul. Marszałkowskiej dochodziło już w przeszłości. W lutym br., kiedy to przy ulicy Marszałkowskiej 43 również spłonęła część kuchenna w mieszkaniu na 1. piętrze. Natomiast w roku 2019 przy Marszałkowskiej 53 spłonęła kawalerka na szóstym piętrze. Wtedy to lokator w ostatniej chwili przeskoczył przez ogień i wybiegł z płonącego mieszkania.
W stolicy trwa przemarsz pod hasłem "Ani jednej więcej". Tysiące osób wyszło na ulice Warszawy, by uczcić pamięć zmarłej ciężarnej z Pszczyny i wyrazić sprzeciw wobec obowiązującego prawa aborcyjnego w Polsce. Pod znajdującym się na trasie marszu Kościołem Świętego Krzyża doszło do awantury.O godzinie 15:30 demonstranci ruszyli spod siedziby trybunału Konstytucyjnego przy ul. Szucha i zaczęli przemarsz w kierunku budynku Ministerstwa Zdrowia, znajdującego się na ul. Miodowej.W trakcie przemarszu, pod Kościołem Świętego Krzyża zebrała się grupa narodowców, która zamierzała bronić świątyni. Jak relacjonują nasi reporterzy, pomiędzy nimi a uczestnikami "Marszu dla Izy" doszło do kłótni. Nie zabrakło ostrych słów i wyzwisk, jednak na razie nie ma informacji o aktach przemocy.Warszawski Marsz dla Izy to nie jedyna demonstracja pod hasłem "Ani jednej więcej", która odbywa się dzisiaj w Polsce. Na ulicę wyszły dziś tysiące Polaków, poruszonych tragedią 30-latki z Pszczyny i jej bliskich.30-letnia ciężarna zmarła w szpitalu, gdy lekarze czekali na obumarcie płodu. Medycy nie podjęli działań najprawdopodobniej w strachu przed konsekwencjami prawnymi, związanymi z obowiązującym obecnie w Polsce restrykcyjnym prawem aborcyjnym.22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis o prawie do aborcji embriopatologicznej jest niezgodny z Konstytucją RP. Decyzja ta doprowadziła do zerwania obowiązującego od 1993 roku tzw. kompromisu aborcyjnego i zaostrzenia prawa w tym sektorze. 30-letnia Iza z Pszczyny nazywana jest przez niektórych "pierwszą ofiarą" tego wyroku.
Do tragicznego zdarzenia doszło w piątek 5 listopada wieczorem w miejscowości Kopana (pow. piaseczyński). 14-latka wyskoczyła z wiaduktu. Jej stan jest krytyczny.
W piątek wieczorem doszło do zderzenia dwóch aut osobowych na trasie S8 w Warszawie na wysokości ulicy Słowackiego w kierunku Białegostoku. Na miejscu pracują dwa zastępy straży pożarnej.Jak udało nam się ustalić, w zderzeniu brały dwa samochody osobowe marki skoda oraz toyota.- Na miejscu pracują dwa zastępy straży pożarnej. Nikt nie ucierpiał. Z jednego auta nastąpił wyciek płynów eksploatacyjnych. W tej chwili są zablokowane dwa pasy ruchu w kierunku Białegostoku - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, st. kpr. Michał Konopka z Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.Korek tworzy się od Cmentarza Powązkowskiego i ma ponad 2,5 kilometra.
Dwa dni trwała akcja poszukiwawcza 25-latka z powiatu legionowskiego, który powiadomił rodziców o tym, że chce odebrać sobie życie. Niestety zwłoki mężczyzny znaleziono w piątek rano w lesie w Nowym Orzechowie, w gminie Pomiechówek pod Nowym Dworem Mazowieckim.Informacje o znalezieniu ciała 25-latka jako pierwszy podał portal Wirtualny Nowy Dwór. - Po dokładnym ustaleniu lokalizacji telefonu, który mężczyzna podłączył w międzyczasie pod powerbank, udało się zlokalizowąc miejsce, w którym przebywał. Służby dotarły do namiotu w środku lasu, gdzie znaleźli zwłoki poszukiwanego - czytamy na WND.W akcje były zaangażowana była policja, straż pożarna oraz specjalna grupa poszukiwawcza z psami tropiącymi. Dodatkowo funkcjonariusze byli wspomagani dronem, który umożliwiał przeszukiwanie terenu z powietrza.25-latek powiadomił bliskich o zamiarze odebrania sobie życia i udał się do lasu pod Chotomowem. - W działaniach brały udział jednostki straży pożarnej ze Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczej JRG15 Warszawa i OSP Ratownictwo Wodne z Modlina Twierdzy z psami poszukiwawczymi. Na miejscu działania prowadziły także jednostki OSP Chotomów i OSP Jabłonna.Na ten moment nie jest znana przyczyna śmierci 25-latka z powiatu legionowskiego.
3 listopada w miejscowości Warszewska w gminie Drobin doszło do rozboju. 46-letni mężczyzna, kierowca samochodu osobowego spowodował kolizję, a następnie wyciągnął z ciężarówki kierowcę i uciekł skradzionym pojazdem. Według informacji uzyskanych z Komendy Miejskiej Policji w Płocku, we wtorek, dyżurny płockiej komendy otrzymał zgłoszenie o kolizji i kradzieży pojazdu.- Kierowca osobowego volvo po uderzeniu w naczępę samochodu ciężarowego, wysiadł z pojazdu po czym wypchnął siedzącego za kierownicą scanii mężczyznę i szybko odjechał ciężarówką, porzucając swój pojazd - informuje podkom. Marta Lewandowska z Komendy Miejskiej Policji w Płocku.Za sprawcą w pościg ruszyli policjanci z płockiej drogówki, jednak mężczyzna nie reagował na sygnały policjantów do zatrzymania pojazdu.- Ostatecznie ciężarówka została zatrzymana w miejscowości Nacpolk, na blokadzie ustawionej przez policjantów z Wydziału Ruchu Drogowego z Płocka. Uciekinierem okazał się 43-latek z powiatu piaseczyńskiego. Miał przy sobie kilkadziesiąt tysięcy złotych oraz marihuanę - dodaje Lewandowska.Mężczyzna był trzeźwy. W czwartek usłyszał zarzut rozboju. Decyzją sądu został aresztowany na okres 3 miesięcy. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.
W sobotę 6 listopada odbędzie się w Warszawie "Marsz dla Izy", który jest następstwem dramatycznych wydarzeń jakie odbyły się w szpitalu w Pszczynie. Lekarze nie zgodzili się na aborcję, pomimo, że kobieta znajdowało się w stanie zagrażającym życiu i zdrowiu. 30 latka zmarła.- Izabela była w 22 tygodniu ciąży, gdy trafiła do szpitala. Lekarze czekali aż płód obumrze i nie pomogli Izie. Iza mogła żyć. Wystarczyło uwolnić ją od ciąży, która i tak już nie rokowała. Przy bezwodziu nie nastąpi cudowne ozdrowienie ciąży, płód nie ma szans na przeżycie, ale utrzymywanie go w jamie macicy to ryzykowanie życia osoby w ciąży. Zmarła 22 września z powodu sepsy. Iza była mamą, córką, żoną, siostrą, przyjaciółką. Była jedną z nas - piszą na wydarzeniu na Facebooku organizatorzy wydarzenia "Ani jednej więcej! Marsz dla Izy"Marsz wystartuje w Warszawie o godzinie 15.30 spod Trybunału Konstytucyjnego przy al. Szucha. Jak zapowiadają organizatorzy wydarzenia - marsz będzie przemieszczał się w kierunku Ministerstwa Zdrowia.- Prawie dobę przed śmiercią pisała do swojej mamy, że boi się o swoje życie. Wtedy nas przy niej nie było, bo ta tragedia działa się w ukryciu. Dziś już wiemy, że , dziś musimy być z rodziną Izy i pokazać solidarność, upamiętnić, wykrzyczeć złość, pobyć razem w złości - czytamy w opisie wydarzenia na Facebooku.Pod wydarzeniem podpisały się m.in. takie organizacje jak: Fundacja Feminoteka, Centrum Praw Kobiet, Akcja Demokracja czy Ogólnopolski Strajk Kobiet.Na marszu w Warszawie zapowiedział swoją obecność m.in. przewodniczący Platformy Obywatelskiej - Donald Tusk.- Jutro nie jako polityk, a jako mąż, ojciec i dziadek będę o 15:30 wśród tych wszystkich, którzy wierzą, że możemy z tego mroku wyjść. Jeśli będzie Was tam dużo, to jest nadzieja, że wyjdziemy w stronę światła - powiedział przewodniczący PO."Nie jako polityk. Jako mąż, ojciec i dziadek będę jutro o 15:30 wśród tych wszystkich, którzy wierzą, że możemy z tego mroku wyjść."💬 @donaldtusk o Marszu dla Izy. pic.twitter.com/jXPMEfRTNJ— PlatformaObywatelska (@Platforma_org) November 5, 2021
We wrześniu i listopadzie doszło do dwóch niebezpiecznych incydentów w Szkole Podstawowej nr 94 na warszawskich Włochach. Najpierw z udziałem onanizującego się mężczyzny przy dzieciach w parku przy szkole. Następnie inny mężczyzna wtargnął na teren placówki - dopuszczając się naruszenia nietykalności osoby nieletniej.Alarm w sprawie podnieśli rodzice uczniów szkoły przy ulicy Cietrzewia 22A, którzy zarzucają szkole brak reakcji na obydwa zdarzenia. Według nich szkoła oraz Urząd Dzielnicy powinny ostrzec rodziców już po pierwszym zdarzeniu. Takiego ostrzeżenia jednak nie było. Zareagowano dopiero po drugiej sytuacji. Ale wróćmy do sytuacji z września. Jak opisuje to Anna Dec, mama ucznia SP 94 - o pierwszym zdarzeniu rodziców poinformowali uczniowie.- Miesiąc temu, moje dziecko opowiedziało mi, że w parku była policja, która poszukiwała mężczyzny. Do zatrzymania doszło. Nic więcej o tym nie wiedziałam. Nie było żadnej informacji ze strony szkoły. Dopiero dwa dni temu dowiedziałam się od innych rodziców, że mężczyzna nie tylko zaczepiał dziewczynki ale też dokonywał innych czynności seksualnych - opowiada Anna Dec.Według relacji rodziców, 23 września doszło do incydentu z udziałem uczennic czwartej klasy i nieznanego mężczyzny - który to obnażał się przy nich i za nimi chodził. Dziewczynki przebywały na terenie parku obok szkoły. Przestraszone pobiegły do szkoły i zgłosiły tę sytuacje pani dyrektor oraz woźnemu. Według relacji dzieci oraz rodziców - pani dyrektor nie zareagowała na sytuację, odnosząc się do tego, że park nie znajduje się na terenie szkoły i ona nie może zadzwonić na policję. Dziewczynki popłakały się. Na szczęście na wysokości zadania stanął woźny, który wraz dziewczynkami pobiegł do parku i przy pomocy powiadomionego rodzica jednej z nich - ujął mężczyznę. Małgorzata Krasowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 94 odrzuca zarzuty rodziców odnośnie braku reakcji na zgłoszenie dziewczynek.- Zareagowaliśmy natychmiast. W momencie, kiedy dzieci pojawiły się w szkole i zgłosiły, że w parku jest mężczyzna, który się obnaża i dziwnie zachowuje, wydałam polecenie woźnemu w naszej szkole, aby powiadomił patrol policji i udał się na miejsce, gdzie zachował się bardzo odpowiedzialnie i dokonał zatrzymania obywatelskiego - komentuje sprawę w rozmowie z wawainfo.pl, dyrektor szkoły Pani Małgorzata Krasowska.Jak dodaje, sama nie mogła zadzwonić na Policję - ponieważ była w trakcie trudnej rozmowy w sprawie innego ucznia.Na miejsce po 30 minutach przybył patrol policji, który wylegitymował mężczyznę i zatrzymał.- 23 września doszło do zatrzymania 46-letniego mężczyzny na terenie parku przy Szkole Podstawowej nr 94. Został mu postawiony zarzut z art. 200. par. 4 Kodeksu Karnego - dotyczący prezentowania małoletniemu poniżej 15 lat czynności seksualnej - tłumaczy w rozmowie z wawainfo.pl, podkom. Karol Cebula z Komendy Rejonowej Policji Warszawa III.Do drugiego zdarzenia doszło 2 listopada. Jak opowiada Pani Anna Coban sytuacja była o wiele bardziej poważna - ponieważ nieznany mężczyzna bez żadnego problemu wszedł na teren szkoły i w szatni zaczął głaskać jedna z uczennic po głowie a także zaczął całować ją po czole.- Nie chce myśleć co mogłoby się stać gdyby nie czujność i pomoc jej koleżanek - tłumaczy Anna Coban w rozmowie z naszym portalem.Mężczyzna również został zatrzymany i na wniosek rodziców poszkodowanej dziewczynki - zostało wszczęte postępowanie.- 2 listopada otrzymaliśmy zgłoszenie o mężczyźnie w wieku 34 lat, który na terenie szkoły dopuścił się nietykalności osoby nieletniej, Osoba w dniu interwencji nie została zatrzymana, natomiast została wylegitymowana. Znane było także jej miejsce pobytu. 4 listopada wpłynęło do nas zawiadomienie od rodziców o możliwości popełnienia przestępstwa - tłumaczy podkom. Karol Cebula z Komendy Rejonowej Policji Warszawa III.Do tragedii na szczęście nie doszło ale rodzice podnoszą alarm w sprawie braku reakcji szkoły na dwie sytuacje z września oraz listopada. Zadają pytanie, czy szkoła nie może ich informować o takich incydentach?- Najbardziej szokujące jest to, że ten mężczyzna jak gdyby nigdy nic wszedł do szkoły - pomimo, że my rodzice, od początku pandemii i wprowadzenia obostrzeń, nie możemy na teren szkoły w ogóle wejść - mówi Anna Coban.Dyrektor szkoły jednak uważa, że wszystko zadziałało dobrze i w rozmowie z naszym portalem opisuje zdarzenie krok po kroku.- Dokładnie przeanalizowałam całą sytuacje. Mama jednej z naszych uczennic odprowadzała ją do szkoły. W czasie drogi przez park, obcy mężczyzna zaczął ją zagadywać. Po dojściu do szkoły mama udała się do sekretariatu, a córka piętro niżej do szatni. I to właśnie wtedy za dziewczynką wszedł mężczyzna z parku - pod nieobecność matki. Dziewczynka pojawiła się w szkole o 8.58 a do zatrzymania mężczyzny doszło o 09.03. - opowiada o sprawie Małgorzata Krasowska, dyrektor szkoły.Anna Coban, mama ucznia SP 94 jak tylko dowiedziała się o drugiej sytuacji - złożyła pismo do szkoły oraz Urzędu Dzielnicy Włochy - z żądaniem natychmiastowej interwencji i powiadomienia rodziców o wprowadzonych procedurach w przypadku tego typu sytuacji.- Niewątpliwie, procedury wprowadzone do tej pory zawiodły i nie zapewniają w żaden sposób bezpieczeństwa - dodaje Anna Coban.Dopiero po interwencji rodziców Dyrektor Szkoły Małgorzata Krasowska wystosowała w dzienniku internetowym wiadomość do wszystkich rodziców dzieci w SP 94, w którym tłumaczy m.in. że mężczyzna dostał się do szkoły ponieważ wyglądał jak uczeń. Innego zdania są rodzice, którzy powołując się na zeznania dzieci, tłumaczą, że dzieci od razu zorientowały się, że mężczyzna nie jest ani uczniem ani pracownikiem szkoły.Pani dyrektor odnosi się także do zarzutów rodziców, tłumacząc, że wszystkie procedury zostały spełnione i zadziałały.- Szkoła jest zamknięta na tyle ile może być zamknięta. Wpuszczamy uczniów oraz pracowników. Osoby obce muszą przejść przez punkt woźnych a także wylegitymować się i wpisać do księgi wejść i wyjść. Nie wszystkim to pasuje - w tym także rodzicom. Nie każdy chce okazać swoje dane - tłumaczy Małgorzata Krasowska, dyrektor szkoły.Jak udało się ustalić naszej redakcji, 5 listopada wpłynęło do Komendy Rejonowej Policji Warszawa III - zawiadomienie o zakłócaniu miru domowego. Stroną wnoszącą jest Szkoła Podstawowa nr 94.Do sprawy odniósł się także Urząd Dzielnicy Warszawa Włochy.- Burmistrz Dzielnicy wysłał pismo do Policji z prośbą o zwiększenie nadzoru i patroli w rejonie włochowskich szkół, przedszkoli oraz miejsc aktywności dzieci i młodzieży (parków, placów zabaw i boisk). Pisma zostały również wysłane do wszystkich dyrektorów szkół i przedszkoli z prośbą o wzmożoną czujność oraz sprawdzenie procedur w zakresie zabezpieczeń przed wtargnięciem niepożądanych osób na teren placówek - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Małgorzata Kink, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Warszawa Włochy.Dnia 4 listopada odbyła się także Komisja Oświaty Rady Dzielnicy Włochy w trybie zdalnym, na której poruszany był m.in. temat wejścia mężczyzny na teren SP nr 94. - W komisji wzięli udział m.in. rodzice uczniów tej szkoły, mieszkańcy dzielnicy, komendant policji oraz dyrektora szkoły, która odpowiadała na pytania w związku z zaistniałymi incydentami i przedstawiała podjęte przez szkołę działania - dodaje Małgorzata Kink.
Skóra pod oczami jest cienka i podatna na pierwsze oznaki starzenia. To na niej widoczne jest również zmęczenie. Często zapomina się o pielęgnacji tego fragmentu naszej twarzy. Odpowiednio dobrany krem pod oczy, pozwoli zachować skórę pod oczami w lepszej kondycji.
W czwartek wieczorem Straż Graniczna w asyście policji zatrzymała czterech obywateli Syrii na trasie S8 w Warszawie. W trakcie zdarzenia jeden mężczyzna zdołał uciec. Trwają poszukiwania.Do zdarzenia doszło na trasie S8, na odcinku pomiędzy ul. Maczka i Al. Prymasa Tysiąclecia na pasie ruchu w kierunku Poznania. Nieoznakowany radiowóz Straży Granicznej zauważył poruszający się z duża prędkością samochód, w którym znajdowało się kilka osób. Dodatkowo auto poruszało się na niemieckich numerach rejestracyjnych.- Samochód wzbudził podejrzenie funkcjonariuszy i został zatrzymany do kontroli przez funkcjonariuszy Straży Granicznej. Do wsparcia interwencji została wezwana policja. Zatrzymaliśmy czterech młodych mężczyzn w wieku około 20 lat. Wszyscy posiadali legalne paszporty z Syrii - tłumaczy w rozmowie z wawainfo.pl Dagmara Bielec-Janas z Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej w Warszawie.Piąty mężczyzna ryzykując własnym życiem zdołał uciec funkcjonariuszom.- Jego ucieczka była dosyć dramatyczna, ponieważ mężczyzna przeciął inne pasy trasy szybkiego ruchu. Nie udało się go zatrzymać. Trwają poszukiwania - dodaje Bielec-Janas.Zatrzymana czwórka młodych mężczyzn została przewieziona do placówki Straży Granicznej w Warszawie, gdzie są prowadzone są wobec nich czynności karne i administracyjne. Jak udało nam się dowiedzieć - postępowanie karne prowadzone jest w kierunku przekroczenia granicy Polski wbrew przepisom, natomiast administracyjne w związku ze zobowiązaniem do powrotu do swojego kraju - jest to automatyczna procedura, uruchomiana wobec osób, które nielegalnie przebywają w Polsce.Jak dodaje Dagmara Bielec-Janas, kierunkiem podróży na pewno nie była Polska gdyż zatrzymani mężczyźni do tej pory nie wnioskowali o ochronę międzynarodową.- Polska w tej sytuacji została potraktowana jako kraj tranzytowy. Mężczyźni chcieli przedostać się na zachód Europy. Na ten moment nie wiemy skąd podróżowali - mówi Dagmara Bielec-Janas z Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
W środę wieczorem mężczyzna wpadł pod pociąg w Legionowie. Zginął na miejscu. Obecnie na miejscu jest straż pożarna i policja. Wezwany został także prokurator.- W Legionowie, przed stacją Chotomów, doszło do potrącenia pieszego. Do wypadku doszło na torze z Warszawy do Chotomowa - mówi w rozmowie z wawainfo.pl mł. bryg. Łukasz Szulborski z komendy powiatowej straży pożarnej w Legionowie.Jak udało nam się dowiedzieć, do zdarzenia doszło po godzinie 18. Na miejscu pracują służby. Mężczyzna w wieku około 40 lat nie przeżył wypadku.- Około godziny 18.21 doszło do zdarzenia w Legionowie. Policjanci są na miejscu i zabezpieczają zdarzenie. Ofiarą jest mężczyzna. Na miejscu oprócz policji jest także prokurator - mówi w rozmowie z wawainfo.pl podkomisarz Małgorzata Wersocka z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.Pasażerów podróżujących pociągami Kolei Mazowiecki oraz Szybkiej Kolei Miejskiej w Warszawie czekają utrudnienia.- W wyniku zdarzenia na szlaku Legionowo – Chotomów występują opóźnienia w kursowaniu pociągów SKM i KM. Ruch pociągów prowadzony jest po jednym torze. Relacje niektórych pociągów mogą zostać skrócone bądź odwołane - czytamy na stronie ZTM.Według portalu PortalPasazera.pl opóźnienia sięgają nawet 50 minut. Niektóre pociągi m.in. z Modlina do Warszawy Centralnej oraz z Warszawy Gdańskiej do Nasielska zostały odwołane.
W środę doszło do tragicznego wypadku na budowie przy ulicy Łopuszańskiej. Nie żyje 63-letni pracownik, który został przygnieciony przez łyżkę koparki. Według informacji uzyskanych przez nasz portal, do zdarzenia doszło około godziny 13.30 na placu budowy przy ulicy Łopuszańskiej. Mężczyzna został przygnieciony łyżką koparki podczas jej wymiany.- Nie żyje 63-letni operator koparki. Mówimy tutaj prawdopodobnie o nieszczęśliwym wypadku. Obecnie na miejscu swoje czynności wykonuje policja pod nadzorem prokuratora - mówi w rozmowie z wawainfo.pl podkomisarz Małgorzata Wersowska z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.Zdjęcia z miejsca zdarzenia opublikował na swoim profilu na Facebooku serwis Wawa Hot News 24.
Przy ulicy Kobielskiej na Grochowie doszło do pożaru w mieszkaniu na parterze. Strażacy ewakuowali jedną osobę. W akcji bierze udział kilka zastępów strażaków oraz policja.Jak informuje w rozmowie z naszym portalem kpt. Wojciech Kapczyński z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie, pożar wybuchł na parterze w budynku wielorodzinnym przy ulicy Kobielskiej 39.- Na miejscu pracowało pięć zastępów Państwowej Straży Pożarnej. Jedna osoba została ewakuowana, jednak nie wymagała hospitalizacji. Doszło do pożaru wyposażenia jednego z pomieszczeń w mieszkaniu. W całym budynku ewakuacja nie była potrzebna - dodaje Kapczyński.Budynek przy ulicy Kobielskiej 39 to dwupiętrowy budynek wielorodzinny.
W ciągu ostatniego tygodnia doszło do dwóch tragicznych wypadków w centrum handlowym Złote Tarasy w Warszawie. Najpierw 28 października zginął mężczyzna. Do drugiego zdarzenia doszło 2 listopada - kiedy to zginęła kobieta. Obie osoby spadły z wysokości. Prokuratura bada oba wypadki pod kątem samobójstwa. - Wstępne ustalenia pozwoliły na wykluczenie udziału osób trzecich - mówi w rozmowie z portalem Interia, prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.Jak dodaje Skrzyniarz, śledztwo jest prowadzone w kierunku czynu z art. 151 k.k., który dotyczy targnięcia się na własne życie.Do pierwszego zdarzenia doszło kilka minut po godzinie 19 w czwartek 28 października, kiedy to stołeczna policja otrzymała zgłoszenie o wypadku w Złotych Tarasach w centrum Warszawy. Około 40-letni mężczyzna spadł z ruchomych schodów z wysokości około 12 metrów. Jak informuje portal Interia, wstępnie relacje świadków, sugerowały, że mężczyzna mógł dostać ataku padaczki.Do drugiego zdarzenia doszło we wtorek 2 listopada. Świadkowie wskazywali, że doszło do niego dokładnie w tym samym miejscu, gdzie przed kilkoma dniami zginął mężczyzna.Jak informowała policja, kobieta spadła z czwartego piętra. Jej ciało znalazło się na poziomie -1.- Około godziny 14.30 doszło do śmiertelnego wypadku w centrum handlowym Złote Tarasy - powiedział dla redakcji wawainfo.pl oficer prasowy śródmiejskiej policji, podinsp. Robert Szumiata. Ofiarą była kobieta w wieku około 40 lat.Zdjęcia z miejsca zdarzenia przesłał do redkacji czytelnik Pan Maciej. Obejrzeć je można w galerii poniżej.
W miejscowości Targonie pod Ciechanowem doszło w środę rano do awantury domowej. Dwie dziewczynki w wieku 7 i 9 lat trafiły w ciężkim stanie do szpitala. Policja zatrzymała ich ojca.Jak podaje portal ciechanowinaczej.pl, policja otrzymała zgłoszenie o awanturze w jednym z domów jednorodzinnych około godz. 6:00.- W wyniku zdarzenia poszkodowane zostały trzy osoby, w tym dwie dziewczynki w wieku 7 i 9 lat. Jak nie oficjalnie ustaliliśmy, dzieci miały poważne rany cięte. Zostały w ciężkim stanie przetransportowane do szpitala w Ciechanowie. Ucierpiała też ich 34-letnia matka, jednak nie wymagała hospitalizacji - informują dziennikarze portalu.Czekamy na Wasze informacje