Zatrzymany nie przyznaje się do podpalenia mieszkania. 36-latek szykował się do wyjazdu za granicę
Zatrzymany w sprawie pożaru podczas Marszu Niepodległości 2020
Mężczyznę zatrzymano dosłownie w ostatniej chwili, jako że właśnie gotował się do wyjazdu za granicę, do "jednego z krajów Beneluksu". Przed blokiem czekał już na niego przygotowany do podróży samochód. 36-latka udało się zidentyfikować m.in. dzięki nagraniom z miejskiego monitoringu.
Uczestnik Marszu Niepodległości 2020 nie przyznaje się do winy
Zatrzymany 36-latek został w niedzielę przesłuchany przez prokuratura z prokuratury rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ. - Podejrzany usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu co najmniej kilkunastu osób, w postaci pożaru - przywołuje słowa rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie Aleksandry Skrzyniarz portal tvn24.pl.
- Do zdarzenia doszło poprzez rzucenie podpaloną racą w kierunku budynku przy alei 3 Maja w Warszawie. Zarzut przedstawiony podejrzanemu obejmuje także uszkodzenie mienia należącego do pokrzywdzonych. Czyn zakwalifikowano jako występek chuligański, zagrożony karą pozbawienia wolności do lat ośmiu - mówiła Skrzyniarz.
Mężczyzna może trafić do aresztu
Zatrzymany w związku z pożarem mieszkania podczas Marszu Niepodległości 2020 mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i przedstawił swoją wersję zdarzeń, która pozostaje jednak objęta tajemnicą śledztwa.
Niewykluczone, że ze względu na obawę matactwa, obawę ucieczki oraz wysokie zagrożenie karą 36-latek zostanie objęty aresztem tymczasowym. Prokurator skierował w tej sprawie wniosek do sądu, a posiedzenie aresztowe miało się rozpocząć w sądzie rejonowym dla Warszawy-Śródmieście około godziny 17.
Marsz Niepodległości 2020
Przypomnijmy, że Marsz Niepodległości 2020, który przeszedł w środę, 11 listopada, ulicami Warszawy, miał ograniczyć się do rajdu samochodowego. Na krótko przed rozpoczęciem wydarzenia okazało się jednak, że na rondzie Dmowskiego pojawili się tłumnie także piesi uczestnicy. Część osób biorących udział w Marszu Niepodległości 2020 atakowała policję racami, petardami czy kostką brukową, na co funkcjonariusze odpowiedzieli użyciem środków przymusu bezpośredniego takich jak gaz łzawiących czy broń gładkolufowa.
Najgłośniejszym i najbardziej niechlubnym incydentem, jaki miał miejsce podczas marszu, okazało się podpalenie mieszkania w Al. 3 Maja, do którego doszło prawdopodobnie wskutek rzucenia racy na balkon. Sprawcy celowali zapewne w położone wyżej mieszkanie, na którego balkonie zawisła tęczowa flaga oraz symbol strajku kobiet. Właścicielem podpalonego mieszkania jest kolekcjoner i znawca Witkacego Stefan Okołowicz.