Kody QR w komunikacji miejskiej nową zmorą warszawiaków? “Jest ich zdecydowanie za mało”. Znamy odpowiedź rzecznika ZTM
W Polsce z roku na rok poprawia się jakość i dostęp do transportu zbiorowego, który w dużych miastach jest podstawowym środkiem komunikacji. Warszawski ZTM (Zarząd Transportu Miejskiego) już kilka lat temu wprowadził możliwość zakupu biletów przez internet. Od niedawna natomiast zmienił się system kasowania biletów. Aby poruszać się z ważnym biletem, należy zeskanować kod QR znajdujący się w środkach komunikacji miejskiej. Pomysł ten spotkał się jednak ze sporą krytyką, a wielu mieszkańców stolicy jest rozgoryczonych nowym systemem. O komentarz poprosiliśmy rzecznika prasowego ZTM Warszawa, Tomasza Kunerta.
W Warszawie pojawiły się nowe możliwości zakupu biletów. Teraz nie musimy już kupować biletu kartonikowego, wystarczy kilka kliknięć w aplikacji. Do tej pory bilet mogliśmy skasować w dowolnym momencie z użyciem naszego telefonu. Jednak od kilku miesięcy, aby bilet był ważny, musimy zeskanować specjalny kod QR umieszczony w autobusie, tramwaju lub na stacji metra.
Warszawiacy nie są szczególnie zadowoleni z tego pomysłu. Na internetowych forach, czy na Twitterze można znaleźć wiele osób, które zaznaczają, że pomysł ten jest nietrafiony i bardzo utrudnia życie. Problem widzą także osoby niepełnosprawne. Zapytaliśmy mieszkańców stolicy, co sądzą na temat zmian w ZTM.
https://twitter.com/MateuszKlys/status/1380520257404731394
Warszawiacy są rozgoryczeni: “w ten sposób zwichnęłam nadgarstek”
Mimo tego, że ZTM dał czas na przyzwyczajenie się do kasowania biletów przy użyciu kodów QR, każdy z nas przekonał się, że korzystanie z nich bywa uciążliwe. Marta, mieszkanka stolicy zwróciła uwagę na ważną rzecz:
- Gdy wsiadamy do autobusu, kodów jest bardzo mało. Ciężko je znaleźć, a większość umieszczona jest pod sufitem. Skasowanie biletu wymaga podniesienia obu rąk z telefonem do góry - mówi dziewczyna.
- W ten sposób zwichnęłam sobie nadgarstek, autobus zakręcił, a ja się przewróciłam - opowiada.
- Mogło się to skończyć znacznie gorzej. Miałam szczęście - dodaje Marta.
Zuzanna, studentka z Warszawy opowiedziała nam o sytuacji, z którą się spotkała:
- Gdy weszłam do tramwaju w dniu wprowadzenia kodów, znalazłam tylko jeden. Zajęło mi to połowę podróży - mówi dziewczyna.
- Gdy kolejnym razem naklejek było więcej, ktoś nakleił jedną na oknie. W tłumie naklejkę zasłaniał mężczyzna swoją głową. Zrobił mi awanturę, oskarżając o to, że robię mu zdjęcia - denerwuje się studentka.
Mikołaj, kolejny mieszkaniec stolicy, mówi dość bezpośrednio:
- Co za idiota to wymyślił? To jest niebezpieczne! Człowiek może sobie lub komuś coś zrobić, gdy biega w kółko, żeby skasować bilet w jadącym pojeździe - komentuje.
Bartek, barman z Warszawy nie widzi jednak problemu w tym systemie:
- Przecież kody są przy każdych drzwiach. Wystarczy tylko się rozejrzeć, ja nie mam z tym problemu - mówi.
Skąd wziął się pomysł na wprowadzenie kodów QR? Zapytaliśmy rzecznika prasowego ZTM
Mimo głosów niezadowolenia, według rzecznika prasowego Zarządu Transportu Miejskiego, Tomasza Kunerta, wprowadzenie kodów QR ujednolica system i czyni go bardziej sprawiedliwym:
- Chcieliśmy ujednolicić system kasowania biletów oraz wprowadzić nowe funkcjonalności tego systemu dla pasażerów. Wcześniej bilet kupowany w aplikacji był od razu skasowany, czyli tak naprawdę nie można było kupić tego biletu wcześniej, mieć go gdzieś “schowanego” - tłumaczy.
- Bilet można było mieć tylko jeden, bo zakup kilku sztuk oznaczał, że będą one od razu skasowane. Teraz możemy kupić kilka rodzajów biletów np. w domu i skorzystać z nich w dowolnym momencie - dodaje.
- Dodatkowa, nowa funkcja, która została wprowadzona to możliwość przedłużenia biletu. Jeśli zbliża się koniec ważności biletu skasowanego kodem QR, na trzy minuty przed upływem tego czasu dostajemy powiadomienie i możemy wówczas bilet automatycznie przedłużyć bez potrzeby kupowania i skanowania kodu kolejnego biletu - opowiada.
Nieuczciwi pasażerowie odpowiedzialni za zmiany w systemie
Wiele osób zastanawia się, dlaczego nie można było wprowadzić możliwości skasowania biletu jednym kliknięciem w telefonie. Byłoby to zdecydowanie wygodniejsze, natomiast jak zaznacza Tomasz Kunert, dałoby więcej możliwości oszustom:
- Tu dochodzimy do sytuacji nadużywania tego systemu przez nieuczciwych pasażerów. Potencjalnie osoba, która nie chce współfinansować transportu publicznego, z którego korzysta, po prostu ma taki bilet otwarty i oczekuje na pojawienie się kontrolera i w tym momencie taki bilet kasuje - opowiada rzecznik ZTM.
- Teraz w przypadku kodów QR sytuacja jest jasna. Zgodnie z regulaminem obowiązującym w transporcie publicznym, bilet obojętnie jakiego rodzaju - kartonikowy, czy wirtualny, należy skasować według tych samych zasad, czyli po wejściu do pojazdu, lub wchodząc do strefy biletowej metra - dodaje.
Osoby niepełnosprawne wykluczone z możliwości skorzystania z e-biletu?
Większość głosów wskazuje na to, że kodów QR jest po prostu za mało, a znalezienie ich jest trudne. Problem pogarsza się, gdy z umiejscowionego na suficie kodu QR ma skorzystać osoba na wózku inwalidzkim. Na ten temat wypowiedziała się niepełnosprawna warszawianka, Agata:
- Od urodzenia jestem przykuta do wózka. Komunikacja miejska zawsze jest dla mnie wyzwaniem. Mimo że sytuacja poprawiła się na przestrzeni lat, tak nie jestem w stanie zrozumieć umiejscowienia kodów QR - mówi dziewczyna.
- Gdy wjeżdżam do zatłoczonego autobusu, często ledwo udaje się przecisnąć mój wózek do wyznaczonego miejsca. Nie jestem w stanie z tej pozycji dostrzec kodów nad głowami innych. Dlaczego nikt nie umieścił naklejki na ścianie autobusu, w miejscu, w którym zapina się wózek? - pyta Agata.
Rzecznik prasowy ZTM, Tomasz Kunert, w ten sposób komentuje kwestie liczby kodów i dostępu do nich:
- Za naszą zasadę wzięliśmy to, że minimalna liczba naklejek z kodami jest równa liczbie kasowników w pojeździe. Praktyka pokazała, że musieliśmy tych naklejek dodać i teraz ich liczba przewyższa liczbę kasowników - mówi.
- Naklejki są umieszczane w miejscach widocznych, najczęściej powyżej głów pasażerów, czyli tak, żeby były widoczne. Kod można zeskanować z odległości 2-3 metrów, nie trzeba do takiego kodu podchodzić - opowiada.
ZTM nie dostrzega jednak problemu w skanowaniu kodów QR przez osoby niepełnosprawne. Według Tomasza Kunerta system jest odpowiednio dostosowany:
- Kody umiejscowione są na pewnej wysokości tak, żeby nie były zasłaniane. Do zeskanowania kodu nie ma potrzeby przybliżania się do niego. Wystarczy skierować w jego stronę telefon. Te kody są w różnych miejscach, w niektórych typach tramwajów są one np. na szybie - komentuje Kunert.