W samochodzie była butla z 11 kilogramami gazu. Mężczyzna wyciągnął zapalniczkę na widok policjantki
Próba zamachu na policję
Nocą z soboty na niedzielę (05-06.12) przed komendą policji przy ul. Janowskiego 7 na warszawskim Ursynowie doszło do próby zamachu na funkcjonariuszy. 23-letni mężczyzna podjechał samochodem pod komendę, wielokrotnie uderzając w klakson, aby zwabić tam jak najwięcej osób.
- Mężczyzna w weekend podjechał pod jeden z komisariatów. Była noc, zaczął wielokrotnie używać klaksonu. W ten sposób chciał ściągnąć w okolice auta jak najwięcej policjantów. Na całe szczęście nie doszło do eksplozji. Mężczyzna został obezwładniony. Trafił do policyjnego aresztu - poinformowała stołeczna policja na Twitterze.
Mężczyzna w weekend podjechał pod jeden z komisariatów. Była noc, zaczął wielokrotnie używać klaksonu. W ten sposób chciał ściągnąć w okolice auta jak najwięcej policjantów. Na całe szczęście nie doszło do eksplozji. Mężczyzna został obezwładniony. Trafił do policyjnego aresztu.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) December 10, 2020
Miał butlę z gazem
Według policji zabezpieczone materiały jednoznacznie wskazują na to, że mężczyzna chciał dokonać zamachu. Na tylnym siedzeniu samochodu znajdowała się butla gazowa, która miała posłużyć do wysadzenia pojazdu w powietrze.
- Zagrożenie było realne dla innych, nie tylko dla policjantów - powiedział w rozmowie z wawainfo.pl nadkom. Sylwester Marczak ze stołecznej policji.
Mężczyzna wyjął zapalniczkę
Na miejscu była także straż pożarna. - 6 grudnia nad ranem 01:20 doszło do interwencji przy ul. Janowskiego 7. Na miejscu były 3 zastępy straży pożarnej. Na prośbę policji z samochodu wyciągnięto 11-kilogramową butlę gazową. Strażacy zakręcili zawór. Sprawdzono atmosferę detektorem, nie stwierdzono zagrożenia. Wywietrzono pojazd. W butli był najprawdopodobniej propan-butan - poinformował wawainfo.pl st. kpt. Michał Konopka z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.
Według ustaleń wawainfo.pl siedzący w samochodzie przed komendą policji 23-latek wyjął zapalniczkę, za pomocą której prawdopodobnie chciał doprowadzić do wybuchu, w którym zginąłby zarówno on, jak i osoby znajdujące się w jego otoczeniu.
Próba zamachu a polaryzacja społeczna
- To jest sytuacja, która u nas w kraju jest rzadkością. Była to klasyczna próba dokonania zamachu obliczonego na jak największy efekt i jak największą ilość ofiar. Wiemy, że sprawca starał się zrobić wszystko, by zwrócić jak największą uwagę na siebie. Ten zamach był dobrze przygotowany i dobrze zaplanowany. W wyniku czynności operacyjnych policji udało się zdobyć informacje udaremniające to działanie - mówił w rozmowie z wawainfo.pl dr Krzysztof Liedel z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.
- Cała ta sytuacja wynika z napięcia, z polaryzacji społecznej, z protestów, do których zabezpieczania zaangażowana była policja i z użycia środków przymusu bezpośredniego, czego część społeczeństwa nie akceptuje. To nie jest tak, że wcześniej nie dochodziło do tego typu sytuacji, jednak do tej pory, jeżeli dochodziło do czynnych napaści na funkcjonariuszy, to działo się to albo w trakcie interwencji, albo była to forma zemsty ze strony świata przestępczego, gdzie celem ataku byli pojedynczy policjanci. Istotne będzie, co się okaże w wyniku śledztwa. Jeśli okaże się, że osoba ta była motywowana politycznie, będziemy patrzyli na to inaczej, niż gdyby okazało się, że jest to osoba zaburzona psychicznie. Zamieszanie związane z trudną sytuacją społeczną może być katalizatorem dla takich osób - tłumaczył dr Liedel, zaznaczając także, że sytuacja, w której ktoś przygotowuje atak przed komendą policji obliczony na jak największą liczbę ofiar, jest w Polsce czymś bezprecedensowym.