wawainfo.pl > Wiadomości > Znana aktywistka oskarża Rafała Trzaskowskiego o bierność. Czy środowisko LGBT+ ma wsparcie prezydenta tylko "na papierze"?
Aleksandra Olbryt
Aleksandra Olbryt 19.03.2022 03:23

Znana aktywistka oskarża Rafała Trzaskowskiego o bierność. Czy środowisko LGBT+ ma wsparcie prezydenta tylko "na papierze"?

Rafał Trzaskowski
Facebook: Maja Staśko / um.warszawa.pl

Gdzie hostel dla osób LGBT+? Rafał Trzaskowski obiecał, że powstanie

Teraz działaniom Rafała Trzaskowskiego postanowiła przyjrzeć się z bliska Maja Staśko - krytyczka literacka, doktorantka interdyscyplinarnych studiów w Instytucie Filologii Polskiej UAM, feministka i aktywistka walcząca o równość i równouprawnienie. W poniedziałek, 13 października, zamieściła na swoim Facebookowym profilu emocjonalny wpis. Zilustrowała go autoportretem - selfie, na którym w jej oczach, mimo idealnej oprawy w postaci kresek wykonanych eyelinerem, widać głęboki smutek. - Od dwóch dni próbuję znaleźć miejsce do życia dla transpłciowej dziewczyny. I jestem wściekła, że osoba, która uciekła od cholernie ciężkich doświadczeń, od przemocy – nie ma gdzie żyć. (...) To się dzieje w Warszawie, centrum Polski. Do Warszawy ucieka sporo transpłciowych osób z nadzieją na lepszy los. Pamiętacie, jak w trakcie kampanii prezydenckiej Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, obiecywał podpisanie Karty LGBT? Ta karta miała zapewniać także hostel dla osób LGBT. Dzięki realizacji go ta dziewczyna nie byłaby w tej chwili bezdomna. Miałaby gdzie się podziać, dostałaby wsparcie i jedzenie. Ale po hostelu nie ma śladu - pisze rozczarowana aktywistka.

Dziewczyna nie ma za co żyć

Maja Staśko opisuje bardzo trudną historię transpłciowej kobiety, która poprosiła ją o pomoc. Okazuje się, że ma ona ogromny problem ze znalezieniem pracy ze względu na brak średniego wykształcenia. Jak relacjonuje aktywistka, kobieta wysyłała CV "już wszędzie". - Ciągle marznie, bo ma tylko jeden sweter i nie chce go za często nosić, żeby nie musieć prać, bo pranie w hostelu kosztuje 20 zł. A nie ma tyle - dodaje Staśko.

Wróćmy na chwilę do hostelu

- Taki hostel działał już w Warszawie w 2015 r. Prowadziła go Lambda. Ale po roku musiał wstrzymać działalność ze względu na brak środków z miasta. Przez rok schronienie znalazło tam ponad 60 osób – także osoby z mniejszych miejscowości i wsi. Uciekali z domu przed przemocą, nękaniem, bullyingiem - opisuje Maja Staśko. Aktywistka odwołuje się do działań stowarzyszenia Lambda Warszawa, które niesie realną pomoc osobom cierpiącym prześladowania z powodu odmiennej orientacji seksualnej bądź braku identyfikacji z płcią metrykalną. Stowarzyszenie Lambda Warszawa faktycznie prowadziło placówkę od lutego 2015 roku. Hostel znajdował się w bezpiecznym miejscu, zlokalizowanym na terenie Warszawy. Oferta hostelu była skierowana do osób LGBT (nieheteroseksualnych oraz transpłciowych), które wskutek zagrożenia lub doświadczenia przemocą ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową zostały zmuszone do opuszczenia stałego miejsca zamieszkania - czytamy na oficjalnej stronie Lambdy. Niestety ze względu na brak środków na utrzymanie placówki, hostel został zamknięty w wakacje 2016 roku, a więc po niecałych dwóch latach od wcielenia inicjatywy w życie.

Bezpieczna dzięki pomocy dobrych ludzi. Co zrobiło miasto?

- Dzisiaj i przez kolejne trzy dni ta dziewczyna będzie miała gdzie spać dzięki Wam: jedna z Was wykupiła jej miejsce w hostelu, a druga zapłaciła za kaucję na szafkę i jedzenie. Ja już nie miałam z czego, bo wczoraj zapłaciłam za taksówki dla niej, by dojechała ze wszystkimi bagażami i całym swoim zmęczeniem. Spała 10 godzin. Obudziła się i znów nie miała pewności, gdzie spędzi kolejną noc. Cały dzień próbowałam coś ogarnąć i działać. Dla dziewczyny to były godziny stresu, zimna i głodu. Udało się. Ale gdyby nie? - pyta Maja Staśko. Później żali się, że osoby prywatne angażują się w pomoc potrzebującym i uciskanym, ale brak im odpowiednich środków. - Pomagamy sobie, jak możemy. Ale sami mamy niewiele – pieniędzy, czasu, możliwości. Dla miasta Warszawy taki hostel to jakieś drobniaki. Dla osób, które mierzą się z bezdomnością i przemocą, to uratowanie życia - dodaje. W słowach aktywistki przebrzmiewa żal do władz stolicy, które, jej zdaniem, nie robią wystarczająco dużo, by zapewnić osobom ze środowiska LGBT+ bezpieczeństwo, poczucie sprawiedliwości i godne funkcjonowanie.

Tagi:
Powiązane