Ustawił podjazd dla niepełnosprawnych przed klatką. W zemście znalazł przykrą niespodziankę na wycieraczce

Mężczyznę odwiedziła niepełnosprawna siostra
- 26 marca przyjechała do mnie siostra, która porusza się na wózku inwalidzkim. Niestety klatka schodowa nie jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych i w związku z tym ustawiliśmy drewniany podest, by wyjechać do bloku. Niestety posypało się trochę okruchów - mówi mieszkaniec Woli, który poprosił naszą redakcję o interwencję. Jak relacjonuje mężczyzna, pozostawione okruchy stały się pretekstem dla osoby sprzątającej w bloku do zamiecenia brudów z całego budynku pod jego drzwi.
Nie chcę siedliska bakterii pod drzwiami
- Pan który sprząta blok zamiótł całą klatkę. Wszystkie śmieci miałem wysypane na moją wycieraczkę. Wraz z włosami, innymi śmieciami i bakteriami - wylicza pan Eryk. W związku z zaistniałą sytuacją mężczyzna zadzwonił do zarządcy budynku. - Nie potraktował mnie poważnie, zapytał: “czy ma zastrzelić" osobę sprzątającą. Zamurowało mnie. Gdy poinformowałem go, że sprawę zgłoszę do sanepidu, usłyszałem, że mam go nie straszyć - relacjonuje lokator. - Szczególnie niepokoi mnie to ze względu na obecnie panująca epidemię koronawirusa. Nie chcę mieć wylęgarni bakterii przez drzwiami. Stosuje się do wszelkich zaleceń: zakrywam nos i usta, noszę rękawice, a ktoś naraża mnie na zakażenie przez swoją złośliwość - dodaje.
Co na administrator bloku?
- Szkoda zajmować się takimi sprawami - mówi nam administrator Marek Nowacki na początku rozmowy. - Pan robi podjazd z dykty, która się sypie i brudzi klatkę schodową. Nie sprząta po jej użyciu. Chyba osobiście dopilnuje, żeby znalazł sobie nową, która nie będzie jej zaśmiecać - oferuje dopiero w rozmowie z naszym portalem. Jak nam przekazał, osoba sprzątająca w bloku otrzymała reprymendę i została pouczona. - Taki incydent miał miejsce tylko raz. Znam tego dozorcę wiele lat. Jest bardzo pomocny dla mieszkańców i solidnie wykonuje swoje obowiązki - dodaje administrator budynku.
Sprawą zajmie się sanepid
- Napisałem w tej sprawie pismo do sanepidu. Niestety byłem tak rozemocjonowany z powodu całej tej sytuacji, że zapomniałam umieścić adres zdarzenia. Wszystko miało miejsce w bloku przy ulicy Mrocznej na warszawskiej Woli. Oczywiście już wysłałem już uzupełnione informacje i czekam na to jakie podejmą kroki - tłumaczy poszkodowany mieszkaniec.










