Poszedł do banku, straszył, że ma koronawirusa. Na miejsce wezwano pogotowie, prawda wyszła na jaw
Skłamał, że ma koronawirusa
W banku na terenie powiatu sochaczewskiego pojawił się mężczyzna pod wpływem alkoholu. Wychodząc z placówki powiedział kasjerce, że jest zarażony koronawirusem. Chwilę później uciekł z budynku. Pracownicy na miejsce wezwali policję oraz karetkę pogotowia. Funkcjonariusze zatrzymali sochaczewianina niedaleko banku.
Na widok funkcjonariuszy zmienił zdanie
W czasie rozmowy z policją 67-latek zaprzeczył, że jest zakażony koronawirusem, ale kiedy na miejscu pojawiła się karetka pogotowia zmienił zdanie i powiedział sanitariuszom, że jest jednak chory. Mężczyzna został przetransportowany specjalną karetką do szpitala, gdzie wykluczono u niego zakażenie SARS-CoV-2. Przez cały czas kiedy przebywał w szpitalu zachowywał się agresywnie. Z placówki trafił prosto do aresztu.
Żarty się skończyły
Jak podaje policja, mężczyznę spotkają konsekwencje w związku z jego zachowaniem. Odpowie za nieuzasadnioną interwencję służb. Żartownisiowi z Sochaczewa grozi areszt i grzywna do 1500 złotych. Sąd może również orzec dodatkową karę finansową do 1000 złotych.
Nie pierwszy taki przypadek
Wcześniej, do komendy w Sochaczewie wpłynęło zgłoszenie od kobiety, która twierdziła, że jej matka jest zakażona koronawirusem. Nie powiedziała jednak, gdzie przebywa chora kobieta. Służby szybko ustaliły adres. Przygotowani do akcji, ubrani w ochronne kombinezony pojechali na miejsce wezwania. W drzwiach stanęła kobieta od wielu lat zmagająca się schorzeniami układu oddechowego, nie będąca jednak zarażona SARS-CoV-2. Fałszywe zawiadomienie złożyła nietrzeźwa córka kobiety. Teraz grożą jej konsekwencje.