Recenzja: Elżbieta Łapczyńska, "Bestiariusz nowohucki”
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa.
Doświadczona i doceniona pisarka dotąd konsekwentnie zaludniająca swoją prozę postaciami kobiecymi, teraz spojrzała w stronę facetów i jest to spojrzenie raczej bezlitosne. Tak o Nowej Hucie jeszcze nikt nie pisał, powieść – czy może raczej zbiór opowiadań – Elżbiety Łapczyńskiej to utwór brawurowy pod względem artystycznym i poznawczym.
Autorka pokazuje nim to, co z reguły w opowieściach o rodzeniu się w latach 50. nowego miasta było pomijane (wstydliwie!) lub zakłamywane ze względów politycznych – spróbowała pokazać, jak i co się działo pod skorupą propagandowych opowieści o rodzeniu się nowego, socjalistycznego człowieka. A tymczasem nic takiego się nie działo, w bólach wprawdzie rodziła się nowa mentalność, ale nie tak gładko jak w socrealistycznych opowiadaniach, co zdemaskował dopiero "Poemat dla dorosłych” Ważyka.
Łapczyńska wchodzi jednak w temat i głębiej i subtelniej, z większą swobodą niż autorzy "towarzyszący” tamtym zdarzeniom. Pisząc z perspektywy kilku dziesięcioleci, napisała właściwie powieść historyczną, swobodnie mogła sięgnąć do ludowych przesądów, co w połowie ubiegłego wieku nie było możliwe. I stworzyła niezwykłą wizję tego, jak zderzają się przesądy z nowoczesną techniką i agresywnym atakiem na naturę. I pokazuje, jak te dwa światy – przesądów i techniki – przeplatają się. Z jednej strony jest "strażnik Wielkiego Pieca”, z drugiej – powołany przez władze prorok, który z dymów wielkiego pieca i cementowni ma przewidywać powodzenie tego wielkiego przedsięwzięcia.
To jest w tej książce najciekawsze i zaskakujące. Ale jest jeszcze mnóstwo portretów niesamowitych postaci, które uczestniczą albo błąkają się na marginesie wielkie chaosu, jakim jest wielka budowa kombinatu i miasta. Jest wiele opowieści o tym, że ci ludzie są ofiarami swoich marzeń, że mając dość ciężkiej pracy na roli, uciekają ku lepszej przyszłości, która okazuje się przyszłością pełną wysiłku w nieludzkich warunkach, przemocy i rozczarowań. Oczywiście w takim bałaganie najlepiej rodzą sobie kobiety, które posiadają naturalną umiejętność organizowania codzienności w ekstremalnych warunkach – one są cichymi bohaterkami książki Łapczyńskiej.
No i finał: tak gigantyczny atak na porządek natury, która bezwzględnie jest niszczona i tak brutalne, rewolucyjne zakłócenie ładu ludzkiego świata musiały doprowadzić do katastrofy – ten świat zbudowany ze sprzeczności i agresji nie mógł przetrwać. Przynajmniej w powieściowej wizji.
Leszek Bugajski
Czekamy na Wasze informacje
wawainfo.pl - to portal z informacjami o Warszawie, dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Widzisz wypadek, pożar lub korek? - pisz na [email protected] lub daj nam znać na facebookowym profilu Wawa Info.