"Pod słońcem" - Julia Fiedorczuk ożywiła nasze wspomnienia, doświadczenia i emocje
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa.
W trybach historii, Patrycja Pustkowiak (Julia Fiedorczuk, Pod słońcem)
Julia Fiedorczuk w powieści „Pod słońcem” opisuje złożone losy ludzi zarazem zagubionych w codzienności, jak i wrzuconych w tryby wielkiej, XX-wiecznej historii, a jej czułe spojrzenie ocala każde pojedyncze istnienie od zapomnienia.
Olga Tokarczuk w swoim słynnym eseju „Czuły narrator” pisała tak: „Tworzenie opowieści jest niekończącym się ożywianiem, nadawaniem istnienia tym wszystkim okruchom świata, jakimi są ludzkie doświadczenia, przeżyte sytuacje, wspomnienia. Czułość personalizuje to wszystko, do czego się odnosi, pozwala dać temu głos, dać przestrzeń i czas do zaistnienia i ekspresji”.
Wydaje się, że Julia Fiedorczuk jest pisarką, która doskonale wpisuje się w program twórczy noblistki. „Pod słońcem” to powieść, która jest właśnie czuła, jeśli – znów sięgając do słów laureatki najważniejszej na świecie nagrody literackiej – rozumieć, że: „Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu”.
Fiedorczuk, nominowana do Nike autorka, w swojej rozpiętej między I wojną światową, a współczesnością, po części historycznej, po części psychologicznej powieści przygląda się małomiasteczkowej społeczności ziem wschodnich. Jest wśród nich małżeńska para Miszka i Miłka, dziwaczny nauczyciel Franciszek czy zagadkowa, spacerująca nago po polach Marianna – do każdej z tych postaci Fiedorczuk podchodzi bardzo blisko, przypatrując się jej z wielką wrażliwością i drobiazgowością.
Podobno pamięć poetów działa inaczej – wyczulona jest na fakturę ubrania, smak, kolor, chwilę, w której zdarzyło się coś ważnego, czego nikt inny nie zauważył – powieść Julii Fiedorczuk, wszak cenionej poetki, to potwierdza. Z takich okruchów codzienności buduje rzeczywistość swoich bohaterów, kontrastując ją z brutalnymi trybami historii i w ten sposób wyciąga ich losy z niebytu.
Zresztą losy nie tylko ludzkie, bo ważnym bohaterem tej po części baśniowej książki jest też przyroda. To powieść, w której nawet rośliny są „natrętnie żywe”, a okrucieństwo historii nie oszczędza i zwierząt.
„Tyle jest rzeczy do przeżycia” – myśli jeden z bohaterów. – „Tyle wszystkiego na świecie do oglądania, dotykania, słuchania”. Autorka „Pod słońcem” nie zapomina o tym nawet na chwilę, mimo że nie odwraca oczu od traumatycznych czy wojennych doświadczeń.
Może i powieść Fiedorczuk podejmuje tropy już przez polską literaturę oswojone, ale czułego oka narratora nigdy dość, szczególnie w czasach narcyzmu kiedy króluje inne spojrzenie. Warto powtórzyć tę podróż przez ludzkie losy i meandry XX-wiecznej historii.