Internautka apeluje: pan Jacek całe życie pomaga ludziom i zwierzętom. Teraz on potrzebuje wsparcia
Właściciel zielarni potrzebuje pomocy
Jak dowiadujemy się z wpisu pani Magdaleny, będący z wykształcenia farmaceutą pan Jacek od 10 lat prowadzi zielarnię na Starej Ochotcie. Z wykształcenia jest farmaceutą, a własna działalność pozwala mu "nie musieć pisać tego głupiego CV oraz dać pracę innym osobom z niepełnosprawnościami".
Po niedawnych przenosinach zielarni z ulicy Słupeckiej na ulicę Niemcewicza (róg z Grójecką) sklep słabo sobie radzi. Pan Jacek potrzebuje pomocy mieszkańców Warszawy, aby kontynuować działalność. Zielarnia jest świetnie zoapatrzona, a pan Jacek może podzielić się z klientami ogromną wiedzą na temat sprzedawanych produktów.
[Źródło zdjęcia: Facebook / Zielarnia na Starej Ochocie @zielarnianaochocie (zdjęcie wykadrowane)]
Pan Jacek nie przestaje pomagać
Pomimo klopotliwych okoliczności epidemicznych, które dają się we znaki niemal każdemu przedsiębiorcy, pan Jacek się nie poddaje. Nie przestaje także pomagać ludziom i zwierzętom. - Kocha szczególnie pieski i ma swoją 18-letnią schorowaną sznaucerkę przygarniętą ze schroniska - czytamy we wpisie pani Magdaleny.
Warto więc w zamian chociaż raz odwrócić role i pomóc panu Jackowi. Wystarczy przyjść do zielarni na Starej Ochocie i zaopatrzyć się w zbawienną dla naszego zdrowia herbatkę ziołową czy witaminy. - Pan Jacek lubi też jak odwiedza się go po prostu, żeby pogadać (a każda rozmowa jest przyjemna i ciekawa) - zapewnia pani Magdalena.
[EMBED-1116]
Pozytywny odzew mieszkańców Warszawy
Pod opublikowanym we wtorek (01.12.) wpisem pani Magdaleny na Facebooku pojawiło się wiele komentarzy mieszkańców Warszawy deklarujących poparcie dla inicjatywy i chęć rychłego odwiedzenia pana Jacka, aby pomóc mu i jego zielarni przetrwać trudne czasy epidemii koronawirusa i związanych z nią gospodarczych zawirowań.
- Moje rejony. Trzeba odwiedzić - czytamy w jednym z komentarzy. Warszawiacy wymieniają się między sobą także rekomendacjami i zamówieniami na zioła dostępne u pana Jacka. - Korzeń mydlnicy lekarskiej stamtąd poproszę na kiedyś - pisze inna z komentujących osób.
Fatalna sytuacja gastronomii
Niestety nie jest to pierwszy raz, gdy społeczno-gospodarcze skutki epidemii koronawirusa uderzają w lokalnych przedsiębiorców. Na wawainfo.pl informowaliśmy chociażby o fatalnej sytuacji lokali gastronomicznych, których działalność została drastycznie ograniczona obostrzeniami epidemicznymi.
W takich sytuacjach, gdy państwo ze swoimi programami wsparcia zawodzi, przedsiębiorcy mogą często liczyć na pomoc lokalnej społeczności. Tak było w przypadku cukierni "Rurki z Wiatraka". W odpowiedzi na apel o pomoc mieszkańcy Warszawy zaczęli tłumnie odwiedzać lokal, wykupując rurki z bitą śmietaną.