Tłok w miejskich autobusach. Ludzie za nic mają obostrzenia, przepychają się w komunikacji
WTP nie radzi sobie z utrzymaniem rządowych limitów w komunikacji miejskiej
WTP ma problemy z utrzymywaniem limitów pasażerów komunikacji miejskiej, jakie od soboty (17.10) obowiązują w Warszawie. W całym kraju - zarówno w sferach żółtych, jak i w czerwonych - limit pasażerów komunikacji miejskiej wynosi - jak dowiadujemy się z rządowego portalu informacyjnego - "50% liczby miejsc siedzących, albo 30% liczby wszystkich miejsc siedzących i stojących, przy jednoczesnym pozostawieniu w pojeździe co najmniej 50% miejsc siedzących niezajętych." Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski już w niedzielę zapowiadał, że mimo zaangażowania wszystkich sił miasto nie ma jak sprostać tym limitom. "Jutro @warszawa wypuści na ulice/tory 100% dostępnego taboru i załóg: 1560 autobusów, 425 tramwajów, 54 pociągi metra i 20 SKM. To i tak nie wystarczy przy narzuconych przez rząd ograniczeniach. Apeluję: przestrzegajmy zaleceń. Jeśli widzisz przepełniony pojazd - nie wsiadaj. Czeka nas ciężki okres w komunikacji miejskiej. Ogłoszone przez rząd limity pasażerów utrudnią podróżowanie. Ale bezpieczeństwo to priorytet. Pomagać w tym trudnym czasie będą Wam informatorzy @WTP_Warszawa i funkcjonariusze @SMWarszawa. Proszę Was o cierpliwość i zrozumienie" - czytamy we wpisie opublikowanym przez Trzaskowskiego na Twitterze. Warszawskie autobusy faktycznie są zatłoczone, o czym przekonała się reporterka Wawa Info, podróżująca we wtorek (20.20) przed godziną 16 autobusem linii 523. Warunki panujące w autobusie (widoczne na zdjęciu poniżej) sugerują, że limity pasażerów to fikcja, a pasażerowie nie przestrzegają obowiązujących obostrzeń.
Rząd nie konsultował limitów z miastami. Na ulicach Warszawy jest całość taboru
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy rzecznik stołecznego ratusza Karolinę Gałecką. - Administracja rządowa w żaden sposób nie konsultowała z miastami, czy mają odpowiednią ilość taboru - mówi Gałecka. - Już w poniedziałek informowaliśmy, że chociaż mamy jedną z największych flot komunikacji miejskiej, to nie jesteśmy w stanie temu sprostać. Potrzebowalibyśmy dodatkowe 1000 autobusów i 100 tramwajów - tłumaczy rzecznik, podkreślając, że aktualnie w użyciu jest całość taboru komunikacji miejskiej, jakim dysponuje miasto. Kontrole wykazują jednak, że mimo tych rygorystycznych obostrzeń przepełnienia pojazdów zdarzają się rzadko. - Na węzłach przesiadkowych mamy obserwatorów Warszawskiego Transportu Publicznego, którzy zliczają pasażerów, żeby wiedzieć, gdzie jest największe zatłoczenie. Tam, gdzie jest na to największe zapotrzebowanie, kierujemy dodatkowe autobusy. Do godziny 9 rano we wtorek na blisko 2700 kontroli, które były wykonywane, odnotowano zaledwie 89 przepełnień na niektórych liniach. Tych przepełnień nie ma dużo pomimo tych surowych restrykcji. W poniedziałek i we wtorek do godziny 9 rano sięgały one 1 proc. - tłumaczy Gałecka.
undefined