Po wypadku motorówki, do jakiego doszło w Zalewie Zegrzyńskim w sobotę, zdecydowano się na przeczesanie wody w celu odnalezienia ewentualnej przeszkody, w którą mogła ona uderzyć. Odpowiedź na pytanie dlaczego doszło do zdarzenia wciąż pozostaje zagadką. Sprawa dotyczy wydarzenia, do jakiego doszło w sobotę ok. godz. 20 w Zalewie Zegrzyńskim. 24-letni mężczyzna przygotowywał się do wyścigu sportowych motorówek. W pewnym momencie doszło do groźnego wypadku. Motorówka rozpadła się na drobne kawałki, wyrzucając mężczyznę kilka metrów dalej. Na miejscu natychmiast zjawiło się legionowskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Mężczyzna skarżył się na ból kręgosłupa, stwierdzono u niego również wstrząśnienie mózgu. Został przetransportowany helikopterem do jednego z warszawskich szpitali. Po rozmowie ze świadkami, m.in. ojcem poszkodowanego stwierdzono, że motorówka musiała uderzyć w jakiegoś rodzaju przeszkodę znajdującą się pod wodą, być może kłodę. WOPR natychmiastowo podjął decyzję o przeszukaniu Zalewu Zegrzyńskiego. Okazuje się jednak, że w wodzie nie ma nic, w co motorówka mogłaby uderzyć. - Myśmy sprawdzili okolice, w których on pływał, sprawdzili też organizatorzy tego treningu i nic nie stwierdziliśmy. W wodzie nie było nic, a dla nas jest bardzo ważne, gdyby coś było, żeby to znaleźć, by nikt inny nie uległ wypadkowi. Przeczesaliśmy hektary wody - poinformował nas prezes legionowskiego WOPR Krzysztof Jaworski. Po ponownej rozmowie z ojcem 24-latka stwierdzono, że motorówka nie mogła uderzyć o nic pod wodą, ponieważ w takim przypadku pozostałyby ślady na spodzinie, śrubie łodzi. - Nie wiem, co było przyczyną, nie chcę tutaj wyrokować tego, ale doszliśmy do wniosku, że ta łódź mogła dziobem nabrać dużą ilość wody w środek przy dużej prędkości i ona się po prostu rozleciała. Nie wiem dlaczego - orzekł Krzysztof Jaworski. Z informacji jakie przekazał nam prezes WOPR z Legionowa, mężczyzna, który uległ wypadkowi ma pęknięte żebro oraz wstrząśnienie mózgu.