MZA: W środę masowe oddawanie krwi. Dyrekcja grozi zwolnieniami, pracownicy są sfrustrowani
Nie milkną echa sporu, który trwa w Miejskich Zakładach Autobusowych w Warszawie. Zarząd spółki podpisał w zeszłym tygodniu porozumienie z trzema reprezentatywnymi związkami zawodowymi, o którym nie wiedzieli nawet ich członkowie. Nastroję wśród kierowców są podłe. W środę większość z nich pójdzie oddać krew, za co będą im przysługiwały dwa dni wolne. Czy przedłużający się konflikt oznacza paraliż warszawskiej komunikacji?
W czwartek, 18 listopada, zarząd MZA podpisał porozumienie dotyczące roszczeń zwiazków zawodowych z ich reprezentatywnymi przedstawicielami . Podpisały się pod nim trzy z dziewięciu związków biorących udział w sporze - Związek Zawodowy Pracowników KM, KM OM NSZZ "Solidarność" i TW oraz Związek Zawodowy "Kontra".
Jak możemy jednak usłyszeć w rozmowie z pracownikami Miejskich Zakładów Autobusowych - o podpisanym porozumieniu decydowały zarządy związków zawodowych bez konsultacji ze zrzeszonymi w ich strukturach kierowcami.
- Nie było żadnych konsultacji z członkami reprezentatywnych związków zawodowych. Przecież można było dyskutować o kwotach, które są w sporze. Mogliśmy rozmawiać, mediować a tego nie było. Stąd jest ten spór. Ten przekaz w mediach, że większość pracowników przyjęła z radością to porozumienie jest błędem. Nie wolno tak mówić bo tak nie jest. Nasze sześć związków zawodowych reprezentuje wszystkich pracowników - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Michał Nowicki, przewodniczący WZZKRP.
Według słów rzecznika MZA - Adama Stawickiego - 1/3 kierowców pracujących w Miejskich Zakładach Autobusowych jest zrzeszona w związkach zawodowych. Z tego aż 75% z tej liczby należy do organizacji, które podpisały porozumienie. Jednak jak udało nam się dowiedzieć do tych trzech organizacji należy około 1250 z 4600 pracowników MZA.
Dodatkowo doszło do absurdu w podpisanym 18 listopada porozumieniu. Według jego treści, pod którym podpisał się zarząd MZA oraz przedstawiciele trzech ugrupowań reprezentatywnych - "wszyscy pracownicy MZA, za każdy pełny miesiąc pozostawania w zatrudnieniu w MZA w okresie 1.12.2020 - 30.11.2021 i pozostający w zatrudnieniu na dzień 30 listopada 2021 roku, otrzymają jednorazową rekompensatę w łącznej wysokości 1500 zł. "
Związkowcy żartują więc z popełnionego błędu w tekście, mówiąc, że mają chyba zbyt małe wymagania skoro zarząd tak od ręki zaoferował im 1500 zł. rekompensaty za każdy miesiąc, w prawie trwającym rok okresie.
Brak równości wobec wszystkich
Kolejnym punktem sporu między związkowymi działaczami a zarządem ma być równe traktowanie wszystkich organizacji zrzeszonych przy MZA, o którym opowiadał nam w ostatnim wywiadzie Adam Cebulski , przewodniczący Związku Zawodowego Kierowców RP przy MZA.
- Wielokrotnie zwracam uwagę zarządowi, że mówią "te małe związki" . Jestem zwolennikiem, że jeżeli nawet, któryś związek posiada 10 członków, posiada KRS, to zgodnie z literą prawa jest związkiem zawodowym. Nie wolno tak mówić. Dla mnie to jest obraza - mówi w rozmowie z wawainfo.pl Adam Cebulski, przewodniczący ZZKRP.
- Przykład idzie z góry. Jeżeli zarząd nas dzieli na duże związki i te małe nic nie liczące się, to potem tak samo traktują nas kierownicy jako pracowników: dobry pracownik i zły pracownik - wtóruje mu Michał Nowicki z WZZKRP
Przedstawiciele wszystkich sześciu organizacji, które nadal pozostają w sporze zarzucają, że trzy reprezentatywne związki zawodowe po prostu "się sprzedały" . Takie słowa padają na korytarzach zajezdni w rozmowach między kierowcami. Związkowcy nie szczędzą słów krytyki wobec sposobu działania m.in. NSZZ "Solidarność" i ich podejścia do pracowników.
- W przypadku "Solidarności", pracownik niezrzeszony gdy potrzebuje pomocy odbija się od drzwi. Słyszy "wybacz, ale nie jesteś zrzeszony". A gdy przychodzą do nas to my takim ludziom pomagamy. Bez żadnego zapisywania się. Po prostu taka osoba podpisuje pełnomocnictwo do reprezentowania go jako pracownika - bo tego wymaga prawo. A to czy się ktoś potem zapisze to już jest jego wdzięczność. To jest najlepszy dowód jak działa jeden ze związków reprezentatywnych - komentuje Michał Nowicki z WZZKRP.
Według ich relacji, właśnie przez taką politykę związków zawodowych bardzo dużo pracowników odeszło z nich. Bo zwyczajnie zostali "oszukani".
- My nie pobieramy wynagrodzenia za naszą pracę związkową. Przewodniczący trzech reprezentatywnych związków normalnie biorą pensje. W mojej ocenie albo jest się związkowcem albo się zarabia. My wszyscy od lat jesteśmy aktywni kierowcami, którzy pracują. A koledzy z reprezentatywnych stowarzyszeń? Od lat już nie jeżdżą. Problemy zwyczajnych pracowników znają z opowiadań - dodaje Adam Cebulski.
Prezes MZA Jan Kuźmiński pracował w przeszłości także jako szeregowy pracownik MZA. To właśnie o to mają największy żal związkowcy - o odwrócenie się od nich, pomimo, że kiedyś szli ramię w ramię.
- W przeszłości chodziliśmy razem na stołówkę i jedliśmy razem obiad. Byliśmy dumni, że prezesem został nasz człowiek, który zna nasze problemy. A dzisiaj odwraca się od nas plecami. Kiedyś byłem dumny z mojej znajomości z prezesem Kuźmińskim. A dzisiaj? Już nie do końca - mówi Adam Cebulski.
Jeden dzień zwolnienia = brak premii
Związki zawodowego w informacji przekazanej redakcji wawainfo.pl, informują, że w wywiadach udzielanych przez rzecznika prasowego MZA jest pomijany fakt, że kierowca autobusu jest pozbawiony prawa do przeszeregowania nagrodowego za chociażby jeden dzień zwolnienia.
- Otrzymanie premii rocznej z dopłatą nie dopuszcza ani jednego dnia zwolnienia. Tak więc pracownik który przepracował 23 i pół miesiąca nienagannie i bez zwolnienia, może jednym dniem na chorobie stracić prawo do przeszeregowania. Warto więc zadać pytanie czy może zdarzyć się tak, że do pracy przyjdzie chory kierowca? - pytają związkowcy.
W tym temacie jednak rzecznik prasowy Adam Stawicki przyznał, że premię roczną mogą otrzymać pracownicy, którzy chorowali. Pominął tylko, że limit dni na choroby to 200 godzin a i stawka premii rocznej za przepracowaną godzinę jest uzależniona od ilości godzin zwolnienia.
- Nominał dla kierowcy to 168 godzin miesięcznie. A u nas pracownik będący cały miesiąc na zwolnieniu przekracza 200 godzin. Jakim cudem? Chociaż miał powiedzmy 22 dni pracy w tym czasie? - pyta Michał Nowicki z WZZKRP.
Wynika to z czasu pracy kierowców, którzy tygodniowo potrafią pracować nawet 56 godzin.
- Pracujemy po 10 godzin. To proszę sobie policzyć, od poniedziałku do piątku mamy 40 godzin, potem dzień wolnego i np. sobota i niedziela po 8 godz. to mamy 56 godzin tygodniowo. Gdzie pracownik biurowy ma tych godzin 40. Więc gdzie tu jest równe traktowanie odnośnie limitu 200 godzin chorobowych? - pyta Marek Carli z NSZZ "Solidarność" 80.
- Dlaczego kierowcy dorabiają? Narażają się? Dlaczego ponoszą ryzyko, pomimo, że w MZA nie wolno kierowcy dorabiać? Bo nie mają co jeść i za co płacić rachunków . My naprawdę społeczeństwu służymy. Mamy satysfakcję z tego co robimy. Traktujemy to bardziej jako służbę niż jako pracę. Nie wyciągamy rąk po więcej niż po to co się nam należy - dodaje Adam Cebulski z ZZKRP.
Wniosek został złożony w lipcu
Pierwsze informacje o nowych oczekiwaniach pracowników, związki zawodowe przedstawiły zarządowi MZA w lipcu br.
- Zarząd został poinformowany z dużym wyprzedzeniem. Przyszliśmy pokojowo. Daliśmy sobie czas. Minął miesiąc. I co? I cisza. W międzyczasie poszedł przekaz do załogi, że "te małe związki zawodowe" wystąpiły o podwyżkę. Ja nie będę latał jak inni koledzy do miasta, do pana prezydenta. Bo moje miejsce jest jak pies przy załodze. Naszym partnerem do rozmów powinien być zarząd. To oni są od tego żeby rozmawiać z miastem - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Adam Cebulski
24 listopada kierowcy oddadzą krew
Tak jak wcześniej pisaliśmy, kierowcy zapowiadają, że tego dnia pójdą oddać krew - za co będą im przysługiwały dwa dni wolnego. Działanie jednak nie jest według związkowców związane z trwającym sporem. Ma to być akcja społeczna, którą kierowcy chcą wspomóc mieszkańców Warszawy . Oprócz kierowców MZA w akcji wezmą udział także motorniczy z Tramwajów Warszawskich oraz pracownicy MPT (red. firma została sprzedana prywatnemu podmiotowi).
- Pan Prezes powiedział do mnie czy zdaję sobie sprawę, z tego jakie skutki to przyniesie finansowe dla spółki? A ja odpowiedziałem, że jest to akcja społeczna naszych pracowników. Jestem z nich dumny. Jestem zaszczycony, że pracuje z takimi ludźmi. Że oddają najcenniejszy dar swojego życia dla innych ludzi . Szczególnie w dobie pandemii, kiedy jest wysokie ryzyko zakażenia. Nasi pracownicy oddają krew dla warszawiaków. Dla mieszkańców. A to przy okazji pokaże co będzie jak zabraknie nas za kierownicą. My jesteśmy gotowi do konfrontacji. Zrobimy referendum, a z tego co wiem to załoga stanie. I co wtedy zrobi zarząd? Miasto? Bo pracownicy są zmęczeni - mówi w rozmowie z wawainfo.pl, Adam Cebulski, przewodniczący Związków Zawodowych Kierowców RP przy MZA.
Według informacji uzyskanych anonimowo wśród kierowców MZA przez naszego reportera - wobec kierowców, którzy chcą wziąć dzień wolny 24 listopada lub nie godzą się przyjść z wolnego, padają groźby związane z wyciągnięciem konsekwencji dyscyplinarnych.
Z ust prezesa Jana Kuźmińskiego miały paść słowa o grupowych zwolnieniach w liczbie nawet 20 proc. załogi. Szacując, że w MZA codziennie wyjeżdża ponad tysiąc autobusów na warszawskie ulice, taka decyzja mogłaby oznaczać, że na miasto nie wyjdzie ponad 200 autobusów.