"Boję się o ostatnią kobietę". Joanna Bociąg zabrała nas w podróż do świata niedopowiedzeń
Autorka wpisuje się w ten nurt poezji współczesnej, który czerpie z języka potocznego i nie chce innych literackich fug, cegieł czy gipsów niż doświadczenie codzienne.
Debiutancką książkę poetycką Joanny Bociąg czyta się szybko, bo i wiersze krótkie. Niech ta oszczędność w formie nas jednak nie zmyli. To tom pełen niedopowiedzeń i przemilczeń, a wiersze, choć byty – jak wiadomo – osobne, tworzą tu spójną, wielowątkową historię .
"Z życia, również gatunków", Marcin Orliński (Joanna Bociąg, Boję się o ostatnią kobietę, Łódź 2020)
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa.
Z wielu pojawiających się w tym tomie wątków wymienię – z przyczyn ekonomicznych – dwa: relacje międzyludzkie i ekologia. Ojciec, który się wyprowadził i założył nową rodzinę, pojawia się już w utworze otwierającym tom, co nie tylko nakreśla zakres tematyczny książki, ale również ustawia czytelnika: oto już nie ma tego, który mógłby być figurą źródła czy centrum. Odbiorca wchodzi w świat konstruowany za pomocą wyrazistych i zwięzłych opisów – tu stosunki rodzinne, tam rozbity nos, no i tajemnicza „ostatnia kobieta” z tytułu – czy to nawiązanie do filmu Marca Ferriniego lub powieści Kei Millera?
Tego do końca nie wiemy.
Drugi z wątków zilustruję ironicznymi słowami z wiersza cykoria podróżnik: „zielsko to nie roślina / ryba to nie zwierzę”. Odmawianie wybranym bytom przynależności do gatunku stanowi ważną część obecnego w naszej kulturze paradygmatu, zgodnie z którym człowiek ma prawo czynić sobie Ziemię poddaną (katolicyzm) czy też – jeśli kto woli – traktować przyrodę w kategoriach towaru (kapitalizm).
Boję się o ostatnią kobietę to książka, która – może właśnie za sprawą owych niedopowiedzeń – uruchamia wyobraźnię . Bociąg wie, jak w owej klitce, jakim jest wiersz naprawdę krótki, zorganizować kawałek świata.