Chcą upamiętnić Brzeską
Organizatorem jest Komitet Ochrony Praw Lokatorów, który zaprasza przed kamienicę przy ul. Nabielaka 9, gdzie do śmierci mieszkała Jolanta Brzeska.
"W dniu 1 marca 2021 r., w dziesiątą rocznicę bestialskiego mordu Jolanty Brzeskiej, środowiska lokatorskie organizują upamiętnienie jej śmierci, walcząc o sprawiedliwość dla Niej i dla dziesiątek tysięcy lokatorów porzuconych przez Miasto i oddanych na pastwę mafii reprywatyzacyjnej" - czytamy w opisie wydarzenia założonego na Facebooku.
Kim była Jolanta Brzeska?
Jolanta Brzeska była działaczką lokatorską i współzałożycielką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Mieszkała z rodziną w kamienicy na Mokotowie, którą w 2006 roku przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i handlarzowi roszczeń Markowi M. Od tamtej pory mieszkańcy budynku byli nękani. Grożono im eksmisją i podnoszono czynsze, by popadali w spirale zadłużenia.
Brzeska była jedną z osób, która pokazywała i ujawniała w jaki sposób Warszawa traciła zasób tanich mieszkań i skazywała ludzi mieszkających w lokalach komunalnych na podwyżki cen wynajmu. Wielokrotnie stawała po stronie tych, którzy byli dotknięci tzw. dziką reprywatyzacją.
W 1945 roku grunty znajdujące się w przedwojennych granicach Warszawy na podstawie dekretu Bieruta zostały znacjonalizowane w celu rozpoczęcia odbudowy miasta. Właścicielom pozwolono jednak o składanie wniosków w celu odzyskania budynków.
Prawo nie regulowało tych kwestii, dlatego na początku XXI wieku handlarze roszczeń wyspecjalizowali się w wyszukiwaniu właścicieli i spadkobierców. Za bezcen odkupowali roszczenia, a następnie przejmowali kamienice wraz z lokatorami
Kamienica przy Nabielaka 9
Taka historia miała miejsce w przypadku kamienicy przy Nabielaka 9. Spośród kilku właścicieli budynku, którzy odzyskali go od miasta - pozostał jeden - Marek M., który część roszczeń do kamienicy odkupił za grosze. M. wytoczył lokatorom proces i wniósł o ich eksmisję. Na nic zdawały się tłumaczenia, że budynek po wojnie był wypaloną skorupą, którą odbudował między innymi ojciec Jolanty Brzeskiej, który w zamian za to otrzymał przydział na mieszkanie w kamienicy.
Jolanta Brzeska z rodziną nie chciała się poddać - zwróciła się do sądu i założyła stowarzyszenie, które zrzeszało osoby w podobnej sytuacji. W efekcie była zastraszana, a w jej mieszkaniu doszło do próby włamania. Po tym wydarzeniu na zdrowiu podupadł jej mąż - Kazimierz. Kiedy w grudniu 2007 zabrało go pogotowie, nie wrócił już do domu. Zmarł po tygodniu pobytu w szpitalu.
1 marca 2011 roku Jolanta Brzeska zaginęła. Córka i przyjaciele poszukiwali jej przez kilka dni. W tym samym czasie w Lesie Kabackim znaleziono spalone zwłoki kobiety. Dopiero po jakimś czasie policja skojarzyła sprawę zaginięcia z makabrycznym odkryciem. Córka Brzeskiej rozpoznała rzeczy należące do matki i wskazała, że to ona. Miesiąc później sekcja zwłok potwierdziła, że spalona w lesie kobieta to Jolanta Brzeska.
Policja wszczęła śledztwo i przyjęła hipotezę, że Brzeska wyszła z mieszkania na Nabielaka, pojechała do lasu, oblała się łatwopalną cieczą i podpaliła. Te ustalenia rozsierdziły tylko rodzinę i aktywistów miejskich, którzy wskazywali wiele zaniedbań ze strony policji i prokuratury.
Tajemnicza śmierć
Śledztwo umorzono w 2013 roku. Prokuratorzy wskazywali, że wiele przesłanek wskazuje, że do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, lecz część ujawnionych okoliczności nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji o samobójstwie, choć wydaje się ono mało prawdopodobne.
W 2016 roku Zbigniew Ziobro polecił, by śledztwo w sprawie śmierci Brzeskiej zostało podjęte na nowo. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, do lutego 2021 roku, śledczy z Gdańska zebrali 50 specjalistycznych opinii, przesłuchali 230 świadków i zgromadzili 40 tomów akt. Do tego momentu nikt nie usłyszał zarzutów.
Sprawa jest jedną z największych tajemnic ostatnich dekad. Posłowie obecnej kadencji uważają, że okoliczności śmierci Brzeskiej trzeba wyjaśnić. Lewica zadeklarowała poparcie dla komisji śledczej w tej sprawie. Posłowie Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego twierdzą, że można to rozważyć, ale politycy Prawa i Sprawiedliwości mówią, że należy poczekać na rozstrzygnięcie ponownego śledztwa prokuratury.